Gdzieś tu był link do felietonu Mistrza, w którym uskarżał się on na somatyczną starość (potykaną na podłodze, rozlewaną na obrusie czy wypadaną z rąk; gdy znajdę, to przytoczę), ale ze mną dzieje się chyba coś gorszego. Od paru lat mianowicie czuję się mózgowo w środku dnia tak, jakbym w nocy nie zmrużył oka albo jakbym był na kacu. Takie samopoczucie zdarza mi się coraz częściej i trwa coraz dłużej.
Żeby człowiek chociaż przebalangował do świtu (przesadzając z trunkami), to widziałby przynajmniej, czemu cierpi (
cierp ciało skoroś chciało). Rozumiem także ogólną zasadę SKS. Ale tego (czego właściwie?) się tak wcześnie nie spodziewałem. Owszem, dla mnie to jest za wcześnie.
Spytałem swoich neurologów i kardiologów, co mi jest, ale orzekli, że generalnie NIC. Remuszko-symulant?
Mądra i rozsądna firma TERMEDIA (tak, to jest uznanie i reklama!,
https://www.termedia.pl/) zorganizowała ostatnio sympozjum otępieńcze, i poszedłem na nie z nadzieją. Lecz się zawiodłem – w tym sensie, że nic nie da się zrobić, tak być musi. Na poprzednim sympozjonie przed paru laty („Serce i mózg”) miedzynarodowe sławy mówiły mniej więcej to samo. Światowe i polskie postępy kardiologiczne w ostatnich latach są nadal ogromne, lecz neurologiczne – żadne. Tych cieniusieńkich mózgowych niteczek krwionośnych nie ma jak naprawić, ani inwazyjnie, ani pigułkowo. Wujek Alc, cukrzyca i miażdżyca robią swoje, a jeśli ktoś ciekaw szczegółów, niech przejrzy prezentację pani profesor Marii Barcikowskiej:
http://remuszko.pl/prof-maria-barcikowska-otepienie-naczyniopochodne.pdfza którą (linkowaną prezentację, nie za panią profesor) dziękuję Wielkiemu Tzokowi.
I to by było na tyle : -(
R.