Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1079616 razy)

Evangelos

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 639
  • Mistyk! Wierzy, ze istnieje.
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #870 dnia: Lipca 02, 2009, 03:10:59 pm »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #871 dnia: Lipca 20, 2009, 04:10:25 pm »
Wlasnie przeczytalam w lipcowym numerze Filmu niepublikowany dotad w Polsce esej Lema pt Niemowlectwo filmowej fantastyki.Ow esej zostal napisany w 1965 roku z okazji IV Miedzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie a dopiero w tym przetlumaczony na nasz ojczysty i opublikowany.Czytam Film reguralnie i jestem mile zaskoczona ze wydrukowal Pana Lema (mniej bylabym zaskoczona czytajac ten esej w Kinie).Minely cztery dziesiatki lat a w kwestii fantastycznej kinematografii niewiele sie zmienilo (moze procz nakladow finansowych na filmy...co jednak nie wplywa zasadniczo na ich wartosc).A propos ekranizacji wlasnych utworow Lem napisal :
Cytuj
Sytuacja wyglad mniej wiecej nastepujaco:rezyserzy o "wielkich nazwiskach", z ustalona reputacja, zazwyczaj nie chca krecic filmow fantastycznych.(...)Z kolei poczatkujacy rezyserzy chetnie podjeliby sie realizacji takiego filmu, ale ja nie mam do nich zaufania i waham sie, nie bedac pewien, czy wolno im realizacje takiego filmu powierzyc.W ten sposob powstaje niejako bledne kolo.
Dodatkowo warto przeczytac tekst Pana Lukasza Maciejewskiego pt Usmiech Lema.Poniewaz wiekszosc forumowiczow wie na co Lem zgrzytal zebami to dla odmiany z tego tekstu :
Cytuj
-Wiele rzeczy pana drazni, irytuje.Co pana cieszy?
-To smieszne - uslyszalem wtedy - Sprawia mi przyjemnosc sluchanie piosenek z Kabaretu Starszych Panow...
Moze siegniecie po ten numer Filmu;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #872 dnia: Lipca 20, 2009, 04:29:02 pm »
Moze siegniecie po ten numer Filmu;)

Zdaje się, że będzie trza. Olka serdeczne dzięki za info :).

Niemowlectwo filmowej fantastyki.Ow esej zostal napisany w 1965 roku z okazji IV Miedzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie /.../. Minely cztery dziesiatki lat a w kwestii fantastycznej kinematografii niewiele sie zmienilo (moze procz nakladow finansowych na filmy...co jednak nie wplywa zasadniczo na ich wartosc).

No to już wiemy co znaczy gdy na ekrany nowy kicz Emmericha wchodzi. To niemowlak pieluchę os**** ;D.

Cytuj
-To smieszne - uslyszalem wtedy - Sprawia mi przyjemnosc sluchanie piosenek z Kabaretu Starszych Panow...

To bardzo miły, ludzki akcencik w biografii naszego Mistrza. (Btw. możnaby założyć kiedy wątek porównujący poczucie humoru Starszych Panów z tym lemowym, bo w obu wypadkach mamy np. gry słów, elementy czarnego humoru, zamiowanie do absurdów...)

ps. jeśli nas kto z "Filmu" czyta, to dziękując za ładną inicjatywę prosiłbym jeszcze o powtórkę artykułu "DLACZEGO NIE MA DOBRYCH FILMÓW FANTASTYCZNYCH?" ("FILM" 1962 r. , nr 32, s. 6-7).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #873 dnia: Sierpnia 03, 2009, 04:57:10 pm »
Zaciekawiliście mnie dyskusją o Końcu dzieciństwa, ale żeby nie psuć sobie niespodzianki nie czytałam całości waszych rozważań. Sięgnęłam po książkę. I powiem tak: jesteście mi winni 2 wieczory, przez które naprawdę mogłam robić coś ciekawszego :P

UWAGA - dalej piszę o treści (jakby ktoś zamierzał się zapoznać z "dziełem")

Po pierwsze - moim zdaniem jest to sklejenie 2 różnych opowiadań: pierwsze to nowelka fantastyczna, która ma swój naturalny climax w momencie pokazania się "diabła". I jako taka byłaby w porządku. Można dyskutować czy 50 lat to wystarczający okres czasu, by wyprzeć z pamięci dawne wierzenia i czy tak wszyscy grzecznie by słuchali Zwierzchników (np. islamski terrorysta samobójca: "ojej, ukarzą mnie, jak się wysadzę" ;) ), ale to byłaby w miarę sensowna i rzeczowa dysksuja...

Natomiast nie dość, że druga część została  dodana po partacku (skoro miejsce szycia jest tak widoczne), to jeszcze roi się w niej od absurdów.

Od powszechnego dobrobytu poczynając:
- oczywiście wszystko za darmo i niedolegliwe dla środowiska - ale to powszechny grzech tamtych czasów
- po jaką pieruńską cholerę Zwierzchnicy W OGÓLE przejmują się dobrobytem czy nędzą ludzkości skoro w perspektywie 80lat (!!!) i tak całą ludzkość z florą i fauną na dodatek ma trafić szlag?

Potem pojawiają się rzeczy, które wprost uwielbiam (a nawet UWIELBIAM) w fikcji mieniącej się "science": nadumysły, tajemnicze siły duchowe, wszechogarniająca jaźń, w której wszyscy są jednym... ratunku! chciałam poczytać SF a trafiłam na wykład jakiejś pseudo-buddyjskiej sekty. Jednym słowem: mistyczny bełkot.

No i te farmazony o natychmiastowej "ewolucji" w jednym pokoleniu... To już nie lepiej było napisać "Duch wieje kędy chce..."?

Tak się kończy, kiedy człowiek rezygnuje z religii, ale nie ma dość odwagi by zrezygnować z JAKIEGOKOLWIEK potem.

Już nie wspomnę o takich przepuszczonych przez redakcję bzdurach jak najpierw zniszczenie przez "wspaniałych nowych ludzi" wszystkich roślin i zwierząt, a potem życie na Ziemi zwykłego człowieka (a czym on, za przeproszeniem, oddychał?) a na końcu jeszcze "wiatr podnoszący konary drzew"

- KONIEC UWAGI -

krótko mówiąc: skoda czasu

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #874 dnia: Sierpnia 03, 2009, 05:21:01 pm »
Moge przeprosic za zmarnowane Twe 2 wieczory ANIEL-u chociaz nikogo nie namawialam specjalnie na czytanie tej ksiazki;)Podtrzymuje co powiedzialam o ksiazce powyzej- nie moja ulubiona ale nie nalezy jej mieszac z blotem reszty SF i tak calkowicie ja dyskwalifikowac;)
Dla rownowagi zerknijcie co Terminus o Koncu... na forum napisal :
http://forum.lem.pl/index.php?topic=67.msg8925#msg8925

Moze wyciagniemy jakas "srednia" jak przy sztukowanej rece?;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #875 dnia: Sierpnia 03, 2009, 07:21:37 pm »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #876 dnia: Sierpnia 03, 2009, 08:35:32 pm »
Relatywnie są te "Kwiaty..." dobre (może nawet wyśmienite w czytaniu), ale Mistrz i tu wad się doszukał:

Kontrempiryczny bywa też wybór struktury narracyjnej w utworach skądinąd ciekawych problemowo (Flowers for Algernon). Gdyż struktura tekstów takich, przypominająca krzywą normalną (czy też odwróconą literę V), pochodzi z pewnego kręgu baśni; jak w Kwiatach dla Algernona mamy najpierw niezwykły wzrost inteligencji pewnego debila, który zaledwie poznawszy rozkosze umysłowej kreacji, poczyna na powrót głupieć z zawrotną chyżością, tak w Eliksirze profesora Bohusza starzec, co dzięki preparatowi odmładzającemu stał się młodzieńcem, nagle i szybko z powrotem się starzeje. Utwór jest interesujący psychologicznie, lecz modeluje problem „wzmacniacza inteligencji” podług struktury „wschodu i zachodu”, raczej mało prawdopodobnej, bo właśnie z bajek przejętej, i — co ważniejsze — odcina się tym samym od przebadania aspektu społeczno–kulturowego takiej hipotezy (o sztucznym potęgowaniu inteligencji). Nagły powrót w głuptactwo bohatera, który był zrozumiał, jest autorowi dramaturgicznie i dramatycznie potrzebny (gdyż dzięki zastosowaniu takiej właśnie trajektorii akcji powstaje dramat pewnej osoby — jako tragedia runięcia z wyżyn dopiero co zdobytej mądrości, a jednocześnie powstaje zamknięta struktura zajść, automatycznie kształtująca cały przebieg wypadków). Dla wymodelowania skutków „hipotezy amplifikacyjnej” w planie całej kultury podobna, nadzwyczaj prosta struktura nie może już wystarczyć, a przecież prosta refleksja ukazuje, że te skutki są godne przedstawienia. Profesor uniwersytetu jest społecznie szanowany i ma wysoki socjalny status, ponieważ i trudno zostać takim profesorem (na pewno nie może nim zostać każdy podług zachcenia), i rola kulturowa takiego fachowca jest wyjątkowo doniosła (jako twórcy nauki i jako wychowawcy rej kadry specjalistów, która cywilizacja stoi). Lecz gdyby absolutnie każdy, dzięki „podkręceniu ilorazu inteligencji”, mógł takim profesorem zostać, ba — gdyby to właśnie było dla każdego zarazem najmilsze i najłatwiejsze, toby społeczeństwo musiało zapobiec dewastacyjnym rezultatom takiego stanu rzeczy. Trzeba by dostarczyć wielkiej rekompensaty każdemu, kto, mogąc pracować twórczo na najwyższym poziomie umysłowych robót, godzi się zostać kierowcą, asenizatorem, robotnikiem budowlanym czy mleczarzem. A więc ci ostatni chodziliby w glorii samowyrzeczeriia, poświęcenia dla dobra społecznego, rezygnacji szlachetnej ze swych przyrodzonych możliwości rozwojowych. W groteskowym z rozmysłu utworze właśnie powszechny szacunek, cześć, czołobitność otoczy asenizatora jako wspaniałego duchem poświętliwca, podczas kiedy profesor to szary człowiek, pierwszy z brzegu, niemalże każdy przechodzień. (Oczywiście taki „genializujący przewrót” miałby też mnóstwo innych konsekwencji, których nie poruszamy; można ich dochodzić rozumowaniem, ale na pewno nie można się wobec takiego zadania posłużyć dowolną gotową strukturą zajść jako paradygmatem z bajek przejętym.).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Howler

  • Juror
  • YaBB Newbies
  • *****
  • Wiadomości: 10
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #877 dnia: Sierpnia 05, 2009, 11:57:53 am »
Ja aktualnie czytam "Proces" Kafki i muszę przyznać ,że ten klaustrofobiczny klimat i bezcelowe błądzenie głównego bohatera kojarzy mi się z "Pamiętnikiem znalezionym w wannie". Może ktoś ma podobne odczucia.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #878 dnia: Sierpnia 05, 2009, 12:49:57 pm »
Może ktoś ma podobne odczucia.

Zdecydowanie mam, przy czym w moim wypadku kolejność lektur była odwrotna - najpierw "Proces", potem "Pamiętnik...". Pamiętnik jest bardzo kafkowski, choć i gombrowiczowski trochę, nie przestając być lemowym.

Nawiasem mówiąc z "Pamiętnikiem..." kojarzył mi się jeszcze silniej film "Kafka" S. Soderbergha, oparty na motywach wziętych z życia i twórczosci tytułowego pisarza, i dlatego b. się ucieszyłem gdy Cameron powierzył - właśnie Soderberghowi - ekranizację "Solaris", wierząc w pokrewieństwo wyobraźni obu panów (L. i S.). Jak się okazało, cieszyłem się trochę przedwcześnie, bo nie powstał film zły, ale mogło być lepiej... (O czym już chyba pisałem zresztą...)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #879 dnia: Sierpnia 05, 2009, 01:26:38 pm »
Ja aktualnie czytam "Proces" Kafki i muszę przyznać ,że ten klaustrofobiczny klimat i bezcelowe błądzenie głównego bohatera kojarzy mi się z "Pamiętnikiem znalezionym w wannie".
No pewno. Z tym, że Kafka w przeciwieństwie do Lema zamęczył mnie na smierć. To tkwienie w lepkim, gumowatym środowisku łagodnie ale bezwzględnie przeciwstawiającym się jakiejkolwiek aktywności bohatera opisał aż za dobrze. W którymś momencie dotarlo do mnie, że on tej powieści w zasadzie nie skończyl i to mnie załamało (i ja też już nie skończyłem). Postanowiłem przerzucić się na Zamek, kupiłem sobie w księgarni, przeczytałem kilka stron i poczułem się, jakbym czytał Proces. Opuściłem książkę na kolana i odwinęła sie obwoluta, na skrzydełku stało, że Zamku także nie skończył. To mi odebrało resztki sił i książka pozostała ledwie napoczęta. Z Lemem tak nie miałem. Nota bene Zamek (idea) też się jakoś kojarzy z Wysokim Zamkiem, choć subtelniej.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Howler

  • Juror
  • YaBB Newbies
  • *****
  • Wiadomości: 10
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #880 dnia: Sierpnia 05, 2009, 04:15:18 pm »
Mnie się książka bardzo podoba, choć z początku ciężko było mi przez nią przebrnąć. Niewiele się tam dzieje, jest sucha, ascetyczna i ten protokólarny styl może być męczący. Jednak jest coś w niej takiego ,że czytam ją z tzw. rumieńcami. Trudno powiedzieć co.

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #881 dnia: Sierpnia 05, 2009, 05:43:23 pm »
Dla mnie w Procesie ciekawym bylo jak brak dzialania...pozostawienie czleka w zawieszeniu...oczekiwaniu wplywa na jego...nomen omen...przemiane: od lekcewazenia...traktowania calej sytuacji jako urodzinowego zartu przez samoobrone do biernosci a nawet destrukcji.Nie tylko akcja budzi jakas reakcje ale jej brak takze... moze byc nawet grozniejszy w skutkach bo pozostawia czlowieka utopionego w paranoicznych domyslach.Ponadto cala sytuacja nie jest jednoznaczna: czy proces to nasze zycie?...metafora totalitaryzmu czy nic ponad abstrakcyjny proces sadowy?
Fakt: gumiasto-bagnista ksiazka...moze dlatego wciaga?;)
Skojarzenia z Pamietnikiem... nachalne...czytalam w odwrotnej kolejnosci:)

P.S. Szkoda ze Jeremy Irons tak malo ostatnio gra.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

ANIEL-a

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 701
  • a może tak pomóc dzieciakom? kliknij ikonkę IE ;)
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #882 dnia: Sierpnia 07, 2009, 01:10:51 am »
Mnie się książka bardzo podoba, choć z początku ciężko było mi przez nią przebrnąć. Niewiele się tam dzieje, jest sucha, ascetyczna i ten protokólarny styl może być męczący. Jednak jest coś w niej takiego ,że czytam ją z tzw. rumieńcami. Trudno powiedzieć co.

Kiedyś pewien mój wykładowca powiedział, że to jest dziwaczna książka, bo czytelnik jej nie lub, męczy się przy czytaniu, nie wie, o co w ogóle chodzi... ale do niej wraca. I to jest prawda, w moim przypadku przynajmniej. Nie lubię. Czytałam ze 4 razy. ;-)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16038
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #883 dnia: Sierpnia 10, 2009, 05:04:03 pm »
Kiedyś pewien mój wykładowca powiedział, że to jest dziwaczna książka, bo czytelnik jej nie lub, męczy się przy czytaniu, nie wie, o co w ogóle chodzi... ale do niej wraca.

Pozwolę sobie być wyjątkiem. Lubię :).





Edit: z rzeczy kafkopodobnych wypada chyba wymienić jeszcze "Ślimaka na zboczu" Strugackich. Nie lubię tej książki, i nie rozumiem (Oramus twierdził że Instytut to Partia, a ci z Lasu - społeczeństwo radzieckie*, ale nie umiem potwierdzić, ni zaprzeczyć, bo - jak wspomniałem - nie rozumiem ;)). Za to memy zakaźne roznosi - przez godzinę po jej przeczytaniu nie umiałem wyrzucić z głowy rytmu bełkotliwych wypowiedzi tych z Lasu, jako i instytutowych okólników - np. o przestępczej probabilności**, co do dziś pamiętam. Aha: i wracam do niej... ::)


* była też bodaj wersja, że wątek Lasu to poniekąd kontynuacja "Pikniku..." - obraz świata zmienionego przez rozszerzanie się Stref...

** aż zacytuję:
"§ 2. /.../ Naszym najpilniejszym zadaniem staje się teraz likwidacja przypadków wprowadzających chaos, naruszających jednolity rytm i powodujących obniżenie tempa.
§ 3. W związku z powyższym proponuje się w przyszłości traktowanie przejawów wszelkiego rodzaju przypadkowości jako niesłusznych i stanowiących zaprzeczenie ideału organizacji, a styczność z przypadkowością (probabilność) - jako działanie przestępcze lub też, jeśli styczność z przypadkowością nie pociąga za sobą daleko idących skutków - jako poważne naruszenie dyscypliny służbowej i produkcyjnej.
§ 4. Winę osoby, która miała styczność z przypadkowością (probabilityka) określa, kwalifikuje się i mierzy artykułami Statutu Karnego Nr 62, 64, 65 (z wyłączeniem pkt. „S” i „O”), 113 i 192 pkt. K. albo §§ Kodeksu Administracyjnego 12, 15 i 97.

- UWAGA. Zejścia śmiertelnego styczność z przypadkowością (probabilność) nie jest jako taka okolicznością łagodzącą lub obciążającą. W takim wypadku egzekucja wyroku dokonywana jest pośmiertnie."
« Ostatnia zmiana: Marca 04, 2010, 12:36:12 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #884 dnia: Sierpnia 14, 2009, 01:55:47 am »
Dzisiaj skończyłem ten Proces. Szczerze mówiąc, to niezbyt ładnie się zabawił autor z czytelnikiem. Początkowo czytałem, aby się dowiedzieć, jak brzmiał akt oskarżenia, stopniowo jednak traciłem wiarę w to, że w ogóle go zobaczę. Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że musiałem pominąć kilka stron - oni prowadzili te swoje dyskursy, jak gdyby akt był sprawą nie tylko znaną wszystkim, lecz również najmniej ważną w całej sprawie. Na krótko przed końcem: "definicja granicy ciągu jest o wiele łatwiejsza do zrozumienia, niż to coś". Pierwsza myśl po: "To o czym była ta książka?".
 :D