własnie udowodniłeś niezbicie, że za pomocą nauki nie można udowodnić istnienia (bądź nie) Pana Boga (lub innych "Twoich" czajniczkowych bytów).
Ano nie da, tyle, że nauka nie marnuje czasu na "niezbitość", wystarcza uzasadnione prawdopodobieństwo. Nieistniena wampirów też nikt niezbicie nie udowodnił, a jednak nie organizuje się jednostek do walki z nimi.
A chowanie bytów hipotetycznych w Czajniczku to - o czym obaj wiemy - kuglarska sztuczka
, nie poważna dyskusja.
Skoro dziedzina w której obraca się Twoja teoria (brzytwa) to - jak sam odgórnie zakładasz - tylko fizyka (to co realne) to nie możesz tą teorią badac nadrealnego (które jest poza Twoją dziedziną). /.../ I jak naukowiec się w tym przedmiocie wypowiada, to jest to akt wiary a nie robota naukowa
No tak, kwestia istnienia bądź nie wiadomego Czajniczka też jest kwestią wiary i naukowcom nic do tego
. (Tyle, że Czajniczek został wymyślony "dla jaj" a inne pokrewne byty serio.)
Choć w sumie pewna racja w tym jest... Naukowiec nie powinien gadać o bzdurach, i nieuczciwych intelektualnie hipotezach
.
(Btw. zamiast "nadrealne" chyba lepiej mówić "nierealne". Wyjdzie na to samo
.)
Jeśli zaś zdejmiesz to ograniczenie - wówczas po pierwsze trzeba obciąć fizykę, bo jest potwornie skomplikowana.
Ale b. mało trzeba w niej załozyć a'priori.
Tym bardziej, że (przynajmniej ja) nie jestem zainteresowany co mówi o tym taka czy inna religia (pierworodnie skażona tym, że ją ludzie wymyślili, aby sobie w nędzy ulżyć, a wtórnie kombinowaniem hierarchów, żeby ze stołków nie zlecieć) ale - nazwijmy to tak szumnie - bogiem teoretycznym.
Tyle, że paradoks też jest taki, że na ew. ślady działalności (po naszemu dość zbrodniczej) boga teoretycznego jeśli coś nas naprowadzi (choć mizerne na to szanse), to raczej jednak badania naukowe, nie kontrempiryczne kombinowanie w celu ulżenia. (A dodać należy, że jest ten bóg teoretyczny bytem niekoniecznym, bo potem pojawia się pytanie: a skąd się wziął, po co zrobił ten Wszechświat itd.)
W obrębie logiki, którą "przykładasz" jest ściśle udowodnione, że z fałszu wynika prawda .
tzok nic nie popsuł
. By nie przeszło,
Q miał z logiki pełną 5 i wszystkiego nie zapomniał
.
I nie jestem humanista, tylko "niedokończony" przyrodnik, ale akurat nie ściślak, (więc z kulejącym aparatem matematycznym
). Z tym, że lata wykonywania humanistycznych zawodów mogły zrobic swoje
.
(No, chyba, że przez "humanistę" zdefiniujemy po prostu człowieka z niedostatkiem wiedzy ścisło-przyrodniczej, za elokwentnego jednak by nazwać go wprost kretynem
, i miała to być subtelna inżynierska obelga
.)
Zbywasz mnie.
Bo nie lubię scholastyki
.
(Choć co do filozofii... Możliwe, że się myliłem.
Pewien pożytek z filozofów jest .)
ps.
Hoko, nie chcę nijakiej nadrealności, zabieraj ją ode mnie w cholerę
pps.
Evangelosie sytuacja jest taka: niezbyt wiemy skąd się wziął ten Bang i - z braku lepszej - starczy taka konstatacja. Po wprowadzeniu Boga pojawiaja się setki nowych pytań o motywy, naturę i pochodzenie tego stwórcy. I to pytania nierozstrzygalne. Więc co jest komplikacją?
To co nie bru(ź)dzimy dalej i wracamy do tematu AI?