Taka garść refleksji na marginesie procedury monitorowania i rządów PiSu...
Zacznijmy od tego, że o ile jest to nowość w sensie formalnym, o tyle nie jest to nowość w innych znaczeniach...
"The EU has long struggled to deal with lapses in democratic standards and the rule of law among its members.
In 2000, the EU had a crisis when Jörg Haider, the late leader of Austria’s far-right Freedom party, joined his country’s coalition government. Austria was punished with months of sanctions, though these were eventually reversed.
The mechanism to bar a country from voting has never been used, despite calls for sanctions against Hungary’s government when Orbán enacted a media law that critics say undermined press freedom.
EU authorities threatened France with court action in 2010 after the then president Nicolas Sarkozy’s centre-right government ordered the deportation of 1,000 Roma to Romania and Bulgaria in violation of EU freedom of movement laws."http://www.theguardian.com/world/2016/jan/12/european-commission-to-debate-polands-controversial-new-lawsTu trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja ta mi się, oczywiście, nie podoba.
Jeśli chodzi o PiS to mam wrażenie, że jest to partia długofalowo przeciwskuteczna, to znaczy realizująca swoje cele - powstrzymuję się oceny samych celów - w sposób nieudolny, zwł. nieudolny wizerunkowo, bo nadgorliwy i zbyt brutalny, a jednocześnie byle jaki. Zarówno sytuację z TK (zauważmy, że PO się tu
podłożyła sama grzebiąc pierwsza przy sprawie), jak i z mediami można było rozwiązać w zupełnie innym stylu i w trochę dłuższym tempie. Ponadto można było wysunąć na plan pierwszy trochę inne twarze, używać - publicznie (pomijam język zamkniętych zebrań i lojalnych prywatnych mediów ) - trochę innej retoryki. Mniej konfrontacyjnej, bardziej okrągłej. W sprawie uchodźców/imigrantów/whatever raczej wykazywać troskę o Europę niż uderzać w Niemcy jako takie. Itd. Itp.
*Są to - miejscami dość przeraźliwi - amatorzy, brak im finezji graczy z europejskich salonów (ze szkoły Talleyranda i Metternicha). Jednym słowem - zapomnieli włożyć białe rękawiczki, i sądzę, że będzie się to mścić.
* Owszem, zwolennikom ten styl najwyraźniej nie przeszkadza z tego co widać (prawdopodobnie cel im uświęca mało estetyczne środki), ale świat - a nawet Polska - to nie tylko żelazny elektorat PiS...
Przy czym jednak warto zauważyć, że nawet b. niechętny tej partii publicysta, jakim jest Timothy Garton Ash, jako przyczynę sukcesu PiS widzi:
"benefiting from disillusionment with the centrist Civic Platform and pathetic chaos on the Polish left"http://www.theguardian.com/commentisfree/2016/jan/07/polish-democracy-destroyed-constitution-media-polandCo oznacza, że PO - przynajmniej od pewnego momentu - wyraźnie przestała spełniać oczekiwania obywateli (i nie ma tu znaczenia czy ci obywatele są wykształceni, czy nie, co piją i w jakich ilościach, ani jak pachną - czyli modne wśród wszystkich naszych polityków narzekanie na
niegodny elektorat trza odłożyć na bok - bo w demokracji to władza ma z zasady służyć im, a nie na odwrót) i to - po latach - dało szansę PiSowi. Nie ma się co oszukiwać - przegrana Platformy (co nie znaczy bym i w tej formacji widział diabła wcielonego... bo ja ogólnie rzadko w ludziach demony widzę...) jest w pełni zasłużona.
Dalej... Jeśli chodzi o obecną - szeroko pojętą - sytuację to pokazuje ona nie tylko charakter PiSu, ale i charakter UE. Oblicze ideowe UE, można rzec. Np. zdarzenia w Niemczech - choć potencjalnie groźniejsze bodaj dla Unii i jej trwałości - traktowane są jako coś normalnego, bo mieszczą się w oficjalnej narracji - coraz fałszywiej pojętej - politycznej poprawności i w obowiązującym (naginanym, ale raczej nie łamanym, przynajmniej nie na poziomie instytucjonalnym) porządku prawnym. Podczas gdy wydarzenia w Polsce (choć w przeciętnego polskiego obywatela UE - na dziś - uderzają b. mało) spotykają się z reakcją gwałtowniejszą, bo polska władza nazbyt ręcznie chce sterować tym, czy owym, a ponadto jest to władza nacjonalistyczna (przynajmniej w rozumieniu jakie nadaje się teraz temu terminowi w UE)
*.
Aha: widać też jak na dłoni jeszcze jedno - rozgrywającym UE są dziś Niemcy i zadzieranie z nimi/ich przedstawicielami powoduje ostrzejszą reakcję niż co inne. Nie jest dobrze zaczynać z Niemcami (i tu - trzeba dodać - dość silna pozycja jednego kraju zdaje się być wypaczeniem idei UE, acz wpisuje się nieźle w starsze europejskie projekty zjednoczeniowe - Święte Cesarstwo Rzymskie... itd.).
* Zauważmy: każdy z przypadków gdy mowa była o sankcjach/ich groźbie dotyczył polityka/rządu/ruchu politycznego odbieranego jako nacjonalistyczny właśnie...
Ergo: Unia ujawnia oblicze projektu ideowo przegiętego w lewo (przynajmniej w naszym rozumieniu tego terminu znów, tam to jest teraz centrum) i biurokratycznego, przedkładającego literę nad tzw. ducha. Znowu: wstrzymuję się od oceny czy to dobrze czy źle. Jednocześnie widać przy tym zasadnicze linie europejskiego sporu - zwolennicy projektu europejskiego kontra nacjonaliści. Przy czym politykę nacjonalistyczną wpisują sobie na sztandary zarówno kraje mające poczucie, że są w Unii marginalizowane, jak i jednostki - także w krajach tzw. Starej Unii - które czują się z europejskiego projektu jakoś wykluczone, ew. niezadowolone z jego kształtu. To, że opozycja staje się - często także we własnych oczach - nacjonalistyczna wynika (na znanej zasadzie, że "władza wychowuje sobie opozycję") z internacjonalistycznego dyskursu Unii (który, o ironio, powstał ze strachu przed powtórką z tego, do czego doprowadził nacjonalizm rozbuchany).
Kiedyś wichrzycielscy magnaci walczyli z królem, a królowie i książęta udzielni wadzili się z cesarzem i papieżem. Teraz - w skali UE - obserwujemy podobne zjawisko ścierania się centrum z peryferiami, tylko jest mniej krwawo, przynajmniej na dziś.
A co z tego będzie, zobaczycie .Edyta
: pisałem ongiś
NEXowi o ilości zmiennych do objęcia umysłem, sam mogę robić za przykład słuszności tej tezy, bo nie uwzględniłem paru, choć n/w teksty były już wówczas dostępne w Sieci...
Sprawa działań KE widziana zza kulis:
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/liberadzki-epp-i-po-nie-lubia-sie-z-pis-wiec-robia-wokol-polski-wielka-sprawe-wywiad/dq6gtz(Udzielający wywiadu stoi jakby poza sporem, więc ma szansę być mniej stronniczy.)
I Merkel, a konstytucyjność działań... Czyżby jednak niekonstytucyjnie i nie bezkarnie...? (Tempo, jednak, jakby wolniejsze i nie ze szczebla UE reakcja...)
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/napasci-na-kobiety-byly-prezes-tk-niemiec-krytykuje-kanclerz-merkel,610481.htmlps. Taka ciekawostka
niusłikowa:
http://polska.newsweek.pl/srebrna-otoczyla-kaczynskiego,95892,1,1.html