> Bladyrunner - szczerze mówiąc: nie wiem ile zrozumiałem, nie pamiętam, natomiast to pamiętam do dzisiaj, że Cyberiada, Bajki robotów i Dzienniki były ulubioną lekturą mamy, zaśmiewała się przy nich - stąd chyba utrwaliło się we mnie przekonanie, że to dobre książki... Jak miałem 12 lat też nie wszystko zrozumiałem, teraz często wracam do tych książek i za każdym razem rozumiem więcej - albo inaczej...
A Opowieści o pilocie Pirxie - w szóstej klasie (lat temu prawie dziesiątek), katowane przez naszą polonistkę, ta była ambitna i "przerabiała całość lektury" - co zdecydowanie zniechęciło do Lema prawie całą klasę... Nie wiem, co tam kto zrozumiał, ja jestem wdzięczny mamie, że już wtedy miałem o Lemie swoje zdanie, chociaż przez to też kłopoty z panią od polskiego...
Sądzę, że kilku opowieści o Pirxie i teraz nie rozumiem do końca, tyle w nich filozoficznych podtekstów i prowokacji intelektualnych, chociaż inaczej wpisane niż w Doskonałej próżni, rozłożone na obszerne ciągi fabularne - i sam człowiek nie wie do końca, ile jeszcze musi się dowiedzieć, przeczytać etc. żeby zrozumieć więcej.
To zresztą bardzo inspirujące uczucie.