No więc po miesiącu zmagań z Netią mam wreszcie internet i cieszę się jak dziecko. Głupie to i od razu mi się przypomina, jak Klapoucjusz w "Kobyszczu" wymyśli miarę szczęśliwości, której jednostką miało być uczucie jakie odczuwa ktoś, kiedy po przejściu mili z gwoździem w bucie ten gwóźdź usunie.