W 92 a najdalej 93 też miałem taki (podobny) skaner (wyglądający jak średnia ssawka od odkurzacza, z czarnym okienkiem). Ściślej rzecz biorąc - niewykluczone, że mam go nadal. Była to rzecz stosunkowo tania (w porównaniu do komputera). Było to podpięte do portu COM na kablu, stawiało się to na kartce papieru, na komputerze uruchamiało się program skanujący, wybierało format i rozdzielczość, następnie klikało "skanuj" i "traktorek" zaświecał światełko i sam jechał po papierze, trzeba tylko było uważać, żeby wiszące kable nie ściągnęły go z kursu. Skanowało to szerokość 105 mm, więc dokładnie jak napisał ten człek, trzeba było format A4 skanować 2-krotnie i łączyć, choć, ponieważ "traktorek" jednak skręcał, lepiej było skanować 3 razy horyzontalnie (jak napisał), wówczas było to pewniejsze (odrzucając górny i dolny margines zawsze 1-2 linijki na brzegach były zdublowane, nawet jeśli "traktorek" skręcił). Trwało to dość długo, sama inicjacja urządzenia po kliknięciu "skanuj" nieco trwała, a i ruch ustrojstwa za szybki nie był. Potem przesyłanie danych do komputera też nie było natychmiastowe. Oczywiście ten mój to nie był to żaden "IBM made in Japan" tylko noname podróba jakiś Tajwan czy inny tygrys, jak wówczas prawie cały rynek komputerowy w Polsce.
Bardziej egzoticzne jest, że facet miał notebooka. To wówczas w Polsce nie było spotykane. Szał nagich ciał to wówczas były mieć laptopa, dziś to słowo stosowane jest wymiennie z notebookiem, ale koło 90-tego, jak ktoś był obrzydliwie bogaty, to sobie sprawiał ustrojstwo wielkości nesesera (dosłownie), które po otwarciu można było sobie położyć na kolanach (lap-top
). W środku była normalna klawiatura, stacja dyskietek i ekranik, przeważnie wielkości większego smartfona. Do większości poważnych rzeczy to się nie nadawało, gdyż w Polsce trudno było kupić karty, które trzeba było wetknąć w płytę główną, aby jakieś zewnętrzne ustrojstwo z tym współpracowało. Sam widziałem jeszcze model z ekranem crt (znaczy kineskopami) i grafiką dwubitową
- ale to już traciło myszką. Potem w odróżnieniu od tego "mniejsze laptopy" zaczęto zwać notebookami (ale nie wiem, czy to nie była tylko polska, lokalna specyfika nazewnictwa).
Pkzip-unzip był powszechnie stosowany. Jeśli dobrze pamiętam to był to program dosowy, ale na windowsa miał nakładkę (o ile oczywiście Mr Bukowski miał windę a nie dosa).