Autor Wątek: Pewien film SF...  (Przeczytany 30891 razy)

Q

  • Gość
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #45 dnia: Listopada 28, 2007, 12:56:41 am »
Cytuj
Ciekawie się poznaliście

Jak na dwójkę podstarzałych ;) fanów SF przystało :).

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #46 dnia: Października 31, 2008, 03:57:29 pm »
Chcialbym zaproponowac jakies uscislenie gatunku S-F w tym i drugim watku (filmy SF warte i nie warte obejrzenia) i nie wrzucanie czego popadnie, czyli na przyklad filmu "Ghoulles". Nie widzialem, ale po zdjeciu mniemam, ze jest malo w nim science i duzo bzdurnej fiction. Jestem zdania, ze zielone stworki wylazace z muszli klozetowej nie przystoja do forum, ktoremu patronuje Stanislaw Lem.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #47 dnia: Listopada 09, 2008, 05:03:18 pm »
Z tymi "Ghoulies" to było świadome. Chciałem zasugerować klozetowy poziom większości produkcji, o których tu była mowa ;).

ps. pisałem niedawno na mail do WISTa w jednej (filmowej) sprawie. Deklarował się, że zamierza wrócic na Forum :). Trzymam za słowo ;).

EDIT: ażeby było  bardziej treściwie...

Kojarzycie może paradokument (kręcenie paradokumentów SF to zresztą ostatnio modna tendencja - vide choćby serialowa "Space Odyssey") "Alien Planet" (znany też jako "Wirtualna podróż na planetę Darwin IV"? Co o nim sądzicie? Bo dla mnie był dowodem na ubótwo autorów sporej większości twórców kinowej SF, pokazującym jak odmienne i obce formy życia można wymyślić (nie popadając przy tym w groteskę) nawet nie odbiegając znów tak daleko od ziemskiej ewolucji... Ech, twórcy "Gwiezdnych wojen", "Star Treka" (zwłaszcza) i wszystkich "inwazyjnych" bzdur patrzcie i uczcie się...

(BTW. skoro już poruszyłem problem ubóstwa wyobraźni dodam, że w miarę - jak na sztampowego humanoida - ciekawy z wyglądu jest potworek z "Predatora". Wyczytałem niedawno z zaskoczeniem, że jego nietypową facjatę podpowiedział jednemu z twórców James Cameron.)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 22, 2010, 03:02:24 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Miesław

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 804
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #48 dnia: Grudnia 29, 2008, 09:12:10 pm »
EDIT: ażeby było  bardziej treściwie...

Kojarzycie może paradokument (kręcenie paradokumentów SF to zresztą ostatnio modna tendencja - vide choćby serialowa "Space Odyssey") "Alien Planet" (znany też jako "Wirtualna podróż na planetę Darwin IV"? Co o nim sądzicie? Bo dla mnie był dowodem na ubótwo autorów sporej większości twórców kinowej SF, pokazującym jak odmienne i obce formy życia można wymyślić (nie popadając przy tym w groteskę) nawet nie odbiegając znów tak daleko od ziemskiej ewolucji...
Pamiętam, że przy patrząc na wypowiadających się (przedstawiających przypuszczenia) naukowców pomyślałem sobie: "fajną mają pracę, podoba mi się". Przypomniały mi się też uwagi profesora Goobara z "Obłoku Magellana" na temat astrobiologii.
Ale film całkiem niezły, fikcja jak najbardziej naukowa :).


Swoją drogą - odpowiadanie na post dopiero po miesiącu nie jest chyba niczym niestosownym ?

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Pewien film SF...
« Odpowiedź #49 dnia: Stycznia 03, 2009, 07:29:28 pm »
Ale film całkiem niezły, fikcja jak najbardziej naukowa :).

Tak sobie myślę (a przynajmniej lubię myśleć), że ta moda na fantastycznonaukowe paradokumenty to jest kontynuacja, tylko za pomocą innego medium, metody, którą stosował Mistrz tworząc swoje "Apokryfy". I nie wiem czy nie przyszłość solidnej ekranowej SF -  końcu w paradokumencie da się powiedzieć więcej ciekawych rzeczy, niż wetknąć w tło typowej fabuły.

Pamiętam, że już w czasach "Parku jurajskiego" więcej przyjemności sprawił mi (emitowany wtedy w TV w celach reklamowych) dokument o koncepcjach leżących u podstaw filmu, orez "film w filmie" za pomocą którego Hammond tłumaczył przybyłym naukowcom powstanie tytułowego parku, niż sensacyjne sceny z udziałem ganiających dinozaurów.

Swoją drogą - odpowiadanie na post dopiero po miesiącu nie jest chyba niczym niestosownym ?

Stanowczo nie jest :).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki