Chyba stosy wykwintnych potraw i win podane w samo południe - jakoś pasują mi na wieczorną imprezę - ale niech będzie: urodzinowy obiad.
Aaa, to to.
Pora dnia rzeczywiście dziwaczna. I jak dalej piszesz -opisy frykasów to mógł być efekt fantazji głodnego
mam taki śląski mem
Puszczosz puszczosz puszczooosz; trzimej trziemej, gazu!
...no teros tomy pojechali.
To jadymy z tym koksem...
Kończąc - co sądzicie o bliskości takiej pary nazw własnych...nazwisk:
Poprzescy - Podłuscy
i nazw
Dębickiego - Łąckiego ?
To wydaje mi się bardzo prawdopodobne.
Tego drugiego Agnieszka Gajewska pewna, którą to pewność wyraziła w pewnym przypisie w wiadomej książce :
57 Nazwy własne wskazujące na topografię Lwowa w drugiej części Czasu nieutraconego dokładnie przeanalizowała Izabela Domaciuk, jednak nie umieściła ich w szerszym kontekście interpretacyjnym, w tym historycznym, dlatego uznała np., że więzienie przy Dębickiego nie jest nazwą własną, podczas gdy jest to wyraźna gra Lema z cenzurą, a nazwa ta współbrzmi z więzieniem przy Łąckiego, które było miejscem zbrodni zarówno sowieckich, jak i niemieckich, dlatego prawdziwa nazwa nie mogła się w powieści pojawić. Por. I. Domaciuk, Nazwy własne w prozie Stanisława Lema, Lublin 2003, s. 18–32. co zresztą mnie natchnęło
) Że skoro Lem to Druk, upraszczając. Zatem Podłuski to Poprzeski.
Swoją drogą, książka Izabeli Domaciku mogłaby ułatwić robotę, ale ba... ni ma.
Natomiast co do pary
Poprzescy - Podłuscy (jedyne nazwisko, podobnież z ulicy Zielonej, które Lem wspominał w kontekście ukrywania się).
Znów odwołam się do naszej ulubionej autorki i jej kluczowej dla tych tematów książki;
Inżynier Druk został w tym czasie skierowany przez kapitana Armii Krajowej Zawoyskiego do mieszkania Poprzeskich, jednak ci szybko orientują się, że ukrywają Żyda, i są z tego faktu bardzo niezadowoleni. W pokoju Druka dochodzi też do rozmowy łącznika Zawoyskiego, Zawiei, z ukrywającym się inżynierem, który postanawia wstąpić do konspiracji. Zaskoczony Zawieja odpowiada: „Kiedy się nie da. Ż… nie tego, Izraelitów nie… chwilowo nie ten. Nasz «Konar» w ogóle nie bardzo za tym… ale, hm, hem – odchrząknął, bo nie wolno było tego mówić”57. Fragment ten rzuca pewne światło na kwestie związane z pomocą AK w trakcie ukrywania się Lema na tzw. aryjskich papierach, jak i na zasady, na jakich działał w organizacji58.
Zatem sumując - mający żydowskie korzenie inżynier Druk pracownik firmy ROHSTOFFERFASSUNG dzięki wsparciu znajomych z AK, zostaje ulokowany w kamienicy u Aryjczyka. Do pewnego momentu Organizacja finansuje też ten pobyt. Jednak nie chce przyjąć Druka (Kurda
) w swoje szeregi.
Dla Agnieszki Gajewskiej prawdopodobnym wydaje się, że Druk to kolejna postać bazująca na przeżyciach samego autora książki;
Autobiograficzne aluzje w trylogii przenikają także do postaci inżyniera Szymona Druka. Stanisław Lem pracował (tak jak Druk) w firmie Rohstofferfassung, prowadzonej przez Wiktora Kremina, a w roku 1943 ukrywał się po tzw. aryjskiej stronie. Opierając się na notatkach sporządzonych przez Barbarę Lem w latach osiemdziesiątych na podstawie wspomnień męża24 Jednak nie rozwija tego wątku.
Zatem rozwinę ja.
Pierwsze skojarzenie już podałem. Przekręcone nazwisko właściciela lokalu.
Druka utrzymuje (acz bardzo niechętnie) Poprzeski.
Prawdziwego Lema - Podłuski.
Czy to ten, który w pewnym momencie nie wpuścił ukrywanego Lema do domu? - O takim epizodzie pisarz wspomina.
Czy może któryś z późniejszych gospodarzy? - ten książkowy..jeszcze nie doczytałem dokładnie, ale chyba pozbywa się Druka.
Ciekawy może być też wątek o udziale Lema w działalności AK, do czego raczej nie chciał się przyznać wspominając, że owszem - coś robił, dla jakiejś organizacji, ale nie wiadomo jakiej...no, ewidentnie bagatelizował temat – dlaczego?
Chyba można to wyjaśnić.
Ale najpierw sam udział – o roli kolegów liceum, będących w AK w ukrywaniu młodego Lema i jego dorywczych dlań działaniach wspomina najbardziej, poza samym pisarzem, Władysław Bartoszewski w tekście już tu omawianym "Mój przyjaciel pesymista". Zresztą sam Lem też opisuje niektore działania (wykradanie prochu z Beutelpark Luftwaffe, części sprzętu technicznego etc) nie wymieniając nazwy Organizacji, zasłaniając się niewiedzą. Jest to mało prawdopodobne by ryzykował dla "niewiadomokogo"
Ba, wszystko wskazuje na to, że udział Lema w działaniach bezimiennej oficjalnie Organizacji był dużo większy. Wynika to choćby z niepublikowanych a ujawnionych nieco przez Beresia rozmów z Ustynowiczem;
Z okresu, gdy przemykał się go getta zakładając na ten czas opaskę ( ten fragment zamieściłem kilka listów wyżej)
...I w pewnym momencie uzyskałem taką wiadomość, a właściwie nie ja, a organizacja, że rozpoczęły się wywózki Żydów.I dalej, już nie cytat z Lema a opowieść Beresia z usłyszanego i stenogramu:
„Znajdziemy też w nagraniu Ustynowicza relację, nieznaną z wcześniejszych wywiadów, na temat spotkania Lema na terenie getta ze starym Żydem , który został przemycony (podobnie jak Karski), do Bełżca a po powrocie do Lwowa odtworzył na oczach Lema szczegółowy plan obozu, aby przekazał go podziemnej komórce”.Czy może stąd pisarz znał i tak dokładnie opisał podróż Stefana do obozu?
W każdym razie wyłania się on - Stanisław Lem, jako ktoś w rodzaju łącznika organizacji na getto. Dlaczego zatem nie mówi o tym otwartym tekstem? Wszak po 56 to już nie było groźne, a nawet chwalebne.
Otóż - wydaje się, że jest wciąż ten sam powód, przyjęta wcześniej bionarracja i obawa, iż pewne szczegóły mogłyby ją zburzyć.
To ten sam powód, dla którego musiał wymyślić ukrywanego przezeń Żyda Tiktina, by wytłumaczyć nagłą potrzebę zdobycia dobrych papierów.
Lem cały czas buduje swą opowieść-autobiografię bez wątku żydowskiego.
Ujawnienie działalności w AK spowodowałoby przegląd archiwów (a to była dość biurokratyczna organizacja) i licznych wspomnień co w końcu musiałoby zakończyć się pytaniem – dlaczego Stanisław Lem nie figuruje w oficjalnych dokumentach tejże?
Odpowiedzi na to udziela poniekąd Gajewska w początkach tego wpisu – ale ta odpowiedź była wtedy dla Lema nie do zaakceptowania – stąd anonimowa, organizacja i zasłanianie się niepamięcią. Jest jeszcze drugi szew tej fikcyjnej narracji, po zajęciu Lwowa przez sowietów, ojciec Lema – Samuel wyskakuje z domu mając na ramieniu opaskę z napisem AK. Czym prędzej sprowadzony przez Stanisława do nowej rzeczywistości. Czy przypadkiem Stanisław swoich działań nie przypisał tym razem ojcu? A doszedłszy "do rozumu" musiał wiedzieć, że nowi okupanci nie tolerują takich ludzi i stąd decyzja o szybkiej ewakuacji?
Chyba starczy tych pytań, nawet jak na hamulcowego .