1
Akademia Lemologiczna / Odp: [Powrót z gwiazd.] Hal - Olaf. Wątek homoerotyczny?
« dnia: Stycznia 17, 2025, 04:45:51 pm »
Pozwole sobie tutaj odpisać- bo ten wątek jest absurdalny. Czy zamiast rozkminiać na forum jakiś problem nie można doczytać dokładnie? Już w temacie Fiaska zobiłam zestawienie- wybaczcie, lekko autystyczna jestem i wszytsko mi musi pasować. Ale nie chce się pchać z kopytami między znawców- te kopyta to też są troche na rzeczy.
Przeczytałam, notując pewne rzeczy, pomijając opisy. Dość dziwne doswiadczenie- czytać beletrystyke jak podręcznik.
Nigdy mnie relacje międzyludzkie zbyt nie obchodziły- ale robiłam zestawienie. Wiec tak- na Prometeuszu stosunki międzyludzkie były nieciekawe. Pewnie dlatego nie była to załoga sowiecka, bo by nie wypadało takich rzeczy pisać. Ale jest to zgodne z prawdą- podczas długich wypraw, nie tylko kosmicznych największym niebezpieczeństwem są ludzie. Było dośc dużo animozji - oprócz jednostkowych też na linii piloci- naukowcy. Czy w takim środowisku były możliwe jakiekolwiek romanse? Czy jakieś inne ujawnianie tego typu spraw? Nie, panowie musieli radzić sobie (nomen omen) na własną ręke i o tym nikt nie mówił- zniszczyli by go. Autor, jako lekarz też był tego świadomy.
Natomiast ten sugerowany romans raczej jest nieprawdopodobny.
Z pilotów wróciło dwóch- i chyba Olaf był jedynym bliskim dla Hala. Z pozostałymi co wrócili - albo uczucie co najmniej ambiwalentne, albo wrogość. Albo nic nie wiadomo, nie są wspominani- więc chyba też różowo nie było.
Natomiast ludzie w świecie zastanym byli kompletnie obcy- inne wychowanie, wartości, doświadczenie. Do tego betryzacja. Czyli tak jakby człowiek miał istnieć wśród innego gatunku. Np. wśród delfinów. Zadziałał instynkt stadny- sciągnięcie najpierw jedynego człowieka który był "swój" a potem utrata głowy dla kobiety która przypomina kobiety z przeszłości. Ja bym nawet z erotyzmem nie przesadzała - raczej potrzeba posiadania kogoś "swojego gatunku".
Ciekawe że chyba jedynym człowiekiem który nie budził niechęci bohatera był doktor Juffon- bo był "staroświecki".
Wizyta w ośrodku uniwersyteckim. Tu nie chodzi o romans- tylko o poparcie/brak poparcia dla następnej wyprawy. Gdyby Hal wyjechał- czyli dowiedział się o wyprawie, i obrażony uciekł- było by to jednoznaczne.
No bo co tam robili? Przygotowywali nową wyprawe. Thurber pyta się co Hal zamierza robić- bo ma plany na jego temat. Olaf prosi o pozostanie- po co? Żeby zjeśc kolacje, przespać się? Nie, pozostanie oznaczało otwartość na wyprawe. Oczywiście- nie udział. Ale choćby zainteresowanie, poznanie planów. Może dalszą współprace- w sumie dosc niegłupie. Opóznie czasowe wiedzy nie przeszkadza innym na prace w ośrodku, a Hal by szybko też luki w wiedzy nadrobił. Taka praca to by było to "nie byle co" jeżeli brać pod uwage doświadczenie i wiedze.
Poszedł w góry, przepracował to co wiedział już od Eri (szkoda że jej wypowiedzi na temat społeczenswta są potraktowane po macoszemu) oraz to czego się dowiedział w ośrodku. Pogodził się i z zastanym światem, i z ideą wypraw/światem poprzednim. Bo napadł na Thurbera w kwestii celowości wypraw, otrzymał odpowiedz i przetrawił. Nie sugeruje że oznaczało to chęć współpracy- raczej otwartość na komunikacje.
Bezsensowna jest czyjaś uwaga że niby miał się nigdy potem nie widzieć z poprzednią załogą. Czemu niby? Lot miał się odbyć "nieprędko" a odległośc nie stanowiła problemu. Nie doszło do odcięcia się od projektu.
Czemu ktoś sugerował "pistolet"? Znowu- lepiej doczytać dokładnie co jest na ten temat napisane a nie bić piane. Oczywiście, pistolety sprzedawano jak landrynki, w każdym sklepie, w świecie w którym ani ludzie ani zwierzęta nie stanowili niebezpieczeństwa.
"Gwałcenie" kilka dni w domku- znowu- na następny dzień odwozi Eri z powrotem. To był jeden dzień- a raczej jedna noc.
Dobrze, nie będe się czepiać drobiazgów. Ale jest jeden fragment który daje do myślenia.
Arne Ennesson. Podaje imie i nazwisko bo pojawia się czasem tylko jedno. Ten od ptaków.
Też jest jedna nieścisłośc jeżeli chodzi o daty- tutaj chyba Autor zawinił.
Może doczytam wątek i zobacze co jeszcze. Chętnie wróce do Fiaska- ale to "gęsty" tekst, wymaga więcej uwagi. Albo mój ulubiony Pokój na Ziemi - też już nie pamiętam bo wątek czytałam chyba rok temu.
Napisze coś jeszcze na temat Powrotu- ale to bedą raczej moje gdybania. Czego za bardzo nie lubie.
Przeczytałam, notując pewne rzeczy, pomijając opisy. Dość dziwne doswiadczenie- czytać beletrystyke jak podręcznik.
Nigdy mnie relacje międzyludzkie zbyt nie obchodziły- ale robiłam zestawienie. Wiec tak- na Prometeuszu stosunki międzyludzkie były nieciekawe. Pewnie dlatego nie była to załoga sowiecka, bo by nie wypadało takich rzeczy pisać. Ale jest to zgodne z prawdą- podczas długich wypraw, nie tylko kosmicznych największym niebezpieczeństwem są ludzie. Było dośc dużo animozji - oprócz jednostkowych też na linii piloci- naukowcy. Czy w takim środowisku były możliwe jakiekolwiek romanse? Czy jakieś inne ujawnianie tego typu spraw? Nie, panowie musieli radzić sobie (nomen omen) na własną ręke i o tym nikt nie mówił- zniszczyli by go. Autor, jako lekarz też był tego świadomy.
Natomiast ten sugerowany romans raczej jest nieprawdopodobny.
Z pilotów wróciło dwóch- i chyba Olaf był jedynym bliskim dla Hala. Z pozostałymi co wrócili - albo uczucie co najmniej ambiwalentne, albo wrogość. Albo nic nie wiadomo, nie są wspominani- więc chyba też różowo nie było.
Natomiast ludzie w świecie zastanym byli kompletnie obcy- inne wychowanie, wartości, doświadczenie. Do tego betryzacja. Czyli tak jakby człowiek miał istnieć wśród innego gatunku. Np. wśród delfinów. Zadziałał instynkt stadny- sciągnięcie najpierw jedynego człowieka który był "swój" a potem utrata głowy dla kobiety która przypomina kobiety z przeszłości. Ja bym nawet z erotyzmem nie przesadzała - raczej potrzeba posiadania kogoś "swojego gatunku".
Ciekawe że chyba jedynym człowiekiem który nie budził niechęci bohatera był doktor Juffon- bo był "staroświecki".
Wizyta w ośrodku uniwersyteckim. Tu nie chodzi o romans- tylko o poparcie/brak poparcia dla następnej wyprawy. Gdyby Hal wyjechał- czyli dowiedział się o wyprawie, i obrażony uciekł- było by to jednoznaczne.
No bo co tam robili? Przygotowywali nową wyprawe. Thurber pyta się co Hal zamierza robić- bo ma plany na jego temat. Olaf prosi o pozostanie- po co? Żeby zjeśc kolacje, przespać się? Nie, pozostanie oznaczało otwartość na wyprawe. Oczywiście- nie udział. Ale choćby zainteresowanie, poznanie planów. Może dalszą współprace- w sumie dosc niegłupie. Opóznie czasowe wiedzy nie przeszkadza innym na prace w ośrodku, a Hal by szybko też luki w wiedzy nadrobił. Taka praca to by było to "nie byle co" jeżeli brać pod uwage doświadczenie i wiedze.
Poszedł w góry, przepracował to co wiedział już od Eri (szkoda że jej wypowiedzi na temat społeczenswta są potraktowane po macoszemu) oraz to czego się dowiedział w ośrodku. Pogodził się i z zastanym światem, i z ideą wypraw/światem poprzednim. Bo napadł na Thurbera w kwestii celowości wypraw, otrzymał odpowiedz i przetrawił. Nie sugeruje że oznaczało to chęć współpracy- raczej otwartość na komunikacje.
Bezsensowna jest czyjaś uwaga że niby miał się nigdy potem nie widzieć z poprzednią załogą. Czemu niby? Lot miał się odbyć "nieprędko" a odległośc nie stanowiła problemu. Nie doszło do odcięcia się od projektu.
Czemu ktoś sugerował "pistolet"? Znowu- lepiej doczytać dokładnie co jest na ten temat napisane a nie bić piane. Oczywiście, pistolety sprzedawano jak landrynki, w każdym sklepie, w świecie w którym ani ludzie ani zwierzęta nie stanowili niebezpieczeństwa.
Cytuj
Wstałem, podniosłem lampę, ustawiłem biurko, potknąłem się o coś — to był turystyczny nóż. Leżał na podłodze.Wyjęty z tejze walizki, upadł w czasie walki.
Cisnąłem go do walizy
"Gwałcenie" kilka dni w domku- znowu- na następny dzień odwozi Eri z powrotem. To był jeden dzień- a raczej jedna noc.
Dobrze, nie będe się czepiać drobiazgów. Ale jest jeden fragment który daje do myślenia.
Arne Ennesson. Podaje imie i nazwisko bo pojawia się czasem tylko jedno. Ten od ptaków.
Cytuj
W ostatniej chwili przed zaśnięciem wydało mi się, że jestem tam. na moim miejscu, w koi, głęboko, przy samym żelaznym dnie, a obok mnie leży mały Arne — ocknąłem się na mgnienie. Nie. Arne nie żył, byłem na Ziemi. Dziewczyna oddychała cicho.Jak to tłumaczyć? Tym bardziej że
Cytuj
A Ennesson? Byliśmy z sobą źle — nie cierpiałem go. Ale w komorze ciśnień mocowałem się z Olafem, który nie chciał mnie wypuścić, bo było za późno:Mam zestawienie - osoby z załogi - do końca nie wszyscy wiadomi, nie wiadomo ile wróciło. Ale nie chce nudzić.
Też jest jedna nieścisłośc jeżeli chodzi o daty- tutaj chyba Autor zawinił.
Może doczytam wątek i zobacze co jeszcze. Chętnie wróce do Fiaska- ale to "gęsty" tekst, wymaga więcej uwagi. Albo mój ulubiony Pokój na Ziemi - też już nie pamiętam bo wątek czytałam chyba rok temu.
Napisze coś jeszcze na temat Powrotu- ale to bedą raczej moje gdybania. Czego za bardzo nie lubie.