http://wyborcza.pl/1,75476,6582890,Wolna_wola_jest_iluzja_.html
Powinno być w właśnie przeczytałem, ale wiąże się też z tym wątkiem. Zabawne, znaleźli siedlisko wolnej woli, która wolna wolą nie jest. A przynajmniej nie naszej świadomości. No to dopełniacz?
Osobiście wątpię, żeby decyzje (inne niż najprostsze "podnieś palec") powstawały tylko w jednej części mózgu.
To też miało być we
właśnie przeczytałem, ale co tam. Jak wszyscy, to wszyscy, babcia też
Właśnie czytam
Wytwory rzeczywistości Iona Cohena i Rona Stewarta (biolog i fizyk
), którzy piszą o powstaniu świadomego umysłu rozpoczynając dosłownie od początku świata, poprzez całą historię ewolucji, aż po kulturę.
Stawiają parę ciekawych tez, które może rozwinę jak przeczytam do końca, a tutaj skupię się na ich teorii powstania świadomości i generalnie naszego myślenia: przez analogię do komputera, w którym działają różne demony (np. nasłuchujący, czy nie przyszedł mail, sprawdzający stan drukarki, zmieniający tapetę itp.) mówią, że umysł, to nie jakieś jedno "ja", tylko konglomerat różnych świadomych, nieświadomych i na-pół świadomych procesów, które razem "podejmują decyzję" i przekazują je do jednego procesu, któremu "zdaje się", że jest "mną".
Podają przy tym przykład przepływu tłumu - każdy człowiek w tłumie (np. poszukującym wyjść ewakuacyjnych z budynku, gdzie się pali) jest "głupi" - biegnie, gdzie inni biegną, chaotycznie podejmuje decyzje, nie wie, tak naprawdę, gdzie dobiegnie. A jak spojrzy się na proces wyszukiwania przez tłum wyjść, to okaże się, że decyzje były optymalne! Każdy strumień skierował się do najbliższego wyjścia, a na dodatek "jakoś" uregulowała się szerokość strumieni w zależności od szerokości przejść.
Ich zdaniem coś podobnego dzieje się w mózgu - każdy proces (oddychania, trawienia marchewki, utrzymywania pozycji pionowej, poruszania palcami uderzającymi w klawisze, jednoczesnego słuchania radia i rozmowy telefonicznej kolegi oraz formułowania kolejnych zdań - to wszystko czym co najmniej zajmuję się mój mózg w tej chwili
)- jest "głupi". Może poza formułowanie zdań, ale pewnie też można go rozbić na proste, głupie-mechaniczne: wyszukiwanie słów w leksemach zapisanych w pamięci, stosowanie reguł gramatycznych, przypominanie sobie treści książki... A jednak całość daje inteligentną (jak mniemam) ANIEL-ę
Zakładają jednak, że wolna wola istnieje - przynajmniej w skali makro. To znaczy, że procesy, które mamy włączone już jako istoty świadome, także za sprawą kultury i nauki (w sensie uczenia się), są również kontrolerami innych, "niższych" procesów. Nie mamy wpływu na nasze "zachciejstwa", które są może często i poza wolą, odziedziczone po przodkach, co mieli łatwiejsze życie
Ale MAMY wpływ na wykonanie naszych działań. A jeżeli ktoś nie potrafi nad sobą panować, to nie jest to wina genów "jako takich". Może to być wina jego konkretnej choroby genetycznej. Ale w takim razie należy go: 1) izolować od reszty 2)leczyć, o ile się da
Autorzy posuwają się nawet dalej: mówią, że człowiek, to nie tylko uwarunkowania genetyczne, ale też umysł+wytworzona kultura obejmująca pewne normy i jeżeli ktoś twierdzi, że nie potrafi żyć w tej ludzkiej kulturze, to po prostu odmawiają mu człowieczeństwa i praw ludzkich (oczywiście, metaforycznie bardziej, są za zamykaniem takich osób, a nie eksterminajcją
)
PS
Hoko - subiektywnie, to ja nie czuję się inna z magnesem na głowie. Ale to nie jest dowód, że nie jestem inna. Może jakieś subtelne prądy zmieniły kierunek i za chwilę podejmę inne działanie, niż bym podjęła bez magnesu?
Subiektywnie, to jestem wciąż ta sama, chociaż czasem zastanawiam się, co mną kierowało, gdy robiłam to czy tamto... Więc jakby nie zgadzam się z "przeszłą sobą" albo widzę jej działania jako obce, nie moje. I to nie jest tylko kwestia uczenia się, nabierania doświadczenia i poznawania konsekwencji. Bo dlaczego jem oliwki, których nie cierpiałam?