Niczego nie „wyciąłem”.Napisałem: historia, między innymi to, o czym pisał Luca, ewolucja od wspólnoty zbieracko-łowieckiej, poprzez rolnictwo, kiedy pojawiły się osady, a w tych osadach spichlerze i zwierzęta hodowlane, których należało bronić, itd. itp., jest niesporna.
Niepotrzebnie użyłem słowa "wycinasz" w miejscu, w którym chodziło mi o to, że nie łączysz faktów. Istota tego co napisałem jest zaraz na początku mego, tamtego wpisu: "chodzi o to, że
rozcinasz te dwie rzeczy". Pominąłeś co prawda w cytowaniu Luciego tę część: "Skoro wyłoniły się już pierwociny kasty sprawującej władzę, to cóż miało powstrzymać jej dalszą koncentrację, separowanie się możnych od "plebsu", a w dalszej kolejności wyzysk rolników i tworzenie się mechanizmów sankcjonujących ten stan rzeczy?" ale nie o to mi chodziło, że ją pomijasz milczeniem ("wycinasz"), lecz o to, że skoro przyjmujesz, że tak właśnie było, to nie bardzo rozumiem, co Cię dziwi w działaniu tych dokładnie samych mechanizmów 100, 200 czy parę lub parędziesiąt tysięcy lat później. Zwłaszcza, że po pierwsze są emanacją biologicznej zasady, że jeśli istnieje ewolucja to drapieżnik i pasożyt musi się pojawić, choćby ewoluowało stado krów na niebiańskiej łące. Po drugie są emanacją uśrednionej natury ludzkiej, będące produktem zasady powyższej. Po trzecie skoro są emanacją tego, że ludzie się różnią ze względu na wrodzone predyspozycje, wykształcenie i wychowanie. Niektórzy w związku z tym mieli bądź mają tzw. "zdolności przywódcze" i lubią się ze sobą ścierać w swoim gronie, kto jest ważniejszy. Na tle tego wszystkiego uważam, że pytanie, czy to było moralne, że budowano wielkie katedry jest, wybacz, skrajnie naiwne, w ujęciu historycznym czy kulturowym. Przypuszczam, że nosisz majtki z gumką, takież skarpetki tudzież portki być może z paskiem z tw. sztucznego i klamrą metalową, koszulę z guzikami z tw. sztucznego a od większej okazji kompletnie idiotyczny, jak się zastanowić, ubiór zwany garniturem, z całą masą niepotrzebnych guzików z tworzywa sztucznego i fałdek plus zwis męski potrzebny jedynie do maczania w talerzu ku uciesze współbiesiadników - a jak jesteś superelegancki to jeszcze konweniującą ze zwisem, ale nie identyczną, poszetkę w brustaszy. Czyli ogólnie kazisz przyrodę. Nie wiem oczywista jak się ubierasz, chodzi mi tylko o zwrócenie Twojej uwagi na cała masę rzeczy, które robisz tak a nie inaczej, BO JEST TO OCZYWISTE, i poniżej progu percepcji, bo tak zostałeś wychowany, "tak wypada" (w czym się zawiera: nie chciałbym zostać pobity bo wyglądam "dziwnie" - ale też "muszę się tak ubrać, jeśli chcę osiągnąć w moim społeczeństwie wytyczony sobie cel") itd. Też, w tej małej skali, mógłbym się zapytać, czy ze względu na moralność nie mógłbyś jednak ganiać w przepasce lnianej na biodrach, wiązanej sznurkiem konopnym, od mrozu zakładając szubę z misternie utkanej słomy, przez co z jednej strony nie wspierałbyś hekatomby zwierząt hodowanych na futro, których zezwłoki są w najlepszym razie utylizowane, ku uciesze następnych ich pokoleń na mączkę paszową, a z drugiej wstrętnych kapitalistów z Indii czy Pakistanu, wyciskających za parę rupii ostatnie poty z dzieciatych a więc na musiku szwaczek szyjących na starych angielskich maszynach, w garażach bez okien i wentylacji, oświetlonych pełgającą świetlówką. Których praca, w 20 czy 30%. warta przecież grosze, jest następnie utylizowana na śmietniskach przez firmy odzieżowe, które ją kupują za grosze, a które Ci ją sprzedają za dziesiątki złotych - tylko dlatego, że na kolejny sezon nie można wystartować z tymi samymi fasonami co w zeszły. O zanieczyszczaniu środowiska plastikiem nie wspominając.
Trudno odpowiedzieć na drobniejsze sprawy, kiedy widzę, że nie możemy ustalić fundamentów.
1. Oceniasz czyjeś postępki - na jakiej podstawie. Tzn. jaka jest ta moralność, wg której oceniasz? Konkretnie. Jaki zestaw reguł zawiera.
2. Uważasz, że powyższe, przez Ciebie uznawane reguły są uniwersalne, niezmienne, jedyne prawdziwe?
3. Uważasz, że istniała, owa uznawana przez Ciebie moralność, w formie którą uznajesz, wówczas, kiedy budowano wielkie katedry?
4. Uważasz, że treść Nowego Testamentu była i jest interpretowana tak samo poprzez wieki?
5. Czy wiesz, czym zajmuje się hermeneutyka i dlaczego musiała powstać?
PS - reszta poniżej to sprawy trzeciorzędne wobec nieustalenia fundamentów.
O ”życie wiecznie” (i o wszystko inne) można modlić się pod namiotem albo w minimalistycznej drewnianej szopie.
Można, ale wielu ludzi czuje potrzebę pójścia do świątyni. Budowa świątyń jest zjawiskiem typowym w całym świecie, wszystkich kulturach i w przekroju wieków. Masz inne zdanie w tej kwestii i rozumiem to, ale dlaczego uważasz, że to Ty masz rację? Bo nie masz takich potrzeb?
Francuskich chłopów nikt nie pytał, czy chcą oddawać 66,6% przychodów na katedry i pomniejsze kościoły.
Ciebie ktoś pyta ile masz płacić podatków? A precyzyjniej danin? Nie, nikt Cię nie pyta. Żyjesz w określonym ustroju finansowym i masz sie stosować, lub skończysz jak Al Capone. No, cela będzie sucha może (zauważ, że to wielki postęp cywilizacyjny od wieków średnich: nikt nie smagałby Cię pejczem i nie zostałbyś ukarany na gardle). Nikt Cię nie pyta nawet ile chcesz dać na kk. Płacisz podatki bo musisz i nie masz wyboru, a ustrój państwowy rozdaje je, m.in. kk. Poza tym - ile wg Ciebie obecnie średni rezydent polskiej skarbówki płaci procentowo podatków? Ponoć dzień wolności podatkowej jest w Polsce gdzieś między czerwcem i lipcem, w tym hipotetycznym dniu dla średniego obywatela kończy się praca dla państwa a zaczyna na własne konto, co pozwala stwierdzić, że typowe realne opodatkowanie w Polsce w XXI w. jest na poziomie 50+%. Jednakże uwzględniając podatki niebezpośrednie, takie jak abonament telewizyjny, rozmaite akcyzy i wszystko inne, co musisz zapłacić nolens-volens o ile nie żyjesz na łonie natury i nie żywisz się korzonkami - podobnież jest to średnio między 60 a 70%. Z tego powodu fakt, że wieśniacy w Japonii czy Francji płacili "trzy szóstki" nie jest dla mnie porażający.
Przesłanie etyczne Nowego Testamentu, gdyby było traktowane serio, nie powinno prowadzić do obdzierania chłopów z ca 66,6% ich przychodów.
...Zamki miały „dual-purpose”, były siedzibami władców, ale pełniły też funkcje obronne (i w tej funkcji były uzasadnione).
...Pałace budowano, bo władcy rywalizowali pomiędzy sobą o to, kto zbuduje większy i bardziej luksusowy (czyli wydrze więcej chłopom).
...Zachodził „sojusz ołtarz z tronem”, ale to w kościołach pouczano: „ora eta labora”, etc., więc katedry (czyli najważniejsze i największe kościoły) są jeszcze bardziej nieetyczne, iż pałace.
Nie znam w szczegółach Nowego Testamentu tym bardziej jego interpretacji (hermenutyka!) w wiekach średnich, więc trudno mi powiedzieć, czy było to wówczas etyczne, czy nie. Zakładając, że podstawą etyki Homo sapiens powinna być dbałość o życie ludzi to dowodem ostatecznym jest stały wzrost populacji ludziej, który wedle rozmaitych oszacowań trzymała constans tysiącleciami aż poczęły się rozwijać cywilizacje, i w czasach średniowiecza pięła się stale w górę (pominąwszy wielkie epidemie i klęski naturalne). Z czego można wyciągnąć wniosek, że dzięki ówczesnemu systemowi społecznemu (mówiąc średnio) z roku na rok, warunki były o tyle lepsze od roku poprzedniego, że liczba zgonów była mniejsza niż urodzin. Czy to etyczne? Najwyraźniej per saldo było dobre dla ludzkości jako takiej.
Twoim zdaniem król, szlachta i kler darli na maksa, bo mogli. I nie ma sensu tego oceniać.
Sądzę, że to iż "król, szlachta i kler darli na maksa, bo mogli" to stwierdzenie faktu a nie moje zdanie, a "moim zdaniem" tylko "nie ma sensu tego oceniać" - w tym sensie, że zamiar vendetty na Notre Dame, ponieważ powstała w czasie, kiedy "król, szlachta i kler darli na maksa, bo mogli" jest, wg mnie nieporozumieniem i wylaniem dziecka z kąpielą o ile nie leczeniem dżumy cholerą. Działaniem niecelowym. Szkodliwym jak palenie książek. To nie znaczy, że nie ma sensu, czy nie można oceniać tego etycznie, tylko trzeba się zastanowić wedle jakiego wzorca, bądź w jakim celu i do czego miałoby to prowadzić. Jeśli skutkiem ma być unicestwienie, degradacja czy zamiana na magazyn nawozów Notre Dame i reszty wybranych fragmentów przeszłości to wydaje mi się to szkodnictwem i działaniem, w mojej osobistej ocenie, irracjonalnym.
Putin też bierze, co może...Czy jest sens to oceniać z punktu widzenia etyki?
Po pierwsze, co już pisałem, jak zresztą wszystko inne w tym poście, tylko nie chce wyjść na mendę, która każde zdanie zaczyna "jak już pisałem, a Ty nie odpowiedziałeś" - etyczne dla kogo? Dla mnie nie, dla Putina zapewne 100%. A jeśli Putin w ogóle nie posiada odczuć etycznych to w każdym razie większość Rosjan uważa za etyczne "zdeanzyfikować" Ukrainę a prawdopodobnie i nas przy okazji z resztą świata w opcji, co dla większości Ukraińców i Polaków, nie mówiąc o reszcie świata, jest z kolei bardzo nieetyczne.
Wolontariat (np. w postaci noszenia kamieni) i/lub dobrowolne darowizny na cele kultu, to temat, który, co do zasady, nie ma związku z kwestią ucisku chłopów.
Można by ewentualnie dyskutować o jakichś skrajnych sytuacjach, np. kiedy ktoś (lub ktosia) przepisał za życia cały majątek na gminę wyznaniową, potem popadł w nędzę, a gmina się nim (nią) nie zajęła.
Ludzie czasem (i to wcale nierzadko) podejmują nieracjonalne decyzje.
Innymi słowy uważasz, że masz rację a oni, o ile to wolontariat, są co prawda nieszkodliwi, ale jednak głupi?
Czy egzekucja Ludwika XVI to:
a/- morderstwo dokonane na prawowitym władcy;
b/- słuszny wyrok wykonany na okrutnym dyktatorze, który wyciskał z ludu, ile wlezie;
c/- inne? (Moralnie obojętne? Było jak było i tyle? [tak zapewne odpowie maziek – domniemywam zawodnie])
To może najdobitniej pokazuje różnice fundamentalne w podejściu. Truizmem jest, że dla stanów wyższych było to morderstwo. Lud być może miał poczucie słusznego wyroku. Natomiast czy zdajesz sobie sprawę, jak krwawa była Wielka Rewolucja? Konkretnie jak masowymi mordercami byli jej światli przedstawiciele? Uważasz, że z pożytkiem dla ćwierci czy półmiliona (zależnie kto liczy) pomordowanych, głównie zresztą chłopów?
A czy jest jakaś granica, jakaś data graniczna, od której wydarzenia przestają być „moralnie obojętne”?
Oczywiście, że jest. Taka, mianowicie, że o ile mam wyobrażenie o czyjejś moralności, to mogę orzec, czy zachowuje się moralnie. Nie ważne, kiedy to było. A jak nie mam takowego wyobrażenia, to w tej kategorii tego kogoś nie oceniam. Mogę też orzec, czy z mojego dzisiejszego punktu widzenia coś jest moralne badź nie, ale to nieco inna kwestia już.