No tak. Równouprawnienia dyskutować nie zamierzałem.
W ogóle niepokoi mnie sprawa, czy ten wątek był jednoznacznie odebrany. Ja nie pytałem czy to dobrze czy źle, że kobiety nie lubią sf*, ani czy mają do tego prawo, czy nie mają. Ani co kto o tym myśli. Ani czy to narusza naszą nowopowstającą liberalną, nowoczesną quasi-moralność.
Pytałem tylko d l a c z e g o tak jest.
I tylko bio coś tam napisał na początku, a potem budyń z kisielem się z tego zrobił. I tak już chyba zostanie.
_______
* Do Pań lubiących sf: Ja piszę tylko nt. statystycznych danych.