Stanisław Lem - Forum
Polski => DyLEMaty => Wątek zaczęty przez: Stanisław Remuszko w Października 15, 2015, 08:15:35 pm
-
Jeśli mam tekst i chcę coś ustalić, to - na mój rozum - najlepiej przepuścić tekst przez przynajmniej DWA absolutnie niezależne (liniowo, nieliniowo, metodycznie) rejestratory, a potem krok po kroku porównać wyniki pomiaru.
Czy ktoś widzi lepszą ogólną receptę na takie badania/ustalenia?
R.
-
Coś kręcisz jak zwykle w nilu homini człowiek kopa lupusowi (mnie by za to w licejum łeb urwali)... Jak masz tekst - to masz co? Tekst w sensie druku, zapisu alfanumerycznego? To co chcesz rejestrować, jak masz zarejestrowany najściślej jak się da?
-
Mnie bardziej zastanawia przez jakie ustrojstwo należy przepuścić remuszkowego posta, by uzyskać odpowiedź co to ma wspólnego z "Cyberiadą"...::)
-
Zadałem proste klarowne pytanie:
Jeśli mam tekst i chcę coś ustalić, to - na mój rozum - najlepiej przepuścić tekst przez przynajmniej DWA absolutnie niezależne (liniowo, nieliniowo, metodycznie) rejestratory, a potem krok po kroku porównać wyniki pomiaru.
Czy ktoś widzi lepszą ogólną receptę na takie badania/ustalenia?
Celowo nie podawałem szczegółów - by nie zakłóciły one sedna (idei) pytania. Skoro jednak M. i Q. żądają wyjaśnień, to uprzejmie wyjaśniam, że postanowiłem zbadać częstość występowania w Dziele wyrazów zaczynających się na literę "n". Rejestratory zaś, to ludzie-czytelnicy, którzy na każdej stronie kanonicznego wydania będą takie wyrazy podkreślali (kupiłem dwa egzemplarze "C"), potem statystyczne wyniki zapisywali (na przykład w postaci par liczb - strona numer X, liczba poszukiwanych wyrazów na niej - Y), a potem te dwa spisy pomiarowe krok po kroku porównywali ze sobą.
Czy teraz odpowiedź na wytłuszczone pytanie będzie łatwiejsza?
R.
-
postanowiłem zbadać częstość występowania w Dziele wyrazów zaczynających się na literę "n"
9619 wszystkich
teraz pan sobie podzieli przez ilość stron Pańskiego wydania, i będzie średnia na stronę.
edit
albo i nie, bo wydania różniły się od siebie ilością opowiadań.
i spisem treści i stopką
-
Panie Hokusie, lecz to nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie...
R.
-
No, w zasadzie nie jest - bo jeśli pytanie sprowadza się do tego, co zacytowałem, jest to nonsens. Chyba że Pan co innego myśli, a co innego pisze ::)
ps
liczba, co podałem, to będą chyba tylko wyrazy w środku akapitów, na początku trzeba by policzyć osobno.
-
A zechce Pan odpowiedzieć wprost na moje pytanie?
R.
-
Proszę się nie gniewiść za wydzielenio-przenosiny i krotochwilną zmianę tytułu... ;)
-
A zechce Pan odpowiedzieć wprost na moje pytanie?
R.
A jak ono brzmi?
-
Oto brzmienie:
Czy ktoś widzi lepszą ogólną receptę na takie badania/ustalenia?
Pierwszy raz pytanie to zostało zadane w pierwszym poście w tym wątku, a potem było jeszcze parę razy powtórzone.
R.
-
No, w tym sęk cały - co Pan chce zbadać/ustalić?
-
Odnoszę wrażenie, że ma Pan zaćmienie.
Na Kju & eM życzenie - dałem wyjaśnienie:
http://forum.lem.pl/index.php/topic,1479.msg61729.html#msg61729
Czy chce Pan rzec, że do liczenia wyrazów na "n" ta metoda (recepta) jest dobra, ale do liczenia wyrazów na "k" - no, taka sobie?
Moim zdaniem, metoda jest dobra albo zła NIEZALEŻNIE od tego, na jaką literę zaczynają się badane wyrazy (ile mają sylab, jakie to są wyrazy itp., itd.).
Moim zdaniem, nie ma Pan racji, uznając, że wszystko zależy (w tym sęk cały) od rodzaju wyrazów.
Nie bardzo rozumiem, jak dałoby się wyraźniej to pytanie (o istnienie lepszej metody) sformułować...
Ale pytanie oraz istnienie faktycznie rymuje się z wrażeniem i zaćmieniem :-)
R.
-
Staszku a nie lepiej kupić se ibuka:
http://cyfrant.pl/cyberiada-stanislaw-lem-ebook/
I poprosić znajomego informatyka, by napisał prosty programik, który te wyrazy w tym ibuku policzy? Algorytm raczej banalny... Poziom szkolny, jak widać:
https://forum.4programmers.net/Newbie/207661-program_wyszkujuacy_slowa_na_dana_litere
Drugim liczącym możesz być Ty sam, jak maszynie nie ufasz... (Choć - znając życie - to nie ona się pomyli... ;))
-
Dzięki za ważną i cenną podpowiedź :-)
Co zaś mego pytania się tyczy - może Ty odpowiesz, skoro pana Nexa zaćmiło na ament?
R.
-
Przykuj sie lancuchem do tego pytania :) (masz rację, co do zasady). I zrealizuj po swojemu - proponuje jeszcze pomiar obwodu Ziemi krokami :) przez dwóch niezależnych jeleni, ktorzy sie zgodza notowac kroki na marginesie instrukcji do gps. Albo żeby odmierzali obudową dalmierza laserowego, o, to nawet lepiej :) .
A co do zacmienia, to NEXa tu nie widze... :) .
-
Maźku Kochany, "n" mnie na nic, przecie ja to "n" wymyśliłem ad hoc, dla zaspokojenia ciekawości niejakich eM i Kju - w nadziei, że odpowiedzą na pytanie dotyczące nie "przedmiotów eksperymentu/badania/pomiaru", lecz jego metody/zasady. Ale nadzieja kolejny raz okazała się matką głupich...
Skoro Forumowiczom wiedza na pierwszy temat jest umysłowo niezbędna do udzielenia responsu na temat drugi - uprzejmie wyjaśniam, że chciałem prywatnie zrealizować - zaczynając od "Cyberiady" - swój stary pomysł z ubiegłego stulecia pod nazwą Lemonomastykon opisany (jako punkt szósty) tu: http://www.remuszko.pl/Lem/
W tym świetle Twe pszemondrzałe uwagi o łańcuchu są wiesz o co potłuc. A moje pytanie w tym świetle lśni już jak brylant chyba, Orłow, a może i sam Koh-i-noor...
R.
pjes: no tak, kolejny raz musk przekłada mi Hokusa na Nexa bez mej zgody. Co robić?
-
Maźku Kochany, "n" mnie na nic, przecie ja to "n" wymyśliłem ad hoc, dla zaspokojenia ciekawości niejakich eM i Kju - w nadziei, że odpowiedzą na pytanie dotyczące nie "przedmiotów eksperymentu/badania/pomiaru", lecz jego metody/zasady.
/.../
uprzejmie wyjaśniam, że chciałem prywatnie zrealizować - zaczynając od "Cyberiady" - swój stary pomysł z ubiegłego stulecia pod nazwą Lemonomastykon opisany
A co ma piernik do wiatraka?
-
Twoje pytanie lsni swiatlem odbitym metody naukowej i dlatego napisalem, ze co do zasady masz racje, bo zamierzasz oddzielic obserwacje od badacza, ale w praktyce jest kompletnie bez sensu jak mierzenie Twego pokoju krokami, kiedy masz centymetr. Dziecko wykona to zadanie za pomoca jakiegokolwiek edytora tekstu w dwie minuty i otrzyma calkowicie jednoznaczny wynik nieobciazony wadami umyslu. Chyba, ze chcesz badac umysl - ale to zle pytanie sformulowales ;) . A odbitym, bo elementem metody naukowej jest metodyka, mozliwie wykluczajaca bledy pomiaru - a Ty wybierasz metode gorsza. Brylantowe idealy nie wystarcza ;) .
-
Czy Wy czytacie posty, do których się odnosicie?
R.
-
Odnoszę wrażenie, że ma Pan zaćmienie.
Na Kju & eM życzenie - dałem wyjaśnienie:
http://forum.lem.pl/index.php/topic,1479.msg61729.html#msg61729
Czy chce Pan rzec, że do liczenia wyrazów na "n" ta metoda (recepta) jest dobra, ale do liczenia wyrazów na "k" - no, taka sobie?
Moim zdaniem, metoda jest dobra albo zła NIEZALEŻNIE od tego, na jaką literę zaczynają się badane wyrazy (ile mają sylab, jakie to są wyrazy itp., itd.).
Moim zdaniem, nie ma Pan racji, uznając, że wszystko zależy (w tym sęk cały) od rodzaju wyrazów.
Nie bardzo rozumiem, jak dałoby się wyraźniej to pytanie (o istnienie lepszej metody) sformułować...
Ale pytanie oraz istnienie faktycznie rymuje się z wrażeniem i zaćmieniem :-)
R.
Pan Szanowny wyczytuje to, co chce wyczytać, a nie to, co jest napisane.
Nigdzie nie powiedziałem, że rodzaj wyrazów ma znaczenie.
Pytałem natomiast, co chce Pan osiągnąć, jako że "częstość występowania wyrazów w Dziele" to nonsens. W Dziele może być ilość wyrazów. A częstość to ilość na jednostkę - może być więc częstość na stronę, ale to nie w Dziele, lecz w konkretnym wydaniu Dzieła, bo rozmaite wydania mają rozmaite ilości stron, przeto i częstość dla każdego z nich będzie inna.
A na obliczanie tej częstości przy użyciu wynajętych osobników homo sapiens, którzy mają liczyć wyrazy, wpaść może w dzisiejszych czasach jeno ktoś, kto w życiu na oczy komputera nie widział. A Pan, tuszę, widział, tedy najpewniej coś się Panu pozajączkowało ::)
Swoje obliczyłem komputerowo, tyle że używając zwykłego edytora nie da się chyba z automatu wszystkiego wyłapać, albo się da, tyle że nie wiem, gdzie nacisnąć. Natomiast w każdym lepszym języku programowania można to zrobić w try miga.
-
Panie Hokusie, czy Pan czyta ostatnie (w sensie: najaktualniejsze) posty swoich rozmówców?
R.
-
Czytałem. A Pan Szanowny czytał, jakiej odpowiedzi udzielił na Pana poprzednio najaktualniejszy post niejaki Q?
-
Niejaki Q zaczyna tymczasem sądzić, że to co usłyszeliśmy to jest kolejna półprawda, a okaże się zaraz, iż S.R. znalazł w ogródku nadpalony pocisk z innej planety, albo przypadkiem odebrał swoim radiem list neutrinowy i teraz planuje nas użyć w roli Lao Czu, Czandrasekara i Arseniewa, co najmniej... ::)
Bo wersja, że zadaje, po prostu, pytania na miarę geniusza ujemnego jest zbyt oczywista... ;)
ps. Nawiasem: o tym Czandrasekarze słuchy chodzą, że z życia wzięty:
http://en.wikipedia.org/wiki/Subrahmanyan_Chandrasekhar
http://pl.wikipedia.org/wiki/Subramanyan_Chandrasekhar
Ile w tym, jednak, prawdy - nie wiem...
-
Oho, zaczynają się spekulacje-insynuacje oraz epitety domyślne. Nie wchodzę w to. Wobec braku merytorycznego odzewu, chętnie wycofam pytanie i w ogóle cały wątek. Ale ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam przy okazji z dubeltową serdecznością i respektem :-)
R.
-
Nie no, to by było niesportowo, jakbys tak nawial. Widocznie nie rozumiemy, o co Ci chodzi, bo chcemy Ci pomoc
Pomoz Ty nam zrozumiec czy chodzi o teoretyczny przepis badania czegokolwiek "Jeśli mam tekst i chcę coś ustalić, to - na mój rozum - najlepiej przepuścić tekst przez przynajmniej DWA absolutnie niezależne (liniowo, nieliniowo, metodycznie) rejestratory, a potem krok po kroku porównać wyniki pomiaru.
Czy ktoś widzi lepszą ogólną receptę na takie badania/ustalenia?". I o to tylko pytasz?
-
Staszku, inseminować Cię nikt nie zamierza, boś chłop (choć z jednym startrekowym niby wyszło (http://memory-alpha.wikia.com/wiki/Unexpected_%28episode%29) ;)*), obrzucać Epiktetami (z Hierapolis i z Aten) też nie, bo to by była zwłok profanacja... Ale wyjaśnić wprost - i konkretnie - o co Ci biega to byś mógł...
* ależ to brednia była...
-
Jakbym nazywał się M lup Q i miał dobrą wolę, tobym połączył w rozumie (!) pierwszy post w tym wątku z tym postem: http://forum.lem.pl/index.php?topic=1479.msg61750#msg61750
Pytam jak człowiek człowieka: czy metoda polegająca na wyławianiu słów, rejestrowaniu miejsc ich występowania oraz porównywaniu krok po kroku wyników takiego zapisu (dokonanego przez przynajmniej dwóch niezależnych czytelników) jest optymalna dla układania Lemonomastykonu, czy są metody lepsze?
R.
-
To jeszcze raz, dużymi literami:
1. na czym konkretnie ten Lemonomastykon ma polegać i czemu doń wyławianie słów ma być potrzebne?
2. czemu przez czytelników, a nie przez program?
-
Q, ale czemu miałbym odpowiadać na Twoje pytanie ZANIM Ty odpowiesz na moje?
Owszem, znam jedną logiczną odpowiedź na powyższe: "Dlatego ty naprzód, że nie rozumiem, czym miałby być ten twój Lemonomastykon, a zrozumienie w tej kwestii uważam za niezbędne dla udzielenia odpowiedzi na twoje pytanie".
R.
-
Sam sobie odpowiedziałeś (w cudzysłowie).
-
Nie, szukanie w tekście niewymagające rozumienia treści realizowane za pomocą ludzi nie jest optymalnym rozwiązaniem pod wieloma względami, w szczegolnosci pod wzgledem trafnosci (co sam wiesz, bo chcesz sprawdzac).
A co do tego co napisales Q - mozesz mu odpowiedziec na jego pytania bo po pierwsze są precyzujace, czyli Q chce zrozumiec o co Ci chodzi, a po drugie bo to Ty masz interes a nie on.
-
to Ty masz interes a nie on.
Masz szczęście, że nie nazywam się Hofman, bo już bym się czuł w obowiązku pokazywać na dowód ;).
-
Q, skoro nie rozumiesz, co napisałem w poprzednim stuleciu, to się zacytuję:
"Jako szóstą sferę naszych miłośniczych zainteresowań, widziałbym ułożenie niezwykłego wokabularza, czyli specyficznego Słownika Lemowej Terminologii. Jak wiadomo, SL jest wyjątkowo płodnym ojcem setek, jeśli nie tysięcy nowych imion własnych, autorem oryginalnych nazw geo-, kosmo- i innograficznych, ba, suwerennym twórcą całych (fanatastycznych) dziedzin ludzkiej i robociej aktywności. Gdybyśmy dysponowali cyfrowym zapisem spuścizny Wielkiego Pisarza, wystarczyłoby napisać parę komend, i osobliwy dykcjonarz, o którym mówię, sam ułożyłby się na szybkim komputerze w marne trzy sekundy. Wszelako Lem na sidiromach jest w podwawelskiej Oficynie Literatów lepiej strzeżony niż w Redmond (WA, USA) kody źródłowe Microsoft Corporation, zatem roboty starczy dla wielu zapaleńców - na wiele zimowych miesięcy.
Zanotujmy więc:
6. Lemonomastykon"
Widzę dziś, że w ubiegłym wieku miałem mylne wyobrażenie o prostocie pisania programów ("wystarczyłoby parę komend"). Dowód praktyczny: gdzie on jest? Ten Onomastykon? Wokabularz? Dykcjonarz? Słownik?
Po mojemu - nie ma go. Nie istnieje. Nie powstał. Czemu, skoro to tylko "trzy sekundy"?
R.
-
Poczekaj, czyli chciałbyś program, który odrzuci wszystkie wyrazy powszechnie używane i tym samym wyłuska lemowskie neologizmy?
-
Q, chętnie poczekam na taki program, w którego istnienie mylnie wierzyłem w punkcie szóstym, skoro sugerujesz czekanie. Zauważę tylko, że "czekam" już prawie 20 lat, a Lemonomastykonu jak nie było, tak nie ma...
R.
-
"Poczekaj" to była figura retoryczna na początku pytania, nie tryb rozkazujący...
-
Odpowiadam: jeśli ów program wylistuje mi w porządku alfabetycznym uzyskane hasła (imiona własne, nazwy itp.) wraz z numerami stron, na których te hasła występują oraz ile razy występują - to chcę. Jeśli nie - to nie chcę : -)
R.
-
S.R.:"Jako szóstą sferę naszych miłośniczych zainteresowań, widziałbym ułożenie niezwykłego wokabularza, czyli specyficznego Słownika Lemowej Terminologii. ... 6. Lemonomastykon".
Już jest. Prosze bardzo ("Świat Lema: słownik i przewodnik", przy tym słownik z cytatami z prawie wszystkich dzieł Lema):
http://fan.lib.ru/a/ashkinazi_l_a/text_3510-1.shtml
-
Wiktorze Drogi, upewnię się: w tym słowniku są WSZYSTKIE słowa (nazwy, imiona własne itp.) wymyślone przez Mistrza? Wraz z objaśnieniami znaczeń tych neologizmów i podaniu źródeł?
Staszek
-
"Świat Lema: słownik i przewodnik" - to "Słownik Lemowej Terminologii" - przeważnie naukowej i technicznej terminologii, wykorzystywanej Lemem. Nie neologizmy.... (Są i neologizmy, ale mało)
-
Dzięki :-)
I gratulacje! A nie nazywasz się czasem A. L. Aleksandrowicz? Jako pseudonim literacki?
Staszek
-
W swiecie rosyjskojezychnym jest kilkanascie znanych lemologow-lemofilow. Jeden z nich - Aszkinazy Leonid Aleksandrowicz - pisarz, socjolog, doktor nauk fizyko-matematycznych, popularyzator nauki - http://fan.lib.ru/a/ashkinazi_l_a/
-
Chyba szósty (może siódmy) raz uprzejmie powtórzę swoje pierwotne pytanie w wersji ostatniej (ostatniej na razie, bo może się okazać, że jeszcze ktoś czegoś nie zrozumiał):
Czy metoda polegająca na wyławianiu słów, rejestrowaniu miejsc ich występowania oraz porównywaniu krok po kroku wyników takiego zapisu (dokonanego przez przynajmniej dwóch niezależnych czytelników) jest optymalna dla układania Lemonomastykonu, czy są metody lepsze?
R.
-
Chyba szósty (może siódmy) raz uprzejmie powtórzę swoje pierwotne pytanie w wersji ostatniej (ostatniej na razie, bo może się okazać, że jeszcze ktoś czegoś nie zrozumiał):
R.
Takie są skutki, jak się z Warszawy do Łodzi jedzie przez Londyn. Gdyby Pan od razu zapytał o odsianie neologizmów, toby Pan od razu dostał odpowiedź, i nie byłoby dyskusji. Ale Pan pytał o znajdywanie słów na n, to i dostał Pan odpowiedź na to pytanie. To są całkiem różne problemy, do siebie niesprowadzalne - programistycznie. Bo odpowiedź na pytanie, czy najlepiej zaprząc do tego czytelników, jest negatywna i w jednym, i w drugim przypadku. I chyba oczywista, chyba że ma Pan za dużo pieniędzy - bo o ile jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś napisze Panu od serca odpowiedni program, o tyle nie bardzo - że znajdzie Pan sztab ludzi, którzy za darmochę będą ślęczeć na tekstem i wynotowywać słówka.
ps
chociaż kto wie, jak Pan polata po rozmaitych forach i nieforach, kupi wszystkim takie same egzemplarze książki, to po roku albo dwóch może jakieś efekty będą. ale tak czy siak, to nie jest optymalna metoda.
-
cd.
Sobie myślę, że optymalne będzie połączenie obu metod. Metoda komputerowa będzie tak dobra, jak dobre będą słowniki - bo znachodzenie odpowiednich słów polegać będzie na sprawdzaniu, czy istnieją w słowniku. Ogólnodostępne słowniki (np. stosowane w edytorach) pozostawiają do życzenia, a nie wiem, czy lepsze można w formie elektronicznej zdybać. Można ewentualnie odpytywać jeszcze słowniki internetowe. A będzie z czego, bo oprócz neologizmów będą w książkach i zwroty potoczne, i gwara, i mało znane terminy naukowe - z tymi rzeczami nawet w dużych słownikach papierowych może być kłopot.
Problem zresztą pojawi się też przy metodzie "na czytelnika" - skąd statystyczny Kowalski będzie wiedział, że to neologizm, a nie słowo z gwary, staropolszczyzny czy jakiś wyrafinowany termin naukowy? Nawet fachowcy mogą mieć z tym problemy. Więc najlepiej najpierw zrobić wstępną selekcję komputerowo, a potem - konsylium.
-
Panie Hokusie, a po czym Pan poznaje, że to nie jest optymalna metoda? Na czym Pan opiera to twierdzenie o nieoptymalności? Mam na myśli jakieś rzeczowe argumenty...
R.
-
Chybaśmy się minęli - w międzyczasie uzupełniłem poprzedni post kolejnym - optymalna (najlepsza) będzie metoda mieszana.
Co do optymalności samej - wszystko zależy od kryteriów: czas, pieniądze, dokładność, znajomości etc. Dla jednej książki może i ci czytelnicy by podołali, ale jeśli ich będzie więcej... to przecież nie zwykłe czytanie, tylko ślęczenie nad tekstem. A jeden program komputerowy załatwi sprawę hurtowo.
-
A do Panów Moderatorów mam uprzejmą prośbę, aby łaskawie tak zmienili ustawienie tego wątku, by po kliknięciu w pocztowy link-komunikat o nowym wpisie nie otwierała się wątkowa strona pierwsza, lecz ostatnia. Jak gdzie indziej.
Z góry dziękuję :-)
R.
-
Dziękuję P.T. Moderatorom :-)
@ Hokus
A jeden program komputerowy załatwi sprawę hurtowo.
Widzę, że ma Pan zacięcie Trurlowe jak na "Cyberiadę" przystało:z "Kobyszczęcia"!
R.
pjes: oj, widzę, żem się pospieszył z tymi podziękowaniami...
-
Zupelnie zapomnialem, a przeciez mam taka ksiazke:
(http://bvi.rusf.ru/lem/l_obl/lzdll049.jpg)
Krajewska Monika. Polsko-rosyjski słownik Lemowych neologizmów / Okł.: S.Lem; Redaktor Naczelny Wydawnictw TNT Janusz Skuczyński. – Toruń: Towarzystwo Naukowe w Toruniu, 2006. – 164 s. – (Prace wydziału filologiczno-filozoficznego. Tom XXXVIII. Zeszyt 2). ISBN 83-87639-85-0; ISSN 0208-497x. Wyd. I.
Spis treści:
S. 5-19: Przedmowa - http://bvi.rusf.ru/lem/slownik/pprzedmi.htm
S. 21-125: Słownik
S. 126-156: Indeks
S. 157-163: Bibliografia
W tej ksiazce okolo 1500 neologizmow z: Bajki robotów, Cyberiada oraz Dzienniki gwiazdowe
-
Kochany Wiktorze, Twa informacja, być może, kończy sprawę (być może to "już jest").
Zanim podejmę starania o uzyskanie tej książki z Torunia - spytam po prostu, czy mógłbyś mi ją jutro pożyczyć lub przynajmniej pokazać, gdy się spotkamy?
Z niezmiennym podziwem i wdzięcznością
Staszek
-
Dobrze, ksiazka bedzie ze mna...
-
Pamiec, pamiec...
Ten slownik neologizmow byl na CD "Wszechswiat Lema" - Gazeta Wyborcza, maj, 2005. Tez jako dodatek do T.33 Dziel Lema (WL, 1998-2005). Jest u mnie w formacie PDF. Wysylam na e-mail...
-
Jeśli na papierze jest to samo co na ekranie, to, rzecz jasna, nie przywoź już tej książki.
Bardzo, bardzo dziękuję :-)
Staszek
-
Czyli szturmowaliśmy otwarte drzwi. To może by tak z rozpędu zrobić jakiś inny słownik... ::)
-
@ Hokus
Nie jest tak, jak Pan pisze. Ale ja się raczej wyłączam z dalszej rozmowy dopóty, dopóki nie dostanę rzeczowej odpowiedzi na swoje pytanie.
R.
-
Oto brzmienie:
Czy ktoś widzi lepszą ogólną receptę na takie badania/ustalenia?
R.
Lepsza taka: ekipa filologow-naukowcow i programistow. I taka juz jest...
W ramach międzynarodowej konferencji naukowej „Stanisław Lem – wizjoner szczęśliwych i nieszczęśliwych światów. Recepcja twórczości w sztukach plastycznych, kinie, literaturze i krytyce artystycznej“ (Wrocław 21-22 X 2015) wyklad "Lem − nowator językowy?" przedstawil prof. dr hab. Tadeusz Piotrowski (Katedra Leksykografii i Translatologii, Wyższa Szkoła Filologiczna, Wrocław). A w nim on powiedzial, ze razem ze swoimi studentami rozpoczal prace nad skladaniem slownika Lemowych neologizmow ze wszystkich jego dziel (dostepnych juz jako e-booki). I o zwiazanych z ta praca problemach naukowych, technicznych, finansowych....
-
Ilość "N" w "Cyberiadzie" czyli Remuszko nadziewany w czekoladzie
Zaczęty przez Stanisław Remuszko « 1 2 3 4 »
Niech już może tak zostanie (jako osobliwość dla dociekliwych), lecz uprzejmie proszę, żeby w przyszłości nie przypisywać mi fałszywej gęby. Kakaja u was krasnaja roża, Remuszkin...
R.
-
Jeszcze o slownikach neologizmow Stanislawa Lema (stan rzeczy i problemy):
http://quart.uni.wroc.pl/archiwum/2015/37/pelne/quart3738_Lem_17_Piotrowski.pdf
-
Jeżeli pytanie zaczyna się od "Czy ktoś <cośtam cośtam>" to się odpowiada "Tak" i po kłopocie. Szkoda czasu na ludzi nie potrafiących zadawać dobrych pytań :)
-
Jeszcze o slownikach neologizmow Stanislawa Lema (stan rzeczy i problemy):
Nie, bym sie czepiał, nie jestem fachowcem od językoznawstwa, ale jeśli to wszystko neologizmy Lema z książki "Głos pana" to jestem co najmniej zdziwiony. Astroinżynier mocno kojarzy mi się z literaturą s-f lat 50-tych.
Cytuję
A oto część z tych wynalazków językowych, które – moim zdaniem – dość dobrze ilustrują ową niecodzienną stylistykę oraz umiejętności Lema:
akromegalicznie, akulturowy, algedoniczny, antykosmiczny, astrogeneza, astroinżynier, astroinżynieria, astroinżynieryjny, atlantozaur, atomorodny, atomotwórczy, autodeskrypcja, autoewolucja, bezanonimowo, bezprecedentalny, bezprzydatność, bezwieczny, bezwina, biosympatia, ceremonializacja, ćwierćpolitykier, duumvirat, ergodyk, fizjoanatomia, gimnazjalizm, hiperlaser, hipotetyzowanie, informacjonista, informacjoniści, infragrupa, każdopokoleniowy, kilotrup, komfortować, kosmogeneza, kosmogonista, kriotronowy, megatrup, megazwłoki, międzyludzie, mikrodetonacja, mikroeksplozja, mikrotona, mikrotonowy, odtłumaczyć, psychozoiczny, psychozoik, rejestrat, wysokomolekularny, życiosprawczość, życiosprawczy.
Moje zdziwienie budzą podkreślone.
Tego psychozoika nawet zacząłem szukać i
Ale ta idea nie była całkiem nowa. Jeszcze w XIX i w początkach XX wieku tacy badacze, jak włoski duchowny Antonio Stoppani i amerykański przyrodnik Joseph LeConte proponowali wprowadzenie pojęć antropozoik i psychozoik, co jednak nie spotykało się z aprobatą geologów.
https://www.swiatnauki.pl/8,1631.html (https://www.swiatnauki.pl/8,1631.html)
Także hmm. :-\