Medelejne, przeczytaj Tako rzecze Lem. Drugie wydanie, uzupełnione w latach "tutałzynd".
Tam jest odpowiedź na Twoje pytanie. I ogólna, i szczególna, odnośnie konkretnych pozycji. Bardzo IMHO moge to osobiście zrekapitulować tak, że owszem, każda jego książka była teorią, czy też emanacją jego przemyśleń. Używał tam nawet takiego sformułowania, że swoimi książkami "nawiercał" problemy. Pewnie należałoby odrzucić Astronautów i Obłok Magellana itd. wczesne sprawy, ale później już tak.
Tu stanę w lekkiej opozycji do Miaza i Terma. Faktycznie, jak autor musi opowiedzieć, co chciał powiedzieć, albo kiedy trzeba to tłumaczyć, co on myślał - to autor jest antygłowa. Kropka. Z tym, że Lem niejako przebił głową sufit. Nie mieści się w średniej, ale od góry i nie dlatego dobrze jest poczytać jego wyjaśnienia, że jako pisarz nie umiał się wysłowić, ale dlatego, że on (to moje zdanie) zawsze pisał recenzje własnych książek (ZAWSZE, nim jeszcze napisał Próżnię Doskonałą czy Jedną Minutę...). W tym sensie, że znacznie więcej miał do powiedzenia na każdy temat, niż dało się strawnie wepchnąć w karty powieści. W Tako Rzecze widać, że Lem sam jest w istocie Zbójem Dyplojem, który czyta wszystko, co demon II rodzaju brylantowym pisakiem napisze na niekończącej się wstędze. Nawet się zastanawiałem, czy ten "dyploj", który w Cyberiadzie świadczy o tym, że Zbój jest "dyplomowany" nie jest jakąś podwójną (jak podwójny szpieg) metaforą do tego, że sam Lem "dyploju" nie miał...