Nie wiem jak w Polsce, a w Związku Sowieckim podczas rekrutacji do uniwersytetów stosowano system preferencji: solidne dodatkowe punkty należały osobom ze wsi, z mniejszości narodowych, z rodzin wielodzietnych itp.
U nas też to istniało, zwało się dodawniem punktów za pochodzenie, a było zjawiskiem tak powszechnie znanym, że owe punkty nawet do tytułu jednego filmu trafiły:
https://www.filmweb.pl/film/Punkty+za+pochodzenie-1983-8992Skądinąd w Stanach nie jest to bynajmniej kwestia ostatniej dekady, podobną
dyskryminację pozytywną (co brzmi jak oksymoron) stosowano już w latach '90:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1120616/I również znalazło to ekranowe odbicie - chodzi rzecz jasna o wątek Petera Bentona (jednego z głównych bohaterów medycznego serialu "ER", w Polsce znanego jako "Ostry dyżur"
*), który pracował szczególnie ciężko, bo czuł - nieco obsesyjną - potrzebę udowadniania, że karierę zawdzięcza swoim talentom, nie - kolorowi skóry. Stanowił on, dodajmy, fikcyjnego reprezentanta dość licznych podobnie reagujących, i często posądzanych o przejście studiów awansem, ambitnych afroamerykańskich lekarzy. (Jak widać: chcąc komuś
zrobić dobrze można zafundować mu długoletnie mentalne tortury. Do czego dochodzi jeszcze poważniejszy problem pacjentów oddanych w ręce - stanowiących przeciwieństwo "Bentonów" - miernot, które w innym wypadku nie przeszłyby selekcji.)
Z drugiej strony... Trudno zaprzeczyć, że w tak nieudolny sposób usiłowano walczyć z ciągnącą się od dziesięcioleci dyskryminacją
niebiałych lekarzy:
https://www.ama-assn.org/about/ama-history/history-african-americans-and-organized-medicineI pacjentów:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK220347/* Robił go Michael Crichton, znany pisarz SF, lekarz z wykształcenia (stąd wiedział co pokazuje), a sławę zdobył tam G. Clooney, późniejszy amerykański Kelvin.