@Q - na papugę się nadajesz
.
@LA - no nie wiem. Przykład z ptakiem oczywiście biorę za literacką metaforę, o tyle "literacką", że ptak ma im wyżej, tym coraz gorzej ale nie ze względu na grawitację (która co prawda malałaby ale niewiele się zmienia nawet na LEO) - ale wyżej linii Karmana nie poleci (a wcześniej zejdzie z braku tlenu i/lub niemożności odprowadzenia ciepła z mięśni). Gdybyśmy jednak myślowo zapewnili mu atmosferę pod skrzydłami do 400 tyś. km i tłuste robaki po drodze to i do Księżyca by doleciał i miałby coraz lżej - krytyczne dla niego byłoby więc oderwanie się od Ziemi, bo później miałby coraz łatwiej w jednorodnej atmosferze
.
Tak i tu wydaje mi się, że jeśli h.cz.dz. to powierzchnia, z której nie są się w stanie wyrwać nawet fotony, to tym bardziej nic, będąc poniżej horyzontu, nie może się wznosić względem centrum cz.dz. - bo w kierunku centrum grawitacja wciąż rośnie przecież. Jeśli więc nie ma tej możliwości na wysokości horyzontu to tym bardziej poniżej jego. Tak mi się zdaje. Oczywiście w ramach rozwiązań OTW, w których nie istnieją tachiony i inne tego typu egzotyki.
PS przychodzi mi do głowy pewna możliwość oddalania się od centrum cz.dz. ale "beznapędowa". W zasadzie wszystko co wpada do cz.dz. wpada do niej po zacieśnieniu orbity (lub urośnięciu cz.dz.). Jeśli ta orbita jest eliptyczna a siły pływowe nie rozerwą ciała to okresowo będzie się ono (chyba?) oddalać od centrum. Piszę "chyba" bo nie wiem. Takie ciało, żeby spaść na osobliwość musi mimo wszystko oddać jakoś energię ruchu. A skoro jest tam pusto to nie wiem jak, jedyna możliwość to promieniowanie, które następnie jest uwięzione pod horyzontem, bo o ile wiem nawet fale grawitacyjne generowane pod horyzontem nie mogą go opuścić. Aczkolwiek to mi się kłóci z faktem, że wg pomiarów LIGO zlaniu się cz.dz. towarzyszy emisja części ich masy w formie fal grawitacyjnych (oj tam, bagatela, parę mas Słońca wylata w ten sposób w kosmos). Ot i kolejna zagwozdka do przestudiowania
.