Stanisław Lem - Forum
Polski => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Stanisław Remuszko w Kwietnia 03, 2011, 12:16:44 pm
-
W tym miejscu będę przedstawiał różne pomysły, które, mam nadzieję, wydadzą się Czytelnikom ciekawe, podobałyby się Mistrzowi, oraz jeszcze nigdzie i nigdy nie nabrały ciała (braku samego opisu nie mogę gwarantować ze względu na zjawisko myślenia równoległego - obserwowalne już w populacjach wielotysięcznych, cóż mówić o wielomiliardowych). Byłbym zaszczycony, gdyby w takich demonstracjach zechcieli brać udział - przynajmniej od czasu do czasu - również inni P.T. Forumowicze.
Jako rentier niebogaty [od 1 marca 2011 moja renta inwalidzka (inwalidztwo umysłowe) wzrosła z 498 zł do 512 zł miesięcznie] z góry oczekuję moralnie, iż jeśli ktoś zainspirowany moim pomysłem zrobi na nim pieniądze większe od 100 000 zł, wówczas ofiaruje mi jeden procent takiego swojego zysku netto :-)
Pomysł I.
Kawałeczki materii, możliwie małe, płaskie i nie rzucające się w oczy (jak jednomilimetrowej grubości warstwa połówki grochu), których przyłączenie/przyczepienie (przykręcenie, przyklejenie itp.) do jakiegoś przedmiotu (zazwyczaj częstego powszedniego użytku) pozwala na znalezienie tego przedmiotu w promieniu np. 10? 20? metrów od bazowego nadajnika-odbiornika-aktywatora (nie większego z kolei od paczki zapałek i zasilanego np. paliuszkiem R-6). Takie zestawy muszą być tanie (baza + 10 znaczników w cenie rzędu najwyżej małych kilkudziesięciu złotych, euro czy innych dolarów). Uważam, że w tym tkwią dosłownie miliardy.
Stanisław Remuszko
-
RAFID (http://pl.wikipedia.org/wiki/RFID)
-
No po prostu mnie zatkało. Przecież ja to "wymyśliłem" od początku do końca!!!
Staszek
P.S. Jednakże to chyba nie jest to - ze względu na "mój" minimalny zasięg oraz "moją" cenę. A bez tych dwóch parametrów to nie jest to, o co mi chodziło :-)
-
No po prostu mnie zatkało.
Zatka Cię jak w nowych spodniach wejdziesz do innego sklepu i rzucą się na Ciebie ochroniarze ;) .
P.S. Jednakże to chyba nie jest to - ze względu na "mój" minimalny zasięg oraz "moją" cenę. A bez tych dwóch parametrów to nie jest to, o co mi chodziło :-)
Kwestia założeń. W latach 90tych były modne breloczki które na gwizd odpowiadały "świergotaniem".
-
Maźku Drogi,
Mi (mnie?) chodziło nie o technologiczną możliwość, lecz o masowo produkowane i praktycznie dostępne dla każdego urządzenie, które będę mógł kupić w symbolicznym kiosku za kwotę rzędu 20-40 zł, i dzięki któremu będę mógł w swoim domu (zasięg 10 m) w każdej chwili odnaleźć gdzieś położone klucze, okulary, kalendarzyk, portmonetkę, ulubione wieczne pióro i inne tego typu drobiazgi. Mieszkań (gospodarstw domowych) jest w samej Polsce ponad 10 milionów.
Na razie to raczej nie jest to.
Staszek
Modify: Mnie
-
Portale typu allegro, lecz nie sprzedające, tylko poszukujące czegoś.
VSM
-
Podczas transmisji sportowych telewizja nadaje głos stadionu i głos komentatora. Chciałbym móc kupić usługę polegającą na wyłączeniu, gdy chcę, głosu komentatora.
VSM
-
Montowany z tyłu samochodu, aktywowany naciśnięciem umieszczonego na desce rozdzielczej przycisku, mały świetlny element w formie dłoni z wysuniętym środkowym palcem.
Fortuna, moim zdaniem, spłynęłaby szeroką rzeką na posiadacza patentu:)
-
Terminusie, będa o tym pisać w książkach ropku Pańskiego 2011 Terminus i niezależnie maziek... ale oczywiście inni byli pierwsi:
http://allegro.pl/tablica-wyswietlacz-reklama-led-do-samochodu-hit-i1442116814.html
Ja to myślałem raczej o kilku pojednawczych napisach w rodzaju jak jedziesz chomącie, gdzie leziesz baranie, wyłącz długie kretynie itd.
-
Portale typu allegro, lecz nie sprzedające, tylko poszukujące czegoś.
istnieją serwisy ogłoszeniowe np. gumtree.pl, w których można zarówno zgłosić znalezionego kotka oraz zagubionego pieska :). W Polsce to jeszcze nie jest tak popularne (chyba), ale w USA jest coś takiego jak craigslist i z tego co wiem, ludzie tego powszechnie używają.
Podczas transmisji sportowych telewizja nadaje głos stadionu i głos komentatora. Chciałbym móc kupić usługę polegającą na wyłączeniu, gdy chcę, głosu komentatora.
Technicznie jest to jak najbardziej wykonalne, bo przecież już teraz w telewizji cyfrowej można mieć do tego samego obrazu kilka ścieżek dźwiękowych.
-
WSzTzoku,
1. Zajrzałem na nowojorską craigslist oraz trójmiejską gumtree.pl, i mam wrażenie, że to są raczej oferty typu dam/sprzedam/znalazłem, a nie szukam/kupię/wezmę - a mnie o to drugie szło.
2. Ma Pan niewątpliwą rację co do możliwości technicznych, lecz mi chodzi o praktyczność rynkowościową :-)
VSM
-
Pan to masz wymagania ;) !
-
wyłącz długie kretynie itd.
+1 :)
-
Podczas transmisji sportowych telewizja nadaje głos stadionu i głos komentatora. Chciałbym móc kupić usługę polegającą na wyłączeniu, gdy chcę, głosu komentatora.
VSM
też bym chciał. ale zdarzają się perełki w stylu 'a jezussmaria!' zanim piłka uderzy w słupek ;]
-
Zatka Cię jak w nowych spodniach wejdziesz do innego sklepu i rzucą się na Ciebie ochroniarze ;) .
mogłem tu wcześniej wejść jednak ;]
-
1. Podobno od dawna nie ma żadnych technicznych przeszkód, aby w pojazdach móc trwale instalować elektroniczne identyfikatory (EI).
2. Podobno od dawna nie ma żadnych technicznych przeszkód, aby za pomocą takich EI określać prędkość danego pojazdu w danym momencie.
3. Jeśli 1-2 to prawda - byłbym za uchwaleniem powszechnego prawa, które wprowadzałoby obowiązek posiadania EI przez pojazdy poruszające sie po drogach publicznych (tak jak pasy w samochodach albo kaski dla motocyklistów). Przypuszczam, że dzięki temu można by w samej tylko Polsce rokrocznie ocalić życie około tysiącowi ludzi, zdrowie zaś przynajmniej kilkunastu tysiącom (część z nich zostanie kalekami na zawsze).
Pytanie: jeśli 1-2 to prawda, czemu - o ile wiem - nigdzie na świecie dotychczas tego nie wprowadzono?
Stanisław Remuszko
Modify: @Nieznańcy Przemili: dzięki za bezcenną karmę!
-
Ze względu na koszty i szanowanie ludzkiej prywatności. Nie chciałbym żeby ktokolwiek wiedział gdzie w każdej chwili jest moje auto, a wiedziałby. Mam do tego prawo. I koniec dysputy.
-
To żaden argument, gdy idzie o koszty (nic nie zostało przedstawione).
M-id
-
Po co jakieś identyfikatory i łączność zdalna plus to co gniewa Terma? Przecież to jest idea tachografu. O ile wiem, w niektórych amerykańskich samochodach zapisywane są 3 ostatnie sekundy. Zdaje się chyba jakiś proces był o ujawnienie tych danych. Firmy je zbierają anonimowo dla ustalenia, jakie manewry wykonał kierowca przed wypadkiem. Zdaje się też dzięki temu Toyota udowodniła, że w większości wypadków nieprawdą było, jakoby jej samochody same dodawały gazu (powodując wypadek) a tylko kierowcom myliły się pedały.
Nawet jeśli chodziłoby o uwzględnianie prędkości w rejonach ograniczeń to zamiast identyfikacji wystarczą słupki drogowe, które nadadzą one-way do modułu w pojeździe, że właśnie jest w obszarze ograniczenia, bez identyfikacji pojazdu i bez identyfikacji miejsca. Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy za tym (że tego się nie wprowadza) nie stoją firmy samochodowe (na cholerę komu maszyna 200 koni jak wolno jechać 90 km/h?).
Zła wiadomość jest taka, że właśnie weszły czy wchodzą uregulowania prawne umożliwiające stawianie bramek identyfikujących pojazd po nrze tablicy i obliczających średnią prędkość przejazdu (np. z Lublina do Wawy). Jak wyjdzie szybciej niż się da zgodnie z przepisami - mandacik. Porażka :) .
-
Nad nastrojami Pana Terminusa jest Regulamin, tak jak nad Panem Bogiem - podług Pana Lema - jest Logika :-)
Ale to dygresja. Mój głos jest taki: u nas, na Mazowszu (no, w Warszawie, przynajmniej na Ursynowie) w ciągu ostatniej godziny TRZECI raz zgasło światło (na ułamek sekundy, ale dla kompa to wystarczy). Wieje bardziej niż strasznie. Może to ZNAK? Przed POJUTRZEM?
Trochę się boję...
Męberyt
-
Panie Męberze, czy Pan jest kierowcą?Sądzę, że nie.
Kiedyś obliczono, że stosując się do obowiązujacych ograniczeń prędkości, podróż z południa na północ Polski zabrałaby człekowi 20 godzin. Podpowiem Panu, iż nie stosując się - (Zakopane- Gdańsk ok 700 km) - zabiera niewiele mniej.
Czy zastanawiał się Pan kiedyś dlaczego jadący z południa Polski na zachodnie - polskie - wybrzeże jadą przez ...Niemcy?
Dlaczego podróż z Węgier do Nowego Sącza (około 350 km) trwa krócej niż z Nowego Sącza do Katowic (około 190 km)?
Dlaczego na 11 godzinna podróż z Włoch - 3 godziny przypadają na jazdę od granicy polskiej do Katowic?
Dlaczego o tym piszę? Bo wg mnie problem leży w złym (eufemizm) stanie dróg w Polsce - śmiem twierdzić, że kierowca w Polsce (nie ten niedzielny) jest sfrustrowany zwężeniami, rozkopami, korkami, objazdami, dziurami itp. Jeśli Pan do tego dołoży IE, kamery, fotoradary, patrole itp, które powodują, iż na tych niewielu odcinkach polskich "dróg", na których można bez większego zagrożenia pojechać trochę więcej niż 70km/h to ma Pan tyle ograniczeń, że adrenalina wzrasta do pozimu granicznego.
Wyobraża Pan sobie, iż wydostaje się z tych korków, dziur itp - ma Pan przed sobą równy, piękny kawał drogi i ograniczenie do 50/60km (max 70), bo w dali stoją 4 chatynki robiące za obszar zabudowany? Tu jest pies pogrzebion - to tutaj wciskamy gaz żeby nadgonić zmitrężone godziny.
Kolejne restrykcje nic tutaj nie pomogą - będą autostrady, którymi da się w 5-6 h dojechać nad morze (nawiasem: podobno cena przejazdu w jedną stronę to około 200 zł) to skończy się masowe jeżdżenie 120 i wzwyż po wiejskich drogach ( nie mówię tu o dzieciakach zabijających się w drodze z dyskoteki - to insza inszość).
Poza tym skoro owa nadmierna prędkość ma być główną zmora to miast coraz szybszych samochodów proponuję ujednoliconą sprzedaż melexów. Pojedziemy wszyscy max 40 km/h , na prąd, bez całego drogiego systemu kontroli - rekreacyjnie i spokojnie:)
Jednym zdaniem: uważam ze wprowadzanie kolejnych obostrzeń to zabranie się do problemu od...strony antygłowy (naprawdę dobre słowo:) ).
A do wynalazków dodałabym (zmniejszający agresję) migający napis (lub sygnał dźwiękowy) - ale z przodu samochodu: zjedz na prawy pas...zjedz na prawy pas ( dla tych, którzy 40km/h jadą lewym pasem, bo za 6 skrzyżowań skręcają do ulubionego marketu..)
P.S. Bardzo się cieszę, że czekolady smakowały:)
-
@ Terminus, April 08, 2011, 10:14:21 PM
Nie żyje Pan samotnie na bezludnej planecie, lecz wśród innych ludzi. Czy to się Panu podoba, czy nie - musi się Pan z tymi innymi ludźmi do pewnego stopnia liczyć (tu: podporządkowywać decyzjom demokratycznego państwa). Pan uważa, że ma Pan takie prawo do prywatności, ja zaś uważam, że nie ma Pan takiego prawa do prywatności. I koniec dysputy.
@ Olkapolka Today at 12:53:14 AM
Chyba wie Pani, że przyczyną bardzo dużego odsetka wypadków drogowych (tych z ofiarami wśród ludzi) jest nadmierna prędkość?
Dla mnie to kwestia wolnego wyboru wartości, dokonywanego przez wolnych ludzi w wolnym kraju i świecie. Tu: między ludzką wygodą a ludzkim życiem i zdrowiem. Wolni obywatele wybierają swoich przedstawicieli, a ci przedstawiciele stanowią prawa. Zwolennicy wygody powinni wybrać taką większość przedstawicielską, która dokona słusznej w ich pojęciu nowelizacji kodeksu drogowego. I już.
P.S. Czekolady było ZA DUŻO o jedną małą tabliczkę. Ale to Pani wolny wybór, dzięki :-)
@ Maziek April 08, 2011, 10:39:52 PM & omnes
1. Czy to prawda, co napisałem w punktach 1-2 wpisu inicjującego ten temat?
2. Tam, gdzie Ty piszesz 'Porażka", tam ja napisałbym "sukces". To normalne różnice zdań w normalnej demokracji. A nadto uważam swoje rozwiązanie za pod każdym względem lepsze od tych bramek, skanów i obliczeń.
S.R.
-
No niestety, ja to lubię poprzekraczać :) ...
Pa, jadę pod namiocik, pospływać Bugiem :) ;) . Nie wiem tylko dlaczego ubrałem narciarskie spodenki :) ...
-
Maźku Drogi,
Czy na Forum wytknąć Ci lapsusa, jeśli na Forum Ci się przydarzy, czy też wolałbyś na priva albo i wcale?
Staszek
-
byłbym za uchwaleniem powszechnego prawa, które wprowadzałoby obowiązek posiadania EI przez pojazdy poruszające sie po drogach publicznych (tak jak pasy w samochodach albo kaski dla motocyklistów).
A jakby była możliwość wprowadzania "EI" do ciała człowieka (oczywiście nie w takiej formie jak do samochodów) i pomysłodawca przekonywał słuszność swojego rozwiązania chociażby wyeliminowaniem porwań dla okupu, to też musiałby Pan się zgodzić? ;)
Jak łatwo przekonać ludzi, że coś się robi dla ich dobra.
-
Szanowny Panie Mateuszu,
Jestem zdecydowanie przeciwny temu wszczepianiu, o którym Pan mówi. Jestem także przeciwny uchwalaniu wielu innych, mniej lub bardziej horrendalnych powszechnie obowiązujących praw.
VS Męber
P.S. Powtórzę pytanie, na które jakoś nie mogę doczekać się odpowiedzi: czy to prawda, co napisałem w punktach 1-2 wpisu inicjującego ten temat?
-
Proszę wytykać. Ja jestem z tych, co wciąż się uczą :) .
-
Wyjątkowy Panie Maźku,
Mam dla Cię zagadkę za friko. Kto to powiedział: ...Pozostaniemy młodzi póty, póki zachowamy w sobie trzy umiejętności: dziwienia się, uczenia się i śmiania się... ?
Staszek
-
Nie wiem, ale stawiam na Lema ;) !
-
W nagrodę otrzymujesz niniejszy bon na śniadanie/II śniadanie/podobiadek/obiad/podwieczorek/kolację/podkurek (można wskazać tylko jedną opcję...) na Dunikowskiego 8.
Odpowiedź: str. 17, drugi akapit od dołu :-)
Staszek
-
1. Podobno od dawna nie ma żadnych technicznych przeszkód, aby w pojazdach móc trwale instalować elektroniczne identyfikatory (EI).
2. Podobno od dawna nie ma żadnych technicznych przeszkód, aby za pomocą takich EI określać prędkość danego pojazdu w danym momencie.
3. Jeśli 1-2 to prawda - byłbym za uchwaleniem powszechnego prawa, które wprowadzałoby obowiązek posiadania EI przez pojazdy poruszające sie po drogach publicznych (tak jak pasy w samochodach albo kaski dla motocyklistów). Przypuszczam, że dzięki temu można by w samej tylko Polsce rokrocznie ocalić życie około tysiącowi ludzi, zdrowie zaś przynajmniej kilkunastu tysiącom (część z nich zostanie kalekami na zawsze).
Pytanie: jeśli 1-2 to prawda, czemu - o ile wiem - nigdzie na świecie dotychczas tego nie wprowadzono?
Stanisław Remuszko
Modify: @Nieznańcy Przemili: dzięki za bezcenną karmę!
Szanowny P. Stanisławie. Jest taka nauka o którą kiedyś się otarłem. Nazywa się to Telematyka (definicja - WIKIPEDIA).
Ad. P.1-2.
I. TECHNIKA. Aby cos instalować POWSZECHNIE, musi to POWSZECHNIE dzialać. Powszechnie, czyli wszędzie. W tunelach, garażach podziemnych, etc. Póki co samo urządzenie to jest "pryszcz". Problemem jest radiowa sieć zbiorcza. Ani Policja, ani Armia nie mają powszechnie działającej sieci ogólnopolskiej. Takie sieci (aczkolwiek nieco dziurawe) posiadają Usługodawcy GSM czyli komórkowcy. Pomiar prędkości - temat się rozbudowuje - potrzeba aby KAŻDY pojazd posiadał również pozycjonowanie satelitarne GPS, wiadomo po co - o godz. 17.34.55 jechał odcinkiem drogi xx.xx.xx.xx/yy.yy.yy.yy. gdzie dopuszczalna V jest 50 km/h. Takie urządzenie już są (GSM/GPS), niestety, nie działają w "czasie rzeczywistym bo...... sieć przesyłowa GSM tego nie zapewnia : http://www.telemetria.pl/filez/modulytelemetryczne.htm.
II. PRAWO. Dla czego fotoradary nie mogą stać w każdym niebezpiecznym miejscu i dla czego nie wolno stosować atrap, pomimo ich niewątpliwej skuteczności ? Dla czego policjant, zatrzymując kierowcę który przejechał na "czerwonym", jest z góry skazany na niepowodzenie interwencji ? A z drugiej strony, dla czego przy drogach publicznych wolno budować ekrany LED-owe, oślepiające kierowcę na drodze ?
III. DEMOKRACJA a prawa MNIEJSZOŚCI. W USA kraju jak by nie było demokratycznym, prawo do podróżowania BEZ utrudnień jest jednym z praw KONSTYTUCYJNYCH. Z definicji DEMOKRACJI, wynika , że jest to ustrój PRAW WIĘKSZOŚCI a nie jak obecnie się uważa, MNIEJSZOŚCI. Ad rem. Kierowcy jako tacy, muszą się stosować do wielu przepisów, rozporządzeń i unormowań. Jest to cała gałąź NAUKI. Zdobycie Prawa Jazdy (pomijając działania pozaprawne) jest funkcją posiadania DUŻEJ wiedzy o tych przepisach. Zawsze mnie dziwi, że w POLSCE inni użytkownicy SPORADYCZNIE używający drogi publicznej- piesi, rowerzyści, motorowerzyści, pojazdy zaprzęgowe, etc , tej wiedzy nie muszą posiadać a w pojęciu ogólnoludzkim uważają, że nie muszą się do niej stosować. Na utrzymanie dróg, środki dostarczają głównie KIEROWCY (nie będę wyszczególniał bo jest to lista ponad 60 pozycji).
PYTANIE. Dla czego obywatele posiadający :
1. Prawne zezwolenie związane ze znajomoscią przepisów.
2. Praktyczną wiedzę.
3. Moralne prawo związane z ponoszonymi kosztami publicznymi.
4. Ponoszący ciągłe wydatki na weryfikację i podnoszenie bezpieczeństwa pojazdu.
5. Moralne prawo związane z zapewnieniem egzystencji ( pracy) ok 20% społeczenstwa.
MAJĄ W POLSCE, MNIEJSZE PRAWA NIŻ piesi, rowerzyści, motorowerzyści, pojazdy zaprzęgowe, etc
-
Szanowny Peterku,
Dodałem Panu karmy ze szczerej życzliwości :-)
Jednak proszę, aby Pan wziął pod uwagę, że, przez szacunek dla Rozmówców, staram się wyrażać precyzyjnie, a w moich pytaniach 1-2 nie ma nic o powszechności działania, którą Pan polemicznie podnosi.
W tych pytaniach interesował mnie tylko aspekt rozwiązań technicznych, a nie finansowy czy polityczny. To znaczy: czy coś mogłoby działać (prędko zacząć działać), gdyby był szmalec i wola.
Z uszanowaniem
S.R.
-
Bardzo Sorki, rzeczywiście, za bardzo rozbudowałem ale jest to moja pewna "pięta". Poza tym odniosłem się nieco ogólnie do P.3. Przepraszam P. Stanisławie jeżeli moja odpowiedż została odebrana jako agresja.
Tak! Kwestia techniczna to nie problem. Problemem jest szmal a właściwie kwestia polityczna, brak gwarancji trwałości businessu w funkcji czasu ( kilka, kilkanaście lat).
-
Agresja? Jaka agresja?
Dobranoc :-)
S.R.
-
Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś 3 razy odpowiadał na mój wpis. Więc Panie SR, w rozmowę o polityce, a takowa musiałby się zacząć, gdybym chciał klasyfikować Paskie poglądy nt. tego, czemu ja się 'muszę podporządkować', się nie wdam. Dżentelmenom nie wypada.
Natomiast chciałem podreślić jeden fakt - nawet jeśli będę jechał zawsze i wszędzie przepisowo: 50 w mieście, 90 za miastem, 130 na autostradzie, to wtedy także, a i zawsze byłbym rejestrowany. A zatem działoby się to nawet, gdybym podporządkowywał się grzecznie "woli większości". Panu zdaje się to nie przeszkadzać - Pana prawo. Mnie to przeszkadza bardzo - moje prawo. Nie widzę konieczności wysyłania mnie z tego powodu na bezludną planetę. Choć przyznam uczciwie, że to jedno z moich niespełnialnych marzeń.
Przyszło mi do głowy, że pomysły takie jak EI zasłyszałem także w odniesieniu do internetu. Otóż podpisywanie się wszędzie z imienia i nazwiska miałoby wyeliminować z internetu chamstwo, przekleństwa, etc. Wie Pan oczywiście zapewne, że jest to zupełnie technicznie możliwe (nie trzeba już dokładać "szmalcu", że zacytuję). Z Pana sympatii do koncepcji EI, oraz z faktu, ze prywatności/anonimowości w internecie Pan nie zażywa wnoszę, że taka koncepcja by Panu przypadła go gustu? Zgodzi się Pan (obserwując jak samotny jest Pan będąc tu nieanonimowym), że w takim razie postulat "woli" w tych kwestiach jest ważki.
Intencje Pańskie wydają mi się szczytne - bezpieczeństwo na drogach. Moja odpowiedź to nie EI, ale wybudowanie transportu publicznego z prawdziwego zdarzenia. TGV zrobiłby trasę Katowice/Gdańsk w 2h, nie jadąc przez Niemcy. Stworzenie w każdym mieście powyżej 300tyś mieszkańców sieci metra wyeliminowałoby z centrów ruch naziemny, efektywnie zmniejszając liczbę potrąceń dzieci, korków, zanieczyszczenia. To są prawdziwie dobre pomysły. EI się do nich nie zalicza.
-
@ Terminus
Chętnie wyjaśniam, że odpowiadałem na raty z braku doraźnego czasu na odpowiedź całościową. No i cieszę się z osobistego rekordu "trzyrazowego" :-)
Mogę odpowiadać tylko za to, co napisałem. Nie mogę odpowiadać za to, czego nie napisałem. Piję do zasłyszanej przez Pana propozycji, aby skasować anonimowość internetu. Wyjaśniam zatem, że akurat ja jestem za jego anonimowością - choć rozumianą jako prawo, a nie obowiazek internautów.
Odnośnie zaś do Pana trzeciego akapitu: pozwolę sobie zauważyć, że tkwiąca w ziemi infrastruktura (drogi, kable, rury, tory, mosty, słupy, wiadukty etc.) to bodaj najdroższe i najbardziej czasochłonne inwestycje wszędzie na świecie. Jestem za jej rozkwitem (zwłaszcza w mojej Polsce, gdzie opóźnienia względem starej Europy są wciąż straszne), lecz, co do samej prędkości poruszania się pojazdów na drogach publicznych, uważam, że EI + prawo dałyby przynajmniej ten sam efekt (ocalenie życia i zdrowia) przynajmniej o rząd wielkości szybciej i o kilka rzędow wielkości taniej.
S.R.
@ Maziek
1. Czy zajrzałeś na str. 17, drugi akapit od dołu?
Staszek
-
Maziek, to chyba do mnie ? : P.S. mam stałą prośbę o łączenie postów (t.j. edytowanie poprzedniego, a nie pisanie dwóch jeden pod drugim). Przyjęto do wiadomosci. Co do P. Stanisława i kosztów infrastruktury. W trakcie budowy dróg, autostrad, koszt ułożenia światłowodu w kanalizacji wzdłuż drogi to jakieś 50 tyś PLN/1 km. Czyli kropla w Morzu kosztów. W NIEKTÓRYCH przetargach okablowanie to jest już WYMUSZANE przez inwestora (telefonia alarmowa, monitoring). Niestety, w dalszym ciągu w kręgach "fachowców" decydentów, pokutuje przeświadczenie, że transmisja radiowa jest bardziej ekologiczna i tańsza. Qui rogat, non errat !
Nie, to (o łączeniu postów) akurat było do Męberyty, któremu posty sam złączyłem.
-
- Maźku...
- A co?
- Zajrzałeś na 17 stronę?
- Jaką 17 stronę?
- Ano tamtą, com ci godoł
- Aaa, na oną? Na oną to ni...
-
Kto widział tak ludzi straszyć...
Ano zajrzałem, ale nie zajarzyłem. A to było kilka dni temu, rano wstałem do roboty i sobie przypomniałem, że nie zajrzałem, to zajrzałem, ale zaspany byłem, to nie pamiętam, co ujrzałem, ale pamiętam, że nic tam nie pasowało, żeby zajarzyć. Chodzi o 17-stą stronę Fiaska?
-
Maźku Zaspany,
Czemu do głowy przyszło Ci "Fiasko"?
Chodzi o Małą Czerwoną Książeczkę, com ją Panu dał Pod Kopcem.
Staszek
-
No nie, przeceniasz mnie, telepatą nie jestem ;) .
-
No to chociaż odpowiedz na pierwsze pytanie, Nietelepato :-)
Remęberyt
-
Pytany postawiłem w ciemno na Lema i dostałem bon na dożywianie (co odebrałem, że trafiłem), zaś Fiasko było ostatnią pozycją Lema, co do której coś cytowaliśmy/sprawdzaliśmy (osłony Hermesa). Ponieważ nie padł inny tytuł ani choćby wskazówka, że chodzi o inną pozycję - wydawało mi się to skrajnie oczywiste.
-
To brzmi skrajnie logicznie :-)
Ale piśniesz, jak przeczytasz ten drugi akapit od dołu?
Męberyta
-
Tajest!
(http://macg.net/emoticons/cool18.gif)
Ojcem jest tu Remuszko :) .
-
Włąśnie przyszło mi do głowy, że dobrze byłoby wprowadzić taki standard na stronach internetowych, żeby do każdego pliku była dołączona możliwość kliknięcia w przypisaną mu "opcję dźwiękową". Klikający internauta mógłby wtedy usłyszeć muzykę (lub inne dźwięki), które - jako tło lektury/oglądania - autorsko sugeruje autor (strony, wpisu, itd.).
A może to już jest?
Very Senior Member
-
Uprzejmie proszę P.T. Moderunek, Moderancję, Moderność, Moderatorstwo oraz Modernizm o łaskawe usunięcie niniejszego wątku z forum, a dokładniej - o przeniesienie jego "wpisu założycielskiego" do wątku Pomysły, gdzie jest jego miejsce, tylko istnienie Pomysłów jakoś Właśnie wyszło mi z głowy...
To zapewne skutki nasilenia SKS. Przepraszam. Karę uiszczę, tabletki zażyję.
Zmarniały i skruszony
VSM
-
Wydaje mi się to niepraktyczne z następujących względów:
- Prawa autorskie.
- Lenistwo i brak koncentracji piszących i czytających.
Zresztą, zawsze można na wstępie postu przyczepić link do youtube z odpowiednią ścieżką dźwiękową. Wtedy za pkt 1) odpowiedzialne jest google ;), ale wciąż pozostaje 2). Wydaje mi się, że prawie nikt i tak nie będzie odsłuchiwał danego kawałka. Chyba, żeby umieszczać takie rzeczy w dedykowanym wątku "O muzyce", ale tu o czym innym mówimy.
-
http://forum.lem.pl/index.php?topic=894.msg40011#msg40011
Dostojny Panie Terminusie, da się załatwić?
Podczaszy Nidzicki
User 'Terminus' has blocked your personal message.
Czy ja zrobiłem coś złego?
Stanisław Remuszko
-
Nie chcę odpowiadać za Terma, ale zdaje mnie się, że jako zdecydowany ateista może czuć niechęć do krucjat wszelkiej maści ;).
-
Temat przeniesiony; jeśli chodzi o blokowanie prywatnych wiadomości, to cóż, mam taki zwyczaj, dotyczy on kilku osób na forum - jednak proszę nie odbierać tego osobiście. Po prostu lata doświadczenia nauczyły mnie, że wolę nie wchodzić w osobiste dyskusje, a w ogóle internet traktować bardzo mało 'osobiście', so to speak, jest to zatem raczej kolejna emanacja mojej dążności do zachowania prywatności w sieci, niż chęć dopieczenia komuś.
pozdrawiam
-
Włąśnie przyszło mi do głowy, że dobrze byłoby wprowadzić taki standard na stronach internetowych, żeby do każdego pliku była dołączona możliwość kliknięcia w przypisaną mu "opcję dźwiękową". Klikający internauta mógłby wtedy usłyszeć muzykę (lub inne dźwięki), które - jako tło lektury/oglądania - autorsko sugeruje autor (strony, wpisu, itd.).
A może to już jest?
Very Senior Member
Do jakiego pliku? ::)
-
Zapewne wyraziłem się nieprecyzyjnie albo niesłusznie (niefachowo), lecz nie znam się na tym i mogę rzecz oddać tylko pospolitymi słowami.
Przez "plik" rozumiem to, co się otwiera po kliknięciu. Być może na portalach to jest w ogóle bez sensu, ale na prywatnych stronach jak najbardziej mi się to widzi.
Byłby taki guzik na ekranie, na przyklad w zakładce Narzędzia. Po kliknięciu weń słyszałoby się dźwięki, które tam umieścił łebmajster. A gdyby sie nie kliknęło, to by się nie słyszało.
Pozdrawiam Hokusa i Magistra też!
VSM
-
Sęk w tym, że dźwięków to się tak dowolnie umieszczać nie da - dźwięk to musi być własnie konkretny plik dźwiękowy, który trzeba by najpierw załadować na serwer ( a on swoje waży) itd. Ale do zrobienia to jest w inny sposób - w bocznej kolumnie czy na górze strony dajemy plik flash czy cuś podobnego i wtedy wyświetla się w tym miejscu okienko jak z youtube albo sama belka z włącznikiem i regulacją głosu jak np. na Amazonie. To nie jest trudne do zrobienia, muzykę mozna też zalinkować z youtube, więc nie trzeba nawet specjalnie szukać - tyle że na forum zrobić się tego nie da, bo skrypt na takie operacje nie pozwala, mozna co najwyżej dać linka do strony z muzyką. O tak:
-
Ale mi nie o to chodzi, tylko o wprowadzenia takiej opcji do standardowych narzędzi budowy stron oraz do standardu przeglądarek!
VSM
-
To już jest w "standardowych narzędziach budowy stron" - jak ktoś sobie pisze własny skrypt, to może sobie takie hocki-klocki zaimplementować bez większego problemu. Natomiast w skryptach "gotowcowych", jak skrypt forum, tego nie ma i raczej nie będzie, bo taka opcja to bajer funkcjonalnie raczej mało przydatny, a znacznie komplikujący całość :)
-
W HTML5 dodano tagi multimedialne. Autor strony może wstawić sobie <video>...</video>, a przeglądarka jest odpowiedzialna za to, że wyrysuje w danym miejscu odtwarzacz oraz go obsłuży. Nie wymaga to od użytkownika dodatkowych wtyczek.
Chyba coś podobnego jest z dźwiękiem, a nawet jeśli nie - można przygotować plik multimedialny z pustym strumieniem wideo i wstawić w ten znacznik, o którym pisałem powyżej.
HTML5 dopiero się rozwija, a standard kodeka i kontenera dla znacznika <video> ma ~8 miesięcy. Od niedawna wspierają to najpopularniejsze przeglądarki (co nie znaczy, że ich użytkownicy zainstalowali aktualizacje ;)). Minie pewnie jeszcze trochę czasu zanim to się upowszechni na tyle, żeby było wspierane przez różne narzędzia webmasterskie. Chociaż Google zapowiedziało, że cały youtube docelowo ma przejść na korzystanie z <video>, więc to może przyspieszyć powszechne przyjęcie się technologii.
-
Dla dźwięku jest znacznik <audio>. Ale dla forum nie ma to i tak znaczenia, bo tutaj tagi nie są akceptowane (i raczej nie będą, ze względów bezpieczeństwa).
-
O tym, czy się przyjmie, zadecyduje oczywiście rynek. Ale pierwszy milion trzeba ukraść.
Jak czytam Panów, to mnię żałość ogarnia, że człek już nie jest w stanie wymyśleć niczego, na co inni znacznie wcześniej (albo całkiem niedawno) nie wpadli. Z drugiej strony takie przykłady "równoległego myślenia" są budujące - zwłaszcza dla
VSM-ębrów
-
Oczywiście, że człowiek wciąż jest w stanie wymyśleć wiele nowego. Weźmy tych wszystkich Zuckerbergóow, czy inne "dzieci jednego pomysłu", przecież rzeczy takie jak Facebook powstały nie dawniej niż kilka lat temu, wciąż zaś powstają nowe.
Koledzy uświadomili Panu, że Pański pomysł od lat jest możliwy do łatwego zaimplementowania w sensie technicznym. Jednakże fakt, iż nie upowszechnił się zbytnio wynika z pobudek socjologicznych - ludzie w ogólności raczej nie życzą sobie "soundtracków" do oglądanej treści. Ja na przykład nienawidzę stron www, których autorzy wrzucają tło dźwiękowe, a szczególnie gdy tło de facto nie jest tłem (jakieś absorbujące i pretensjonalne g...), a przycisk służący do wyłączenia dźwięku jest słabo widoczny. Owszem, kiedyś byłem tego entuzjastą, nawet zdarzyło mi się skomponować utwór mający służyć dla jednego webmastera za takowe tło -- ale z czasem (wiekiem) przechodzę do ekstremalnej symplifikacji. Muzyki zaś słucham tej, którą sam sobie wybrałem, albo żadnej.
No i jeszcze trochę potruję - oczywiście, że można wymyślać rzeczy dosłownie "nowe" w pełnym tego słowa znaczeniu - nikt nie zabrania zająć się nauką! :)
Pozdrawiam
-
Chciałbym, żeby komputer i telewizor były w jednym (chyba że już to było).
VOSM
P.S. Wiem, że to możliwe, lecz chodzi mi o rynkową powszechność tego rozwiązania.
-
Żeby operator oferował cennik 1347 dostępnych kanałów, a ja żebym se mógł wybrać do umowy te, które chcę. I zapłacic za możność dokładnie takiego wyboru!
s.
-
Przesyłka w przyszłość.
Daję komuś płytę ze skarbem w postaci pliku, lecz on jest zamknięty w Sezamie. Sezam otwiera się na hasło ORAZ po upływie pewnego czasu. O tym, czy czas minął (czy plik jest dostępny), można przekonać się na 3 sposoby. A. Spróbować zwyczajnie otworzyć. B. Złamać/wpisać hasło i otworzyć. C. Przeczytać, jaka data otwarcia jest napisana flamastrem/elektronicznie na dysku (jeśli jest napisana).
Czy na takiej płycie można nagrać chodzący (działający) zegar? I połączyć plik-skarb z plikiem-zegarem?
s.r.
-
@Stanisław Remuszko
Może być pewien problem. Na płycie CD lub DVD zegara się nie zrobi. Zwykle programy wymagające znajomości aktualnej daty i godziny korzystają z daty zapisanej w komputerze, ale tą można łatwo zmienić. Drugim popularnym rozwiązaniem jest pobieranie daty z serwera - ale to z kolei wymaga połączenia internetowego plus gwarancji, że po tych n latach, kiedy plik-skarb ma być otwarty, serwer nadal będzie działał.
Ewentualnie zamiast płyty można by pewnie zrobić jakiegoś pendrive'a ze zintegrowanym zegarem. Tylko czy jeśli de facto plik miałby dwa hasła (właściwe hasło i datę), z których wystarczy podać tylko jedno w celu otwarcia (a przynajmniej tak zrozumiałem), to nie byłoby zbyt łatwo go otworzyć? Po prostu podłączając zamiast zegara fałszywą datę, np. 31 grudnia 2999 roku? Ja na elektronice ani programowaniu niskopoziomowym się zbyt dobrze nie znam, niech lepiej ktoś jeszcze się nad tym zastanowi i zweryfikuje moje słowa.
-
Dzięki.
Dwa hasła wydają mi się zbędne. Po ustawieniu zegara, wejść do niego już nie można, bo on ma czynne tylko wyjście, poprzez które - po upływie zadanego czasu - otwiera plik-skarb (na przykład adres i hasło skrytki w Curisiu z marną toną złota albo dostęp do konta z ośmioma zerami poprzedzonymi inną liczbą naturalną). Hasło musi być niezłamywalne nawet przez połączonych specjalistów FSB/CIA/Mossad, co sam sławny Maziek uważa za banalne wobec istnienia tzw. klucza publicznego.
Pozdrawiam serdecznie :-)
vosbm
pjes: czy ktoś wie cokolwiek o postępach technologicznych w rozwiązywaniu problemu, od którego przedstawienia zaczął się niniejszy wątek prawie trzy lata temu? Głównie chodzi mi o zasilanie (pole?) wystarczające energetycznie do wydawania pisków oraz o miniaturyzację (do jednostronnie płaskiej, ze względu na klejenie, połówki ziarnka słonecznika/ryżu)
-
Hasło musi być niezłamywalne nawet przez połączonych specjalistów FSB/CIA/Mossad, co sam sławny Maziek uważa za banalne wobec istnienia tzw. klucza publicznego.
Nie no, o Mossadzie to nic nie było. Szyfrowanie z kluczem publicznym nie jest samo w sobie gwarancją niezłomności a tylko (statystyczną!) gwarancją, że do złamania kodu potrzeba sporo czasu - ile to zależy od konkretnego algorytmu. O ile sobie przypominam, to ktoś zaszyfrował jakieś zdanie i naznaczył nagrodę za rozwikłanie i nastąpiło to szybciej, niż przypuszczał szyfrant.
Ale mam dla Ciebie rozwiązanie, jakiego poszukujesz:
http://qz.com/121143/toshiba-has-invented-a-quantum-cryptography-network-that-even-the-nsa-cant-hack/ (http://qz.com/121143/toshiba-has-invented-a-quantum-cryptography-network-that-even-the-nsa-cant-hack/) .
Mam jednak wrażenie, że Twój problem w ogóle na tym nie polega. Twój problem (odnośnie hasła) polega na jednokrotnym zaszyfrowaniu i powierzeniu klucza zaufanej osobie. Klucz publiczny służy do czegoś innego - rzesze mogą szyfrować (klucz szyfrujący może być podany na fejsie) a mimo to nikt poza osoba posiadająca klucz deszyfrujący nie może czytać. Dowolnie sporządzone hasło "wyssane przez Ciebie z palca" i dostatecznie długie będzie miało taką sama moc. W tym wypadku rzecz sprowadza się do starego tricku, że w celu wzajemnego rozpoznania osoby przełamują monetę bądź przedzierają banknot, a po spotkaniu porównują części.
-
@Stanisław Remuszko
No i właśnie to, co ten zegar poda na swoim wyjściu, określiłem jako "drugie hasło" (niekoniecznie różne od pierwszego).
Z hasłami jest zawsze ten sam problem: hasła "przyjazne człowiekowi", tj. oparte o słownik, są łatwe do złamania zwykłym brute forcem, natomiast hasła mocne są zwykle trudne do zapamiętania, co prowokuje ludzi do ich zapisywania, np. na obudowie komputera :)
Poza tym:
(http://imgs.xkcd.com/comics/security.png)
Sądzę, że można by napisać algorytm, który po każdym takcie zegara zmieniałby treść wiadomości podług ustalonych reguł tak, aby po zadanych n taktach ujawnił się sensowny tekst. Ale tu pytanie do speców od elektroniki: czy we współczesnych układach elektronicznych da się jakoś tak "podkręcić" zegar (lub podłączyć do wejścia zegarowego własny), aby zwiększyć częstotliwość taktowania?
-
To zależy, czego chcemy.
Jeśli chcemy posłać przesyłkę tylko w przyszłość (tylko = tak, by wcześniejsze dotarcie do niej było niemożliwe), to w ogóle nie ma problemu, ponieważ nastawiamy pendrajwowy budzik na chciany moment, i po tym momencie plik się zwyczajnie otworzy. Jeśli natomiast nie tylko (= tak, aby na przyklad w czarnej godzinie można było skubnąć kilo Au, albo też z czystej płochej ciekawości zajrzeć i dowiedzieć się, co tam jest*), wówczas trzeba jeno klucz do Sezamu dobrze schować po zamknięciu (nie zapomnieć, gdzie jest Docent!), a w razie potrzeby po prostu wyjąć i użyć.
Tak czy inaczej, przydałoby się mieć cóśkolwiek do włożenia...
vosbm
----------
*tak wlasnie jest z moją Przesyłką sprzed niespełna ośmiu lat: http://www.remuszko.pl/przesylka/ (http://www.remuszko.pl/przesylka/)
-
Co do zegarów to jest to ciekawe zagadnienie. Ponieważ wszystkie używają jako wzorca jakiegoś zjawiska fizycznego, to przyspieszając zajście zjawiska, które jest wzorcem, zegar da się oszukać. Nie mam o tym zbyt wielkiego pojęcia, ale gdyby dajmy na to zrobić zegar oparty o czas połowicznego rozpadu jakiegoś pierwiastka - to można przyspieszyć jego rozpad bombardując neutronami. Nie wiem, czy są zjawiska całkowicie odporne na tego typu manipulacja. Można oczywiście wysłać też zegar z prędkością przyświetlną, względnie zrzucić na czarną dziurę - ale to gdybyśmy chcieli opóźnić otwarcie ;) .
-
Powtórz se przed snem parę razy: kwanter* NIE istnieje, nie istnieje, nie istnieje....
vosbm
---------
*allrigtsreservedbyideamastermentioned
-
Ja Was Remuszko coraz mniej rozumiem. A wiecie co partia robi z takimi, co ich nie rozumie?
-
@ maziek
Nie wiem, co partia robi. Lekceważy?
Kwanter, to jest MOJA nazwa kąpiutra kwantowego.
Przytoczyłem kwantera, który nie istnieje, PO TO, by uświadomić Ci, iż (moim zdaniem) jest on TAK SAMO odległy od twardych realiów jak Twe rozważania o manipulatorskim zwalnianiu/przyspieszaniu czasu (półpierwiastki Rutherforda, szara dziura...).
Ftym kontekście (zwłaszcza) dziękuję Ci za autorytatywne potwierdzenie mych przypuszczeń, że na moje Sezamowe potrzeby wystarczy dostatecznie długi losowy klucz, na przykład stucyfrowy, którego stworzenie (i zapisanie) zajmuje sekundy, a złamanie metodą prób i błędów (lepszej nie ma, wobec jednorazowej losowości klucza) musi trwać długo (muszę to sobie obliczyć, dla liczby np. 10 cyfrowej, 100-cyfrowej, 1000-cyfrowej, przy jakichś rozsądnych założeniach szybkości algorytmicznej i mozliwościach hardłerowcyh na poziomie Pentium-100)
vosbm
@ Hal 9000
Mógłby Pan przetłumaczyć te rysunkowe podpisy w obcym języku? A przy okazji streścić to, co podesłał maziek na temat Tamtoszyby?
@ maziek
Toszyby programowo/ideowo nie kupuję od lat siedemdziesiatych, gdy wyszło na jaw, że sprzedali Ruskim swą (a może amerykańską-licencyjną?) technologię na skrawanie napędowych śrub do łodzi podwodnych, które o rząd wielkości ściszały te łodzie, czyniąc je praktycznie niewykrywalnymi dla amerykańskich sonarów.
@ me
W zasadzie czemu ja tych Amerykańców tak w myślach hołubię, skoro Roosvelt ze Stalinem podzielili się Polską jak kanapką z tatarem?
@ Forum
3000
-
Nie wiem, co partia robi. Lekceważy?
Partia niczego nie lekceważy.
Przytoczyłem kwantera, który nie istnieje, PO TO, by uświadomić Ci, iż (moim zdaniem) jest on TAK SAMO odległy od twardych realiów jak Twe rozważania o manipulatorskim zwalnianiu/przyspieszaniu czasu (półpierwiastki Rutherforda, szara dziura...).
Nie będe się sprzeczał, czy istnieje czy nie (moim zdaniem, na podstawie przeczytanych artykułów w prasie naukowej i popularno-naukowej - tak). Tym niemniej spowodowanie zmiany chodu zegara czynnikami zewnętrznymi jest proste, przynajmniej w odniesieniu do niektórych zegarków. W przypadku zegarka mechanicznego wystarczy go powiesić na długiej nitce. Nie wiem, powtarzam, czy istnieje proces fizyczny, który absolutnie nie zmienia cyklu swego biegu zależnie od warunków zewnętrznych (innych niż prędkość czy grawitacja). Z praktycznego punktu widzenia myślę, że można technicznie dziś zapewnić Ci taką pewność chodu zegara, jaką uzyskasz szyfrem (czyli bliską jedności).
wystarczy dostatecznie długi losowy klucz, na przykład stucyfrowy, którego stworzenie (i zapisanie) zajmuje sekundy, a złamanie metodą prób i błędów musi trwać długo
W tym celu, żeby to było poza ślepym trafem bardzo niemal niemożliwe, pendrajw powinien dozwalać na wprowadzenie klucza np raz na dzień.
W zasadzie czemu ja tych Amerykańców tak w myślach hołubię, skoro Roosvelt ze Stalinem podzielili się Polską jak kanapką z tatarem?
Żeby to podzielili...
-
@Stanisław Remuszko
W tym obrazku generalnie chodzi o to, że zamiast budować za $1000000 super-hiper-komputer łamiący hasło/szyfr jakimiś wyrafinowanymi metodami, czasem łatwiej jest wykorzystać wart $5 klucz (taki do śrub, nie do drzwi) do wyciągnięcia hasła z osoby je znającej (w tym wypadku Pana) metodą przymusu bezpośredniego ::)
Poza tym zwracam uwagę, że w swoim ostatnim poście zmierzałem generalnie do tego samego, co maziek (czyli przyspieszenia zegara), tyle, że metodami bardziej przyziemnymi ;)
Co to jest "tamtoszyba"? ???
-
Załóżmy, że plik-skarb przy probie otwarcia normalnie pyta o hasło, otwarcie informując przy okazji (ukazując np. sto okienek), iż jest ono stucyfrową liczbą. Na moją intuicję, choćby specjalny komputer łamiący (wprowadzający hasła) był w stanie podać miliard (miliard miliardów, miliard miliardów miliardów etc.) haseł na sekundę - realne tempo sprawdzania nie zależy od tej szybkości, lecz od czasu reakcji pendrajwa. Można ją celowo zadać, ustawić. Przyjmijmy, że ona jest zwyczajna (przeciętna, normalna - cokolwiek to znaczy), i wprowadźmy prostą blokadę: trzecia próba nietrafiona powoduje, że pendrajw niczym ślimak albo żółw chowa się na dobę do skorupy (przestaje sprawdzać, nie przyjmuje, nie odbiera). Wtedy realne tempo łamania wynosi trzy próby na dobę :-)
vosbm
pjes: co na to Potężni Kąstruktorzy: Tzok, Hal 9000, OlkaPolka, a nawet sam Terminus?
@hal Gra słów, Toshiba = to szyba, modo: Tottenham - Tottamtenham
-
Pomysł: opublikować (książka) ciekawsze Forumowe dyskusje/wątki lub ich fragmenty. Zadanie dla Pana Informatyka: napisać program, który zaznaczone kawałki Forum przerabia na plik(i) w Wordzie.
vosbm
-
Pomysł: filtr złych wieści. No, lepiej: niechcianych. Każdy posiadacz filtra mógłby sobie sam nastawić.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat świat się bardzo zmienił informacyjnie (mentalnie), bo nastał internet i - wraz z nim - straszliwie zaostrzyła się walka o ogień, czyli o słuchacza, widza, czytelnika, odbiorcę. Mało kogo (przynajmniej w europejskiej populacji, choć się zdarza: http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2813 (http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2813)) stać duchowo na to, by żyć bez netu (portale), telewizji, radia i papierowych okładek. Te zaś epatują przede wszystkim zajawami "serwisów informacyjnych", czołówkami i nagłówkami (przykład: http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2589 (http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2589)). Zanim człowiek naciśnie guzik na pilocie lub przeniesie wzrok na inny tytuł - nolens volens dowiaduje się, niechby pobieżnie, o rozlanej krwi, spermie, okrucieństwie, zbrodni i potwornościach. Taki jest nasz ludzki umysł http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2248. (http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=2248.)
Gdyby można było kupić i założyć medialny filtr łagodyzujący (rodzaj cenzury), życie stałoby się przyjemniejsze, a przynajmniej mniej przykre. Przez prawie pół wieku biłem się o wolność słowa, lecz na starość uważam, że ta wolność wymknęła się spod naszej kontroli i teraz pogoń za sensacją czyni więcej psychicznych szkód niż pożytku.
Kto wymyśli taki program (appsa), rychło zostanie miliarderem.
Dopraszam się krytyki :-)
vosbm
-
Analog takiego filtru wymyślono już dawno - nazywa się koza rabina.
-
Może i zgrabna erystycznie, lecz marna, a nawet bardzo marna merytorycznie odpowiedź. Ja napisałem to serio.
vosbm
-
Jestem tylko demiurgiem pomniejszego rodzaju, serio to z moim szefem ;) ... Ale dziękuję za uznanie co do formy.
-
Pomysł iście... księżycowy...
http://www.livescience.com/44937-brigheter-moon-project.html (http://www.livescience.com/44937-brigheter-moon-project.html)
-
Teraz mi przychodzi do głowy, że skonstruowanie takiego filtra (dla internetu) mogłoby być wcale proste. Potrzebny byłby "czytnik" oraz "słownik". Słownik sam ułożę, czytnik zaś, znalazłszy "niechciany" tytuł, przykrywałby go jakąś maską, tak jak w przypadku ekranółw kompowych (gdzie to było ledwo co?), które pod wieczór powinny wygaszać składnik błękitny i zastępować go żółcią z brązem.
Ale 10% zysków - moje!
vosbm
-
Zasadę miecza i tarczy znasz? Nie denerwuje Cię, że reklamy są głośniejsze od reszty programu? Spróbuj opracować urządzenie techniczne, które temu zapobiegnie. Staniesz się miliarderem :) . Pierwszy się na to zrzucę (choć właściwie to już za późno, m.in. z tego powodu zupełnie nie oglądam TV).
-
Reklamami zajmę się w następnej kolejności.
A czemu Ty nie odbierasz telefonu? Właśnie dzwoniłem, i to dwa razy!
s.
-
Abo ja mam taki dzwonek "cisza i bez wibracji" ustawiony na Ciebie! W tym wypadku problem rodzaju powyżej poruszonego było łatwo rozwiązać.
;)
Żartowałem. Telefon mam w portkach wyjściowych, kiedy zdejmę portki - nie mam telefonu. Chyba już Ci to tłomaczyłem? Teraz jestem na dole - mam leźć na piętro po ten telefon?
-
Kto ma piętro, ten ma piętro...
s.
-
Pomysł: filtr złych wieści.
Już od starożytności znany.
Występuje w formie grzybków albo trawki. Można też przyjmować w płynach.
Jednak obudzenie bywa niemiłe.
Jak już weszły te złe - zostaje patent Tarantogi (słabo reklamowany);
Był również wynalazcą płynu do wywabiania przykrych wspomnień, banknotów z poziomą ósemką – wyobrażającą nieskończenie wielką sumę pieniędzy, oraz aparatury do wyzyskiwania trwoniącej się energii dzieci w postaci systemu wystających w różnych miejscach mieszkania korb, bloków i dźwigni, które dzieci popychają, ciągną i przesuwają w czasie zabaw, nieświadomie pompując w ten sposób wodę i wytwarzając elektryczność (Podróż dwunasta).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Profesor_Tarantoga (http://pl.wikipedia.org/wiki/Profesor_Tarantoga)
-
Najlepszy, jaki mi do głowy przyszedł w tym roku: zamilknę, no, nie na zawsze, ale, powiedzmy, na tydzień. Ale frajda dla P. T. Forumowiczów : - ) ) )
Baj, baj...
R.
-
Czekaj! Najpierw dawaj rozwiązanie w muzycznym;)
-
Nie znasz się na matmie i roku?
-
Przyznać Larry'emu Page i Siergiejowi Brinowi Pokojową Nagrodę Nobla za Google.
R.
-
Po przedchwilnym powrocie z zakupów:
Uniwersalny dla całego handlowego świata kieszonkowy elektroniczny czytnik cen.
R.
-
Zdaje się, że to już sobie można zrobić z telefonu:
https://www.dobreprogramy.pl/Barcode-Scanner,Program,Android,68490.html
(Ewentualne problemy generować może raczej to, że kod będzie niestandardowy lub zamazany.)
-
Pomysłu nie da się zrealizować, w każdym razie nie w stanie obecnym, ponieważ w kodzie paskowym nie jest zakodowana cena, tylko numer rekordu w bazie sklepu. Musieliby się sprzedawcy gremialnie zgodzić otworzyć swoje bazy na przeszukiwania płynące z internetu.
-
Zgadzam się. Sprzedawcy musieliby udostępnić swoje bazy cenowe widoczne na kodach paskowych. To jest sedno mego pomysłu. Na mój rozum, ani by to sprzedawców nie ziębiło, ani nie grzało, skoro w sklepach są umieszczone czytniki cen. A także zawsze klient ma święte prawo dostać odpowiedź na pytanie o cenę produktu :-)
R.
-
Klient tak, ale żeby konkurencja miała podane na tacy, to już nie. Jak ktoś chce konkurować cenowo to musi pójść na nogach do konkurencji albo przeglądać gazetki, a nie jechać skryptem po ich bazie, popijając kawusię w fotelu i czekając parę minut na wynik, żeby obniżyć pomidory o 5 groszy na kilogramie. Sieciówy się stale szpiegują, przeważnie nawet szpiedzy się znają, jak agenci w Berlinie Zachodnim, ale muszą to robić na nogach.
-
Ty, a skąd biorą się tzw. rankomaty (wyszukiwarki cen)?
R.
-
Z przeszukiwania stron. Jeśli ktoś publikuje na stronie (np. sklepy internetowe).