@xetras - w Twoim oświadczeniu zaskoczyło mnie, po pierwsze, że mieszasz wirtualną rzeczywistość z internetem rzeczy. Internet rzeczy to układy ściśle powiązane z rzeczywistością (pozostawiając na moment rozważanie, czy takowa istnieje) a różnica w stosunku do niepodłączonych do internetu lodówek, kotłowni i rolet jest to, że tradycyjnie tego typu urządzenia miały własne czujniki (np. kocioł w kotłowni czujkę pogodową - czyli termometr na zewnątrz, połączony kabelkiem lub radiowo z kotłem) - a teraz taki kocioł już może nie mieć czujki, tylko ma internet i łączy się z odpowiednim serwerem pogodowym, żeby się zorientować, czy na dworze ciepło, czy zimno. Roleta może się odsuwać nie dlatego, że na fotokomórkę padło światło słońca albo uruchomił ją zegarek, tylko dlatego, że taki czy inny serwer podaje, że już wstało słońce. Aczkolwiek w wielu zastosowaniach jest to durnowate, nietechniczne i niepotrzebne - tym niemniej pomimo, że medium łączącym jest internet to chodzi o karmienie tych urządzeń rzeczywistymi danymi o świecie (przynajmniej w założeniach, bo oczywiście można zamiast serwera podającego aktualne dane pogodowe podłączyć serwer podający dane zmyślone - jednakże tego typu manipulacja, karmienie sztucznymi danymi, możliwa jest co do zasady i w urządzeniach tradycyjnych, co wie każdy, kto pocierał termometr, żeby nie pójść do szkoły).
Natomiast co do rzeczywistości wirtualnej zdziwiło mnie, że zdaje Ci się, że potrafisz odróżnić "sztuczny" bodziec, bo jest sztuczny. Tymczasem jeśli poczujesz zapach goździka, to niezależnie od takich czy innych okoliczności, wykluczających ten zapach, będziesz go czuł. Ewentualnie będziesz mógł go rozumowo odrzucić, jako niemożliwy, sprzeczny z innymi bodźcami, które odbierasz, ale nie będziesz mógł się go pozbyć i nie będzie w nim nic nienaturalnego, skoro będziesz czuł zapach goździka. Rzucę tu kilka przykładów mniej czy bardziej związanych:
- tak prosty związek chemiczny jak podtlenek azotu (N2O), potocznie zwany gazem rozweselającym, wpływa na tak złożony układ, jak nastrój człowieka. Jeśli ulegniesz jego euforycznemu działaniu to nie mają znaczenia inne obiektywne przesłanki, jaki na nastrój mają zwykle przemożny wpływ, jak nieszczęścia, śmierć bliskich, pożar domu itd. Jak Twoim zdaniem to możliwe, skoro przy tego typu "ciężkich" realiach tak prosty bodziec wszystko odmienia? Przecież w tej chwili, kiedy jesteś w tej "sztucznej" euforii niczym sie ona dla Ciebie nie różni od "prawdziwej", jest taka sama, bo ją przeżywasz,
- to co wkleił Hoko, a co można rozciągnąć na rozmaite eksperymenty na szczurach, które wolą nacisnąć przycisk podłączony poprzez elektrodę w mózgu do ośrodka rozkoszy zamiast przycisku, który daje im karmę. I które będą wybierały rozkosz, mimo, że głodują. Co można rozciągnąć na może już miliony eksperymentów, kiedy poprzez wszczepione elektrody kontroluje się zarówno proste "jednowymiarowe" odczucia ludzi jak i te bardziej złożone - jak np. urządzenie, dzięki którym ludzie z ciężką depresją, jak już idą się wieszać, mogą sobie zrobić mniej więcej to, co ten szczur, w nadziei, że życie jednak troszkę bardziej im się spodoba (w każdym razie tym razem)? U ptaków jedną elektrodą można wywołać cały skomplikowany "program" behawioralny np. "uwaga, atak z powietrza" - kura będzie alarmować, spoglądać w górę i zaganiać pisklaki, mimo, że znajduje się w pomieszczeniu laboratorium. Na szczęście my mamy nieco bardziej rozwiniętą korę mózgową, która poza sytuacjami częściowej utraty świadomości panuje nad starszymi filogenetycznie częściami mózgu
.
- OK, wciąż możesz twierdzić, że my jesteśmy bardziej skomplikowani niż szczury i ptaki a przede wszystkim posiadamy możliwość racjonalnej oceny, czy dany bodziec lub uczucie są możliwe. Tylko co z tego? Urząd skarbowy też ma komputer, który w dziedzinie AI jest głupszy od robaka, ale doskonale wyłapuje wadliwe lub podejrzane dane. Tym niemniej nie jest w stanie stwierdzić, czy dany zestaw danych jest realny, czy sfingowany w celu sprawdzenia jego działania. Tobie też nic po tym, że rozumowo wiesz, że nie jesteś na Hawajach, skoro "w środku" tak się będziesz czuł. Nie siedzi w Tobie jeszcze jeden mniejszy człowieczek, który popatrzy na monitory i zegarki i pociągnie wajchę "Hawaje to lipa, przestań to czuć, tak naprawdę wlazłeś w krowi placek". Nie, Twój mózg nie ma żadnej możliwości odrzucenia sztucznego bodźca, a skoro tak, to i Ty poczujesz go "naprawdę".
To co piszesz o przeczuciach itp. Trudno z tym dyskutować, ale moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie - to nie są Twoje przeczucia. To jest podświadoma reakcja na bodźce, która już zainteresowała Twój mózg, ale jeszcze nie przebiła się do świadomości (ale już do niej puka). Nawet próbowano z tego zrobić dowód na nieistnienie wolnej woli - osoba miała w pewnym momencie zdecydować, czy naciśnie lewy, czy prawy przycisk - czynność elektryczna jej mózgu wskazywała, że faktyczna decyzja o naciśnięciu konkretnego przycisku zapadała w jej mózgu zawsze, zanim była przez tą osobę uświadomiona (co ta osoba uważała za moment decyzji). Tylko "sprzętowe" opóźnienie ludzkiego widzenia względem rzeczywistości wynosi zależnie od osoby 40 do 70 ms, czyli między 1/25 1/13 sekundy (!). Sprzętowe, to znaczy od padnięcia światła na siatkówkę do pojawienia się impulsu w nerwie wzrokowym. Jako sprzętowe nie ma oczywiście znaczenia w naszych rozważaniach, poza dziwną świadomością, że wciąż żyjemy przeszłością (dla pocieszenia, słuch, jako mniej wymagający, lepiej nadąża za rzeczywistością - mniej więcej 2x lepiej). A jak z postrzeganiem, kiedy już impuls z nerwu dotrze do mózgu? No rewelacji nie ma...
https://coolhunting.com/tech/scientists-reveal-our-vision-functions-on-a-15-second-delay/ a szerzej
https://theconversation.com/everything-we-see-is-a-mash-up-of-the-brains-last-15-seconds-of-visual-information-175577 .