Precyzyjnie: kto w tym wątku obrabia d.pę LGBT - bo ze względu na niejasną l.m. nie wiem, czy się zaliczam.
Po niedawnej eksplozji tematu w Sieci (nie pierwszej zresztą i nie ostatniej, bo kwestia wraca jak jakiś popsuty bumerang) przeczesuję tego typu wątki pobieżnie swoimi wzroczniami, a następnie staram się trzymać z dala. Temat równie parszywy jak religia czy polityka. Czyli: dopóki ludzie się cieszą swoją (taką czy inną) formą intymności w prywatnym gronie najbliższych, mogą sobie nawet być pedonekrokoprozoogerontofilami z ciągotami do dobrze naoliwionych wiertarek, nic mi do tego. Człowiek - ryba słodkowodna, nic co ludzkie, alienum puto, wiadomo. Ale nie, kurna, ludzie muszą, po prostu muszą najpierw zrobić z tego wielką publiczną sprawę, żeby za femtosekundę podzielić się na "my" i "oni" i się zacząć naparzać. Dziękuję, postoję.
Wolę poczytać o wielowątkowości w Julii, o zdjęciach Drogi Mlecznej w szerokim spektrum czy nawet o legendarnych programistach 10x, niż taplać się w tym czymś.
Tak że tego, ten. Odpowiadając na Twoje pytanie: nie wiem kto komu co tu obrabia i wiedzieć nie chcę