W 'Non Serviam' Lem opisuje zakłopotanie programisty Dobb'a, w konsekwencji pojawienia się możliwości symulacji 'świadomości' w komputerze i 'jej' poszukiwania odpowiedzi co do istnienia stwórcy. Odpowiedzią (głównie co do domniemanego stwórcy) jest tytuł, więc R. Ziemkiewicz nie powinien tego czytać. W "Golemie XIV', im komputer bardziej złożony i zdolny do generowania samoświadomości, tym mniej chętny do rozmowy z ludźmi. Wykład Golema XIV to nadzwyczajne wydarzenie (a R. Dawkins pisze swoją książkę o samolubnym genie 1-2 lata później, nie wspominając czy słyszał o opowiadaniu Lema, chociaż SF czytywał).
Ja odwoływałem się raczej do jego tekstów wyrażanych wprost, w wywiadach.
Bo z emanacjami literackimi to fakt, różnie bywało. Natomiast nie ma jednolitego wzorca ideowo-myślowego "Lem".
Był Lem młodzieńczy, głupio-naiwny (
czy glupiomądry jak to się kiedyś u nas mawiało), wierzący w to i tamto, jest Lem dojrzały krytyczny wobec tego co głosił wcześniej. I wreszcie Lem starszy, pozbawiony pewnych złudzeń, bogaty w doświadczenia, lepiej wiedzący "jak to wszystko działa", ale też zgorzkniały, a czasem ta gorycz przysłania ratio. Zasadniczo w naukach za bardziej wiarygodne uznaje się tezy późniejsze niż wcześniejsze. Aż strach pomyśleć jakie przekonania miał Lem np. 5-letni

Z drugiej strony wiek powoduje pewne skutki "uboczne" i one czasem przysłaniają jasność myślenia.
Doprawdy? Tylko istnienie nieśmiertelnej duszy tłumaczy owe odmienności?
Proponuję kompromis -
duszę śmiertelną, coś na wzór niektórych afrykańskich wierzeń

Rozpada się dopiero, kiedy "we wiosce" zanika pamięć o zmarłym.
Dobra, a skąd się bierze ten Przypadek?
Jeszcze Lem zabłyśnie z swoją filozofią przypadku

)
Mnie zaś najbardziej zaciekawiła w tej maszynerii skłonność do zmyślania i niechęć przyznania się do niewiedzy. To faktycznie dość luckie