http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=1706Alarm!Nasza niezwykle dzielna dwudziestosześciolatka, pani Magdalena Fularczyk, która na londyńskiej olimpiadzie zdobyła brązowy medal w wioślarskiej dwójce podwójnej (tak ta dyscyplina się nazywa),
na mecie prawie straciła przytomność, potem przez kwadrans nie mogła mówić i kładła się na ziemi, pół godziny zaś po wyścigu na wręczenie medali pojechała na wózku inwalidzkim – tak potwornie była zmęczona, tak kompletnie wyprana z sił (jej własne późniejsze słowa).
Nie jestem lekarzem, ale – jako zapalony kibic –
od dziesiątków lat śledzę różne zawody, widziałem zachowania różnych mistrzów na mecie, i takiej reakcji organizmu (ani w ogóle niczego podobnego)
nie zaobserwowałem nigdy. Dlatego uważam, że pani Magdalena powinna zostać jak najszybciej zostać poddana najważniejszym medycznym badaniom krążeniowo-oddechowo-naczyniowym.
Prasa donosi o smutku naszej zawodniczki spowodowanym śmiercią ojca przed trzema miesiącami, a także o bólu odkręgosłupowym w dniu zawodów, wyłączonym przed wyścigiem zastrzykiem-blokadą. Jednak, na mój rozum, to nie mogą być czynniki powodujące tak straszliwe zmęczenie. Wysoce prawdopodobna jest
przyczyna somatyczna – tym bardziej, że problem nie dotyczy nieruchawej grubaski-amatorki, która pierwszy raz wzięła do ręki wiosła, lecz wytrenowanej szczupłej sportswomanki, z pięknym kompletem wielkich światowych sukcesów osiągniętych w ciągu kilkuletniej kariery (wpisz w gugle). Tacy ludzie, po najbardziej nawet wyczerpującej konkurencji, przychodzą do siebie (a przynajmniej wstępnie wyrównują oddech) w ciągu pojedynczych minut! Proszę przyjrzeć się na mecie zwycięskim maratończykom, kolarzom, długodystansowcom czy chodziarzom – którzy
wypruwają z siebie żyły nie przez kilka sekund (jak ciężarowcy) i nie przez kilka minut (jak wioślarze) lecz przez kilka GODZIN!Gdybym był medycznym opiekunem naszej ekipy, natychmiast zaordynowałbym naszej wspaniałej medalistce nieinwazyjną
koronarografię, podstawową
spirometrię oraz
USG tętnic szyjnych i dogłowowych. Mam nadzieję – i tego serdecznie życzę – że te badania niczego złego nie wykażą. Może dmucham na zimne, lecz nie dopuściłbym pani Magdaleny do następnych startów bez tych badań.
Dla spokoju sumienia, niniejsze uwagi wysyłam mejlem do rodzimego klubu pani Magdaleny (
Bydgostia Bydgoszcz) oraz do Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Stanisław Remuszko