Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1079523 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2430 dnia: Maja 24, 2019, 11:15:27 am »
Nie szkodzi :)
W każdym razie dzięki za fatygę, i respekt dla ciotki :)

Nie ma za co. A ciotce przekażę, choć na wyrost w tym wypadku... ;)

U nas też tak było za czasów Chruszczowa-Breżniewa. Natomiast w imperium stalinowskim raczej nie. Owszem, awans społeczny miał miejsce, ale człowieka z awansu – takiego sobie karierowicza Dyzmę - traktowano w nieco odmienny sposób:

Prawda, jednak warto pamiętać, że stalinizm w Polsce (choć również krwawy i zbrodniczy) znacznie łagodniejsze miał oblicze. I u nas ten system awansów wyglądał raczej tak:

Gdzie potem na fali destalinizacji część tych kapitanów Jajców jakąś (zwykle znikomą) odpowiedzialność za swoje czyny poniosła, ale większość dosłużyła się z czasem i generalskich czy pułkownikowskich szlif, albo przeniesiona na inny odcinek robiła kariery w administracji cywilnej.

No i nie możemy też zapominać, że bezwzględne podejście Ziutka Słoneczko ;) było obosieczne. Wszak mówi się wprost o wpływie jaki wywarły czystki i zastępowanie kompetentnych dowódców Dyzmami, choćby i wysoko zmotywowanymi, na to, że - w początkowym okresie wojny ZSRR z III Rzeszą - źle wyposażona i słabo dowodzona Armia Czerwona obrywała dość potężnie...*

* Trudno nie spytać, co by się stało, gdyby Stalin nie poszedł po rozum do głowy i nie wypuścił m.in. Rokossowskiego (zdaniem niektórych najwybitniejszego ze swoich generałów) z łagru.

Chodzi prawdopodobnie o B. Misiewiczu?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartłomiej_Misiewicz
Hm...nie mam wypracowanej opinii o tym człowieku. Może rzeczywiście jest korupcjonerem i politykiem o niskich kwalifikacjach. Nie wiem. Niemniej, wg mnie, fakt bliskiej współpracy z Antonim Macierewiczem przemawia raczej na jego korzyść. Pozycja A.M. w sprawie katastrofy smoleńskiej budzi pewien szacunek.

Powiem tak... Jeśli chodzi o Smoleńsk i A. Macierewicza napisałem już co sądzę na ten temat w adekwatnym wątku (a nawet dwu wątkach). Nie jestem też pewien czy Twoje podejście, że jak co antyputinowskie, to od razu musi być dobre, i szacunku godne, nie prowadzi Cię czasem na manowce (choć rozumiem taką Twoją optykę patrząc na pewne uwarunkowania historyczno-polityczno-geograficzne). Ale to w sumie dla naszej dyskusji najmniej istotne... Przechodząc więc do sedna... Nie wiem, być może oceniam Misiewicza (bo - owszem - jego miałem na myśli) zbyt surowo (w końcu tyle o gościu wiem, ile w mediach wyczytam; a to, że jego facjata nie budzi we mnie odruchowego zaufania to nie jest argument do poważnej debaty), prawdą jest też, że sąd go (jeszcze?) nie skazał, domniemanie niewinności obowiązuje, jednak przyznasz, że sam mechanizm jego awansów (bo zna tego czy tamtego, i dobre wrażenie na nim zrobił) kojarzy się nieodparcie zarówno z opowieścią o Dyzmie, jak i z anegdotką o Knollu.

Pan Dziad? To chyba się nazywa - oksymoron? ;)

W każdym razie - gdy za Twoją sprawą nasunęła się po temu okazja - nie mogłem się oprzeć, by nie przypomnieć jak swego czasu media o owym gentlemanie pisały, bo był w tej sprzeczności wyrażającego respekt tytułu grzecznościowego i ksywy zabawny kontrast.

A poza tym jego biografia też stanowi pewien przyczynek do toczącej się tu dyskusji o naturze ludzkiej.

Nie jestem ciekaw, proszę Pana :)
Nie lubię dziadów i kryminalistów, i mam ich opinię na temat czegokolwiek w... eee... gdzieś ::)

Kiedy tu, Panie, proszę Pana, nie do końca o opinie chodzi, a o pewną wiedzę, którą osoby tego typu mogą posiadać, o ile choć część rozmaitych pogłosek i domysłów o powiązaniach jest prawdziwa...
« Ostatnia zmiana: Maja 24, 2019, 12:33:11 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Lieber Augustin

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 2422
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2431 dnia: Maja 24, 2019, 10:14:02 pm »
No i nie możemy też zapominać, że bezwzględne podejście Ziutka Słoneczko ;) było obosieczne. Wszak mówi się wprost o wpływie jaki wywarły czystki i zastępowanie kompetentnych dowódców Dyzmami, choćby i wysoko zmotywowanymi, na to, że - w początkowym okresie wojny ZSRR z III Rzeszą - źle wyposażona i słabo dowodzona Armia Czerwona obrywała dość potężnie...*

* Trudno nie spytać, co by się stało, gdyby Stalin nie poszedł po rozum do głowy i nie wypuścił m.in. Rokossowskiego (zdaniem niektórych najwybitniejszego ze swoich generałów) z łagru.
Trudno się z Tobą nie zgodzić, Q.
Jasne, że było obosieczne. Nie ma plusa bez minusa, dowodem - zwykła bateryjka :)

Jedynie wywołuje wewnętrzny sprzeciw teza - "źle wyposażona". To mit komunistyczny. Zdaje się, pisałem już o tym na forum.
Porównajmy. Źle wyposażona A.Cz. w czerwcu 41 miała z grubsza 26000 czołgów, podzas gdy uzbrojony po zęby Wehrmacht zaledwie 4000. To samo dotyczy samolotów - 24000 vs 7000.
Przyczyna porażek A.Cz. na początku wojny kryje się bynajmniej nie w ilości lub jakości sprzętu.
Ale to tylko tak, drobna uwaga na marginesie :)

A co do marszałka Rokossowskiego, nie wiem, czy jest najwybitniejszym, ale niewątpliwie jest jednym z TOP 5 dowódców Drugiej wojny światowej.
Różnie bają. Biorąc pod uwagę wyniki bitwy za Moskwę 41-42, niektórzy skłonni są uznać za najwybitniejszego stalinowskiego dowódcę generała Andrieja Własowa. Tyle że od sierpnia 42 walczył po przeciwnej stronie frontu. Hm... 8)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2432 dnia: Maja 25, 2019, 01:22:32 am »
Jasne, że było obosieczne. Nie ma plusa bez minusa, dowodem - zwykła bateryjka :)

Czemu w tym momencie pomyślało mi się o bateryjkach... z "Matrixa"? ;)

"źle wyposażona". To mit komunistyczny. Zdaje się, pisałem już o tym na forum.
Porównajmy. Źle wyposażona A.Cz. w czerwcu 41 miała z grubsza 26000 czołgów, podzas gdy uzbrojony po zęby Wehrmacht zaledwie 4000. To samo dotyczy samolotów - 24000 vs 7000.
Przyczyna porażek A.Cz. na początku wojny kryje się bynajmniej nie w ilości lub jakości sprzętu.

Wyposażenie to nie tylko sprzęt ciężki, to również mundury (nie umywające się jakościowo do tych od Bossa ;)), niedopasowane buty, wyżywienie (a raczej jego brak), itd.:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/12/28/fekalia-glod-i-analfabetyzm-jak-naprawde-wygladala-sluzba-w-armii-czerwonej/

A co do marszałka Rokossowskiego, nie wiem, czy jest najwybitniejszym, ale niewątpliwie jest jednym z TOP 5 dowódców Drugiej wojny światowej.
Różnie bają. Biorąc pod uwagę wyniki bitwy za Moskwę 41-42, niektórzy skłonni są uznać za najwybitniejszego stalinowskiego dowódcę generała Andrieja Własowa. Tyle że od sierpnia 42 walczył po przeciwnej stronie frontu. Hm... 8)

Powiedzmy, że prywatnie wolę - owszem, mocno dwuznaczną, ale będącą nie tylko funkcjonariuszem, lecz i ofiarą systemu, postać, którą w dodatku liczy się do bardziej ludzkich krasnoarmiejskich dowódców epoki (może zresztą na tę moją sympatię wpływają i jej polskie korzenie?), od pana, który gładko służył dwu z największych zbrodniarzy w historii pod rząd (nawet jeśli i jego los w ostatecznym rachunku był tragiczny)*. Choć - prawda - z chłodną dyskusją o militarnych talentach wiele to wspólnego nie ma...

* Jasne, nie jest to tak czarno-białe: Rokossowski np. - co niektórzy mają mu za złe - nie czuł się jednak Polakiem na tyle, by - wbrew Stalinowi - próbować pomóc Powstaniu Warszawskiemu (inna sprawa, że nie jest jasne czy cokolwiek - poza wyrokiem dla siebie - by tym uzyskał, Hitler mógłby wtedy, po prostu, rzucić przeciw Powstańcom regularne wojsko - https://opinie.wp.pl/powstanie-warszawskie-nie-zatrzymalo-armii-czerwonej-6126040627660929a), Własow znów nie był tak czarny jak go często malują, za zbrodnie tzw. Własowców odpowiadała RONA Kaminskiego i tzw. hiwisi (owszem, przedstawiciele tych formacji zasilili potem ROA).
A propos Własowców i ich sytuacji:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/09/11/brudny-sekret-stalina-zdradzily-go-setki-tysiecy-zolnierzy-a-my-wyjasniamy-dlaczego/
« Ostatnia zmiana: Maja 25, 2019, 01:47:30 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2433 dnia: Maja 26, 2019, 11:18:22 pm »
Ja jakoś tak się to składa z Twoimi lekturami przeczytałem akurat jednym tchem dwa kawałki Tochmana - o wojnie w Bośni (Jakbyś kamień jadła) i o Kambodży vel Kampuczy - (Pianie kogutów, płacz psów). I to się bardzo nieciekawie składa do kupy. Wg mnie odpowiadając na pytanie to przynajmniej niektóre społeczeństwa bez wroga istnieć nie mogą, a w każdym razie na 100% nie mogą bez niego istnieć politycy. Będący jak wiadomo emanacją suwerena.
Przeczytałam właśnie (kilka godzin wyjętych z...) "Jakbyś kamień jadła" - poruszające przez prostotę podania i spersonalizowane losy? Przez to, że tak niewiele czasu upłynęło, a okolice są oblegane turystycznie?
Książka o tyle przewrotna - w stosunku do tego, o czym ostatnio tutaj mówiliśmy - że ofiarami są (nie dosyć, że sąsiedzi - jak napisałeś) to są to muzułmańscy - europejscy sąsiedzi.
Ta książka jest nie tyle o wymyślaniu wroga (chociaż - po namyśle; też jest), co o okrucieństwie tkwiącym w przeciętnym człeku. Jak łatwo je wyzwolić. Usankcjonować je.
Fragment o Omarskiej:
https://en.wikipedia.org/wiki/Omarska_camp
Na teren obozu mógł wejść każdy, jeśli tylko był Serbem. Mógł wziąć w rękę coś ciężkiego (drąg, coś z metalu, łopatę), mógł wybrać sobie muzułmańskiego więźnia i bić.
Zwykli ludzie z okolicy (rolnicy? rzemieślnicy? robotnicy?) korzystali z tej możliwości, po czym wracali do domu.


Po tej książce wraca też moje: jakie życie jest możliwe po wojnie?
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2434 dnia: Maja 27, 2019, 08:43:48 am »
Zawsze to pytanie, tylko w druga stronę zadawałem mojej mamie, jak się czymś martwiła - jak możesz się martwić takimi rzeczami jak psujący się piec od centralnego czy inna bzdura, która można załatać za pieniądze, które zresztą posiadasz na koncie, skoro przeżyłaś II wojnę światową i czasy zaraz po niej, mundur dziadka w pomidory wyrzuciłaś jak przyszli na rewizję, ruski oficer mało dziadka nie zastrzelił itepe? Ludzie są niesamowicie plastyczni w obie strony.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

xpil

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 234
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2435 dnia: Maja 27, 2019, 09:21:41 am »
Skończyłem przedwczoraj najnowszego (trzeciego już) "Viriona", fajny. Fanom świata Achai powinien się spodobać. Tylko Horecha szkoda, że się tak rozpił. Trochę mi się przez to picie kojarzy z postacią Viriona z pierwszych tomów "Achai", jak już był stary, gruby, łysy i brzydki.

https://xpil.eu/suy

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2436 dnia: Maja 27, 2019, 11:08:13 am »
Cytat: xpil
Przemiana umysłu wysoko urodzonej, bogatej, niezależnej i dumnej czarownicy w zwierzę, które nie marzy o niczym innym tylko o nadejściu nocy, żeby dostać miskę śmierdzącej strawy, jest całkiem przekonująca i dość makabryczna.

Czy nie jest to trochę taki ziemiański schemat? Przemiana Achai (od księżniczki do koconego sołdata) szła w dość podobnym kierunku.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2437 dnia: Maja 27, 2019, 10:32:05 pm »
Zawsze to pytanie, tylko w druga stronę zadawałem mojej mamie, jak się czymś martwiła - jak możesz się martwić takimi rzeczami jak psujący się piec od centralnego czy inna bzdura, która można załatać za pieniądze, które zresztą posiadasz na koncie, skoro przeżyłaś II wojnę światową i czasy zaraz po niej, mundur dziadka w pomidory wyrzuciłaś jak przyszli na rewizję, ruski oficer mało dziadka nie zastrzelił itepe? Ludzie są niesamowicie plastyczni w obie strony.
Czasem myślę, że te przyziemne rzeczy pozwalają zając myśli/głowę by nie drążyć tamtego - w sensie: skupienie na błahostkach pozwala żyć.
Ale tak - plastyczność nieprawdopodobna.
Nawiasem - dwa lata temu miałam być w Mostarze - przez brak papirków - nie wyszło.
Jeśli kiedyś - po tej cienkiej książce - nie wiem.
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2019, 10:34:31 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2438 dnia: Czerwca 08, 2019, 12:58:36 pm »
...wywiad z pracownikiem JPL/NASA, a zarazem synem Papcia Chmiela:
https://magazyn.wp.pl/artykul/nasz-czlowiek-w-nasa-cale-zycie-szukam-zycia
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2439 dnia: Czerwca 25, 2019, 10:34:20 am »
...opowiadanie "Upadłe wizje" Jana Maszczyszyna:
http://jahusz.com/upadle-wizje-opowiadanie/
Bo autora po Internetach chwalili ;):
https://polter.pl/ksiazki/Testimonium-Jan-Maszczyszyn-c25571
https://polter.pl/ksiazki/Swiaty-Solarne-c30000
I powiem tak... Porównanie z utworami różnych nagradzanych Amerykanów wytrzymuje, ale dla Lema żadna konkurencja.

Edit:
I jeszcze... Maszczyszyn o swojej trylogii steampunkowej (vel Trylogii Solarnej):
http://jahusz.com/nowa-fantastyka-artykul-wlasny/
http://jahusz.com/bohaterowie-trylogii-steampunkowej-zarys/
Czytając powyższe dostrzegam, że autor bawił się paroma koncepcjami, o których dyskutowaliśmy w wątku o "Summie...", i wyraźny - dość krotochwilny - trop prowadzący na Encję ;).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 25, 2019, 01:41:00 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2440 dnia: Lipca 17, 2019, 03:21:33 pm »
Józef Kozielecki: Smutek spełnionych baśni. Czytał ktoś? Bo na forum wzmianki nie widzę, na głównej wyszukiwarka też nic nie oddaje. Autor, psycholog, znany może niektórym z książek z tej dziedziny. A Smutek to tom opowiadań z sążnistą przedmową Lema,  same opowiadania coś między Lemem a Borgesem. Przedmowa chyba nigdzie indziej nie publikowana (w każdym razie ja nie znałem wcześniej tego tekstu), a ciekawa sama w sobie, niezależnie od reszty. Zaraz - czyli najpewniej jutro, jak prądu nie wyłączą - fragment jednej opowiastki wrzucę na bloga, ale polecam całość, bo bardzo to fajne i do rzeczy.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2441 dnia: Lipca 17, 2019, 03:35:41 pm »
Józef Kozielecki: Smutek spełnionych baśni. Czytał ktoś?

Ja nie, ale z Twojego polecenia sięgnę ;).

Przedmowa chyba nigdzie indziej nie publikowana (w każdym razie ja nie znałem wcześniej tego tekstu)

Fragment, cytowany na okładce, można znaleźć na Biblionetce:

...Józef Kozielecki jest autorem szeregu książek popularnonaukowych ("Zagadnienia psychologii myślenia", "Koncepcje psychologiczne człowieka") oraz naukowych (np. "Psychologiczna teoria decyzji"). Lecz "Smutek spełnionych baśni" to jego literacki debiut. Książka ta, fantastyczna kronika wydarzeń w małym hrabstwie angielskim, jest szczęśliwie niezbyt podobna do typowej science fiction. Zaskakuje najpierw ściszonym tonem narracji, a bodaj jeszcze bardziej kompozycją składających się na nią opowiastek. Każda niemal urywa się niespodzianie, jakby przedwcześnie, nim czytelnik na dobre zacznie pojmować, ku czemu zmierza autor. Ogniwa tej kroniki zarazem są i nie są spuentowane. Nie są, bo brak im wypowiedzianego morału, konkluzji jako wyraźnego zamknięcia. Są, bo takiej konkluzji po czytelniku oczekuje tekst. Sami winniśmy wypełnić refleksją milczenie rozpościerające się za ostatnim słowem.

Musi to być refleksja rozważna, bo autor krzyżuje w swojej kronice naukową problematykę i naukową herezję sposobem porządnie perfidnym. Nie obeznanemu z typem humoru właściwego zawodowcom nauki przyda się może taki wiatyk przy lekturze "Smutku spełnionych baśni": ich skryta intencja jest zarazem poważna i niepoważna. Nie rozszyfrowana właściwie, objawi się jako czasem zabawna, a czasem tylko zaskakująca dziwaczność. Otóż trzeba sobie powiedzieć, że to nie są puste żarty, płody byle jako rozigranej wyobraźni - że w tej "kronice" idzie o coś ponad zabawę, chociaż element zabawy jest w niej obecny. Humor fantastyki Kozieleckiego jest złośliwie racjonalny jako konsekwencje wysnute z (typowego dla wszelkiej fantastyki) założenia "co by było, gdyby". Co byłoby mianowicie, gdyby liczne uroszczenia współczesnej nauki lub strachy współczesnej cywilizacji miały się urzeczywistnić "galopem"...

https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=59776

Z całością i ja się nie zetknąłem.
« Ostatnia zmiana: Lipca 17, 2019, 03:37:32 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2442 dnia: Lipca 18, 2019, 10:36:01 am »
Q, skoro Ty nie znasz, to pozycja musi być kompletnie zapomniana :D

Dobra, oto zapowiadany fragment

https://www.hokopoko.net/2019/07/smutek-spenionych-basni.html

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2443 dnia: Lipca 18, 2019, 12:00:29 pm »
Q, skoro Ty nie znasz, to pozycja musi być kompletnie zapomniana :D
https://www.hokopoko.net/2019/07/smutek-spenionych-basni.html
Kiepski wniosek  ::)
Nie te pokolenie  :D
Ja czytałem, a nawet miałem, jeno pożyczyłem i nie wróciła. Te wydanie,
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/154218/smutek-spelnionych-basni
i mam wrażenie, wznowienia nie było. Ot, polowa lat 80-tych.
Rewelka.
Oniryczne opowiastki jakiegoś nauczyciela(?)z sennego angielskiego miasteczka w którym dzieją się dziwne sprawy i często kończą na opak. Dawno czytane, ale pamiętam próbę rozwiązania problemu nieudanych małżeństw. Jakiś system, który dobierał wedle zgodności i to kończyło się zazwyczaj źle, zgodnie z mottem; co zaczyna się dobrze - musi skończyć się źle.
Zatem zaczęto dobierać wedle przeciwieństw , zmieniono zasadę na - co zaczyna się źle... - i liczb rozwodów znacznie spadła. A...i jeszcze coś niebieskiego wylądowało...ale co???  8)
Autor - Kozielecki - znany wtedy psycholog
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Kozielecki
« Ostatnia zmiana: Lipca 18, 2019, 12:03:56 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #2444 dnia: Lipca 18, 2019, 12:41:10 pm »
Dobra, liv, czytałeś, ale zapomniałeś  ;D

Nie nauczyciel, jeno naukowiec matematyk pracujący nad Bardzo Poważnym Zagadnieniem. Niebieskie, a w zasadzie błękitne były pająki, tyle że nie wylądowały, ale ot tak się pojawiły.

W małym ośrodku przemysłowym New Wilton pojawiły się kiedyś błękitne pająki. Były duże jak kuropatwy, a jednak miały usposobienie spokojne i przyjazne. Ponieważ jednak pojawiły się nagle, i to w czasie weekendu, obywatele New Wilton wpadli we wściekłość.
– Przestaniemy płacić podatki, jeśli władze nie zniszczą tej plagi – mówili.
– Nie będziemy głosować na tych, na których głosować powinniśmy – słyszało się głosy.
– Zapłacimy wam pięknym za nadobne i powybijamy wszystkie szyby w urzędach – krzyczeli inni.


To kto jeszcze czytał i zapomniał?  :)