13216
DyLEMaty / Re: AI - przerażająca (?) wizja
« dnia: Sierpnia 14, 2009, 11:36:35 pm »zgodze sie na ta czlowiecza prostote...bo nie bede miala wyjscia;)...wtedy kiedy naukowcy niezbicie wykaza ze wolna wola, swiadomosc, samodzielne decyzje czlowieka to fantasmagoria.
Jak juz na Forum było wzmiankowane (przez maźka i Hokopoko; o ile pamiętam przed Twoim tu przybyciem) jedyną furtką dla wolnej woli mogłaby być kwantowa Zasada Nieoznaczoności. Przy czym pojawia się pytanie czy jest to wolność, czy tylko.. przypadkowość (o czym Hoko b. ładnie pisał).
Dzieki temu przydlugiemu postowi uswiadomilam sobie ze podobnie jak liv nie pasuje do tej genowej ukladanki
bo poki co tli mi sie nadzieja ze potrafie powiedziec swiadome "nie"
Abstrahując od kwestii "wolnej woli" Dawkins widział wyjątkowość człowieka - jako jedynego znanego nam reprezentanta Rozumu - właśnie w możliwości podejmowania prób przeciwstawiania się samolubnym replikatorom (czyli właśnie genom i memom)*.
(Prawda, że brzmi znajomo? - Lem analizując w "FiF" tzw. prawa robotyki Asimova, dowodził, że jeśli robot stanie się prawdziwą SI, też będzie umiał złamać, czy przynajmniej "falandyzować" swoje warunkowanie, do którego to wniosku zresztą i sam Asimov z czasem doszedł - vide "Dwustuletni człowiek", jedna z jego lepszych nowel.)
nie wierze w przytaczane przez Q nad wyraz trwale memplexy;)
I tu zdemaskowałaś się jako - bez urazy (Twojej i ANIEL-i) - humanistka . Używając bowiem metodologii science, jeśli przyjmiemy memy jako język opisu obserwowanej rzeczywistości, to istnienie memplexów nie jest kwestią wiary, a empirii.
(Dyskutować można tylko o przystawalności memetycznego jezyka opisu do obserwowalnych faktów.)
ps. sądzę Terminusie, że można powiedzieć, iż ten rozdzwięk datuje się od antyku, sposób myślenia właściwy dla science wywodzi się w prostej linii od Demokryta, dla którego punktem wyjścia była materia, podczas gdy mentalność przedstawicieli arts jest raczej platońska - punktem wyjścia jest własny umysł...
(Ciekawy był tu zresztą sposób myślenia naszego Patrona - o ile dobrze dedukuję go z jego dzieł - ostro stał na stanowisku konsekwentnego materializmu, ale chwilami nawiedzał go cień niepewności, widoczny w ledwo co przywoływanym opowiadaniu o prof. Corcoranie.)
* przy czym miałoby to polegać na tym, że sami będziemy świadomie wybierać, którym genom i memom pozwalamy sobą rządzić, co zapachniało mi nieco gombrowiczowskim "Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę"