Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae], czyli wszystkoizm stosowany  (Przeczytany 232458 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Jak zacząć... "Początki są sprawą nader delikatną."

Stajemy w obliczu sporego wyzwania. Odważyliśmy się omawiać "Summę Technologiae", Lemowe Opus Magnum, zatem ustawiamy się w pozycji mrówków ;) lezących na himalajskie szczyty. Ale przecież góry należy zdobywać bo są. Więc zdobywajmy.

Odwagi niech nam dodadzą słowa samego S.L, który przystępując do pisania miał dylematy podobne naszym, a jednak rozstrzygnął je dość  prosto:

"Mowa ma być o przyszłości. Ale czy rozprawiać o przyszłych różach nie jest zajęciem co najmniej niestosownym dla zagubionego w łatwopalnych lasach współczesności? A badanie kolców tych róż, doszukiwanie się kłopotów praprawnuka, gdy z ich dzisiejszym nadmiarem nie umiemy się uporać, czy taka scholastyka nie zakrawa aby na śmieszność? Gdybyż mieć chociaż takie usprawiedliwienie, że szuka się środków krzepiących optymizm albo że działa się z umiłowania prawdy, widzialnej ostro właśnie w przyszłości, wolnej od burz, także dosłownych, po opanowaniu klimatów. Uzasadnieniem tych słów nie jest jednak ani pasja akademicka, ani optymizm niewzruszony, nakazujący wiarę, że cokolwiek się stanie, koniec będzie pomyślny. Uzasadnienie to jest zarazem prostsze, bardziej trzeźwe i chyba skromniejsze, bo biorąc się do pisania o jutrze, robię po prostu to, co umiem, mniejsza nawet o to, jak dobrze umiem, skoro jest to moja umiejętność jedyna. A jeśli tak, to praca moja nie będzie ani mniej, ani bardziej zbędna od każdej innej pracy, bo każda na tym przecież się opiera, że świat istnieje i że dalej będzie istniał."

Zatem — Start według fonii w chwili zero! Uwaga — pilot gotów? — Zero!!!

ps. Jeśli chodzi o stronę techniczną to proponuję byśmy sobie wstępnie założyli, że na każdy rozdział poświęcamy tydzień (z opcją przedłużenia w wypadku nadzwyczajnego rozkwitu - hehe, gorzkie hehe, bo niestety się nie spodziewam - poświęconej mu dyskusji).
« Ostatnia zmiana: Września 27, 2018, 05:07:16 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 15, 2017, 12:31:48 pm »


Czytałem Summę … „n” lat temu.
I nie chce mi się do niej wracać.
Pamiętam bez szczegółów, że wiele hipotez Lema z 1964 r. się sprawdziło.

Wiele pomysłów, rozproszonych w innych książkach, też: Opton/lekton z „Powrotu” (Choć dziś słucha się audiobooków czytanych przez ludzi, nie przez software), „Od półmatka do półmatka” z Kongresu Futurologicznego (bo już bywa tak, że kobiety rodzą dziecko poczęte nie ze swojego jajeczka), itd. 

Ale mnie, znacznie bardziej od przeglądu, co Lem przewidział trafnie, co nietrafnie, a w jakich obszarach prognozy czekają na potwierdzenie lub zanegowanie,
 interesują hipotezy na temat tego, jak będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat (a tyle z grubsza upłynęło od pierwszego wydania Summy [1964 r.]), albo tylko za trzynaście (dlaczego akurat trzynaście, o tym za chwilę.)

Jeśli pominiemy scenariusze katastroficzne (asteroida, wojna atomowa, epidemia, której naukowcy nie zatrzymają), to cywilizacja ziemska będzie meandrowała pomiędzy eutopią a dystopią.
   
Przykładowe eutopie to świat „Powrotu z gwiazd” i ten z „Wizji Lokalnej”. "Wizja" to książka wielowarstwowa (moja ulubiona), ale skoro 89% Luzan nie pracowało, a za roczny zasiłek można było kupić „trzysta tysięcy par spodni z lampasami” to była to eutopia. Załóżmy, że bezludne fabryki produkowały owe spodnie hurtem po dolarze sztuka. Za trzysta tysięcy dolarów netto można dziś żyć dostatnio nawet w drogim kraju.         
Pomijam (skądinąd bardzo ważny) fakt, że tamten świat był zbystrowany i ani sobie, ani nikomu innemu nie można było zrobić krzywdy.

Świat Indiotów to dystopia. Pokazana jako groteska, ale przecież odnosi się do realnego problemu, tylko w groteskowym wyostrzeniu. Fabryki stają się bezludne (bezindiockie), więc pracownicy stają się zbędni, skoro nie pracują, to nie zarabiają, więc nie mają za co żyć.
Wybitny konstruktor rozwiązuje problem, budując Machinę, która przerabia Indiotów na kółka, z których układa wzory na pustyni.         

Na marginesie: Kupiłem książkę Gajewskiej, ale tylko ją przekartkowałem. Wydaje mi się, że nie pisała o planecie Indiotów, ale może nie zauważyłem tego fragmentu.

Uświadomiłem sobie jednak niedawno, że jeśli Indiota był … bladawcopodobny, to nie dało się z niego wytłoczyć kółka, bo miał w sobie za dużo wody. Trzeba go było … podgrzać, żeby tę wodę odparować.
Innymi słowy, Indioci byli (najwyraźniej) masowo mordowani i paleni w piecach, a dopiero z prochów, zapewne z dodatkiem jakiejś żywicy, Machina formowała lekkie, trwałe i estetyczne kółka.   

Fizyczna likwidacja zbędnych pracowników to ekstremum dystopii. Na nic takiego raczej się nie zanosi.

Ale jak będzie?

“As many as 30pc[%] of existing roles in the UK could be automated by 2030 with the most at risk industries being waste management, transportation and manufacturing, according to an analysis by PwC. However, the report stressed that automation won't result in rocketing unemployment.”
http://www.telegraph.co.uk/technology/2017/03/24/robots-will-take-third-british-jobs-2030-report-says/

Wg PwC 30 procent istniejących dziś miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych (obezludnionych) do roku 2030. W ciągu najbliższych trzynastu lat. (Tak się składa, że Forum Lema działa od trzynastu lat.)   
PwC zastrzega, że “that automation won't result in rocketing unemployment.”

Hmm, a jeśli unemployment będzie “non-rocketing”, but growing steadily?

To mnie interesuje przede wszystkim: jakie technologie się rozwiną i jakie będą miały wpływ na kształt ziemskich społeczeństw. 

Prawie na pewno nikt tu nie napisze „Summa technologiae cum sociologiae 2.0”

Ale jakieś wstępne rozważania nad zarysami hipotez
[;-)]
co do zasady są chyba możliwe?   


N./C.
     

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 15, 2017, 02:20:37 pm »
No to sprawdźmy, ile przewidywań z Summy... wytrzymało próbę czasu. Na zachętę rysunek Szymona Kobylińskiego z wewnętrznej strony okładki z wersji z dzieł zebranych:



Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwca 15, 2017, 02:37:30 pm »
@Cetarian/Nemo

Śmiało zakreślony program, Cetarianie (a może wolisz by zwać Cię Nemo?).

Też mam wrażenie, że Lemowi milsze by było gdybyśmy choć usiłowali pójść Jego futurologicznym śladem miast tylko odfajkowywać "sprawdziło się/nie sprawdziło" wedle jakiejś listy (choć nie uważam byśmy i na ów aspekt dyskusji mieli się zamykać, zwł, że "Tajemnica chińskiego pokoju" z "Bombą megabitową" - łącznie "Molochem" zwane - pod ręką, a odcinki "Summy po 20 latach...", nie wszystkie, co prawda, na JuTubie). Niemniej proponowałbym czerpanie w tych rozważaniach z "Summy..." choć trochę, tj. snucie własnych prognoz w takiej kolejności tematycznej w jakiej i Mistrz to czynił, z uwzględnieniem treści summowych rozdziałów choćby tylko o tyle, by nie wyważać otwartych drzwi, oraz - by stojąc na ramionach Giganta usiłować choć spojrzeć dalej.

Znaczy: rozumiem, że może Ci się nie chcieć (aczkolwiek... skoro przełamałeś się na tyle, by głos tu ponownie zabrać, to może i do lektury jakoś Cię zmotywuję ;)), ale chybaby należało. (Acz przyznać muszę, że jak dotąd i bez tego świetnie sobie radzisz, bo to, coś napisał, współgra b. dobrze z treścią wstępnego rozdziału "Dylematy", w którym jest właśnie mowa o przyspieszeniu postępu technologicznego jako imperatywie wymuszającym budowanie futurologicznych modeli i o założeniowych granicach w jakich mieścić się musi takie prognozowanie - jednym z wstępnych lemowskich założeń jest właśnie przyjęcie, iż jakaś ultymatywna katastrofa się nie zdarzy, przy świadomości, że różnie być może ;).)

@miazo

Ten obrazek chodzi za mną odkąd "Summę..." po raz pierwszy w rękach miałem :). Acz zawsze mam wrażenie, że do "GOLEMa..." równie (bardziej?) by pasował.

Przy czym przyznać trzeba Kobylińskiemu, że wprowadzenie w temat dał znakomite. Unaocznił z pomocą paru - pozornie prostych - kresek 1. o jakich skalach będzie mowa, 2. że postęp technologiczny - jeśli ma w prognozowany sposób trwać - się obezludni, 3. kim - w świetle powyższego - Konstruktor będzie (i gdzie, na jego tle, nasze miejsce). Ciekawe czy "Summę..." czytał, czy ze streszczeń sens wyłowił?
« Ostatnia zmiana: Czerwca 15, 2017, 04:15:24 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwca 15, 2017, 03:30:38 pm »

Q

Niee, do lektury mnie nie namówisz.
Ale nie chciałbym, żeby to, co napisałem poprzednio, zostało odebrane jako próba zniechęcania kogokolwiek do lektury „S.T.” i robienia przeglądu, co się z prognoz Lema sprawdziło.
Jeśli takie wpisy zaczną się pojawiać, chętnie je przeczytam, ale właśnie tylko przeczytam.

Może się okazać, że dyskusja, jeśli się rozwinie, będzie, powiedzmy, jakby dwuwarstwowa i trochę meandrująca (pomiędzy przeglądem, a rozważaniami o bliższej lub dalszej przyszłości), w czym nie widziałbym nic złego.
 

C.

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwca 15, 2017, 06:43:05 pm »
Przeczytałem rozdział I - "Dylematy". Jak dla mnie, za bardzo ten wstępny fragment jest skażony ówczesnym klimatem politycznym - antagonizmem pomiędzy USA i ZSRR, a w szczególności wizją nuklearnej konfrontacji i zagłady planety. Wystarczyłoby w zupełności jedno odniesienie jako dobitna przestroga przed obosiecznością technologii (tej i innych), tym bardziej, że pozostałe uwagi i zastrzeżenia względem zamierzonego tekstu Summy..., jakie Lem czyni wydają sie jak najbardziej na miejscu: przyspieszenie tempa zmian technologicznych sprawiające trudność poznawczą obecnemu pokoleniu, rola przypadku w rozwoju technologii, trudności w przewidywaniu pośrednich skutków technologii, etc. Warta odnotowania jest też końcówka tego krótkiego fragmentu, w której wyrażona jest nadzieja, że coś takiego jak "koniec historii" nie istnieje. Z drugiej strony gdzieś tam przywołana jest cybernetyka jako potężny game changer anulujący wcześniejsze przewidywania, co z perspektywy czasu nie wydaje się trafne (poza kilkoma terminami, które weszły do szerszego obiegu jak chociażby "sprzężenie zwrotne" trudno wskazać jakiś istotny jej wpływ).

No i trochę brakuje dobrej odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się postęp technologiczny, bo sam Przypadek to jednak mało...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwca 16, 2017, 12:32:38 am »
@Cetarian

Postulowana przez Ciebie dwuwarstwowość dyskusji i mnie jawi się optymalną.

@miazo

Wiesz, nie czepiałbym się tu Lema tak bardzo...
Jeśli chodzi o cybernetykę, to wszystko zależy od tego jak ją rozumiemy - jeśli wąsko, jako określoną dyscyplinę naukową, to - zgoda, jej gwiazda dawno wyraźnie przyblakła. Jeśli jednak postrzegać ją jako symbol wszelkich dziedzin, które z ówczesnych badań nad systemami wyrosły (i ich osiągnięć), to - patrząc chociażby na to jakimi metodami niniejszym się ze sobą komunikujemy - w istocie był to game changer, i wciąż jest.
Z kolei gdy mowa o ówczesnym dwubiegunowym klinczu to, owszem, mam wrażenie, że odbił się on na myśleniu - więc i na prognozach - S.L. bardziej niż powinien (bo i na Encji jego odpowiednik się pojawił, i - prawdopodobnie - na Kwincie, a w "GOLEMie" i "Pokoju..." wystąpił wprost, choć ZSRR już się chwiał w posadach, i nawet maszyny z Regis III na dwie konkurencyjne frakcje się podzieliły; znaczy: nie wiedzieć czemu robił za jakiś kosmiczny constans), ale w "Dylematach" to o nim aż tak wiele nie ma, inne kwestie dominują (no i mowa przecie o tymczasowości wiadomego stanu, jego epizodyczności w ludzkości dziejach).

Natomiast co do Przypadku w roli odpowiedzi, to - zgoda - jest to trochę wyjaśnienie w stylu znanej dykteryjki o balonie, ale przecież prawdziwe (w świetle tego, co wiemy o genezie Wszechświata i gatunku, który za postęp technologiczny odpowiada). Z tym, że tu już wybiegamy w kierunku tematyki rozdziału następnego - "Dwie ewolucje".
« Ostatnia zmiana: Czerwca 16, 2017, 05:13:01 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwca 16, 2017, 05:12:48 pm »
No, ja tu nie chcę wsiadać na cybernetykę jako taką, tylko raczej zaznaczyć to, że nie tyle stała się ona - wbrew pierwotnie pokładanym nadziejom, że oto jest dziedzina, która połączy bardzo odległe nauki (no, może i łączy w rozważaniach na poziomie systemów, ale jest to siłą rzeczy tak ogólne, że niestosowalne w praktyce) - dziedziną akademicką (w sensie: nie widać jakoś powszechnie katedr Cybernetyki na uniwersytetach), ale pozostała z nami w formie zupełnie innej tj. weszła po prostu do obiegu kulturowego, jako część wiedzy ogólnej (jak śpiewa poeta: Dzieciaki [...] niszczą system, a który z nich potrafi podać jego definicję?). I niekiedy zresztą potrafi wyskoczyć w dość nieoczekiwanych sytuacjach - ja np. natknąłem się na nią pod płaszczykiem myślenia systemowego w książce pt. The Fifth Discipline: The Art & Practice of The Learning Organisation, która w gruncie rzeczy jest rozprawą z dziedziny zarządzania firmą, w której autor z upodobaniem rysuje obrazki sprzężeń zwrotnych, aby unaocznić bodźce i reakcje na nie w zespołach ludzkich. Ale dość o tym, tym bardziej, że akurat cybernetyka to bardziej był chyba temat Dialogów, niż Summy...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwca 16, 2017, 09:23:52 pm »
A ja znów z niekłamaną przyjemnością chciałbym zwrócić Waszą uwagę na zakończenie owych "Dylematów":

"Przedstawię za to fragment powieści Stapledona, obejmującej “akcją” dwa miliardy lat ludzkiej cywilizacji.
Marsjanie, rodzaj wirusów, zdolnych do łączenia się w na poły galaretkowate “chmury rozumne” —zaatakowali Ziemię. Ludzie walczyli z inwazją długo, nie wiedząc, że mają do czynienia z inteligentną formą życia, a nie z kosmicznym kataklizmem. Alternatywa “zwycięstwo lub klęska” nie spełnia się. Po wiekach walk wirusy uległy zmianom tak dogłębnym, że weszły w skład plazmy dziedzicznej człowieka, i tak wytworzyła się nowa odmiana Homo Sapiens.
Myślę że jest to piękny model zjawiska historycznego o skali nam dotąd nie znanej’. Prawdopodobieństwo samego zjawiska nie jest istotne, chodzi mi o jego strukturę. Historii obce są trójczłonowe schematy zamknięte typu początek, środek i koniec”. Tylko w powieści przed słowem “koniec losy bohaterów nieruchomieją w figurze, napawającej autora estetycznym zadowoleniem Tylko powieść musi mieć koniec, dobry czy zły, ale w każdym razie zamykający rzecz kompozycyjnie. Otóż takich zamknięć definitywnych, takich “ostatecznych końców” historia ludzkości nie znała i mam nadzieję, nie zazna."


Nie dość, że widać wyraźnie jak istotny był dorobek starego Olafa S. dla Lema (fakt, że stanowi on bodaj jedynego autora SF, którego Mistrz uznał za godnego wspomnienia w "Summie...", i to w dość kluczowym miejscu, zdaje się znaczący; i przy okazji mimochodem wyjaśnia czemu się tak przy obecności tego Stapledona w"Bibliotece..." upierałem ;)), to jeszcze da się stwierdzić skąd idea rozwinięta w "Niezwyciężonym" pochodzi.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 16, 2017, 09:31:04 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13344
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwca 17, 2017, 11:16:06 am »
Ad stwierdzeń Nemo - również czytałem bardzo dawno i pewnie mało co pamiętam, ale wydaje mi się że podział eutopia-dystopia okazał się fałszywy w tym sensie, że nie istnieje jakaś jedna cywilizacja ludzka, która meandruje w takim czy innym kierunku a raczej wychodzi na to, że mamy przekładaniec, w którym wciąż jest tak, że ścierają się cywilizacje o każdym możliwym schemacie organizacji, łącznie z plemiennym. Ponadto wg mnie upadł mit, że ludzie stopniowo, w obrębie którejkolwiek z tych cywilizacji, będą raczej czytali "Postępy fizyki" a nie lajkowali Kardhashianki na fejsie. Człowiek okazał się wybitnie odporny na ewolucję swej psychicznej strony i wciąż kierują nim dokładnie te same instynkty, które kierowały nim na sawannie jak zszedł z drzewa.

Nie bardzo pamiętam Summę i być może dyskutuję ze swoim wyobrażeniem a nie książką.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #10 dnia: Czerwca 17, 2017, 02:19:53 pm »
Zdaje się, że Lem na etapie "Summy..." też już w masowe czytanie "Postępów..." nie wierzył (a przynajmniej deklarował, ze nie wierzy), napisał bowiem:

"Jak dotąd, człowiek nie wyogromniał. Wyogromniały tylko jego możliwości czynienia drugim dobra lub zła. Ten, kto będzie mógł zapalać i wygaszać gwiazdy, potrafi unicestwiać całe globy zamieszkałe, z astrotechnika stając się gwiazdobójcą, zbrodniarzem o randze nie byle jakiej, bo kosmicznej. Jeśli tamto, również i to jest, jakkolwiek nieprawdopodobne, jakkolwiek nikłą obciążone szansą ziszczenia, możliwe.
Nieprawdopodobieństwo — dodam od razu niezbędne wyjaśnienie — nie wynika z mojej wiary w konieczny triumf Ormuzda nad Arymanem. Nie ufam żadnym przyrzeczeniom, nie wierzę w zapewnienia, podbudowane tak zwanym humanizmem. Jedynym sposobem na technologię jest inna technologia."


I dalej - komentując proste modele SFowo-futurologiczne (to a propos meandrowania):

"Historia jednak nie ma z takimi symplifikacjami nic wspólnego. Nie ukazuje nam prostych dróg rozwoju, raczej wijące się zygzaki ewolucji nieliniowej, a więc i z kanonami eleganckiego budownictwa trzeba się niestety rozstać."

(Wciąż "Dylematy".)

Przy czym Twój zarzut zawarty w konstatacji, że:
nie istnieje jakaś jedna cywilizacja ludzka, która meandruje w takim czy innym kierunku a raczej wychodzi na to, że mamy przekładaniec, w którym wciąż jest tak, że ścierają się cywilizacje o każdym możliwym schemacie organizacji, łącznie z plemiennym.
wydaje się słuszny, bo potem - w "Dwu ewolucjach" - pada twierdzenie - jak dziś widzimy - dość naiwne:

"Obecnie cały świat przejmuje od Zachodu jego model rozwojowy."

Owszem, inne kręgi kulturowe sięgają po zachodnią technologię (pół Trzeciego Świata uzbroiło się w uzi i kałasznikowy, a terroryści używają do przeprowadzania zamachów samolotów, samochodów i materiałów wybuchowych made in West - czy też made in North), ale przejmowania modelu nie widać.

Równie prostoduszne w swym optymizmie wydaje się dziś:

"Amerykanie postanowili zainwestować 2 miliardów dolarów w lądowanie pierwszych swych ludzi na Księżycu około roku 69. Gdyby byli gotowi przesunąć ów termin o lat dwadzieścia, realizacji projektu “Apollo” kosztowałaby zapewne daleko mniej, ponieważ technologia prymitywna przez swą młodość pochłania nakłady nieproporcjonalni wielkie w stosunku do tych, jakich wymaga osiągnięcie analogicznego celi w fazie jej dojrzałości."

Dwakroć tyle (z okładem) bowiem minęło, a z powrotem na Księżyc wciąż trudności.

Przy czym mam wrażenie, że tego typu miskalkulacje wzięły się stąd, że Lem założył, iż technologia pociągnie za sobą resztę, tymczasem dziś widzimy, że ekonomia i rzeczywistość społeczna (czy to w postaci wojującego islamu czy skłonności do gapienia się na zadki w/w Kardashianek) też wywiera na rozwój technologii - a zwł. sposoby jej użycia - przemożny, w pewnych zakresach hamujący, wpływ*.

* Jasne, wciąż idziemy do przodu - wystarczy telefon z kieszeni wyjąć, by to stwierdzić, ale jednak inną - mniej wzniosłą - ścieżką, niż się ta, która w latach '60  wydawała się oczywistą.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 17, 2017, 03:51:39 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13344
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #11 dnia: Czerwca 17, 2017, 05:25:11 pm »
Wydaje mi się, że po części wzrost (a nie spadek) kosztów wypraw kosmicznych to kwestia innego podejścia do bezpieczeństwa - trochę na zasadzie tych durnych nalepek "proszę nie wkładać rąk do młynka".
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #12 dnia: Czerwca 17, 2017, 06:00:01 pm »
Być może, jednak to znów jest ten wielopostaciowy czynnik społeczny, którego Lem - choć skądinąd przedkładał Wellsa nad Verne'a za branie na niego poprawki - w swych rozważaniach nie uwzględniał.

Inna sprawa, że w skalach jakimi "Summa..." domyślnie operuje może i tak się da. W końcu cywilizacje rodziły się i padały (różne też wzloty i upadki zaliczając po drodze), a technologia - szybciej czy wolniej - wciąż się rozwija.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #13 dnia: Czerwca 17, 2017, 07:08:39 pm »

(...) potem - w "Dwu ewolucjach" - pada twierdzenie - jak dziś widzimy - dość naiwne:

"Obecnie cały świat przejmuje od Zachodu jego model rozwojowy."

Owszem, inne kręgi kulturowe sięgają po zachodnią technologię (pół Trzeciego Świata uzbroiło się w uzi i kałasznikowy, a terroryści używają do przeprowadzania zamachów samolotów, samochodów i materiałów wybuchowych made in West - czy też made in North), ale przejmowania modelu nie widać.

Hmm, nie widać przejmowania modelu?

Przeczytałem „The Origins of Political Order” (książkę wydaną w 2011 roku), Fukuyamy, gdzie na trzeciej stronie autor podaje następujące liczby: w 1973 roku tylko 45 krajów na 151 istniejących, było „wolnych”, według kryteriów Freedom House. Istniał blok sowiecki, w Hiszpanii, Portugalii i Grecji panowały dyktatury, w Chinach rządził Mao, większość krajów Ameryki łacińskiej była rządzona przez junty wojskowe.
Dalej F. twierdzi, że pod koniec lat 90-tych szacowano, że 120 krajów było „electoral democracies”, a te 120 krajów to było ca 60% wszystkich niepodległych państw.
         
Ogromna zmiana w ciągu zaledwie jednego pokolenia.

Oczywiście, w tych nowych demokracjach jest mnóstwo problemów, głównie korupcja, od Brazylii, poprzez Rumunię, do Korei Południowej, gdzie niedawno zdjęto z urzędu panią prezydentkę.
Ale przecież niewielu ludzi, mając do wyboru życie w Rumunii Ceausescu, albo w dzisiejszej, skorumpowanej Rumunii, należącej do Unii, wybrałoby tą pierwszą, prawda?


C.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16003
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« Odpowiedź #14 dnia: Czerwca 17, 2017, 07:25:20 pm »
Przeczytałem „The Origins of Political Order” (książkę wydaną w 2011 roku), Fukuyamy, gdzie na trzeciej stronie autor podaje następujące liczby: w 1973 roku tylko 45 krajów na 151 istniejących, było „wolnych”, według kryteriów Freedom House. Istniał blok sowiecki, w Hiszpanii, Portugalii i Grecji panowały dyktatury, w Chinach rządził Mao, większość krajów Ameryki łacińskiej była rządzona przez junty wojskowe.

Pewnie wszystko zależy od przyjętej definicji. Dla mnie Hiszpania, Portugalia, Grecja i nawet blok sowiecki (w większości) to część zachodniego kręgu kulturowego (którego nie utożsamiałbym tak prosto z geograficznym zasięgiem obecnego rozumienia demokracji czy ze społeczeństwem obywatelskim), Ameryka Łacińska również (gdzieś tak w 3/4) - bo dominujący tam model kulturowy ustanowili konkwistadorzy.

W wypadku Chin to bardziej złożone - przecież znana jest specyfika tamtejszego stosunku do praw człowieka i wciąż żywe naleciałości dawnego cesarskiego modelu, acz - prawda - zarówno agresywny kapitalizm, jak i komunistyczna fasada, że o postawieniu na rozwój technologii nie wspomnę, z szeroko pojętego Zachodu są wzięte. Tu duży - naprawdę duży, ze względu na liczebność chińskiego społeczeństwa - punkt dla Ciebie.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 17, 2017, 07:49:57 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki