Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1079167 razy)

Terminus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #825 dnia: Lutego 25, 2009, 02:42:37 pm »
Tak, to mnożenie. Ale mnożenie przez liczby mniejsze od jednego wielu ludziom kojarzy się raczej z dzieleniem, może to pomoże zrozumieć :)
Na przykład, kiedy masz 10000 gwiazd do rozpatrzenia, to wiesz że planety posiada najwyżej (przykładowo, nie wiem jaka jest wartość naprawdę) ze 5% planet. Wtedy mnożysz 10000*5%, co tak naprawdę oznacza 10000*(5/100)=500. Potem zawężasz jeszcze 'grono' planet, na przykład mnożąc przez 1%, bo na sto planet życie rozwinie się na jednej (w 1961 r. Drake założył tu 100% :) ); czyli mnożysz posiadane 500 przez 1%, tj. 500*1/100=5.  Jak widzisz, liczba spada zgodnie z intuicją... I tak dalej, i tak dalej.

Pochodzi to wszystko tak naprawdę od wzoru na prawdopodobieństwo całkowite, ale - inna bajka.
Pozdrawiam.

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #826 dnia: Lutego 25, 2009, 03:18:27 pm »
No tak... jakoś nie zwróciłam uwagi na określenie "odsetek..."  ;D

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #827 dnia: Marca 01, 2009, 11:34:16 pm »
A ja sobie tymczasem czytałem (zahaczającą o temat życia pozaziemskiego ;)) powieść "Schwytany w światła" Tomasza Kołodziejczaka. Jest to ogólnie space opera (czyli wiadomo - ograniczenie związane z prędkością światrła idzie się p...rzejść dla wygody autora i spragnionych akcji czytelników, acz tym razem autor stara się to jakoś uzasadnić), ale space opera pełniejsza rozmachu... i sensu niż inne space opery, miażdżąca konkurencję ze strony rozmaitych Weberów i Bujoldów ;) i godna stanąć w szranki z najlepszymi pierwszorzędnymi powieściami drugorzędnymi tego podgatunku SF, nawet tą napisaną przez Bestera.

Owszem, polityka jest tam chwilami zbyt czarno-biała (i podporządkowana przekonaniom własnym pisarza), owszem literacko jest to w sumie ledwie poprawne (jak zresztą większość SF), ale ogólnie zrobiła na mnie (w swej klasie) bardzo dobre wrażenie. Godziwa rozrywka dla miłośników fantastyki naukowej, w dodatku ładnie splatająca wątki klasyczno-kosmiczne z cyberpunkiem. W pełni zgadzam się z recenzja Dukaja.

ps. w niektórych partiach jest to też powieść bardzo "lemowata" co stanowi dodatkową zaletę. Ma tylko jeden istotny mankament - by ją przeczytać wypada też poznać tom pierwszy "Kolory sztandarów" - znacznie bardziej "akcyjny" i polityczno-agitacyjny, ale też stanowiący space operę z wysokiej jak na ów gatunek) półki i całkiem porządną SF (ja w każdym razie wsiąkłem na tyle w tego Kołodziejczaka, że aż nie miałem czasu do Was parę dni zaglądać).
« Ostatnia zmiana: Marca 02, 2009, 05:18:37 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #828 dnia: Marca 04, 2009, 11:24:18 pm »
Szkoda gadać... książka, której głównym i jakże pozytywnym bohaterem jest kat ("tanator", taki sędzia, co to jest jednocześnie prokuratorem i wyroki wykonuje...) Czyli materiał na zbrodniarza i świra, bo żaden człowiek nie potrafi normalnym zostać mając władzę absolutną nad innymi.  No i nasz bohater też zabija bez wyrzutów. A głównym przesłaniem jest: lepiej głupio zginąć walcząc o iluzoryczny honor niż żyć jak człowiek współpracując z innymi... Prawicowa agitka. A ten kat, to oczywiście ślachetny i na te kurupcyję niepodatny i tacy nami, panie, rządzić, a nie jakieś panie, demokraty. Za mordę wziąć, powiadam, za mordę, bo to ludzie przecie głupie som i nie wiedzą, co dla nich dobre. My wiemy, co dla nich dobre. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz swoimi wynalazkami, wygodą i higieną... Umrzemy za wolność naszą. Albo lepiej - wy umrzecie.

Taka jest w moim odbiorze wymowa tej książki, to po prostu ubrana w SF polityczna agitacja przeciwko Unii (Dominium Solarne), bo lepiej zdechnąć we własnym sosie, niż u Niemca leki kupić.

A naukowości w niej tyle, co (cytując Snerga) sportu w Sportach. Z planety na planetę skaczą jak ja z Gdańska do Gdyni, biją o surowce na planetach jak chłopi o miedzę, tu latają na skrzydłach, ówdzie się przekształcają dowolnie, podłączają się do sieci, a psychika ludzka i niezmieniona.... Bez dania racji, bez wytłumaczenia. Bez sensu.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #829 dnia: Marca 04, 2009, 11:43:13 pm »
ANIEL-u, akurat bohatera głównego przełknąłem, bo powieść zasadniczo nie jest psychologiczna i otchłannych głębi katowskiej "duszy" nam oszczędzono*. Ot taki komiksowy Sędzia Dredd zeń, a i większość innych bohaterów takoż komiksowa (Tankred to autoparodia wprost).

Polityki też nie bronię, bo to agitka samowywracalna, autorski strzał we własne nogi. Przekonanie, że peryferyjna planetka da sobie - w wiadomej konfrontacji - radę sama, bez wsparcia logistycznego (i naukowego) najwyżej rozwiniętego organizmu politycznego ludzkości (że o Sieci Mózgów nie wspomnę) wydała mi się tak idiotyczna, że ową "prawicową agitkę" wzniosła na takie wyżyny autoparodii, iż swobodnie mogłem nie zawracać sobie nią głowy i skupić się na czym innym. (Gdyby zresztą autor politykę sobie odpuscił, a wolał pogłebiać ujęcie pozostałych powieściowych zagadnień, to by tylko "Schwytanemu..." na dobre wyszło.)

Skupiłem się więc na wizji obcych planet (np. to szybowanie w atmosferze gazowych olbrzymów), na wizji (fakt, że ledwo zarysowanej, lecz może dzieki temu nie zepsutej) obcych cywilizacji, naprawdę ciekawych zresztą (wejście do Fortu Korgardów dziwnie mi zwiedzaniem Strefy u Strugackich pachniało, a znów cywilizacja Parksów fajna, i jak ci z "Abyss" cudności z wodą wyprawia). Także pomysły na cyber- i biomodyfikacje ciał ludzkich ciekawe. I na nowe (sub)kultury (choćby ten zakon deprywację sensoryczną praktykujący). A, że psychologicznie utwór bez sensu (poza postaciami Diny i Ramzesa), że tylko "po łebkach" sprawy potraktowane? Cóż... Od space opery nie oczekiwałem, po prostu, nic wiecej... Jak na ten podgatunek SF i tak małe stężenie głupot dostaliśmy. Szkoda tylko, że rozgrzebane to wszystko, a nie spuentowane z sensem...


* Inna rzecz, że Wolfe umiał o tychże b. interesująco pisać...
« Ostatnia zmiana: Marca 05, 2009, 01:23:03 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #830 dnia: Marca 05, 2009, 12:35:52 pm »
Ja wiem, że ty pałasz miłością do takich powieści i uparcie wyszukujesz ich dobre strony ;) Miłość jest ślepa :D

Ale skoro znam książkę, to przedstawiłam swoje zdanie, w razie jakby ktoś zamierzał ją czytać, to został ostrzeżony ;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #831 dnia: Marca 05, 2009, 04:52:42 pm »
Tam od razu kocham... :P Ambitnie wyszukuję zalety, bo wyszukać wady jest o wiele prościej ;).

(A Kołodziejczak, prawdę mówiąc, cokolwiek mnie zawiódł - pierwsza część powieści nawet fajnie się rozwija, druga - dostajemy kulminację i interesujące "lemizmy", stamtąd wziąłem cytat, a potem "Schwytany..." kiśnie. Ale słynny "Pierścień" nie mniej słynnego - na poletku SF - Nivena również pod koniec kiśnie. Zaczynamy od ciekawej wizji przyszłości, interesującego portretu psychicznego bohatera, i oryginalnych - acz nazbyt kontaktowych - Obcych, potem dostajemy wyprawę badawczą do cudu pozaziemskiej astroinżynierii, a kończy się jakimś durnym ganianiem i wątkami romansowymi. Eskapizm antyproblemowy w jednym i w drugim przypadku. W SF jakiej bym sobie życzył robiłoby to "Dominium.." za ostatnią kiepściznę, w SF jaka realnie jest już się wyróżnia, i nie jest gorsze od okrzyczanego "arcydzieła" Nivena. Ale rację masz - cudów po tej lekturze oczekiwać nie należy...)
« Ostatnia zmiana: Marca 05, 2009, 07:08:31 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Medelejne

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 110
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #832 dnia: Marca 10, 2009, 03:49:30 pm »
Właśnie przeczytałam książkę Wojtka Cejrowskiego " Gringo wśród dzikich plemion"  :)
W kolejce czeka "Rio anakonda".
Polecam forumowiczom dla zrównoważenia ciągłych myśli o przyszłej kondycji
ludzkiej cywilizacji. Cejrowski snuje swoje opowieści w stylu lekkim, gawędziarskim, wesołym i
nienapuszonym. Warto poddać się refleksji nad kondycją właśnie tych ludzi, którzy od zarania
żyli w zgodzie z naturą a teraz są obiektem wypraw do "ostatniej ostoi dzikich". Kto zna
literaturę tematu np. monografie Bronisława Malinowskiego zauważy , że Cejrowski
pisze o "dzikich" z wielkim znawstwem. Ostatecznie nie jest tylko europejskim turystą,
który dojeżdża wszędzie wypasionym jeepem ale facetem, który wchodzi do dżungli,
ściąga gacie, zakłada opaskę biodrową i mieszka i Indianami. Fascynująca ale i przygnębiająca
lektura.
"Zawsze, jak magnes opiłki żelaza, przyciągałem wariatów."

Stanisław Lem

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #833 dnia: Marca 10, 2009, 04:52:47 pm »
Zrobiłem sobie znów rekolekcje z klasyki, i w tym celu znikłem z Forum.

Tym razem wziąłem na tapetę "2010 - Odssey Two" (nie znam eleganckiego przekładu tytułu tej książki na polski) Clarke'a i "Klany księżyca Alfy" Dicka.

Co sądzę? "2010..." jak to "2010...", z jednej strony nie umywa sie do pełnego filozoficznych pytań oryginału, z drugiej jednak jest jedną z najlepszych poweści Clarke'a, interesującą zwłaszcza w kontekście poszukiwań życia w Układzie Słonecznym i badań okolic Jowisza. Solidna, poprawna naukowo, trochę postarzała datowo, SF. (Macro z pewnościa mógłby tu sypnąć listą prawdziwych naukowych badań, analogicznych do powieściowych.)

"Klany..." natomiast to rzecz zupełnie inna. Międlaca pewne stałe dickowskie obsesje (wrdna żona bohatera, panienka umiejąca cofać czas, zdalnie sterowany android, te nieszczęsne "moce paranormalne"), nie zawracajaca sobie głowy naukowym prawdopodobieństwem, stawiajaca jednak istotne pytanie o granice normy psychicznej. Jak wiadomo funkcjonuje dziś pojęcie normy bazujace na zdolności funkcjonwania społecznego. Jak zatem zakwalifikowaćw pełni funkcjonalne społęczeństwo, którego wszyscy członkowie przejawiają wyraźne zaburzenia, charakterystyczne dla najostrzejszych faz poważnych chorób psychicznych, a jednocześnie doskonale wypełniaja swe społeczne role (paranoicy rządzą, schizofrenicy cierpiący na halucynacje są świętym i prorokami etc.). Bardzo ciekawa rzecz.

Jeśli - w co wątpię - nie czytaliscie, polecam.

Edit:
Wybrałem do symultanicznej lektury tych dwóch autorów, bo stanowią poniekąd swoje przeciwieństwo. Clarke bazuje na aktualnym stanie wiedzy, by snuć jak najprawdopodobniejsze wizje, Dick natomiast używa rekwizytorni (czy wręcz graciarni) SF do snucia, na groteskowym tle, przypowieści. Ciekawe przy tym, ze Lem łaczył najlepsze cechy ich obu. Nurt "poważny" twórczosci Mistrza przypomina bowiem dzieła Clarke'a, zaś nurt groteskwoy - Dicka.
« Ostatnia zmiana: Marca 10, 2009, 05:28:22 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #834 dnia: Marca 23, 2009, 04:51:13 pm »
Zachęcony tyleż realistycznym "Szpitalem..." co kolejami swego życia miłosnego ;), zrobiłem powtórkę z "Kronik włoskich" Stendhala (z "Vaniną Vanini" na czele).

W "Księżnej Palliano" zwróciłem uwagę na rolę Przypadku w ludzkich działniach, i na to jak bardzo to co się dzieje, jest wypadkową różnych planów i okoliczności. Można powiedzieć, że w akcentowaniu przypadkowości Beyle jest wręcz prekursorem Lema.

W pozostałych "renesansowych", wysnutych z kronik, opowiadaniach uderzyło mnie okrucieństwo ówczesnych ludzi, i ówczesnego życia, i pocieszyłem się myślą, że dziś jesteśmy jednak dziś trochę bardziej cywilizowani. (Doskonały materiał do rozważań nad ludzką kondycją drapieżnej małpy.)

A w tytułowej "Vaninie..."? Siła charakteru, a może raczej charakterku, i miłosego egoizmu tej dziewczyny, szaleństwa młodzieńczej miłości (tych wszysykich, z perspektywy czasu, śmiechu wartych porywów emocjonalnych na granicy psychozy), ale i (tak mi się to jakoś z naszymi romantykami i tradycją martyrologiczną skojarzyło, ale i skontrastowało) pytanie o rolę patriotyzmu i sens straceńczej walki o idee, pytanie ile są one tak naprawdę warte?
Cytuj
"Co to jest ojczyzna? – powiadał sobie. – To nie jest istota, której bylibyśmy winni wdzięczność za dobrodziejstwo, która byłaby nieszczęśliwa i mogła nas przeklinać, jeśli jej chybimy. Ojczyzna i wolność to tak jak mój płaszcz; to rzecz, która mi jest pożyteczna, którą trzeba mi kupić, to prawda, o ile jej nie dostałem w spadku po ojcu; ale ostatecznie kocham ojczyznę i wolność, ponieważ te dwie rzeczy są mi użyteczne. Jeżeli nie mam z nimi co począć, jeżeli są dla mnie niby płaszcz w sierpniu, po co je kupować i to za olbrzymią cenę?"
Bardzo rozsądna, i dajaca asumpt do przemyśleń, uwaga, włożona w usta młodziutkiego patrioty-spiskowca-zapaleńca, przez autora zdecydowanie sympatyzującego z jego walką.
(Fajne też było, że tamtejsi patrioci spiskują przeciwko papieżowi ;D.)
No i finał jesr wspaniały - ironiczny i prawdziwy.

Ogólnie: rzecz wzbudziła we mnie sporo refleksji o kruchości i irracjonalności ludzkiego życia. I pokazała jak bardzo sfera emocjonalno-popędowa umie kierować naszym postępowaniem, choć mienimy sie ludźmi rozumnymi. I nawet jeśli dziś nie mordujemy się tak często jak renesansowi Włosi, irracjonalizm pozostał ten sam, choć może trochę go rozcieńczyliśmy przez te wieki.

(And one more thing: zgadzam się z opinią, z którą się kiedyś zetknąłem, że o ludzkiej naturze Stendhal ma do powiedzenia równie dużo co Dostojewski, acz robi to ze znacznie większą lekkością.)

Wykłady o Stendhalu
http://wyborcza.pl/1,75475,1010981.html

ps. a teraz biorę się za Pamuka:
http://wyborcza.pl/1,75517,6336138,Dom_ciszy_Pamuk__Orhan.html
« Ostatnia zmiana: Marca 25, 2009, 04:43:48 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #835 dnia: Maja 30, 2009, 11:36:49 am »
... własnie przeczytałem, że samotrzeć znaczy w towarzystwie dwóch - a ja zawsze myślałem, że to znaczy solo!

I że sa jeszcze inne takie fajne słowa: samowtór (we dwójkę), samoczwór, samopięt...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Smok Eustachy

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2185
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #836 dnia: Maja 30, 2009, 06:32:05 pm »
... własnie przeczytałem, że samotrzeć znaczy w towarzystwie dwóch - a ja zawsze myślałem, że to znaczy solo!

I że sa jeszcze inne takie fajne słowa: samowtór (we dwójkę), samoczwór, samopięt...
Pamiętnik Paska poczytaj to się zdziwisz...

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #837 dnia: Maja 31, 2009, 12:09:47 pm »
... własnie przeczytałem, że samotrzeć znaczy w towarzystwie dwóch - a ja zawsze myślałem, że to znaczy solo!

I że sa jeszcze inne takie fajne słowa: samowtór (we dwójkę), samoczwór, samopięt...

Duzy usmiech, bo przepadam za staropolszczyzna  :D

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #838 dnia: Czerwca 18, 2009, 01:33:09 am »
Czytam właśnie "Przygody Sindbada Żeglarza" i "Klechdy Sezamowe" Leśmiana. Pamiętam, że miałem z nimi do czynienia jako dziecko, i wtedy wydawały mi się jakieś dziwaczne (zupełnie jak "Bajki robotów" ;D), a teraz - z perspektywy dorosłego człowieka - smakuję je powoli. Bo czyż np. fragment:

"Nazywam się Sindbad. Mieszkam stale w Bagdadzie. Rodzice moi umierając zostawili mi w spadku tysiąc worów złota, tysiąc beczek srebra, sto pałaców, sto ogrodów i jeden trzonowy ząb mego pradziadka, który ojciec mój przechowywał w hebanowej szkatułce jako pamiątkę i osobliwość. Pradziadek mój przez całe życie chorował na ból zębów i co pewien czas inny ząb musiał wyrywać, tak że w końcu jeden mu tylko ząb trzonowy pozostał. Umierając kazał sobie wyrwać i ten ostatni ząb trzonowy, który przeszedł w spadku od mego dziada do mego ojca, a od ojca - do mnie. Był to zwyczajny, zepsuty i sczerniały ząb. Jestem pewien, że na świecie znaleźć można bardzo wiele tak samo zepsutych i sczerniałych zębów, lecz nie każdy z nich trafia do hebanowej szkatułki, aby stanowić pamiątkę i osobliwość. Ten - trafił. Nieraz, przyglądając mu się z ciekawością i szacunkiem, wyobrażałem sobie, jak ten ząb bolał niegdyś mego pradziada."

nie jest piękny? (I jakby trochę... lemowski...)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #839 dnia: Czerwca 18, 2009, 01:59:26 am »
Nie.

;)

This user possesses the following skills: