Ooooooo.... a co Wy się tak przejęliście tym, co napisałamTo co Rachel? Darujesz nam?
Za to wczoraj zaczęłam oglądać począwszy od odcinka pilotażowego Miasteczko Twin Peaks i muszę przyznać, że bardzo mnie wciągnęłoJadę sobie kiedyś pociągiem (przełom osiemdziesiąte/dziewięćdziesiąte, wtedy ten serial był emitowany i wzbudzał wielkie emocje) tory idą od strony jakichś obszarpanych podwórek, kurników, jakieś szmaty, stare opony, klimat takich wiecie - ogródków działkowych, wszystko z odzysku, wrony siedzą na opłotkach, nagle plecy rzędu garaży, długa ściana z nieotynkowanych pustaków, polepiona byle jak, nie wiem, może 40m długości, a na całą ścianę, wołami dwumetrowymi:
To co Rachel? Darujesz nam?
Tak a propos konia, skoro wspomniałaś Strugackich, to teraz ja mam skojarzenia (niestety filmu nie widziałem, ale zaraz sie rozejrzę po jakimś merlinie, w ogóle nie wiedziałem, że jest). Po pierwsze czy ktoś słyszał, jaki był stosunek Lema do Strugackich (z jednej strony często wypowiadał sie pozytywnie o literaturze pięknej, z drugiej strony prawie nigdy nie była to literatura s-f - poza D.i.c.k.i.e.m np. a z trzeciej strony miał do Rosjan głęboki szacunek, do ich nauki i ich możliwości). Po drugie skoro już o tym, to jak Wam sie wydaje, jaka jest proweniencja słowa "stalker" - zawsze mi sie wydawałe że "stalker" to tyle co "bad guy", przesladowca. Tak z ciekawości poszukałem co znaczy "to stalk" i widzę, że m.in. "podchodzić zwierzynę". I teraz to mi się wydaje, że Strugaccy nie znali znaczenia słowa "stalker" ale wiedzieli jak sie tworzy profesje odczasownikowe w angielskim - i stąd ten "stalk-er" - od podchodzenia tej "kosmicznej zwierzyny". Ale może ktoś zna angielski na tyle dobrze, że mógłby to wyjaśnić.
No sorry Rachel, tak to jest, dasz palec - wezmą rękę. Odpuściłaś za grzech pierworodny w tym topicu (co prawda wywracając oczami, ale jakież to kobiece :) ) no to masz teraz off-topica ;D.
Filmu nie oglądałam i nieśpieszno mi do tego :P
Zwykle nie podobają mi się filmy robione na podstawie znanych mi książek (z teatrem jest inaczej), złoszczą mnie odstępstwa od oryginału, nieuniknione w filmie. A jednocześnie zawsze też traci się dużo z warstwy "przemyśleniowej" książki, czyli po prostu spłyca ją. Cóż, że czasem na rzecz obrazu czy dźwięku - wolę swoją wyobraźnię niż najpiękniejsze nawet obrazy podsuwane przez jakiegoś obcego typa, który nie zrozumiał książki ;) (oczywiście, to ostatnie, to trochę żart).
Prawie nigdy film nie bywa lepszy od ksiazki, ale 3 przyklady na odwrotnosc (przynajmniej jak dla mnie):masa jest takich filmów:
BLADERUNNER, DRACULA (filmowa wersja Coppoli), ZIEMIA OBIECANA.
... ale żadna książka nie jest w stanie oddać dynamiki akcji, tak jak film (wyobraźcie sobie choćby książkowy opis ot takich scen z "Matrixa")Trudno odmówić Ci racji. Zresztą może jest to w gruncie rzeczy kwestia taka: czy wolę czytać, czy wolę oglądać. Ale z kolei niedawno wpadli mi w ręce Krzyżacy (dziecko czytało) to sobie tak na wyrywki przeleciałem dla odswieżenia, i powiem Ci, że opis bitwy pod Grunwaldem jest tak krwisty i dynamiczny, że chyba Matrixowi dorównuje ;-).
masa jest takich filmów:
Lśnienie, Conan Barbarzyńca, Trainspotting, WIEDŹMIN :D
Ale mimo, że na palcach mogłabym policzyć filmy, które uważam za zasługujące na miano sztuki (a nie mam 33 paluszków, jak niektórzy na tym forum ;) ), to nie krzyczę, że macie wszyscy podzielać moją opinię. Podoba się - proszę, miłego oglądania.znacz sztuki czy Sztuki?
CytujAle mimo, że na palcach mogłabym policzyć filmy, które uważam za zasługujące na miano sztuki (a nie mam 33 paluszków, jak niektórzy na tym forum ;) ), to nie krzyczę, że macie wszyscy podzielać moją opinię. Podoba się - proszę, miłego oglądania.znacz sztuki czy Sztuki?
Bo nawet ja nie policzę imho dobrych filmów na moich palcach ;D
Ale mimo, że na palcach mogłabym policzyć filmy, które uważam za zasługujące na miano sztuki (a nie mam 33 paluszków, jak niektórzy na tym forum)
Rozumiem maziek że Ty jesteś tym który złapał byka za rogi ;)Tak, tak Falcor. Jakbym dobrze naprężył moje wszystkie mięśnie, to pewnie dorównałbym grubości łydki tego pana ;D. Ale pomarzyć można.
I tu muszę (wzburzony) zdecydowanie się sprzeciwiam, że mało jest filmów zasługujących na miano sztuki przez duże "S". Są dziesiątki takich obrazów, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to (proszę nie brać do siebie) albo nie widział zbyt wiele, albo widział nie to co trzeba.Złudzenie, że dobrych filmów jest mało wynika chyba z tego, że procentowo faktycznie jest ich niewiele. 99% światowej produkcji to straszne gnioty, ale przy takiej ilości tytułów 1% to całkiem spora ilość dobrego oglądactwa.
Oj Bladyrunner, zbytnio imho gloryfikujesz co poniektóre filmy...
Zresztą powiedz mi które z nich twoim zdaniem nazbyt gloryfikuję.
Wierny ogrodnik?
P.S. Też mi się podobał, ale żeby od razu arcydzieło??
Rozumiem już jak wielkie znaczenia ma dla Ciebie ten film i przepraszam jeśli uraziła Cię moja z leksza cyniczna uwaga.
.
Myślę, że każdy z nas na swój sposób odbiera Sztukę filmową i jest to niesamowicie ciekawe zjawisko.
Cytuj
Nie no, nie przesadzajmy, ale myślę, że powinnaś zobaczyć ta film jeszcze raz. Koniecznie w ciszy i skupieniu, może ukryta w nim magia do ciebie też przemówi
Być może, jednak to co mi w tym filmie przeszkadzało, to jego zbyt duża amerykańskość. Pomysł jest naprawdę bardzo dobry i urzekł mnie także sposób prowadzenia kamery, bardzo naturalny, spontaniczny, ale oglądając go miałam wrażenie, że reżyserowi zabrakło odwagi żeby stworzyć obraz w pełni oryginalny, bez zbytniego wskazywania widzowi palcem o co chodzi.
No i ta scena na pogrzebie, o której pisałeś, no to już powiało tanią sensacją w stylu agentów 007 ::)
Ciekawa sprawa, że mówisz o tej zbyt dużej amerykańskoęci, bo reżyseremfilmu był Brazylijczyk, a poza Amerykanami film twożyli jeszcze Niemcy i Anglicy i tak naprawe to z wymienionych najbliżej mu do kina Brytyjskiego, a amerykńskia mogła być co najwyżej owa feralna scena na pogrzebie. Mam wrażenie (może mylne), żeś troszkę do Amerykańców uprzedzona.
A tak z inej beczki, to niezłym przykładem na zmianę postrzegania z czasem jest to, że jeszcze przed chwilą wydawało mi się że "wyglądałaś"jakoś inaczej ;)
Najpiękniejsza scena tego filmu to ostatnie trzy minuty, kiedy to Finnes siedzi na brzegu jeziora.
A propos filmów wszech czasów i arcydzieł? Widział ktoś Obywatela Kain'a?
To właśnie ten film został niegdyś uznany za najlepszy film w historii.
Do mej biblioteki trafił właśnie serial "Robin z Sherwood" (ten stary z lat 80-tych) i właśnie go sobie odświeżam. Jak dla mnie to genialne kino. Ok, czasem naiwne, trochę serialowe, ale ma w sobie to co dla mnie jest esencją przygody, magii i romantyzmu :)
A stare seriale mają swój klimat. Ja wpadłam w Twin Peaks jak śliwka w kompot, codziennie po dwa odcinki oglądam i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że mi się tak podoba.
Atmosfera tego filmu wciąga jak narkotyk ;)
"Thru the darkness of Future Past
the magician longs to see
one chants out between two worlds
Fire - walk with me."
Diane, it's 9:07 in the morning, I just heard haunting voice: "Fire .... walk .... with .... me"
Deck
A stare seriale mają swój klimat. Ja wpadłam w Twin Peaks jak śliwka w kompot, codziennie po dwa odcinki oglądam i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że mi się tak podoba.
Atmosfera tego filmu wciąga jak narkotyk ;)
"Thru the darkness of Future Past
the magician longs to see
one chants out between two worlds
Fire - walk with me."
Hmmmm.... Michael Pread jak dla mnie był jedynym Robin Hood'em, cała reszta to nędzne imitacje :-/Marion też była pierwszorzędna :)
CytujHmmmm.... Michael Pread jak dla mnie był jedynym Robin Hood'em, cała reszta to nędzne imitacje :-/Marion też była pierwszorzędna :)
"Twin Peaks" to jest to co w Lynchu najlepsze i - co istotne - jak mu się pomysły skończyły, to nie kręcił dalej na siłę, aby wszystko ładnie wyglądało, tylko po prostu poszedł do domu ;)
A Mulcholand Drive w rzeczy samej jest godne polecenia i rzeczywiście nigdy tak na ten film nie patrzyłam, ale zgodzę się, że łączy go sporo z Twin Peaks. Ten ciągły stan przerażenia wiszący w powietrzu.
no skoro Miyazaki (a właściwie studio Ghibli) to jeszcze Laputa, Mononoke Hime, Kurchany świetlików itdLaputy nie oglądałem. Co do reszty to zgadzam się czterema kończynami.
osobiście polecam wszystko by Mamoru Oshii, prócz GITS'a, Patlabor, Urusei Yatsura - Beautiful Dreamer, Avalon, a dla prawdziwych hardkorowców ;) Tenshi-no Tamago
a skoro Anime, i w dodatku serial, to jeszcze Neon Genesis Evangelion
Ogladalem ostatnio 300. Mi sie bardzo podobal, taki basniowy... ::) Bardzo fajne sceny, wiele z nich bardzo bezposrednio nawiazuje do starozytnych rycin. Dla mnie, ktory w dziecinstwie zaczytywal sie mitologia grecka, historia starozytna i eposami o bohaterach film ma wyjatkowo sentymentalna wartosc, taka wlasnie jak wspomnienia z dziecinstwa. I te siermiezne, nieplastikowe postacie, cale szczescie ze nie zatrudnili zadnego lalusiowatego holywoodzkiego superstara.
CytujOgladalem ostatnio 300. Mi sie bardzo podobal, taki basniowy... ::) Bardzo fajne sceny, wiele z nich bardzo bezposrednio nawiazuje do starozytnych rycin. Dla mnie, ktory w dziecinstwie zaczytywal sie mitologia grecka, historia starozytna i eposami o bohaterach film ma wyjatkowo sentymentalna wartosc, taka wlasnie jak wspomnienia z dziecinstwa. I te siermiezne, nieplastikowe postacie, cale szczescie ze nie zatrudnili zadnego lalusiowatego holywoodzkiego superstara.
Też byłem i też bardzo mi się podobał. Oto moja opinia:
Po pierwsze. Jest brutalny. Ekran ocieka krwią.
Po drugie - dialogi. Miejscami patetyczne (teksty o wolnych ludziach itp), ale miejscami cięte, świetne, chociażby:
- Wystrzelimy tyle strzał, że przysłonią słońce.
- W takim razie będziemy walczyć w cieniu.
Jestem w stanie tą patetyczność wybaczyć, skoro chodzi o Greków a nie mieszkańców USA jak to w niektórych filmach...
Po trzecie. Najmocniejszą stroną 300 jest świetna realizacja techniczna, rewelacyjne zdjęcia. Poza tym nakręcony jest w sepii, co nadaje mu tzw. atmosferę.
Zafałszowane Termopile,To też jestem w stanie wybaczyć - film w końcu nie miał być historycznym.
czyli dlaczego zamiast "300" powinno być "1000" (http://archeowiesci.blox.pl/2007/03/Zafalszowane-Termopile-czyli-dlaczego-zamiast-300.html)
CytujZafałszowane Termopile,To też jestem w stanie wybaczyć - film w końcu nie miał być historycznym.
czyli dlaczego zamiast "300" powinno być "1000" (http://archeowiesci.blox.pl/2007/03/Zafalszowane-Termopile-czyli-dlaczego-zamiast-300.html)
W każdym razie, maziek, dobry link - warto wiedzieć jak było naprawdę :) .
Filmu jeszcze nie widziałem, muszę sie przyznać. :) Filmy przeważnie kłamią ;D. Termopile to propaganda w stylu Jessiki Lynch i innych tego typu. Leonidas nie mógł wrócić do Sparty, tak jak radziecki żołnierz nie mógł się cofnąć w Stalingradzie. Chciałbym obejrzeć film, w którym byłaby pokazana różnica pomiędzy demokracją ateńską a militaryzmem Sparty.Nie ma co się dopatrywać propagandy. To jest wielkie wojenne widowisko i tyle.
Dzisiaj mija czterdzieści lat od premiery pierwszej części „Ojca chrzestnego”
Drogi Tomaszu, żyjesz w świecie, w którym nawet czytelnikom Lema nie przeszkadza, że w pewnym bardzo, bardzo znanym filmie wszystkie łuski sztucznego węża są ponumerowane, za to replikantów przed wypuszczeniem z fabryki się nie numeruje, nie tatuuje, nie pobiera od nich odcisków palców (może w roku 2019 ta metoda nie została jeszcze wynaleziona?), a przed zamordowaniem podejrzanego nikt go nie pyta „Mieszkał pan na Ziemi przez ostatnie cztery lata? Ma pan może wyciągi z karty kredytowej z tego okresu, rachunki za telefon, prąd, gaz, zeznania podatkowe, ŚWIADKÓW?
Nie, rozwala się za oszczędną mimikę.
“The most easily recognizable mistake” ... hmm
A moze w filmie milczaco przyjeto, ze tak oczywista rzecz jak papiery sprawdzono i ze mogly byc podrobione?
Charakterystyczny dialog miedzy Michael Corleone, a jego pierwsza dziewczyna, pozniejsza zona (z pamieci):
- Moj ojciec nie rozni sie niczym od innych ludzi majacych wladze i odpowiedzialnych za innych, jak prezydent, czy senator.
- Zdajesz sobie sprawe jak naiwnie to brzmi? Prezydenci czy senatorowie nie zabijaja ludzi.
- I kto tu jest naiwny?
I tekst przewijajacy sie przez caly film: "To nic osobistego, tylko business". Przed wywaleniem komus dziury w glowie, mowi b. wiele ;)