Nie potrafiłabym trafniej i zwięźlej niż
pirxowa podsumować swoich wrażeń po przeczytaniu książki dr Gajewskiej.
Wybrałam więc tylko dwa wątki, do poruszenia:
1. "klucz" i "niedoczytanie"Badaczka już we wstępie określa, że:
W proponowanym przeze mnie podejściu doświadczenie biograficzne związane z okupacją odnieść można właściwie do całego dorobku pisarza. [str. 17]
Wybranie przez autorkę jednego klucza/aspektu i próba odczytania w nim całej twórczości Lema, jest krokiem w kierunku uwidaczniania wieloaspektowości tekstu, o której mówił prof. Jarzębski:
Świadectwa literackiego odbioru jakie Lem pozostawił, dowodzą, iż w lekturze fascynuje go przede wszystkim wieloaspektowość tekstu, jego nierozstrzygalność, tzn. podatność na różne, niesprowadzalne do siebie wzajem interpretacje. [Wszechświat Lema, str. 255]
To, że pani dr Gajewska mogła dokonać wg niektórych być może pewnych nadinterpretacji, wydaje mi się również realizacją słów profa Jarzębskiego:
Lema zresztą bodaj bardziej w jego książkach interesuje niedoczytanie niż odczytanie, błąd lektury jest bardziej w kulturze ludzkiej powszechny i znaczący niż lektura adekwatna, możliwa bodaj tylko w przypadku najprostszych sygnałów w rodzaju znaków drogowych. (...) Ostatecznie kultura jest także potężnym systemem lektury, w którym niedoczytania tyleż ważą, co odczytania, bo z nich bierze się - jak w genetyce - rozwój form myślenia i działania. Pod jednym wszelako warunkiem: że niektórym przynajmniej próbom odczytywania znaków towarzyszy dobra wola, chęć rekonstrukcji sensu (...).[Wszechświat Lema, str. 268,269]
W takim ujęciu ewentualne "niedoczytania" tekstów Lema i wynikające z nich interpretacje dr Gajewskiej wydają się usprawiedliwione. Spojrzenie na dzieła Lema z nowej perspektywy jest przy okazji potwierdzeniem słów Lema z
Filozofii przypadku:
Dzieło niestereotypowe zachowuje się trochę jak góra. Jakkolwiek jej zmienne obrazy, dawane rozmaitą odległością i wyniesieniem punktu obserwacyjnego, stanowią zbiór projekcji stereometrycznych tego samego przedmiotu, to jednak niemożliwość ogarnięcia naraz wszystkich elementów owego zbioru sprawia, że poszczególne widoki mogą ulec spojeniu w jedyną całość tylko po długim i powtarzanym zaznajamianiu się z nimi. [str. 515]
2. Elementy życiorysówW książce jest cały podrozdział poświęcony Samuelowi Lehmowi. Fakty przytaczane przez Badaczkę pokrywają się częściowo z tymi, podanymi przez
lemologa w wątku
Doktor Lem. Anegdoty. "Częściowo" bo na forum są pewne szczegóły o których nie wspomina Badaczka, a w książce są pewne fakty, których nie ma w wątku forumowym.
Dr Gajewska rekonstruuje życiorys Stanisława Lema i jego rodziny w czasie okupacji [str. 111-116]. Jest to bardzo ciekawy fragment książki. Zdziwiło mnie jednak, że nie wspomina tam wątku, o którym mówił Lem w rozmowie z Beresiem:
- (...) Ukrywałem przez jakiś czas Żyda.
- W domu? I co?
- No skąd! Na piętrze w garażu. Ten chłopak nazywała się Tiktin i chodził o rok niżej do innego gimnazjum. Znaliśmy się z widzenia. (...) Dopadł mnie na ulicy (...). Zdarzyła mu się dość dziwna historia: miał ze znajomymi uciekać, korzystając z pomocy węgierskich żołnierzy, ale kiedy przyszli w umówiony punkt, wpadli w zasadzkę, bo ci Węgrzy przyszli w obecności uzbrojonego Żyda, który był zaufanym gestapo lub policjantem. Z miejsca zaczęło się rozstrzeliwanie. Wtedy uciekł. Jak trafił do mnie, nie mam bladego pojęcia.
- Nie wahał się Pan?
- Byłem w rozterce: co robić? (...) Więc rzekłem: "chodź", i wciągnąłem go do garażu. Ale to nie było żadne ukrycie, bo codziennie przychodziło tam dużo ludzi. (...) W końcu mu powiedziałem: "Nie możesz tu siedzieć wiecznie". Po jakimś czasie odszedł, a ja uświadomiłem sobie, że prawdopodobnie wpadnie, będzie przesłuchiwany, a Niemcy będą go wypytywać, gdzie się ukrywał. Wtedy powie, że u mnie. Jak sobie to uświadomiłem, zrobiło mi się gorąco... dlatego przeprowadziłem się do pewnej staruszki, u której mieszkałem tak długo, aż mi zmieniono papiery na nazwisko Jana Donabidowicza. [Tako rzecze... Lem, str.28]
Dr Gajewska w swojej książce wspomina tylko o fakcie zmiany nazwiska, bez podania przyczyny.
Mam osobiste odczucie, że zbyt duży nacisk kładzie Badaczka na żydowskie pochodzenie Lema.
Wydaje mi się, że dr Gajewska traktuje pochodzenie jako argument w pewnym sensie potwierdzający konieczność zbadania twórczości Lema pod kątem wzmianek o Holocauście.
Na koniec chciałam tylko zaznaczyć, że cała książka napisana jest przyjemnym do czytania językiem. Podejrzewam, że gdyby dr Gajewska napisała swoją książkę w takim stylu w jakim prof. Zieniewicz napisał do niej recenzję wydawniczą, nie przebrnęłabym nawet przez pierwszą stronę...
Ukazanie obecności Zagłady, a nieledwie Lema podświadomości pogromowej, kompleksu ofiary czy dysocjacyjnego rozbicia osobowości, szukającej na kolejnych piętrach teoretycznych refleksji możliwości uspójnienia świata porażonego grozą i nonsensem genocydu, to świetne osiągnięcie naukowe i literackie Agnieszki Gajewskiej, a także wskazanie kierunku w którym podobne badania można pogłębiać i rozwijać.
prof. dr hab. Andrzej Zieniewicz (z recenzji wydawniczej)
Dziękuję więc dr Gajewskiej za lekkie pióro.