Bardzo lubię profa. Prezentuje zawsze twardo wyższość myśli nad materią, sęk w tym, że niewielu mogłoby na ten temat z nim się pokłócić jak równy z równym (a może i choćby jak dziecko z dorosłym). Ten wykład jest raczej dla humanistów (nie uwłaczając
- jak prowadzący powiedział, że to miło słyszeć, że fizycy czegoś nie wiedzą to jakbym posłyszał w głowie jak prof. Meissner odpowiada, że fizycy to przynajmniej wiedzą, że czegoś nie wiedzą
). Trudno powiedzieć, że odsyła multiwersum do lamusa, W zasadzie też nie odpowiedział ściśle na pytanie z sali, czy jest jakaś "twarda" przesłanka, że teoria strun jest do chrzanu. Po prostu jak dotąd nie dała zadowalających wyników i ogólnie jest teraz trend zniechęcenia i już na kilku wykładach fizyków, którzy emanują na internet m.in Dragan ale też i zagramaniczni, jest np. taka babka fajna dużo się udzielająca Sabine Hossenfelder (tu odcinek o multiversum:
) słychać było, że po nastu czy więcej latach zajmowania się teorią strun uznali że to krew w piach, bo nie osiągają postępu. Co jednakże nie jest obiektywnym dowodem, że podejście jest do kitu.
Zaś jeśli chodzi o multiversum to prof powiedział tyle, że to teoria, przynajmniej wg obecnego stanu wiedzy niefalsyfikowalna, czyli upraszczając w chwili obecnej nienaukowa. Co ciekawe mówi z drugiej strony o "okręgach Penrose", które są szokującą poniekąd próbą wyjścia poza czas t=0 Wszechświata i zadają (potencjalnie) kłam paradygmatowi, że dyskusja co było "przed" jest z punktu widzenia nauki dyskusją o niczym, bo nigdy się nie dowiemy, co było "przed" a w ogóle racjonalnie patrząc pojęcie "przed" w tym sensie jest bardziej absurdalne niż jakakolwiek metafora, którą chciałoby się je przybliżyć.