Teoria multiregionalna zakłada, że nie było "wąskiego gardła". Były pewne podgatunki hominidów, które ewoluowały ale były mimo swego zróżnicowania w stałym kontakcie (to jest wymieniały geny) i w efekcie mamy człowieka (można powiedzieć zbiorowym wysiłkiem
). Ta druga zakłada, że wszyscy ludzie współcześni pochodzą od jednego takiego podgatunku.
Rzecz poniekąd w tym, jak zdefiniujesz gatunek. Tak naprawdę od tej definicji zależy, czy te dwie hipotezy są sprzeczne, czy takie same. Gdyż jeśli dyskutujemy w obrębie teorii ewolucji to gatunek jest tylko "ramką" jaka nakładasz na nieprzerwaną rzekę pokoleń osobników od prokariota po człowieka. Jeśli ramka będzie za szeroka, to zmieszczą się w niej i ludzie i szympansy, albo nawet ludzie i psy lub myszy. Jeśli ją zawęzisz zanadto - Murzyn będzie innym gatunkiem niż Hindus. Gatunek jest pojęciem de facto sztucznym - jest to hipotetyczny twór umożliwiający wnioskowanie w obrębie teorii ewolucji. Jest coś 30 definicji pojęcia gatunek i żadna z nich nie jest "najlepsza". Definicja dobra dla zwierząt zawodzi całkowicie w świecie roślin (Z których ponad połowa to mieszance) a jednokomórkowce wymieniają się "międzygatunkowo" genami jak bliźniaki śliną
.
Są dwa podejścia do systematyki - tradycyjna systematyka linneuszowska, wyodrębniająca gatunki na podstawie cech tu i teraz (bez wypowiadania się o pokrewieństwie) - uwzględniająca budowę i środowisko, oraz powstała niedawno systematyka filogenetyczna (kladystyka). Ta druga bada wyłącznie materiał genetyczny i szereguje organizmy tylko wg zasady pokrewieństwa (określa jego stopień) - w jej obrębie nie istnieje w zasadzie pojęcie gatunku. Te metody w zasadzie nie maja punktów stycznych (kladystyki zupełnie nie obchodzi środowisko i cechy fizyczne).
Chodzi mi o to, że to, o co pytasz jest niemiłosiernie zagmatwane i nie ma prostej odpowiedzi. Naukowcy nazwali swoje teorie hasłowo, ale to jest za duży stopień wgłębienia się w rzeczywistość, aby cokolwiek było białe lub czarne. Wszystko jest szare, ale można o tym napisać grubą księgę
.
P.S. Mniej więcej raz do roku jest nowa teoria wyginięcia Neandertalczyków. A że nie mieli wyższych więzi społecznych, a że chorobliwi byli, a że do klimatu nie mogli się szybko dostosować itd. Powód tego jest niewiadomy i nie sądzę, aby dało się znaleźć "dymiący pistolet".