Dlaczego fikcja? Kontrofensywa trwa*, a kto jak kto, ale Polacy nie powinni chyba uznawać roszczeń zaborców. Poza tym - czy uznanie wschodnich połaci Ukrainy za teren sporu NATO-Rosja nie utrudniłoby sytuacji Putinowi i jego bandzie? Z ludźmi tego pokroju powinno się - IMHO - rozmawiać w stylu "wycofajcie się natychmiast, albo to MY - USA/NATO - potraktujemy was atomem, i czym jeszcze uznamy za stosowne!", bo sami takiego języka używają (zresztą może lepiej byłoby nawet zorganizować skuteczny zamach**, lub atak wyprzedzający, na W.P. i jego najbliższą świtę, a podobne ultimatum postawić ich następcom?).
Ukraiński porządek prawny przecież tam de facto nie obowiązuje, tylko de iure (i tylko według państwa Ukrainy).
Czy od 2014 roku w ukraińskiej dumie są parlamentariusze wybrani w Doniecku albo w Krymie ?
(Podobną fikcją prawną jest to, że Tajwan jest częścią kontynentalnych Chin).
Kompletnie odrębne porządki prawne na tym samym obszarze wykluczają porządek prawny.
Dlatego > fikcja prawna.
Czy NATO to porozumienie obronne czy zaczepne (skoro to nieporządek i b r a k państwa, tylko tam: "
prawo ma ten, kto ma karabin, typowe gott mit uns" )
Była kiedyś piosenka o tym- kapeli Ziemka Kosmowskiego o nazwie Brak.
PS.
Język operacji specjalnych, który stosujesz, wyklucza rozmowy i porządek prawny.
PPS.
Stalinowicz przecież lud wyzwala od faszystów i banderowców. Nie wiem, czy NATO umie taki styl rozmów prowadzić.
PPS (kolejne).
Bez pokojowego porządku prawnego porozumienie między zainteresowanymi rządami w sprawie przyjęcia założeń przez ukraiński parlament i administrację to tylko wybieg sgitacujny na potrzeby piszących operacji specjalnych.
Już nie pamiętam, na jak szczególnych zasadach Estonia i Łotwa wchodziła do NATO ale otwartej wojny nie było - mimo wzajemnych roszczeń sąsiedzkich (Łotwa wobec Białorusi, a Estonia wobec Rosji). Jakoś ustalili przebieg słupków granicznych.
Najpierw
słupki graniczne, a dopiero potem rozmowy i porozumienie. Czy da się inaczej ?