Ten argument do mnie przemawia, Waldemarusie.
My tu nie potrzebujemy Nagrody Nobla dla oceny twórczości Pisarza lecz tak w ogóle... to przydałaby się.
Jako promowanie Lema (wiem, Jego książki nieźle promują się też same lecz to nie szkodzi) i pewnych rozumnych nurtów w literaturze. SF to tylko sztafaż, gatunek, którym On się posługiwał a nie był jego więźniem, jak powieść historyczna na przykład.
To by było również coś jak oficjalne oraz symboliczne włączenie Stanisława Lema do literatury, którą snadź współtworzył - też pożytek z tego (dla literatury i potencjalnych czytelników). Krytycy nie mogliby wówczas tak łatwo Go pomijać w omówieniach z powodu różnorakich niewygód.
Skoro Nobla dostali tacy 'giganci' jak Dario Fo i Wilfride Jelinek zdał by się Lem dla przeciwwagi, no nie tak ?
Nie ma co się obrażać na rzeczywistość, lecz próbować ją zmieniać. Jestem więc "ZA". Owszem, NOBEL DLA STANISŁAWA LEMA bo i czemu nie ?