Porządkując: problem nr 1, czy mózg elektronowy może żyć takim życiem, jak człowiek? Dlaczego nie? Pada tutaj, że będzie to udawane. Oczywiście, jeśli zaprogramować maszynę, aby zachowywała się jak człowiek, będzie to udawane. Ale czy na pewno? Wszak do mózgu człowieka dociera kilka kabelków i właściciel mózgu nie wie, kto nadaje po tych kabelkach (co pan poczuje panie Tichy, kiedy będę drażnił pański nerw węchowy bodźcem analogicznym do zapachu goździka - zapach goździka oczywiście).
Poza tym, a dlaczego miałaby być ta maszyna zaprogramowana "na udawanie"?
"Istoty żywe posiadają siedem wspólnych procesów życiowych: ruch, oddychanie, reakcja na bodźce, wzrost, wydalanie, rozmnażanie i odżywianie". To w ujęciu biologa, raczej tradycyjnego. Co do ruchu i reakcji na bodźce to chyba bezdyskusyjnie można przyjąć, że w świecie robotów nie jest to żaden ewenement. Oddychanie, wydalanie i odżywianie to ogólnie uzyskiwanie energii, w przypadku życia na Ziemi tym procesem jest utlenianie, w którym chodzi o ruch elektronów, a cała reszta jak kucharzenie, żucie, pochłanianie i wydalanie to obowiązkowy dodatek i bagaż miliardoleci. Rozmnażanie się i wzrost to ekwiwalent produkcji. Dlaczegóż więc miałoby to w jakikolwiek sposób odróżniać roboty od ludzi?
"Gdybyśmy byli wolni od układu oddechowego, pokarmowego i wydalniczego, od rozmnażania (i całego tego jazzu, który do niego doprowadza), od razu bylibyśmy ukształtowani w dorosłą postać - to gdzie miejsce na całe spektrum człeczych przeżyć?"
OK, to jest punkt do dyskusji, ale moim zdaniem jeśliby to miał być argument, to należałoby go postawić w mocnej formie: tylko płciowo się rozmnażające stworzenia mogą być prawdziwie samoświadome, gdyż miewają ze sobą seks.
"W "Polowaniu" Lema android mówi o tym wstrętnym człeczym jedzeniu...czy może zrozumieć, że ono może dostarczyć wielu przyjemności?".
A czy człowiek rozumie jak to jest rzucić się kupę g., pławić się w nim, ryć korytarze, pochłaniać je do rozepchania przewodu pokarmowego, kochać się w nim i składać tam jaja, z których wylęgną się nasze dzieci? Rozumie, ale powstrzymując odruch wymiotny i wyłącznie na zasadzie analogii. To czy zastąpienie pławienia się w rzadkim g. ładowaniem bateryjki to jest aż taki wybryk myślowy?