maźku, nie widzę istotnych rozbieżności zdań pomiędzy mną a Tobą. W szczególności zgadzam się z Tobą, że nowoczesna Ameryka oraz Europa nie są ostoją cywilizacji. Ale, myśląc logicznie, ktoś musiał być taką ostoją w przeszłości, gdyż cywilizacja na razie istnieje. I w przyszłości ktoś musi podjąć Trud Białego Człowieka – ale kto? Chińczycy? Arabowie? Murzyny?, - albo inaczej cywilizacja zaginie.
Ale dlaczego tak się stało? Od czasów Rzymskiego Imperium cywilizacja mniej lub więcej stabilnie istniała, a w wieku 20. rozpoczał się kryzys. Czy to nie jest skutkiem ciężkiej choroby, co zaatakowała świat i przetworzyła jedną szóstą część lądu na złośliwy nowotwór, który ma tylko jedne pragnienie – rozszerzać się?
Sęk w tym, że komunistyczna Rosja nie mogła w istorycznej perspektywie współistnieć z „normalnymi” krajami. Tow. Lenin uczył: „ ...Albo jedne, albo drugie zwycięży... Albo po Republice Sowieckiej będą śpiewali mszy żałobne, albo po światowemu kapitalizmu.” No, może trochę niezgrabnie przełożyłem cytat wodza.
To idea „rewolucji światowej”. Jak wiadomo, rewolucja idzie w ślad za wojną, rewolucja światowa odpowiednie – w ślad za wojną światową. I oto pytanie – kto naprawdę wywołał DWŚ – czy Europejczycy, czy też ktoś inny. Is fecit qui prodest, powiedziałbym. Dlatego pozwolę sobie przytoczyć wielki fragment z „Alfabetu Suworowa”:
„Historycy od lat się spierają, skąd się wziął Adolf Hitler. W jaki sposób ten człowiek i kierowane przez niego państwo wzrośli do tak olbrzymiej potęgi. Jak to się stało, że stworzyli tak sprawną machinę wojenną i poczuli się tak pewnie, że podpalili świat. Fenomen Führera tłumaczony jest na niezliczone sposoby – każdy kolejny jest bardziej groteskowy od poprzedniego. Przysłuchuję się tym akademickim dysputom z rozbawieniem. Odpowiedź na te pytania jest bowiem oczywista i prosta. Hitler i III Rzesza to dzieci towarzysza Stalina. Bez jego protekcji Niemcy nigdy nie stałyby się taką potęgą i nigdy nie wybuchłaby II wojna światowa.
Plan bolszewików był jasny. Zgodnie z założeniem, że wojna światowa przetrze drogę światowej rewolucji – sprawdziło się to po części w roku 1917 – chcieli, żeby Europejczycy znowu wzięli się za łby. Gdy już Francuzi, Brytyjczycy, Włosi, Niemcy i Polacy by się nawzajem powyrzynali, Armia Czerwona wkroczyłaby do akcji i podbiła cały, osłabiony kontynent. Granice „raju robotników i chłopów” zostałyby przesunięte aż do Atlantyku.
Aby napuścić Europejczyków na siebie i wywołać kolejny konflikt, Stalin postanowił wesprzeć kraj najbardziej pokrzywdzony przez traktat wersalski, a co za tym idzie – dyszący chęcią odwetu. A więc oczywiście wsparł Niemcy. Ponieważ traktat nałożył na niemieckie siły zbrojne szereg ograniczeń, Armia Czerwona przyszła im z „bratnią pomocą”. W Kazaniu szkoleni byli niemieccy czołgiści, w Lipiecku lotnicy, w Saratowie specjaliści od broni chemicznej. Niemieccy generałowie urządzali sobie manewry i gry wojenne na sowieckich poligonach i w sowieckich salach wykładowych. Bolszewicy pomagali również podźwignąć – w tajemnicy przed Zachodem – niemiecki przemysł zbrojeniowy, udostępnili swoje laboratoria niemieckim konstruktorom. Dostarczali również bezcennych surowców. Trzon armii niemieckiej, która zmiażdżyła Europę w latach 1939–1940, powstał w Związku Sowieckim.
Armia ta miała być narzędziem w rękach Moskwy. Narzędziem, które zniszczy Europę i utoruje drogę zwycięskiemu „wyzwoleńczemu” marszowi Armii Czerwonej. Jak to jednak osiągnąć? Oczywiście najlepiej było na jej czele postawić człowieka nieobliczalnego. Jakąś agresywną nieodpowiedzialną jednostkę, która – odpowiednio sprowokowana przez Sowietów – rzuci się na sąsiadów i rozpęta wojnę. W całych Niemczech nie było lepszego kandydata do tej roli niż Adolf Hitler, przywódca NSDAP.
„Bez Stalina nie byłoby Hitlera, nie byłoby Gestapo” – pisał Lew Trocki. I miał rację. Choć oficjalnie w latach dwudziestych i na początku trzydziestych niemieccy komuniści i narodowi socjaliści toczyli ze sobą bój na śmierć i życie, Moskwa zakulisowo wspierała NSDAP. Maski spadły w roku 1933, gdy odbyły się wybory powszechne, które miały zmienić oblicze Niemiec. Otóż NSDAP zdobyła w nich mniej głosów niż komuniści i socjaldemokraci. Wystarczyło, żeby te dwa ugrupowania zawiązały koalicję – i to one stworzyłyby rząd. Stalin powiedział jednak niet. Wydał on swojej berlińskiej ekspozyturze surowy zakaz wchodzenia w jakiekolwiek układy ze „zgniłymi socjaldemokratami”. W efekcie nominację na kanclerza otrzymał Adolf Hitler. Machina została wprawiona w ruch. „Lodołamacz rewolucji” – jak nazywano w Moskwie przywódcę narodowych socjalistów – wyszedł w morze.
Ten nieszczęsny człowiek, który „dyszał nienawiścią do komunistów”, nawet nie zdawał sobie sprawy, że jest narzędziem w ich rękach. Zresztą ta nienawiść nie była chyba znowu tak wielka. Hitler wypowiadał się o Stalinie z podziwem, nawet gdy między oboma państwami wybuchła już wojna. Narodowy socjalizm małpował zaś bolszewizm. Monumentalne budowle, symbolika i stylistyka, tajna policja, obozy koncentracyjne, olbrzymie znaczenie, jakie przywiązywano do propagandy. To wszystko było żywcem ściągnięte ze Związku Sowieckiego.
Pod koniec wojny dla berlińskich elit stało się jasne, że walcząc na dwa fronty, III Rzesza poniesie straszliwą klęskę. Wielu pragmatycznie nastawionych oficerów Wehrmachtu zaczęło wówczas myśleć o zawarciu separatystycznego pokoju z Anglosasami i skierowaniu wszystkich sił do powstrzymania nadciągających od wschodu bolszewików. Hitler miał inny pomysł. Otóż chciał on zawrzeć separatystyczny pokój ze Stalinem…
Wróćmy jednak do lat trzydziestych i wyborczego zwycięstwa NSDAP. W Europie rozsypany został proch i wystarczyła jedna zapałka, aby wywołać pożar. Albo – używając innego porównania – Hitler stanął nad przepaścią i potrzebował ostatniego, delikatnego szturchnięcia, aby rzucić się głową w dół i pociągnąć za sobą całą Europę. Tym ostatecznym szturchnięciem była oczywiście wystosowana doń w 1939 roku oferta sojuszu. Oferta złożona przez Józefa Stalina. Wysyłając Ribbentropa do Moskwy, Führer nie zdawał sobie sprawy, że pakuje się w wojnę, którą przegrał, zanim padły pierwsze strzały. Gdy myślę o Hitlerze, nie mogę uwierzyć, jak naiwny był to człowiek. Postępował jak dziecko we mgle i w efekcie sprowadził na swoją ojczyznę wielkie nieszczęście. Sześć lat po tym, jak Ribbentrop podpisywał układ z Mołotowem, sowieckie wojsko wdarło się do Berlina i puściło niemiecką stolicę z dymem. Tak, bez wątpienia, Hitler był wielkim nieszczęściem Niemiec.”Jeżeli zgogzić sie na chwileczkę z Suworowem, wychodzi, że to Rosja, i tylko Rosja niesie odpowiedzialność za wybuch II wojny. Nie potrafię powstrzymać podziwu dla Stalina, wielkiego kryminalisty wszelkich czasów i narodów. Prowadzić grę na taką skalę – to wam nie byle co.
Co jest najbardziej przykro, wydaje mi się, że nic nie zmieniło się do dnia dzisiejszego. W każdej chwili atak nowotworu na otaczające go normalne kraje może odnowić się. Nie chciałbym tego. Ale zastosowane do tej pory leki – nakłanianie, tolerancja itp – okazały się nieskuteczne. Wręcz przeciwnie – one tylko prowokują agresję. Na miłość boską, czyżby doszło do totalnej radioterapii?
P.S. Trafnie wspomniałeś piosenkę Włodzimierza Wysockiego – 25. stycznja skończyłby poeta 80 lat. Niestety prawdziwi geniusze tyle nie żyją.
Się grało na gitarce i serca niewieście łamało
P.P.S. Czy Ty wierzysz, iż jesteśmy już po pięcdziesiątce? Dopiero wczoraj było mi 22, chodziłem na randki, a teraz już pora przygotowywać się do zgonu
.