16
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Pamiętnik znaleziony w wannie, albo Zaczontek]
« dnia: Sierpień 12, 2022, 12:41:42 pm »Lem byłby zapewne ubawiony naszym dociekaniem
Co nie znaczy że zniechęcam, sam się przyłączę.
Jako i ja. W końcu spowodować, że Mistrz uśmiechnie się (albo i śmiechem parsknie) z widmotronu, to nie byle co

No i w końcu ktoś młody, żwawy
Czyli kolejny podejrzany, w świetle tego, co o czasowych ramach zamknięcia Gmachu mówiliśmy. (Skądinąd: czy nie zmienia odbioru "Pamiętnika...", dodając mu austeriowatą ramę, świadomość, że zaraz ich wszystkich lawa zaleje? Na myśl o tym śmiech zamiera na ustach. Więc może nie getto czasu wojny, a przedwojenny sztetl, albo i - finał skolimowskiego "Ferdydurke" się przypomina - dowolne polskie miasto. Choć stosunki w tym Pentagonie raczej powojenne.)
Miałam na myśli worek z odniesieniami do żydowskiego pochodzenia Lema i jego wojennych doświadczeń.
Wiem, ale tu się historyczne z literackim b. splata, bo przecież twórczość Kafki i Schulza, ktora się nam tu oczywiście kojarzy, z pewnej wspólnoty żydowsko-wschodnioeuropejskich losów wynika, zresztą nie tylko żydowskich, bo i Gombro (z Witkacym), i nie tylko -europejskich, bo mówiliśmy wszak w kontekście "Pamiętnika..." o Żydzie honoris causa - Borgesie:
https://sunypress.edu/Books/B/Borges-the-Jew
NN otrzymuje streszczenie swego żywota – bezcenne.
Miałem w ręku własny los i mogłem doń zajrzeć.
Przypomina się też "Kraina Chichów", którą Mistrz - można rzec - u nas wylansował. (Czyżby ze względu na pokrewieństwo ideowe?)
W czwartym rozdziale ujął mnie jeszcze Wydział Kanalizacyjny – chyba faktycznie cedzą te ścieki
Co nas znów odsyła do "Podróży Gulliwera", a dokładnie tego ich fragmentu:
"Jeszcze jeden akademik pokazał mi ciekawe pismo, zawierające sposób dochodzenia spisków i podstępów. Radził dowiadywać się, jakim pokarmem żywią się osoby podejrzane, postrzegać czas, w którym jadają, dowiadywać się, na którym boku sypiają, którą ręką ucierają sobie tył, patrzeć, jakie mają ekskrementy, i z ich zapachu, koloru, smaku, gęstości, twardości i sposobu przetrawienia sądzić o zamysłach człowieka, gdyż nigdy myśl nie bywa bardziej natężona i poważna, a umysł tak zamyślony i zatrudniony samym sobą, jak kiedy się siedzi na stolcu, czego swoim własnym doświadczeniem dowodził. Przydawał, że kiedy raz dla doświadczenia tylko pomyślał o zabiciu króla, ekskrementy jego pokazały się bardzo zielone, a kiedy zamyślił tylko podnieść bunt i stolicę spalić, znalazł je koloru całkiem innego.
Cała rozprawa napisana była z wielką przenikliwością i zawierała wiele pożytecznych uwag dla polityków, lecz zdawała mi się jeszcze niekompletna."
Choć i następujący po nim do klimatu b. pasuje:
"Ośmieliłem się nieco przydać do projektu tego polityka, co przyjął z większą chęcią niżeli inni pisarze, a osobliwie teoretycy czynić zwykli, i oświadczył mi, iż z wdzięcznością przyjmuje moje nauki.
Opowiedziałem mu, że w królestwie Tribnia, przez krajowców Langden zwanym, gdzie przez długi czas bawiłem, lud składa się po większej części z denuncjantów, świadków, szpiegów, oskarżycieli i przysięgających, jako też innych płatnych służalców ministrów i ich zastępców. Spiski w tym królestwie są zwyczajnie dziełem ludzi chcących zjednać sobie sławę wielkich polityków, wzmacniać zwariowany rząd, przytłumić lub odwrócić w inną stronę powszechne nieukontentowanie, zbogacić się skonfiskowanymi dobrami, podwyższać lub obniżać kredyt publiczny stosownie do własnych korzyści. Ci układają pierwej między sobą, które osoby mają być oskarżone o spisek, potem rozkazują zabierać im papiery, listy i wtrącają do więzienia. Papiery oddane zostają towarzystwu sztukmistrzów umiejących odkrywać tajemne znaczenia wyrazów, sylab i liter. Tak na przykład odgadują, że:
stolec oznacza tajną radę; stado gęsi — senat; kulawy pies oznacza napad nieprzyjacielski; zaraza — stałą armię; chrabąszcz — ministra; podagra — wielkiego kapłana; szubienica oznacza sekretarza stanu; uryna — komitet lordów; sito — damę dworską; miotła — rewolucję; łapka na myszy oznacza urząd publiczny; studnia bez dna — skarb państwa; kanał odchodowy — dwór; czapka błazeńska oznacza faworyta; złamana trzcina — sąd; próżna beczka — generała; ropiejąca rana oznacza administrację kraju.
Jeżeli ta metoda jest niedostateczna, wtedy używają sposobów daleko jeszcze dzielniejszych, które uczeni akrostychami i anagramami nazywają. Wszystkie wielkie litery mają u nich znaczenie polityczne.
Na przykład:
N znaczy spisek polityczny; B — pułk kawalerii; L — flotę. Albo przestawiają litery i odkrywają najtajniejsze plany niespokojnej partii. Jeżeli na przykład piszesz do przyjaciela: „Mój brat Tomasz K. miał hemoroidy”, biegły odcyfrowujący umie znaleźć w tym period znaczący: „Trójmaszt Bohemia — omyłka i mord”. To jest metoda anagramatyczna."
I teraz już wiemy jak podejrzane są te wszystkie N.

(Przy czym wrażenie mam, że deszyfrując wpadamy w tę samą pułapkę, co bohaterowie, ale chyba o to chodzi, i jak długo czynimy to świadomie, w sposób kontrolowany, tylko - podszytą goryczą - przyjemność z lektury to pogłębia.)