Stawiam, że podgrzeje roztwór.
Też tak sądzę. Ale nie do końca jasne, w jaki sposób w tym konkretnym wypadku energia potencjalna zamienia się w cieplną.
Podejrzewam, że w grę wchodzą wiązania chemiczne atomów żelaza i to, co się z nimi dzieje, gdy ściskamy sprężynę. Może warto rozpatrzeć poszczególną parę powiązanych ze sobą atomów jako "sprężynę elementarną? W uproszczeniu: gdy kwas niszczy "napięte mechanicznie" wiązanie, te ostatnie, pękając, na zasadzie procy wyrzuca atom do cieczy z nieco większym impetem? Co z kolei przekłada się na wzrost temperatury?

PS, po namyśle. A co to znaczy w sposób trwały? Jeśli będzie ściśnięta czymś np. ściankami naczynia z kwasem (czy czymkolwiek innym nierozpuszczalnym w kwasie), to napręży te ścianki i po rozpuszczeniu nastąpi ich relaksacja po prostu.
O ile dobrze Cię zrozumiałem, masz na myśli, że cała energia sprężyny, względnie znaczna jej część, zostaje w jakiś sposób przekazana do ścianek naczynia? A następne ich odprężenie powoduje fale, drgania, jednym słowem ruch cząsteczek cieczy?
Hm. A bo ja wiem?
W pierwszym przybliżeniu: z jednej strony, zgodnie z trzecią zasadą Newtona, sprężyna działa na ściankę taką samą siłą F, co ścianka na sprężynę.
Z drugiej, energia zmagazynowana w sprężynie jest równoważna z pracą, którą sprężyna może wykonać, gdy się rozluźni, tzn. zwiększy swoją długość. Czyli w pewnym sensie "przemieści się".
Z trzeciej strony, praca mechanicza równa się siła razy przemieszczenie. No i mamy. Przemieszczenie się ścianek jest na ogół znikome w porównaniu do ewentualnego "przemieszczenia się" sprężyny, aczkolwiek siła jest ta sama. A co za tym idzie, i energia "zmagazynowana" w ściankach, powinnaby być względnie nieduża. A co z resztą?