31
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Pamiętnik znaleziony w wannie, albo Zaczontek]
« dnia: Lipiec 28, 2022, 12:53:38 am »...przepraszam, jak pan się nazywa?
- Wciąż tak samo - odparłem z nieznacznym uśmiechem.
Oficer odpowiedział uśmiechem.
Swoją drogą Lem chyba lubił podobne przekomarzanki bohaterów - przypomina się scena pytania Pirxa o wiek i ów pilot udzielający (błędnej jak wiemy) odpowiedzi w układzie dwójkowym.
Mam wgrane tłumaczenie Słomczyńskiego...
Ja też, bo bardzo zgrabne (nie to co nieznośnie manieryczny Stiller), ale wychodzi na to, że dalekie od wyczerpania tej studni...
Zresztą tutaj można porównać jak radzono sobie z tłumaczeniami:
Nie wrzucałem, bo coś mi majaczy, że L.A. albo liv przy jakiejś okazji to robił.
Zresztą do Lema i Carrolla należałoby dopisać i innych neologików;)…wspomniany Leśmian, Białoszewski, Joyce….itd.
Zwł. że Joyce ponoć czerpał z Carrolla.
Zauważyliście nazwę instytucji?
Otóż to Dowództwo Okręgu kosmicznego.
A komenderał nosi mundur o naszywkach w kształcie galaktyk. Co zresztą przypomina okładkę drugiego polskiego wydania asimovowskiego "Końca Wieczności" (acz tam, zgodnie ze specyfiką służby, byly klepsydry):

(I właśnie przez te nazwy z insygniami doszukałem się w jednostce N statku kosmicznego.)
Czyżby jednak...Gmach alternatywnym rozwinieciem tej sytuacji z jedenastki?
W każdym razie pierwszy (potencjalny) Tichy rozbudowany i nie tylko do śmiechu (może dlatego m.in. tichość stracił*). BTW. w tej pierwszej scenie między skrętami w groteskę mamy pojedyncze zdania, urywki, brzmiące serio, jakby to nie Tichy, czy ajent bezimienny, ale Pirx u Szefa odprawę odbywał.
* Przy "Wizji..." z "Pokojem..." Mistrz się już poddał widząc, że stale w tym kierunku mu Ijon bryka

Mogą być roboty biologiczne.
Z "Bladego..." wynika, że mogą. Takoż z "Appleseed" pana Shirowa, który potem "Ghost in the Shell" nam dał (nie bez zastrzeżeń polecam lubiącym komiksy). Tam też była enklawa (tylko bardziej tradycyjna - miasto na pustyni postapokaliptycznej) a w jej służbach bioroboty nieszczęśliwe a sfrustrowane.
Skądinąd ten trop roboci jest niegłupi, jesli nie mamy zwalić wszystkiego na karb niezgodności między resztą a "Wstępem", bo jakże to, w zamkniętym Gmachu, utrzymując fikcję jego otwartości, rodzą i poczynają dzieci pokątnie, i od małego szkolą do służby wdrażając (owszem, machina spoleczna podobna da pewno radę to wszystko zagadać - że agent od pokoleń, to agent pewniejszy - bo pewny nie jest nikt, stąd lepiej by w Gmachu się urodził i dorastał, w tajności ścisłej, od wrażych wpływów odgrodzony, ale jakoś zgrzyta wizja wewnątrzpentagonowych żłobków i przedszkoli), skądś zaś bohater musiał się w trakcie siedemdziesięciu dwu lat odcięcia od świata w tym Gmachu wziąć skoro nie wygląda na doświadczonego starca (co pół biedy, bo zawsze da się zwalić na geninżynierię czy inne telomery), ale i nie brzmi jak on.
ps. Skoro przy kwestii zamykania Pentagonu jesteśmy - w pierwszym pokoleniu mogli tam faktycznie przeniknąć szpiedzy Antygmachu, jak praktyka życiowa pokazuje:
https://wiadomosci.wp.pl/agent-kgb-w-amerykanskiej-armii-poslugiwal-sie-tozsamoscia-zmarlego-dziecka-6795039974079328a