Nie można chyba powiedzieć, że nie miał prawa, tak samo jak nie można powiedzieć, że to Chruszczow przekazał, czy też ofiarował, Krym USRR.
Jak wiadomo, Krym został przekazany do składu Ukr na mocy dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dnia 19 lutego 1954 roku.
I tu rzeczywiście tkwi pewna nieścisłość, gdyż zgodnie z konstytucją, Prezydium nie miało prawa szastać terytoriami Związku. Jedynie Rada Najwyższa, w rozszerzonym składzie. Dlatego już w kwietniu tegoż roku
ukazał się akt prawny Rady, tym razem lege artis sporządzony.
Wg mnie apropos pierwszego całkowicie poprawne jest stwierdzenie, że to "Chruszczow przekazał" bo to on jednoosobowo był wówczas autorem decyzji, które następnie ten czy inny właściwy organ "podejmował" (a w rzeczywistości - wykonywał).
Natomiast co do drugiego to sprawa jest właśnie dlatego nie taka prosta (jak czytałem), bo jeśli rzecz dotyczy decyzji podejmowanych przez organa państwowe czy administracyjne to decyzja podjęta przez osobę, która nie ma kompetencji do jej podjęcia jest nieważna, cokolwiek stało się później. Dając przykład mało prawdziwy - jeśli urzędnik udzieli ślubu nie mogąc tego uczynić, to ślub jest nieważny. Przykład mało prawdziwy, bo o ile wiem akurat w przypadku ślubu to któryś z małżonków musiałby wystąpić o unieważnienie aktu (nie dzieje się to z automatu). Podobnie jest z sędziami, którzy nie mają prawa sądzić itd. i ogólnie decyzjami administracyjnymi. Oczywiście w ramach ZSRR, gdyby on trwał w ówczesnym kształcie, nie miało to żadnego znaczenia. Pytanie, czy następujący akt Rady Najwyższej był "potwierdzeniem" wydanego aktu, czy postępowaniem "ab ovo".
Tak w ogóle nie ma to oczywiście znaczenia, Rosja jest gotowa podać i przyjąć każde wytłumaczenie nawet oparte o układ gwiazd o ile będzie dla niej korzystne - więc nie o to chodzi. Ponadto dla większości osób mających jakiekolwiek pojęcie o historii jasne jest, że Ukraina nie stała się republiką radziecką z wyboru tylko pod przymusem, krwawo odciśniętym. A ponieważ narody mają prawo do samostanowienia itd. Rzecz w tym, że jeśli się idzie w retorykę praworządności to dobrze wiedzieć, jakie diabły mogą wyskoczyć z pudełka i czy przypadkiem nie będzie to woda na młyn oponenta. Rosja akurat nie będzie miała żadnego problemu, jako następczyni prawna, w stwierdzeniu, że ZSRR się pomylił.