...B. ładnie się to zazębia z "Rękopisem na ziarenkach akacji" Le Guin (który ongiś cytowałem). Dlatego pozwolę sobie odpowiedzieć kolejnym jego fragmentem, dotyczącym ptasich móżdżków...
B. piękny fragment, choć, szczerze mówiąc, Ursuly Le Guin, a również i Tolkiena nigdy nie czytałem. Kojarży mi się z pewnym, dość mało znanym opowiadaniem Marka Twaina, „Three Thousand Years Among the Microbes”. Niestety nie posiadam ebooka w języku angielskim, a polskiego tłumaczenia, zdaje mi się, w ogóle nie istnieje. Oto fragment, tłumaczenie gugla, korekta moja – LA.
„...Tylko wtedy ludzkie oko to rozróżni, tę drobną cząsteczkę. Oczy drobnoustrojów widzą każdego z obracających się miliarda atomów, które tworzą pyłek. Nic nie pozostaje w spoczynku - ani drewno, ani żelazo, ani woda; wszystko się porusza, szaleje, leci, pływaje - dzień i noc, dzień i noc, nie ma bezruchu, śmierć nie istnieje, wszystko jest pełne życia - triumfującego, wszechogarniającego życia, nawet kości rycerza, upadlego pod Jerozolimą osiem wieków temu. Pojęcie "roślina" nie istnieje, wszystko wokół pochodzenia zwierzęcego; każdy elektron - zwierzę, każda cząsteczka - stado zwierząt, a każdy z nich ma swój własny los i duszę, która musi być uratowana. W końcu raj został stworżony nie tylko dla człowieka, a i wszystkie inne stworzenia Boga nie powinny być w zapomnieniu. Bóg dał każdemu z nich skromny cel, wykonywaj go i nie będziesz zapomniany, każdy będzie wynagradzony według zasług. Człowiek, próżny, arogancki, pyszałkowaty, myśli, że będzie żył w raju pośród swego rodzaju. Będzie rozczarowany. Trzeba mu nauczyć się pokory. Jeśli nie dawałby schronienia i pożywienia nieszczęsnym drobnoustrojom i wiecznie prześladowanym prątkom, to wcale nie musiał być stworzony. To jest jego misja, sens jego egzystencji, niech więc wykonuje swoją pracę i milczy...”
Tylko, że to nihil novi... Przywołany już Bacon, w przywołanym "Novum...", tako rzekł (a rok 1620 wtenczas był):
"XI. /.../ logika, którą obecnie posiadamy, jest bezużyteczna dla tworzenia nauk,. .
XII. Logika, która jest w użyciu, przyczynia się raczej do utrwalania i utwierdzania błędów (które zasadzają się na pospolitych pojęciach), niż do poszukiwania prawdy; jest więc bardziej szkodliwa niż pożyteczna."
Skąd że? Byłbym zdolny wymyślić coś nowego w dziedzinie filozofii, ho, ho! Nie siedziałbym teraz w d_pie świa... na Ukrainie, lecz wykładałbym na porządnym uniwersytecie, a mój portret wisiałby w głównej sali poniżej Bacona a powyżej Karola Marksa
.
...już pobrałem "Novum..." z Chomików, będę się delektował w wolnym czasie. Tylko gdzie on, ten czas wolny?
stoi wyżej – hierarchicznie, tak jak anatomia nad genetyką czy też psychologia nad fizjologią.
A nie na odwyrtkę? W końcu anatomię programują geny, a psychika pochodną jest neurofizjologii...
Może i tak. Wszystko zależy od wyboru umownego „zera” na tej skali. Intuitywnie zaś, owa hierarchia kojarzy się ze skalą temperatury Kelvina, gdyż liczba poziomów „w dół”, w stronę coraz mniejszych jednostek strukturalnych (narząd – komórka – chromosom itd.) jest ograniczona, przynajmniej na poziomie cząstek subatomowych. „W górę” zaś – raczej nie. A wtym, diabli wiedzą...
I jak sernik nad ruskimi
W życiu; ruskie ponad wszystkie!
Ruskie – to pierogi czy też moskali?
Mam na myśli to, że z samych twierdzeń matematycznych nie można wywnioskować absolutnie żadnej wiedzy o świecie, np. przewidzieć wynik doświadczenia...
No, może z samych twierdzeń i nie można. Ale matematyka jako taka demonstruje czasem nie byle jaką zdolność przewidywania. Np., odkrycie przez Le Verrier ósmej planety Układu, Neptuna. Całkowicie na podstawie obliczeń, jak się mówi, „na końcu pióra”. Albo też model atomowy Bohra, skwantowane orbity elektrona. Czystej krwi matematyka, tylko później podtwierdzona przez doświadczenie.