Podobny plebiscyt na XXXX lecie
Wspominałem o nim zaczynając obecną dyskusję o plebiscycie na XXX lecie, bo pamiętałem, że pisałeś o tym (linkując zdjęcie tej samej strony z "F.") w wątku o
Jachcie "Paradise" .
Nawiasem- ten temat był już poruszany w...tym temacie:)
Do czego też nawiązywałem, przypominając wypowiedź
cichego_sympatyka
.
Można by delikatnie założyć, że ten "snergowy", na XXX-lecie, robili ich poprzednicy z których się wykluli, czyli OKMFiSF
Myślałem o tym, ale teraz skłaniam się ku opinii, że to musiało być jakieś głosowanie niższej rangi, albowiem sięgnąłem do zbiorku "Rok 1984" z podtytułem "Antologia współczesnej SF" i jest tam zapis dyskusji "Krytycy o fantastyce" odbytej w składzie: Leszek Bugajski, Ryszard Handtke, Adam Hollanek, Andrzej Niewiadowski, Antoni Smuszkiewicz i Maciej Parowski. O latach '70 rozprawiają panowie dość obszernie, ale o tym, że Snerg Lema wówczas pokonał - ni słowa
*. (Choć wyniki świeżego plebiscytu na 40-lecie są przytoczone w tym samym tomiku b. szczegółowo, wyniki głosowania na kandydatów do drugiej edycji Złotych Sepulek - czyli proto-Zajdli - również.)
* Co zastanawia o tyle, że mieli by tym sposobem argument na rzecz radośnie, a pochopnie (bo tuż po ukazaniu się "Wizji...", w czasie, w którym rodziły się "Pokój..." i "Fiasko"), stawianej tezy, że
Lem się wypalił.
każdy sobie rzepkę skrobie, a w świat poszedł całkiem inny plebiscyt - zrobiony na fali świeżo wydanego "Robota"?
To tylko pokazuje jak pięknie szerzą się i są powielane raz a dobrze nadmuchane i puszczone w obieg zdanka.
W sumie to nie dziwi. Lem, mając pozycję już ugruntowaną, nie potrzebował ani w latach '70, ani w '90, takich plebiscytów - ni wygrana w nich nie podnosiła znacząco Jego pozycji, ni przegrana nie mogła Mu zaszkodzić. Dla Snerga, autora w sumie jednego arcydzieła SF, a przy tym w latach '70
homo novus na scenie literackiej (oraz jego bliskich i wydawców) każdy taki wyraz uznania był jednak dość istotny (dla tych, którzy - jak sugerował
cichy - mogli chcieć capnąć Mistrza w kostkę - również), stąd - skuteczne, jak widać - dążenie do nagłośnienia
robociego plebiscytu.
Co oczywiście nie umniejsza roli "Robota" w polskiej SF - po prostu i Snergowe i Lemowe stwory powinny znaleźć się w takim spisie, a czy na miejscu pierwszym czy dziesiątym...co za znaczenie?
Ano. Tak samo zresztą jak Żuławskiego. Sądzę też, że długo w takich spisach pozostaną (Chruszczewskiego, Borunia czy nawet Fiałkowskiego może gładko wygryźć Dukaj, im to raczej nie grozi).
Przy czym jest dość sympatycznym paradoksem, że dziś - jeśli pominąć krąg fanatycznych snergistów - najłatwiej chyba lemolub "Robota" doceni.