Autor Wątek: O architekturze...  (Przeczytany 21594 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 03, 2024, 01:48:51 am »
Nie masz przypadkiem chronocykla w garażu? (Bo na pierwszy rzut oka wyglądało jakbyś nam zdjęcia z budowy tej świątyni wrzuciła ;).)
Chronocykl - pewnie, gorzej z garażem;)
Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby się okazało, że panie coś tam budują - a nie konserwują;)
To mi się kojarzy z kolei z warszawskim Osiedlem za Żelazną Bramą.
Faktycznie coś jest na rzeczy - podobne.
Budowane w tamtejszych standardach metrażowych - M-5 to 57m2...

Ale:
Władze nie zgodziły się na wyposażenie bloków w balkony z przyczyn oszczędnościowych[2].

Niemniej drzwi balkonowe zakupiono...czyżby to tłumaczyło zadziwiający mnie od lat fakt, iż niektóre PRL-owskie bloki posiadają drzwi balkonowe, ale nie posiadają balkonów - tylko balustrady? Byłoby to zwykłe skąpstwo władz?! A nie tam żadne...okna francuskie?! O tępora... :D


Uzupełniając obraz ówczesnego budownictwa trzeba wspomnieć o gdańskich falowcach...i tym najdłuższym:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Falowiec_przy_ul._Obro%C5%84c%C3%B3w_Wybrze%C5%BCa_w_Gda%C5%84sku
Na dole - w przejściach - też były lokale użytkowe...w jednym był Pewex - ze swoimi egzotycznymi zapachami (i podłym wermutem;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 03, 2024, 08:57:06 am »
U nas to już wszystko było ;) ...
https://forum.lem.pl/index.php?topic=416.msg15404#msg15404
https://forum.lem.pl/index.php?topic=108.msg22774#msg22774


Jeśli chodzi o mieszkania to jednak chodzi wyłącznie o kasę. Byt określa świadomość. Porażka wszelkich "programów mieszkaniowych" dobitnie to wykazuje. Tylko deweloperzy są w stanie dostarczać mieszkania na rynek (pomijając domy jednorodzinne).


Ola, zazdroszczę, ja jakoś do tego Egipta nie mogię...
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #17 dnia: Marca 03, 2024, 11:17:23 am »
Cytuj
U nas to już wszystko było ;) ...
https://forum.lem.pl/index.php?topic=416.msg15404#msg15404
https://forum.lem.pl/index.php?topic=108.msg22774#msg22774

Ano rzeczywiście, nawet o tych ciemnych kuchniach powtórzyłem. Ale dzięki za nekropostowanie wątku o architekturze - w ostatnich miesiącach przeczytałem kilka książek z tej dziedziny, to coś dorzucę, jak znajdę chwilę.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #18 dnia: Marca 03, 2024, 11:39:31 am »
U nas to już wszystko było ;) ...
Notaaa...było...ale repetitio est...;)
Cytuj
Jeśli chodzi o mieszkania to jednak chodzi wyłącznie o kasę. Byt określa świadomość. Porażka wszelkich "programów mieszkaniowych" dobitnie to wykazuje. Tylko deweloperzy są w stanie dostarczać mieszkania na rynek (pomijając domy jednorodzinne)
Trudno powiedzieć - obecnie "projektowane" osiedla wielorodzinne to koszmar - liczy się tylko pieniądz i wykorzystanie każdego skrawka ziemi.
W tym poprzednim układzie hojniejszą ręką szafowano ziemią. Tylko tyle - aż tyle.
Cytuj
Ola, zazdroszczę, ja jakoś do tego Egipta nie mogię...
Dużo minusów - sęk w tym żeby nie przesłoniły plusów;)
Byłam 3 razy i myślę, że jeszcze wrócę - bo Aleksandria.

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #19 dnia: Marca 03, 2024, 05:27:25 pm »
Trudno powiedzieć - obecnie "projektowane" osiedla wielorodzinne to koszmar - liczy się tylko pieniądz i wykorzystanie każdego skrawka ziemi.
W tym poprzednim układzie hojniejszą ręką szafowano ziemią. Tylko tyle - aż tyle.
Ta, patodeweloperka modny temat, jak zresztą patostreamerzy i pato-cokolwiek. Ja jestem w opozycji. Gdyby nie deweloperzy, to w ogóle ludzie mieszkaliby w ziemiankach. Nie robię zasadniczo dla deweloperów, choć akurat obecnie akurat tworzę "blokhaus" na jakieś 30 mieszkań próbując wygrać z małą i krzywą działką, wymaganą powierzchnią terenu biol.-czyn., placem zabaw i miejscem postojowym na każde mieszkanie. Jak nie wygram, to znaczy nie osiągnę odpowiedniej ilości mieszkań na m2 działki, to deweloper mi podziękuje, zapłaci (módlmy się) - i nie wybuduje - bo po co miałby tracić, wszak Armią Zbawienia nie jest, tylko musi kupić nowego "Jagulara" i może jakiś jacht najskromniejszy choćby. A, jeszcze przesłanianie i nasłonecznienie w obu dniach równonocy muszę uwzględnić, z grubszych rzeczy. Oczywiście, szafowano ziemią. Tyle że łatwo się szafuje nie swoją ziemią. Czegoś u nas nie sprawdzają się szeroko pojęte spółdzielcze metody. Naród widocznie przypuszcza, że zostanie orżnięty jak zwykle.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #20 dnia: Marca 03, 2024, 07:44:38 pm »
Cytuj
Ale dzięki za nekropostowanie wątku o architekturze - w ostatnich miesiącach przeczytałem kilka książek z tej dziedziny, to coś dorzucę, jak znajdę chwilę.

Co do pierwszej, to było tak: lata temu na marginesie zainteresowań zawodowych przeczytałem - klasyczną już - pozycję pt. Design patterns: Elements of Reusable Object-Oriented Software. Jest to rzecz stricte IT z obszaru programowania obiektowego, ale w niej autorzy na samym początku przywołują niejakiego Christophera Alexandra i jego książkę o architekturze pt. "A Pattern Language: Towns, Buildings, Construction", który to zajmował się pojęciem tzw. wzorca, czyli prawidłowego rozwiązania powtarzającego się problemu projektowego. Brzmi to bardzo ogólnie, ale stąd też to nawiązanie: wzorce co do zasady występują zarówno w architekturze przestrzeni, budynków, mieszkań jak i... systemach informatycznych. W każdym razie zapadło mi w pamięć, że taka pozycja istnieje i jak się okazało jest to klasyk jeszcze większy. Prawie 1200 stron w oryginale i opisane szczegółowo 253 wzorce, jakie autorzy uznali za stosowne rozpoznać. Trzeba przyznać, że robią to z rozmachem przechodząc od ogółu do szczegółu, co pozwolę sobie zaprezentować wymieniając tylko kilka z poruszanych kwestii: jak duże powinny być miasta, jak powinny być usytuowane tereny miejskie i wiejskie, czy należy separować tereny mieszkalne od terenów związanych z pracą, czym jest życie sąsiedzkie, jak zorganizować transport, gdzie rozmieszczać sklepy i punkty usługowe, jak powinna wyglądać ulica, jaki powinien być limit wysokości budynków, jak zorganizować dostęp do terenów zielonych, jak zorganizować przestrzeń na zewnątrz, a jak w środku domu, etc. No, generalnie jest o wszystkim i nawet jeżeli nie ze wszystkim trzeba się zgadzać (zresztą autorzy mają świadomość, że nie każde ich sugerowane rozwiązanie jest być może trafne - co oznaczają jedną bądź dwoma gwiazdkami przy każdym wzorcu), to lektura sprawia, że po niej znacznie uważniej patrzy się na otoczenie - wszakże wprawdzie to człowiek kształtuje przestrzeń, ale też i przestrzeń kształtuje człowieka. Czy można zatem nie interesować się architekturą? I tym pytaniem chciałbym zachęcić do lektury.

Co do drugiej książki, to była nią wydana przez Dom Spotkań z Historią "Maria i Kazimierz Piechotkowie. Wspomnienia architektów". Było to małżeństwo, które w siermiężnych czasach PRLu starało się sensownie projektować osiedla i kilka takich powstało w warszawskiej dzielnicy Bielany (ale książka nie ogranicza się tylko do tego, Państwo Piechotkowie działali też w AK jak i np. po wojnie zajmowali się dokumentowaniem bożnic drewnianych, co jak okazało się, czyniło ich specjalistami w tym zakresie w skali światowej). Warto sięgnąć, żeby zobaczyć na ile i czy w ogóle ówczesne problemy mieszkaniowe odbiegały od obecnych a i kilka "smaczków" z interakcji z rządzącymi się znajdzie. Ja sięgnąłem poniekąd z przyczyn osobistych - od kilku lat mieszkam w budynku z drugiej połowy lat 50-tych na tzw. "Piechotkowie", czyli właśnie na jednym z zaprojektowanych przez nich osiedli. Na marginesie: w dyskusji powyżej mignął wątek patodeweloperki, napiszę jedynie, że na 64 metrach kwadratowych mam: 4 pokoje, osobną kuchnię, łazienkę i przedpokój; gdy przymierzałem się do mieszkania, rozważałem też 64 metry w nowym budynku od dewelopera z: 3 pokojami, w tym jeden z nich z aneksem kuchennym, łazienką i przedpokojem (i ceną razy dwa). Tak więc tego ten... wolę PRL.

No i trzecia: Bloki w słońcu. Mała historia Ursynowa Północnego" autorstwa Lidii Pańków. To reportaż z projektowania, powstawania i dalszych losów osiedla Ursynów. Ciekawy, bo pokazuje z jednej strony ile udało się zrealizować z pierwotnych zamierzeń urbanistycznych (a ile jednak nie - z różnych powodów), a z drugiej, że jakiekolwiek upraszczające stwierdzenia, że "blokowiska to zło" nie mają zasadniczo wiele wspólnego z rzeczywistością. Osobiście Ursynów kojarzę jako-tako, generalnie dobrze (względnie niskie bloki, dużo zieleni, spokojne uliczki), ale pamiętam też chociażby (wspomnianą w książce) - jak przez mgłę - wiecznie rozgrzebaną pod budowę metra aleję KEN. No i jeszcze jedno - książka ma na początku dwa cytaty. Jeden z "Języka wzorców" wspomnianego powyżej, a drugi z książki Jane Jacobs pt. "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" (która to już czeka na swoją kolej).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #21 dnia: Marca 03, 2024, 09:58:57 pm »
Jasne, że patodeweloperka to modny temat - ale nie bez przyczyny.
Jestem miastowa od zawsze - mieszkałam w kilku lokalizacjach na Śląsku - w tym na słynnym osiedlu 1000 lecia (Tauzen) w Katowicach - 50m2, 2 pokoje, osobna kuchnia z oknem, łazienka i schowek/komórka (zwał jak zwał - pomieszczenie na szpargały) i obserwuję te miasta od lat.
Nie potrzeba mi żadnych mód żeby widzieć i słyszeć jak upycha się kolejne bloki na wolnych skrawkach - 1000- lecie jest tego doskonałym przykładem: był beton, ale był luz (pomimo, że w bloku było 228 mieszkań) i park po drugiej stronie ulicy.
Jest marketowo i wpychanie tzw. Nowego 1000-lecia na te wolne skrawki, a nawet kosztem parku - który oczywiście jest głównym atutem w reklamowych folderach.
No...ale jak trzeba sprzedać 77 metrów za prawie bańkę?:)
Tego nie było w zamierzeniach i planach budowy - to kupczenie ziemią - prywatną? Nie.
Więc do mnie nie trafia argument, że szafowali nie swoją ziemią - teraz też szafują nie swoją tylko za grubą kasę.

Krótko o osiedlu - te spostrzeżenia to nie tylko wymysły (zresztą miazo o czymś w ten sam deseń:):
Osiedle budowane było jako samodzielne, autonomiczne – nie tylko ze sklepami, ale i placówkami oświatowymi. Co więcej, przestrzeń została szczegółowo zaplanowana. – Budowano to osiedle, choć mówiło się o tym, żeby w ogóle go tu nie budować. Powodem było zanieczyszczenie powietrza – opowiada autor monografii. – Niedaleko, w Chorzowie Starym, pracowały Azoty, wokół działały kopalnie i huty, do tego w sąsiednim Klimzowcu duża oczyszczalnia ścieków. Dlatego bloki rozstawiono szeroko – Buszko i Franta konsultowali się z ekspertami i tak to rozplanowali, żeby przewiewy powietrza w marę możliwości rozwiewały najgorsze zanieczyszczenia. Do dziś to jedno z tych miejsc w Katowicach, gdzie problem smogu jest najmniejszy. Wtedy była duża przestrzeń, także na zieleń. Dziś jednak ta przestrzeń jest zapełniana nowymi blokami czy kompleksami handlowo-usługowymi, co nie wszyscy uważają za dobry pomysł. Ekonomicznie jest to oczywiście uzasadnione, ale samo osiedle traci swój walor. To jednak nie jest problem tylko tego miejsca. Wszędzie wolne przestrzenie są nieustannie wypełniane, robi się ciasno i osiedle Tysiąclecia też tego doświadczyło.

https://www.slazag.pl/osiedle-tysiaclecia-symbol-niezaleznosci-w-czasach-prl-zaprojektowane-i-zbudowane-na-przekor-czasom

Jasne, jeśli chodzi o ilość to trudno przebić deweloperów, ale jeśli chodzi o jakość dla mieszkańców - to już dyskusyjne.
Te nowe osiedla z początku zachowywały jeszcze jakiś rozsądny kompromis, ale na niektórych pieniądz wygrał - w Piekarach jest osiedle Lipka - ludzie kupili domy i mieszkania pod lasem (adekwatna cena), a teraz? Lasu ni ma - są nowe bloki na wyciągnięcie ręki:)
Przez ceny mieszkań (owe 50 metrów na starym Tauzenie to teraz koszt - aż siadłam z wrażenia - około 450 tysięcy) one i tak są niedostępne dla młodych w potrzebie.

Sumując - oczywiście, że nie jestem przeciwna budowaniu domów przez deweloperów - jestem przeciwna wydawaniu zgód na patologiczną budowę i niszczeniu już istniejących przestrzeni.
Co do wnętrz tych nowych bloków i metraży - to już tylko wybór kupujących...so.
Cytuj
Jak nie wygram, to znaczy nie osiągnę odpowiedniej ilości mieszkań na m2 działki, to deweloper mi podziękuje, zapłaci (módlmy się)
Idź sposobem maltańskim - oni tam mają mało ziemi to się w nią wkopują...6 pięter parkingu pod ziemią, kilka mieszkalnych nad;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #22 dnia: Marca 04, 2024, 09:31:06 am »
Chodzi mi nie o to, że deweloperzy budują lepsze mieszkania niż działo się to za PRL (choć często budują lepsze w dobrze rozplanowanych zespołach - tylko to są droższe mieszkanie, których niejako nie uwzględnia się myśląc o "przeciętnym mieszkaniu w bloku"). Ale załóżmy a priori, że istotnie obecnie budowane przez deweloperów mieszkania są średnio gorsze niż te średnio budowane w PRL. Mógłbym z tą tezą polemizować w kilku różnych aspektach (począwszy od kwestii dostępności scalonych gruntów o odpowiedniej powierzchni właśnie - a to porażka nie deweloperów, lecz wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz ewentualnie państwa jako takiego. Albo w kwestii wielkości pokojów w takim mieszkaniu - posiadam wciąż normatywy wg których je projektowano "za Gierka" i np. pokój dzienny miał tam mieć 16 m2). Ale OK, przyjmijmy, że średnio jest gorzej.
 
Problem polega nie na tej "gorszości", tylko na tym co napisałem - tylko deweloperzy budują. Nie powstają już "gierkowskie osiedla" i nie wiem, czy będą. I powstanie wymaga wieloletniego i wielowarstwowego programu, od wskazania gruntów, do ich pozyskania (co obecnie jest dużo trudniejsze niż kiedyś), doprowadzenia infrastruktury technicznej i drogowej. To wszystko, kiedy mające powstać tam budynki nawet jeszcze nie śnią się po nocach ich przyszłym projektantom, już kosztuje masę pieniędzy (które w dodatku latami są potem "zamrożone"). Które to pieniądze kiedyś wykładało państwo, które jak wiadomo nie kierowało się, przynajmniej doktrynalnie, przyziemnym zyskiem ani tempem lub stopą zwrotu inwestycji. Obecnie tego wszystkiego nie ma. Mogłyby to robić spółdzielnie, które tym się charakteryzują, że też nie kierują się zyskiem a biorąc pod uwagę czas życia technicznego mieszkania powiedzmy pół wieku mogą rozłożyć koszty inwestycji na 50 lat właśnie. Ale to u nas czegoś za bardzo nie wychodzi.

Tak więc nie idzie o to, ze deweloperzy są świetni, ani o to, ze nie można lepiej. Można. Tylko że gros mieszkań w Polsce powstaje w wyniku komercyjnej działalności przedsiębiorców, prowadzących ją wyłącznie w celu pomnożenia swych majątków. Z jednej strony trudno się spodziewać, aby robili cokolwiek sprzecznego z rachunkiem ekonomicznym, z drugiej paradoksalnie są w ogóle jedyną znaczącą siłą dostarczającą substancję mieszkaniową w znaczącej masie na rynek. Można ich nie lubić, ale trzeba błogosławić, że istnieją ;) . Robią tyle ile mogą, na ile im się to opłaca. Gdyby nie oni problem mieszkaniowy byłby już nie wielki, ale piramidalny. Charakterystyczne jest, że od zapaści lat 80-tych kolejne ekipy spod takiej czy innej chorągwi nie potrafią sobie systemowo dać z tym rady.

Więc tak, oczywiście, lepiej być pięknym, młodym, zdrowym i bogatym ;) .
« Ostatnia zmiana: Marca 04, 2024, 10:39:11 am wysłana przez maziek »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #23 dnia: Marca 04, 2024, 02:00:09 pm »
Problem polega nie na tej "gorszości", tylko na tym co napisałem - tylko deweloperzy budują.
Z tym nie polemizuję - to samo napisałam:
Jasne, jeśli chodzi o ilość to trudno przebić deweloperów, ale jeśli chodzi o jakość dla mieszkańców - to już dyskusyjne.
Cytuj
Nie powstają już "gierkowskie osiedla" i nie wiem, czy będą.
Gdzieszsz...nie ma opcji. Nie ma już w miastach takich terenów. Nawet gdyby były to teraz interes gmin też sprowadza się do więcej na mniejszej powierzchni.
Dzisiaj nawet trafiłam na art który uzupełnia tę wymianę o szafowaniu  ziemią. Nie swoją. I że to trwa oraz przybiera kuriozalne kształty...
Czy burmistrz wie, że mieszkańcy na jego urząd mówią: "biuro obrotu nieruchomościami"?
Patodeweloperka w Świeradowie-Zdroju. Mieszkańcy: Nie widzimy gór.

https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30756101,patodeweloperka-w-swieradowie-zdroju-mieszkancy-nie-widzimy.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy
Cytuj
Tak więc nie idzie o to, ze deweloperzy są świetni, ani o to, ze nie można lepiej. Można. Tylko że gros mieszkań w Polsce powstaje w wyniku komercyjnej działalności przedsiębiorców, prowadzących ją wyłącznie w celu pomnożenia swych majątków.
Można budować na wynajem ( w kooperacji z tymi deweloperami) - zamiast np. dopłacać do kredytów. A tak bloki są budowane na sprzedaż a mieszkania i tak wynajmowane - inwestycyjnie czyli drożej.
Zresztą - funkcjonują TBS-y i SIM-y. Nie wiem jak to działa teraz w praktyce - lata temu znajomi za przyzwoite pieniądze (wkład własny) i ludzki czynsz mieszkali w takim bloku i było ok.
Nie wiem właściwie skąd takie przywiązanie w Polakach do posiadania na własność...to tylko kłopot - chcesz się przeprowadzić to musisz sprzedać, a jak sprzedać, skoro w tym mieszkasz i takie obłędne koło.
Cytuj
Więc tak, oczywiście, lepiej być pięknym, młodym, zdrowym i bogatym ;) .
A uczciwym? :-\
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 04, 2024, 03:10:41 pm »
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 04, 2024, 08:35:35 pm »
A uczciwym? :-\
Zwariowałaś ;) ?
Tak coś czułam, że ostatnio miesza mi się parę systemów...;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 04, 2024, 09:03:49 pm »
Nie wiem właściwie skąd takie przywiązanie w Polakach do posiadania na własność...

Przypuszczam, że minimum z kilku przyczyn, nie zawsze - tj. nie u każdego - w pakiecie. Są to (IMHO) 1. swoisty patriotyzm spod znaku "Drzymała drzymał w wozie", 2. (odziedziczone po przodkach-chlopach) przekonanie "co je moje, tego mi nikt nie odbierze", 3. historyczne zapatrzenie na latyfundystów (czy się ma ich w drzewku g., czy nie), 4. fakt, ze wciąz jesteśmy społeczeństwem zachlystujących się tym czy owym nowobogackich (tu od strony trochę innych dóbr, ale o tym samym:
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/posiadam-wiec-jestem-przed-znajomymi-nigdy-nie-przyznam-ze-lubie-czuc-sie-lepsza/k71klse,2b83378a).

Tymczasem w omawianej branży pękają banieczki:
https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/ceny-mieszkan-leca-na-leb-na-szyje-w-niemczech-pekla-banka/xkezh1l
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/nie-tylko-w-niemczech-peka-banka-mieszkaniowa-mapa-cen-w-europie/8eks0eh
« Ostatnia zmiana: Marca 04, 2024, 09:11:18 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: O architekturze...
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 05, 2024, 02:22:27 pm »
Gdzieszsz...nie ma opcji. Nie ma już w miastach takich terenów.
Tak jeszcze ad vocem - wszelkie tego typu przedsięwzięcia zazwyczaj powstawały na gołej ziemi, ewentualnie po wysiedleniu jakichś rzadkich zabudowań rolnych czy innych folwarków etc., w szczerym polu, bez istniejącej uprzednio infrastruktury a nawet bitych dróg. Patrz co chcesz z grubszych tematów przedwojennych czy powojennych jak Żoliborz, Gdynia, Nowa Huta, Ursynów itede. Więc grunty są, my jeszcze nie są Bangladesz ;) . Nie ma programu. Także przewlekłość procedur oraz słabość prawa (patrz reprywatyzacja). A potem pretensje do deweloperów (nawiasem mówiąc nie cierpię słowa "deweloper"), że budują w rządku na niwie u jednego gospodarza za kurnikami.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).