Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]  (Przeczytany 51305 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #45 dnia: Lipca 28, 2021, 11:34:36 pm »
Co do getta - ja bym została przy otwartym (1941)-zamkniętym (1942).
Tak - Lem sam dobrze streścił początek drugiego rozdziału.
Natomiast:
Pada też data przejścia Wilka do tej pracy (circa)  :)
"Niemcy wzięli wtedy Woroneż" - czyli 24 lipca 1942.
Czyli ponad dwa miesiące trwało wychodzenie ze stromej, kamiennej sieni -  w którą wszedł 10 maja o 9 rano...
Gdyż Lem kontynuuje owo wejście: Przybył na miejsce dopiero o dziesiątej, gdyż musiał zboczyć  do magazynu po kombinezon.

Mamy też słynne Lemowe "buciki".
Pojawia się Wieleniecki i Rzepicki - czyli osoby reprezentujące środowisko naukowe.
Trudno mówić tutaj o pisaniu pod linię partii...Wieleniecki - komunista, który broni własną piersią Wilka przed wejściem w szeregi partyjne...a jego przekonania umacniał faszyzm - nie świadomy wybór drogi. Hm.
Napisałam wyżej: Ale ten ktoś wie czym jest język i co opisuje, wie jak działa gramatyka. Szuka prawidłowości wg schematu, ale i tak nie zrozumie sensu.
Czy zanim nauczyłeś się czytać potrafiłeś zrozumieć sens tekstu? Owszem, widziałeś, że niektóre znaczki występują częściej, inne rzadziej...do tego po kuleczce znaczki są większe...i tym sposobem potrafiłbyś zapisać - nie: przepisać - jakąś informację? Które znaczki byś wybrał żeby zapisać słowo: głodny?
Etam. Z pewnością nie zdołałbym wybrać stosownych znaczków i umarł z głodu :D
Nic zresztą dziwnego, jestem przeciętniak.
A gdyby na moim miejscu znalazł się geniusz, np. taki Jean-François Champollion?
Czy dałby radę?
Ostrożnie przypuszczam, że Twoje zadanie jest dziecinnie proste w porównaniu z odczytaniem egipskich hieroglifów...

:)))
To może lepiej unikaj wyjazdów do krajów z "dziwnym" pismem;)
Mówimy o różnych sprawach - o bohaterze Lemowej książki, który mieszka na zapadłej wsi i ma do dyspozycji ubogą teologiczną bibliotekę księdza : "Karolek milczał i sechł..."
Całą swoją wiedzę matematyczną wyciągnął z książki w którą sklepikarka zawinęła rybę...na szczęście nie wyrwała wszystkich kartek: "Mimo to zrozumieć treść książki, naszpikowanej niezrozumiałymi symbolami, było dla dwunastoletniego chłopca niemożliwością." - napisał Lem.
Aż...zaczął "widzieć".
A Ty podajesz przykład wykształconego wszechstronnie językoznawcy i egiptologa (poświęcił temu życie).
Ale! Sądzę, że nawet on - bez klucza - nie zapisałby słowa "głodny".
Kluczem mógłby być obrazek podpisany literami nieznanego alfabetu. Taki...kamień...milowy;)
Natomiast sam tekst w kompletnie obcym języku, bez żadnych desygnatów...powątpiewam;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #46 dnia: Lipca 29, 2021, 12:28:19 am »
Cytuj
Czyli ponad dwa miesiące trwało wychodzenie ze stromej, kamiennej sieni -  w którą wszedł 10 maja o 9 rano...
;D
Na tym polega słynna fickcjonalizacja autora (manipulowanie datami, do czego jeszcze nawiążę).
Ale tak, "Woroneż" to taka wrzutka na przejście od zarysu sytuacji personalnej  w firmie Kremina do losów Wilka. Zatem raczej ogólnikowo - lato 42; początek tej roboty.
Tutaj naszły pierwsze wątpliwości co do miejsca. Niby opis się zgadza, nawet "brama w parkanie: i "ślepa ściana kamienicy" ale... ale jakoś nie widzę na mapie tej przestrzeni potrzebnej dla garaży, "domu z wieżyczką". Wprawdzie stoją tam jakieś bloki i może one późniejsze? Tym niemniej ciasno i pomyślałem, że może te garaże jednak na terenie Targów Wschodnich?
Tam też Kremin trzymał samochody, no i ten  B-Park.
Bez upierania się, ale zerknąłem w tamten pejzaż;
Brama?

Dom z wieżyczką?


https://lwow.info/targi-wschodnie-co-po-nich-pozostalo/
Na pewno dzieje się tam cześć akcji - tak pamiętam z poprzedniego czytania. Nowym zweryfikuję.
Epizod z obszczywaniem murka przez robotników - przedni obrazek realizmu bez socu.
I Wieleniecki - na nim na razie stanąłem.
Mieszka gdzieś tużobok garaży.
Cytuj
Co do getta - ja bym została przy otwartym (1941)-zamkniętym (1942).
Względem getta, niespodziewanie wpadła relacja z pierwszej ręki. Autor tej relacji (patrz swój cytat, dalej  ;)  ) tradycyjnie już fikcjonalizuje chronosa.
Wzmiankowana na początku data to nie może być rok 1940 - wtedy jeszcze we Lwowie byli Rosjanie i nie było żadnej dzielnicy zydowskiej.
Najprawdopodobniej chodzi o rok 1942 (jesień, zamkniecie getta).
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #47 dnia: Sierpnia 01, 2021, 08:16:29 pm »
Cytuj
Czyli ponad dwa miesiące trwało wychodzenie ze stromej, kamiennej sieni -  w którą wszedł 10 maja o 9 rano...
;D
Na tym polega słynna fickcjonalizacja autora (manipulowanie datami, do czego jeszcze nawiążę).
Ale tak, "Woroneż" to taka wrzutka na przejście od zarysu sytuacji personalnej  w firmie Kremina do losów Wilka.
Albo pomylił woroneską datę...tak siak - Karolek utknął w sieni na dwa miesiące;)
Cytuj
Tutaj naszły pierwsze wątpliwości co do miejsca. Niby opis się zgadza, nawet "brama w parkanie: i "ślepa ściana kamienicy" ale... ale jakoś nie widzę na mapie tej przestrzeni potrzebnej dla garaży, "domu z wieżyczką"
Brama mogła być, garaże w miejscu bloków, ale dom z wieżyczką? Kamienice na ulicy Krótkiej nie wyglądają na przebudowane...chyba, ze jakaś stała w miejscu tego współczesnego płotu.
Prawdopodobna jednak Twoja wersja - zdjęcia pasowne...
Cytuj
I Wieleniecki - na nim na razie stanąłem.
Mieszka gdzieś tużobok garaży.
W kamienicy która stanie się osią wypadków - jak szpital w pierwszej części.
Cytuj
Wzmiankowana na początku data to nie może być rok 1940 - wtedy jeszcze we Lwowie byli Rosjanie i nie było żadnej dzielnicy zydowskiej.
Ta żydowska dzielnica z 1940 nie musiała być gettem - mogła być dzielnicą...just...
Natomiast Niemców być nie mogło...
Bełżec:
Do budowy obozu przystąpiono w listopadzie 1941 r. w ramach tzw. Akcji „Reinhardt” (pod tym kryptonimem krył się plan eksterminacji żydowskiej ludności Generalnego Gubernatorstwa). Pierwsze dwa transporty przybyły do Bełżca 17 marca 1942 r. ze Lwowa i z Lublina.

https://miejscapamieci.org/miejsca/belzec-muzeum-i-miejsce-pamieci/
Czyli koniec 1941 i 1942 rok są najprawdopodobniejsze.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #48 dnia: Sierpnia 01, 2021, 11:49:42 pm »
Cytuj
Albo pomylił woroneską datę...tak siak - Karolek utknął w sieni na dwa miesiące;)
Może być, ale rok jest raczej pewny - 1942.
Cytuj
W kamienicy która stanie się osią wypadków - jak szpital w pierwszej części.
Taa, do tej kamienicy potrzebne mi właśnie były Targi Wschodnie. Cóż za życzeniowość metodologiczna.  :)
Jest o niej wpis w szkicach..  (z 1 stycznia 2020 )z sugestią lokalizacyjną. Ciekawe czy się obroni przy kolejnym czytaniu?
Cytuj
Ta żydowska dzielnica z 1940 nie musiała być gettem - mogła być dzielnicą...just...
Tak, była dzielnica żydowska we Lwowie już wcześniej. Widać to z map i nazw ulic (bożnicza, starozakonna, synagogi) - jednak w tym tekście chodzi o getto. Użycie zwrotu - "pozostała otwarta" wyraźnie nawiązuje do możliwego zamknięcia (w czasie pokoju była to oczywistość). Dalej "skupienie w niej Żydów z Lwowa i okolic" sugeruje nakaz.
Niemcy i policja żydowska stawiają kropkę nad ypsilonem.  ;) Datę 1942 wywodzę ze zwrotu "do początku jesieni pozostawała otwarta" - czyli potem była zamknięta. A według wcześniejszych linek - zamknięto ją we wrześniu 42.
Lem, jak widać doskonale orientuje się w datach śródrocznych - tylko z datami rocznymi ma problem  :) W innych przypadkach zdaje się być podobnie - tam gdzie mówi 1940 - chodzi o 1942 - takie odniosłem wrażenie z innych rozmów. Dla mnie w tym fragmencie (z taśm Ustynowicza) zaskakująca jest informacja, że nosił ze sobą opaskę z gwiazdą Dawida, i gdy trzeba zakładał.
Dotychczas była to jedynie relacja żony Barbary, która "to wydedukowała" i przekazała Orlińskiemu, co ten zamieścił w książce.
 Czyli nie był jeszcze (w 42) Donabidowiczem.
Drugie zaskoczenie, to dużo mocniejsze niż wynika to z innych rozmów, relacje z "Organizacją".
W tekście Beresia, poza podanym cytatem, jest jeszcze jedna informacja o roli Lema jako kontaktu "Organizacji" na getto -  też zresztą wyjęta z taśm Ustynowicza.  Zatem współpraca z AK (to domysł) mogła być większa niż się uważa.

Na koniec jeszcze jeden cytat - z Fiałkowskiego. Lem pytany o miejsce zamieszkania gdy weszli Niemcy - Czy na Brajerowskiej?
- Nie, najpierw na Bernsteina, potem rodzice się przenieśli na Zniesienie (zakładam rok 1941).
Załączam mapę getta (dzielnicy żydowskiej) - jaki można wysnuć wniosek?
Brajerowska to segment VI. Bernsteina granica II z III.
Wracam do lektury...spotkać się z Wielenieckim

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 02, 2021, 12:10:14 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #49 dnia: Sierpnia 03, 2021, 12:45:53 am »
Ok. Rozdział ROHSTOFFERFASSUNG skończony.
O samym przedsiębiorstwie było już chyba wystarczająco dużo. Zatem może o ludziach spoza tego kręgu?
W tym rozdziale ujawniają się w pełnej krasie talenty Wilka, a to dzięki spotkaniu dwóch ważnych osób  – psychologa Wielenieckiego i matematyka Rzepickiego. Przedziwna mieszanka; rzeczywistość okupacyjna dziejąca się wokół firmy i proces edukacji utalentowanego młodzieńca.
Czego tu nie ma... są pasjonujące strony o widzeniu, rozumieniu i przyswajaniu matematyki – chyba nigdzie nie spotkałem tak długiego fragmentu (na kilka stron) o przekształcaniu równań, czy czymś takim w miarę zrozumiałego dla laika. Ocenę zostawiam fachowcom od próżniczek i łopatopologii.
Jest wykład  o powstawaniu życia, o rozwoju mózgu i pewnie jeszcze  o czymś  :)
Oczywiście najwięcej uwago poświęcone matematyce i tu kilka razy pojawia się nazwisko – zerknąłem; ten Olender.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Luitzen_Egbertus_Jan_Brouwer

Jakoś pokojarzył do wymiany na temat rozumienia matematyki – czy jest możliwe samodzielnie „od zera” jej przyswajanie, prowadzonej powyżej w tym wątku.
Np. taki fragment ;
Wychodząc od kantowskiej interpretacji czasu jako formy naoczności zmysłu wewnętrznego, Brouwer stwierdził, że umysł ludzki dysponuje naturalną intuicją liczb naturalnych jako kolejno następujących po sobie momentów. Wynika stąd, że podstawowe sądy arytmetyki są sądami syntetycznymi a priori. Lecz również podstawowe sądy geometrii są tego rodzaju, a to dzięki aktywności umysłu, który miałby jednoczyć w "dwujedności" to, co czas rozdziela na przeszłość i przyszłość.
Zdaniem Brouwera, matematyka to swobodna działalność rozumu, która nie da się zamknąć w system aksjomatów, między innymi dlatego, że konstrukcje matematyczne są niezależne od jakiegokolwiek języka. Jest to głęboka teza filozoficzna i trudno ją rozstrzygać w tym miejscu, idzie ona jednak wbrew tradycji zaczynającej się od Platona i idącej przez Leibniza aż do Cassirera, która głosi, że myślenie abstrakcyjne jest od języka całkowicie zależne.


Ciekaw jestem, czy opisane przez Lema postaci to fikcja, czy też były odpowiedniki w lwowskiej rzeczywistości, na których pisarz się wzorował?
Pod koniec rozdziału pojawia się dylemat o którym wspomniała Ola. Czy ryzykować życie geniusza w walce bieżącej?
Tzn. w tym wypadku czy ma się zapisać do kompartii i walczyć?
I niespodzianie, gdzieś tam spod owczej skóry Wilka, wychodzi bohater romantyczny  :D
Acha, jest jeszcze poświadczony przez Lema epizod z gromadzeniem różnych demontowanych części;  Wilk...”dyskretnie odłożył sobie niektóre, gdyż myślał o stworzeniu na stryszku małego laboratorium.... Wilk doprowadził na stryszek światło i wśród skrzyń ze śrubami "trzy ósme" i "pół cala" , wśród stosów zębatek, łańcuchów i zwisających jak obwarzanki pierścieni tokowych, kapiących smarem, skonstruował sobie malutki radioodbiornik przechowywany w skrytce za główną belką stropową......czasem znosił w nocy ze strychu swój aparacik radiowy, rozrzucał po podłodze druty przeciwwagi i włączał prąd akumulatorów. Udało mu się  wysłuchać... odłożywszy słuchawki chłopiec potarł obolałe uszy i na swoim posłaniu z poduszek samochodowych długo przewracał się z boku na bok...
Byłyby to realia korespondujące z  powiedzianym Beresiowi?
„Pod schodami garażu miałem dołek. w którym ukrywałem amunicję lotniczą i wymontowane z wraków samolotów sowieckich sztuczne horyzonty i szybkościomierze..wszystko to ukrywałem, trochę dla wyższych celów, a trochę dla siebie...
To na razie tyle - czas udać się w kolejny rozdział dziejący się "w małym dworku"... a, sorr...cichym  ;)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 03, 2021, 06:31:01 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #50 dnia: Sierpnia 03, 2021, 11:52:15 pm »
Dla mnie w tym fragmencie (z taśm Ustynowicza) zaskakująca jest informacja, że nosił ze sobą opaskę z gwiazdą Dawida, i gdy trzeba zakładał.
Dotychczas była to jedynie relacja żony Barbary, która "to wydedukowała" i przekazała Orlińskiemu, co ten zamieścił w książce.
I informacja pani Gajewskiej w przypisie 40 na stronie 114:
E. Jones, Żydzi Lwowa w okresie okupacji 1939–1945, s. 96. Kurt I. Lewin w swojej relacji wspomina, że pracownicy firmy Rohstofferfassung nosili także dodatkową zieloną opaskę nad gwiazdą Dawida, z napisem Nutzjude („pożyteczny Żyd”), która zapewniała poczucie bezpieczeństwa. K.I. Lewin, Przeżyłem. Saga Świętego Jura, s. 87.

Dlaczego więc Lem miałby być zwolniony z tego obowiązku?
Cytuj
W tym rozdziale ujawniają się w pełnej krasie talenty Wilka, a to dzięki spotkaniu dwóch ważnych osób  – psychologa Wielenieckiego i matematyka Rzepickiego.
Rzepicki jest biofizykiem? Jego praca to "Wstęp do fizykomatematycznej teorii komórkowej".
Matematykiem też...się okazuje...wcalewcale...dlatego wcześniej napisałam, że Lem miesza w tych postaciach autowątki i wykłada przez te osoby swoje wiadomości i fascynacje naukowe, które zresztą będą mu towarzyszyć przez lata.
Ot, takie wkładki:
- omal nie ukończył medycyny (Wieleniecki)
- składzik części i konstrukcja nowych aparacików -  skonstruował sobie malutki radioodbiornik (Wilk).
Mam też wrażenie, że ta teza również powracała u Lema - chociażby w obronie jego tez, które były równolegle ogłaszane przez innych:

Jego praca doktorska [Wielenieckiego - Ol] miała za temat problem jednoczesnego pączkowania w głowach ludzkich tych samych pomysłów. Dowodził, że wynalazki i odkrycia są wypadkową zjawisk masowych, że dojrzewają w łonie epoki i trzeba tylko głowy o dość niskim "progu powątpiewania", aby z niej wyskoczyły na światło dzienne.


Cytuj
Ciekaw jestem, czy opisane przez Lema postaci to fikcja, czy też były odpowiedniki w lwowskiej rzeczywistości, na których pisarz się wzorował?
Sam mówi o trzech wzorach/prawdziwych postaciach: Marcinów, Kremin, Tannhauser.
Cytuj
czas udać się w kolejny rozdział dziejący się "w małym dworku"... a, sorr...cichym  ;)
Przez poezję do szpitala...:)

Wczoraj zobaczyłam film - poniekąd w temacie - omawiany rok 1942 - o aryzacji plączącej ludzkie istnienia - świetna kobieca rola Idy Kamińskiej (prosto z Odessy:):
https://www.filmweb.pl/film/Sklep+przy+g%C5%82%C3%B3wnej+ulicy-1965-95270

Edytka:
Na marginesie albo nawet pudełku od zapałek:
Cytuj
Więc takiego marszu raczej nie było, co nie znaczy że, nie było zdarzeń o których linkuje Q.
Rzecz o marszu na/do Rumunii w 1939...koincydencja...czytam opowiadania Kornela Filipowicza - konkretnie "Jeniec i dziewczyna"  - polskie niedobitki przebijają się z Francji do Szwajcarii (rok 1940?) - i na marginesie:

Opowiedział też, że na sali dwunastej omal nie wykitował jeden gówniarz, siedemnastoletni ochotnik, jakiś harcerz, który w trzydziestym dziewiątym roku przeszedł z wojskiem granicę rumuńską.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 04, 2021, 12:49:24 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #51 dnia: Sierpnia 05, 2021, 09:33:32 pm »
Cytuj
Dlaczego więc Lem miałby być zwolniony z tego obowiązku?
Tak napisałem?
Ale nie stąd zdziwienie że opaska była, tylko z pewnej nonszalancji (miałem taką w kieszeni), pamiętając o różnicach -  niczym ja z maseczką schowaną takoż po kieszeniach i zakładaną dopiero przed wejściem do supermarketu.
 A potem co, zdejmowaną?
Drugie, to Orliński strona 67. Tam autor stwierdza, że Lem nie powiedział tego nigdy publicznie. Otóż jak widać – powiedział.
Tak-siak nie mógł być w tym czasie Donabidowiczem.
A to rok 42.

Cytuj
- Sam mówi o trzech wzorach/prawdziwych postaciach: Marcinów, Kremin, Tannhauser
Tak wiem, miałem na myśli owych dwóch naukowców. Tylu prawdziwków, więc może i oni?

Cytuj
- Przez poezję do szpitala...
Tiaa...wiersz startowy.
Jak myślisz o tym "pamiętnikarzu" – Witkacy?
Sporo tam szczegółów... a tytuł rozdziału od razu mi się skojarzył. I ciekawostka – zapisana pismem stenograficznym rozprawa „Marsjanin” której Stefan T. nie może rozczytać.
No, wiadomo, z czym głowa zaraz skleiła „:))

I jeszcze z innej bajki - Narodziny człowieka – wystrzał z nieprzyzwoitej armaty. Życie – krzywa balistyczna. Śmierć – jej wyprostowanie.
Gdzieś widziałem to...zwizualizowane...ooo.. tutaj.

Wracając do omawianego rozdziału – Stefan zaopatrzony jakimś cudem w pamiętnik Sekułowskiego, po wymordowaniu szpitalnym, ląduje u stryja Ksawerego na prowincji – w tytułowym "cichym dworku" (ale niedaleko Lwowa). Jest to ten sam dom, którym zaczyna się tom pierwszy, tam gdzie odbywała się ceremonia pogrzebowa.
Miejsce ucieczki Stefana, bezpieczna przystań?
 Czeka na wyrobienie papierów...ale.. z jakiego powodu potrzebuje nowych papierów, skoro jest aryjczykiem?
Ok. może tylko lepszych z solidnym zatrudnieniem, bez którego groziłaby wywózka. Ale dlaczego stryj się boi, że ludzie gadają, że Niemcy się dowiedzą?
Polak, nawet gość, nie powinien mieć problemów.  To ta sama „pułapka” w którą Lem wpadł rozmawiając z Bersiem – uciekając z firmy R. potrzebował fałszywych papierów – a po co?
Stąd, jak podejrzewam, na szybko wymyślił tego ukrywanego Żyda Tiktina. Wszak papiery ormiańskie nie mogły być lepsze niż oryginalne polskie?
Wracając do dworku
- sytuacja robi się niezręczna, stryj nakłania Stefana do działań – „ Ojciec twój goni ostatkami, matka mieszka u teścia, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybyś zarabiał i mógł utrzymać dom, a przynajmniej pomoc trochę rodzicom”
... skąd mu to znamy?  Z Bartoszewskiego.
Pojawia się szwarccharakter Dolaniec  z  szansą na znalezienie roboty dla Stefana i co najważniejsze – dobrych papierów. Dalej streszczał nie będę, ale ten fragment skłania do zastanowienia się – czy podczas okupacji niemieckiej, może po pierwszych pogromach - Lem nie wyjechał poza Lwów do jakichś znajomych?
Nie ma o tym wzmianki w jego relacjach, ale ten opis tak realistyczny... i to byłoby całkiem naturalne – zniknąć na chwilę, przeczekać. Tak jakoś samo się lepi w wariant wydumany – a może ten pogrom bieżynieckiego szpitala, to pierwsze pogromy lwowskie?  (Bieżyniec jako symboliczny Lwów, tak chyba przypuszczała A. Gajewska?) Stąd w roli głównej – Ukraińcy?
Czyli lato 41.
A potem ucieczka ze Lwowa na prowincję, z literacką reminiscencję tego właśnie „cichego dworku” – może majątku jakiegoś znajomego lekarza, bo właśnie taki zawód ma stryj Ksawery?
  Który raczej stryjem być nie może.
Rodzice wtedy byliby na Brensteina? Czyli u innego, prawdziwego stryjka, Fryderyka? A może już na Zniesieniu - wtedy w gettcie?
Czy syna wysłali ratunkowo na prowincję? ...bardzo to naciągane, wiem :)
 Ale nie mogę się powstrzymać :D

Cytuj
- Wczoraj zobaczyłam film - poniekąd w temacie - omawiany rok 1942 - o aryzacji plączącej ludzkie istnienia - świetna kobieca rola Idy Kamińskiej (prosto z Odessy:):
Tak, znam - ale książkę.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/55528/sklep-przy-glownej-ulicy
Z rekomendacji Szczygła. Podobnie filmowi, znakomita.
Ten schemat „dobrowolnego” przekazywania majątków znajomym „aryjczykom” celem ratowania resztek był chyba dość powszechny.
Marginesem, zastanawiał się ktoś, co stało się z gabinetem laryngologicznym na Brajerowskiej  po wejściu Niemców?
Bo znalazłem ciekawy acz drobny ślad. Ale to potempóźniej.

Cytuj
- Rzecz o marszu na/do Rumunii w 1939...koincydencja...czytam opowiadania Kornela Filipowicza
A ja przeglądam relacje pionków historii. Otóż była w okolicy Lwowa szkoła, ale nie podchorążych a pilotażu.
 W Brzeżanach -  i ona też ruszyła „na Rumunię".
Jest trochę relacji i z nich wylania się dość jasny obraz – nie tylko z Niemcami Wojsko Polskie miało tam do czynienia.
Dnia 3.9. zostałem przydzielony do Ośrodka Pilotażu Podstawowego nr 1 dowodzonego przez kpt. pil. P. Pischingera z siedzibą w Brzeżanach. Wobec powtarzających się nalotów maszyn rozpoznawczych na Brzeżany, kpt. Pischinger przeniósł samoloty z Brzeżan i umieścił je częściowo na folwarku Krupówki, a częściowo w majątku Kupczynie. Obie te miejscowości znajdowały się w okolicy mocno zukrainizowanej - były częste przypadki dezercji z bronią, napady i morderstwa policjantów itp.
https://www.polishairforce.pl/_sprawozdanie2.html
A tu młodziak z innej szkoły lotniczej (dla małoletnich (sic!) w Krośnie)
-  i też ucieka via Brzeżany;
W pewnym momencie z m. Kołki wyjechało czarne osobowe auto, zatrzymało się na chwilę przy czołowych oddziałach piechoty i ruszyło dalej w naszym kierunku. Po przyjeździe na skraj lasu, czterech cywilnych drabów wyszło z niego, pytając gdzie komendant
 - Ja nim jestem -odpowiedział płk Zajączkowski.
Jeden z nich, duży drab, dość przyzwoicie ubrany, zwrócił się do  dcy pułku z żądaniem, abyśmy złożyli broń, gdyż przez most na rzece Styr w m. Kołki oni nas nie przepuszczą.
- Kto my? - wykrzyknął płk Zajączkowski.
- Selsowiet (rada gminna)
- 0dpowiedział drab.
To wystarczyło płk. Zajączkowskiemu. Był wściekły. Myślał dłuższy czas, powtórzył kilka razy głośno “selsowiet, selsowiet”, i wydał rozkaz aresztowania i przetrzymania 4 panów w ich własnym aucie.
Kiedy po tym incydencie spojrzałem znowu w kierunku nacierającej piechoty, pędził do nas galopem koń kawaleryjski bez jeźdźca, a wśród rozwiniętej piechoty zobaczyłem uwijających się z noszami sanitariuszy.
- Są ranni, a może zabici - powiedziałem do dcy pułku.
- Są! - odrzekł. Ta hołota ma nawet karabin maszynowy, a na tym pędzącym do nas koniu zabili na pewno ułana. Ze złości gryzł wargi i klął jak stary żołnierz potrafi. Za chwilę podszedł do telefonu i dcy nacierającego baonu dał rozkaz zdobycia szturmem m. Kołki. Ruszył do dalszego marszu cały pułk. Wchodząc do miasteczka widziałem palący się młyn i drewniane krzyże na cmentarzu obok. Kilku naszych żołnierzy niosło na noszach zabitych kolegów; we młynie dogorywały zwłoki dywersantów. W powietrzu czuć było swąd spalonych ciał ludzkich, w miasteczku wyły psy.


Rykoszetem dostał pewien Żyd

...ludności cywilnej nie było widać. Wśród ciemności, na tle dogasającego ognia, ukazała się sylwetka jakiegoś człowieka. Po chwili stanął przed nami przygarbiony i licho ubrany stary Żyd. Płakał i drżącym głosem pytał, dlaczego nasi ułani podpalili mu dom i całe gospodarstwo? Mówił kresowym językiem, z rosyjska. (...) Skarżył się, że on nie winien, że on nie mordował policjantów polskich w Kołkach, że on Polskę kocha itd. Stał długo przy nas i szlochał. Ponieważ milczeliśmy (...), podniósł tylko rękę wyżej czoła, uchylił czapkę i ze słowami “szczęśliwej drogi” oddalił się ku zgliszczom spalonego domu.
Była to pierwsza wiadomość o wymordowaniu policjantów w Kołkach. Adiutant z kierowcą klęli (...) i wyrażali swoje oburzenie na morderstwa popełnione przez komunistów. Żal mi było starego Żyda, który przeżył ten dzień 20 września bardziej może tragicznie aniżeli my, żołnierze uzbrojeni jeszcze po zęby, z widokiem wydostania się z matni.
...  24.09.
Strzelają do nas Ukraińcy, coraz częściej i gęściej. Nie wolno nam odchodzić do wsi, ani oddalać się. W lesie spotkaliśmy polskie samochody z wojskiem.


I fragment jak z omawianej książki –

19.09.
Spotkaliśmy się z batalionem szkolnym ze Świecia. Potem nadciągnęła piechota. Na noc przeszliśmy do jakiejś wsi. To był chyba najlepszy dzień we wrześniu, po raz pierwszy nie widać było wrogich samolotów.
20.09.
Maszerujemy w spokoju. Spotkaliśmy znowu oddziały piechoty, artylerii, kawalerii i wielu żołnierzy KOP - u. Nie mamy już nic do jedzenia. Od wojsk lądowych dostajemy papierosy i trochę chleba. Nie zatrzymujemy się na nocleg, idziemy wciąż do przodu. Z daleka widać łuny pożarów. Miasteczko KOŁKI jest wyludnione, wszędzie zgliszcza. Wszystko zaczyna ciążyć, jesteśmy bardzo zmęczeni...


Ok, dość tych relacji. Czy Lem mógł to napisać?
 Bo pewnie wiedział o takich historiach.  :-\
 I w związku z tym kolejna sprawa – jak piszą fachowcy Wilk i Trzyniecki mają sporo z samego autora. Rodzaj aler ego?
I o ile jak sam Lem pisze, Bierzyniec z tomu pierwszego został w pełni wymyślony, to jednak opisy z tomu drugiego są bardo realistyczne.
Też te dotyczące prowincji.
 Widział to? Czy ktoś mu opowiadał? 
O Lemie myślę, bo z oficjalnych wspominek, to on  nie wyściubiał nosa ze Lwowa.
Coś jeszcze miałem, ale wpis robi się zbyt długi ...to później może?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 05, 2021, 09:42:45 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #52 dnia: Sierpnia 12, 2021, 10:41:04 pm »
I co, sam zostałem na placu walki z tym Czasem eN?  ???
Tomem drugim? Wśród umarłych? To tak – dla przypomnienia.
 No ok. kolejny rozdział -  "Realność".
Czyli w współczesnym  języku kamienica, czyli dom posiadający właściciela i stojący zazwyczaj na jakiejś parceli. W tym wypadku kamienica czynszowa. Przedmiot biznesu Dolańca.
I teraz nastąpi dygresja....
....czytam tę książkę już chyba trzeci raz. Im bardziej czytam, tym coraz mniej wierzę Lemowi, że została na nim wymuszona.  Włożył silne emocje, to się czuje. Poza wszystkim, widać kawał dobrej prozy, najbliższe me skojarzenie to realizm, taki w stylu Balzaca. Szczegół, wierność opisu, zakres społeczny opisywanych drobiazgowo typów ludzkich – no wprost „Komedia ludzka”. A tytułowa realność-kamienica jest soczewką w której skupia się życie tejż menażerii jak u, nie przymierzając,  Mickiewicza salon warszawski.
 Czytając zastanawiałem się... tego raczej nie mógł zmyślić? Wszystko zbyt realistyczne, może nawet naturalistyczne w drobiazgowości opisu ...gdzie on to widział?
Czy może współlokatorzy na wygnaniu – mieszkańcy kamienicy  na Berensteina,  czyli u stryja Fryderyka, gdzie jednak spędził początkowe miesiące okupacji niemieckiej ( a być może adwokat Geldblum, wręcz bazuje na stryjku - są podobieństwa)?
 Ewentualnie kolejne wynajmowanie kryjówki, choćby już na ulicy Zielonej?
Nie jestem literaturoznawcą, ale takiego opisu okupacji u innych pisarzy nie spotkałem. To proza wyjątkowa...gdzieś tam z tyłu głowy porównanie z „Kolumbami - rocznik  dwudziesty” Bratnego – i też trzy tomy. Ale u Bratnego mamy Warszawę, dominujące  wątki powstańcze, wszystko jest podane w zupełnie innym sosie.
Drugie to „Nie wolno głośno mówić” Józefa Mackiewicza – tam okupacyjne Wilno od podszewki. A dodatkowo bohater pracuje w tamtejszym HKT jako mechanik :)) Z polecenia organizacji zresztą (tej samej?)
 I jeszcze... niee, to już koniec.
U Lema uderza znakomicie oddana „oddolność przeżywania” okupacji, bez egzaltacji i patriotycznych uniesień (pomijam wątki komunistyczne i typy idealistyczne), nagi człowiek w obliczu różnych sztormów losu...jednym wychodzą one na plus, drugim na minus...samo „mięso”  przetrwania, że tak to ujmę, inny rodzaj "Ziemi obiecanej" gdzie na nędzę jednych nakładają się nagle szanse kariery drugich, a zmiany warunków - jak w kalejdoskopie – i to właśnie jest rzadkością w polskiej literaturze.
Piszę rzadkością przez ostrożność - ja się z taką prozą okupacyjną nie spotkałem.
A może to kwestia Lwowa?
Tu bowiem krzyżują się tu wątki polskie, żydowskie, ukraińskie, bolszewickie, antybolszewickie - a wszystko w niemieckim sosie, który też nie jest jednorodny. Do tego tradycyjne; szlachetni, chciwi, okrutni, bestialscy, normalni i...bierni obserwatorzy. Ci ostatni zazwyczaj nic nie mogą. Poza patrzeniem i rejestrowaniem.
A tu trzeba szybko podejmować decyzje. Decyzje o randze życie/śmierć.

 I już widzę, że nie zacznę, za dużo się postawiło literek.
Próbuję sobie rozpisać mieszkańców kamienicy na schemacie, ale na razie mam tylko parter. By jednak nie pozostać na ogólnikach jeden konkret, który przypomniał mi się gdy czytałem o handlu testami covidowymi.
W sensie, bo przecież sytuacje zupełnie nieadekwatne,  że są taki ludzkie typy, dla których świat zewnętrzny istnieje jakby poza ich wrażliwością, jako rodzaj dekoracji...tła, jak dziecko przed wystawa sklepową to, i to, i tamto...   i jedyne co, to  chcą z niego jak najwięcej wyrwać dla siebie.
Okoliczności się zmieniają, ale oni w każdych czasach robią rachunek, na czym tu można zarobić.
I oto jeden z takich typów, wcale nie najgorszy (na naczelnego szwarca zasługuje jednak Dolaniec)  - niejaki Miecio Durzyk – zasadniczo lowelas.
 Miecio jest nawet sympatyczny, zawodowy wyrywacz panienek (nie poznalibyście Lema w tych opisach...spoglądał najpierw na nogi; jeśli łydka nie dość była smukła, kobieta przestawała dla niego istnieć...zbiłbym dzieweczkę... najgorzej to jest jak kobieta się poci).
No mniejsza, Miecio zaczął robić drobne a szemrane biznesy ...ala lombardzik, jednak wciąż marzył mu się szybki zysk, taki na pstryk; to była treść jego snów (tak, narrator jest wszechwiedzący  :D )  -  a, że uzbierał nieco dolarów...i nagle ...
Gdy rozpoczęły się wywózki Żydów, dolar się zachwiał. Wpadł wówczas na pomysł wpływania na kurs waluty przy pomocy sztucznie rozpuszczanych wieści o zamknięciu getta. Akcja ta spaliła na panewce z powodu złośliwej kontrpropagandy grupy Dolańca.
Nieco później został opiekunem (nie jedynym, spora rywalizacja) adwokata Geldbluma, czy raczej jego majątku.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #53 dnia: Sierpnia 12, 2021, 11:14:35 pm »
Czytam co napisałeś, zaglądam w rozdział - chyba nic nie potrafię dodać...Sekułowski-Witkaś...Marsjanin...Dolaniec...

O Wielenieckim: nie można serio brać faceta, który wierzy w raj komunistyczny.

Opis praktyki lekarskiej według stryja Ksawerego...później rozwinięty przez samego Stefana - nieuczciwi lekarze, zbędnie wycięte organy - dla pieniędzy, także o tych co sami biedowali aby tylko nieść pomoc - ot, życie szpitalne.
Trochę dziwne, że Dolaniec tak szczegółowo zwierza się ze swoich planów...ale potwierdza, że najbezpieczniejsza: "Posada w Ostbahn czy HKP, to jest coś trwałego. Na tym można budować."
I fałszywe papiery - ciekawe czy Dolaniec też miał swój wzór w rzeczywistości...
--------
No i masz...chciałam coś ruszyć żeby do tej realności przejść...a tu nowe literki:))
Pamiętam, że o tej realności gdzieś już rozmawialiśmy, bo mnie ta nazwa rozbawiła: realność...a poza tym VR;)
Tak, też uważam, że Lem opisywał tutaj znane sobie sytuacje, typy ludzkie - może też jakieś historie zasłyszane i przetworzone w jedną kamienicę.
W jedną kamienicę z wieloma właścicielami - koszmar.

Tak, jak w szpitalu zgromadził różne ludzkie typy - tak teraz w kamienicy. Pełny przegląd - jak napisałeś.
Prawie każda historia rodzinna mogłaby być osobnym rozdziałem - Lem zaś streścił je do jednego i wyszła pewna nadmiarowość szczegółów, nowych twarzy, powiązań...chyba faktycznie trzeba to rozrysować:))


Na razie tylko wspomnę, że powraca sprawa getta: Niemcy ogłosili stopniowe przesiedlenie Żydów do otwartej dzielnicy. (...) Kiedy stworzone przez Niemców getto miało być zamknięte, Geldblumowie opuścili dom, w którym mieszkali od osiemnastu lat.
Otwarte-zamknięte.

Cytuj
....czytam tę książkę już chyba trzeci raz. Im bardziej czytam, tym coraz mniej wierzę Lemowi, że została na nim wymuszona.  Włożył silne emocje, to się czuje. Poza wszystkim, widać kawał dobrej prozy, najbliższe me skojarzenie to realizm, taki w stylu Balzaca. Szczegół, wierność opisu, zakres społeczny opisywanych drobiazgowo typów ludzkich – no wprost „Komedia ludzka”. A tytułowa realność-kamienica jest soczewką w której skupia się życie tejż menażerii jak u, nie przymierzając,  Mickiewicza salon warszawski.
Podobnie napisałam u zarania tego wątku - w sensie, że tom drugi nie wygląda wcale na pisany na zamówienie - może wymuszono na nim jakieś skróty dotyczące ofensywy ze wschodu...bo o tej okupacji nic...nic...
Ale całość nie ustępuje "Szpitalowi...".
-----
Co do lokatorów - mnie wychodzi to tak - kamienica ma dwa piętra:
- parter:
1) Poprzeski z żoną Jadwigą i synem Teosiem (ma 1/2 kamienicy)
2) Geldblumowie (mają 1/4 kamienicy) - bez dzieci - za to ze służącą -  Ukrainką Hućko
- I piętro:
3) Wieleniecki
4) Durzyk Miecio i Ula oraz jej matka: pani Wachlińska (ma1/8 kamienicy)
- II piętro:
5) "cep z góry" czyli prof. Pluwak (ma 1/8 kamienicy)
- poddasze?
i tu jakaś pomyłka, bo Lem napisał: Z podestu Pluwaka wiodły w górę schody mniej świetne, gdyż ściany nie były wykładane kafelkami. Prowadziły na drugie piętro.

raczej nie na drugie piętro a na poddasze, bo tam: po lewej był tam strych, po prawej zaś i pośrodku - dwoje drzwi mieszkania Jóezefa Dżuli
Który to mieszkał z 15 letnim Julkiem.

Taki to przekrój:)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2021, 11:42:27 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #54 dnia: Sierpnia 13, 2021, 12:13:51 am »
Cytuj
Co do lokatorów - mnie wychodzi to tak - kamienica ma dwa piętra:
heh, właśnie też rozrysowałem. I coś mi nie gra...miałem zapytać, a tu odpowiedź.
Cytuj
i tu jakaś pomyłka, bo Lem napisał: Z podestu Pluwaka wiodły w górę schody mniej świetne, gdyż ściany nie były wykładane kafelkami. Prowadziły na drugie piętro.

raczej nie na drugie piętro a na poddasze,
Durzyki mieszkają nad Geldblumami. Geldblumy to parter. Czyli Durzyki pierwsze piętro.
A cep z góry czyli Pluwak Iwan  mieszka nad nimi - czyli drugie.
I od niego zaś na drugie? Raczej jak piszesz - to musiał być już strych..znaczy poddasze. I mieszkanie Dżuli.
Czyli że Pluwak miał całe piętro dla siebie? Jest mowa o jego 3 pokojach, chyba trochę mało jak na całe pietro? Jest tu jakaś zagadka...niczym w Alternatywy 4  :D
A te ułamki Ci się składają? Bo mnie jakoś brakuje 1/8?...a nie, już doliczyłem - szafa właścicieli gra i buczy.
Cytuj
Pamiętam, że o tej realności gdzieś już rozmawialiśmy, bo mnie ta nazwa rozbawiła: realność...a poza tym VR;)
Ano, pamiętam Twoje zdziwienie, czy też bardziej rozbawienie...ciekawe skąd?  :) pisałem o książkowej realności w szkicach, ale tam nie ma tej gadki...gdzieś indziej? Nawet jakaś gazeta linkowana była.. poradnik dla właścicieli realności, czy jakoś?
Cytuj
Który to mieszkał z 15 letnim Julkiem.
U mnie z Krzychem 8)  któren to bawił się z Julkiem synem dozorcy. I tu też jest zaplątanie - Julek pyta Krzycha, a ten odpowiada...jako Julek. Jeszcze jedno zdanie mignęło mi, takie bez sensu. Znaczy, zaczyna się jednym tropem, kończy innym. To by były ściegi po krawaniu pod cenzurę?

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 13, 2021, 12:31:47 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #55 dnia: Sierpnia 13, 2021, 01:53:47 pm »
Czyli że Pluwak miał całe piętro dla siebie? Jest mowa o jego 3 pokojach, chyba trochę mało jak na całe pietro? Jest tu jakaś zagadka...niczym w Alternatywy 4  :D
:))))
Dokładnie...albo Lem zapomniał o pustym mieszkaniu albo Pluwak ma ogrromne trzy pokoje...a poniżej one podzielone inaczej - na dwa mniejsze mieszkania...ale Alternatywy wiecznie żywe;)
Cytuj
Który to mieszkał z 15 letnim Julkiem.
U mnie z Krzychem 8)  któren to bawił się z Julkiem synem dozorcy. I tu też jest zaplątanie - Julek pyta Krzycha, a ten odpowiada...jako Julek. Jeszcze jedno zdanie mignęło mi, takie bez sensu. Znaczy, zaczyna się jednym tropem, kończy innym. To by były ściegi po krawaniu pod cenzurę?
No jak?
Ja mam wydanie z 1965 roku z WL.
Na stronie 104 wyraźnie, że mieszka Julek i kumpluje się z synem Poprzeskiego Teosiem i synem dozorcy Krzychem.

U Dżuli mieszkał Julek, piętnastoletni blondynek o szczególnie miękkiej urodzie. Bawił się zwykle z synkiem Poprzeskiego Teosiem i Krzychem od dozorcy z przeciwka.
- Co ty u niego robisz? - pytali go obaj.
- Mam tam posadę - odpowiedział Julek. Lubił być tajemniczy.


U Ciebie jakoś inaczej? Z którego roku masz wydanie? 1955? 1957? Może warto porównać:)

Generalnie - w tym rozdziale dużo opisów coraz trudniejszej sytuacji Żydów - takie preludium do operacji R.?
Sportretowane różne warstwy społeczne - już to napisałeś...
Cytuj
Pamiętam, że o tej realności gdzieś już rozmawialiśmy, bo mnie ta nazwa rozbawiła: realność...a poza tym VR;)
Ano, pamiętam Twoje zdziwienie, czy też bardziej rozbawienie...ciekawe skąd?  :) pisałem o książkowej realności w szkicach, ale tam nie ma tej gadki...gdzieś indziej? Nawet jakaś gazeta linkowana była.. poradnik dla właścicieli realności, czy jakoś?
Tym razem wyszukiwarka dała radę:)
https://forum.lem.pl/index.php?topic=1075.msg72171#msg72171

Na marginesie...z tymi mieszkaniami...trochę przeskoczę...w rozdziale "Teoremat Wilka" jest taka Terminusowa scena...z głosami z rur...i Wilk pyta Wielenieckiego kto mieszka nad nim:
- Ten Ukrainiec, Pluwak...
- A wyżej?
- Wyżej jest po tej stronie strych.


Czyli pasuje - Pluwak ma całe piętro.
Ale! i tak to kiepskie matematycznie.
Bo jeśli własność pokrywa się z zajmowanymi mieszkaniami, to na parterze mamy 3/4 realności, a na pierwszym i drugim po 1/8 - mieszkają w starym typie realności - piramidowym?;)

Chyba, że własność nie pokrywa się z piętrami - bo kto jest właścicielem strychu i mieszkania Dżula?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 13, 2021, 03:09:10 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #56 dnia: Sierpnia 13, 2021, 03:38:04 pm »
Cytuj
Tym razem wyszukiwarka dała radę:)
uff...czyli z postępami sklerozy nie jest tak kiepsko jak myślę  :)
Cytuj
No jak?
Ja mam wydanie z 1965 roku z WL.
Na stronie 104 wyraźnie, że mieszka Julek i kumpluje się z synem Poprzeskiego Teosiem i synem dozorcy Krzychem.
Moje wydanie drugie z 1957. I jest tak

To ja tylko do tego na zrazie.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #57 dnia: Sierpnia 13, 2021, 03:57:08 pm »
A to tak...wszystkie zdania, słowa identyczne - wygląda na błąd edytorski: zamienili Julka z Krzychem - przy strzałce - później oki.
Widocznie się zorientowali i w kolejnym wydaniu poprawili.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #58 dnia: Sierpnia 13, 2021, 10:47:28 pm »
Cytuj
Na marginesie...z tymi mieszkaniami...trochę przeskoczę...
To chyba wyjaśnia sprawę (mieszkania). Jedyna alternatywa jak mi świta, to postać, którą cenzura kazała doszczętnie usunąć.
Ale raczej Pluwak miał więcej  :)
Więc może i ja złamię konwencję rozdziałową proponując spacer po Lwowie ze Stanisławem Trzynieckim?

Spacer po Lwowie;
Zanim na spacer jedna uwaga dotycząca czasu powieści. Jeśli potraktować pierwszy i drugi tom jako całość, sprawa dość klarownie się wyjaśnia.
Czas akcji „Szpitala przemienienia” to rok 1941, co tłumaczyłoby obecność formacji ukraińskich. Likwidacja szpitala to jesień – jesień 1941.
Powrót do losów Stefana w tomie drugim, również jesień – czyli musi to być jesień 1942.
Wcześniej, po likwidacji szpitala przebywał w „cichym dworku” „wiele miesięcy tak wyjałowionych z wydarzeń, że ten miniony czas stawał się pustą, przedłużającą się rurą...”
Aż jesienią pojawił się Dolanie z  opisywaną ofertą i tym sposobem Stefan znalazł się wraz z nim w pociągu, w przedziale przeznaczonym dla Niemców, dokładnie w...”Zaczekamy, powiedzmy, do... teraz mamy październik? Do grudnia.” 
W październiku.
A teraz mapa z zaznaczonymi przystankami

Stacja Lemberg – dworzec-wysiadamy, idziemy  w samą paszczę lwa. Dosłownie.
Zapraszam na jesienny spacer po Lwowie A.D. 1942.
A
Dworzec Główny;

...masa ludzka szturmowała wagony i druga tłocząca się przy wejściu z peronów były jakby skazane na chwilowe, dość problematyczne istnienie. Wrażenie to zwiększały strzępy nisko wałęsającej sie pary z lokomotyw. Ludzie wchodzili w biały obłok i jakby parując znikali na zawsze. Była szósta rano, słonce jeszcze się nie ukazało, ale dzień stał na wschodzie, jasnoperłowy. Po wielkich kamiennych schodach dworca zbiegały grupy bab pachnących mlekiem i oborą, robotnicy podmiejscy i liczni kolejarze w niebieskich siodlastych czapkach z czerwonym otokiem.
Schody, trudno je znaleźć,  ale chyba to te

Tutaj więcej o obiekcie
https://www.kawiarniany.pl/2017/07/20/co-robic-i-zwiedzac-we-lwowie-lwowski-dworzec-lwow-glowny/

B.
Przed dworcem
Mgła. Miasto topniało, znajome ulice ginęły jakby się domy rozpuszczały srebrną, zanurzoną w wodzie akwarelą. Gdy wszystko powlokła ruchliwa mleczna jasność, Stefan przeląkł się, że zabłądzi.
Dostrzegłszy niewielką knajpkę, wstąpił na śniadanie... słońce szło w górę, zza narożnego budynku wysunęły się jego promienie i wtargnęły w mgłę widmowo płonącymi korytarzami...nadjeżdżał tramwaj o zapalonych lampach, które zgasiło słońce. Okno knajpki wychodziło na placyk, obrzeżony z trzech stron domami. Stefanowi nasunęło się porównanie do alembiku chemicznego, był nim przystanek. Od rana dokonywała się tam frakcjonowana destylacja ludzi. O wpół do siódmej... Na koniec został na jezdni osad: frakcja nieśmiałych i słabych.

Zakończywszy te socjologiczne obserwacje Stefan wstał... i ruszył w stronę śródmieścia.


C.
Ulica krótka, tu Stefan umówił się z Dolańcem i tu wróci następnego dnia po noclegu w dworcowej poczekalni. Tymczasem jeszcze nie wie co go spotka i wychodząc z ulicy dworcowej rejestruje widok ulicy Gródeckiej:
Głowna arteria wiodąca ze wschodu na zachód , teraz cała w zimowym słońcu, pod pajęczyną tramwajowych drutów, huczała bez przerwy motorami. w dwu rzędach toczyły się nią ciężarówki malowane na wermachtgrau, kuchnie polowe, autobusy „Kraft durch Freude”, gąsiennicówki, auta pancerne i polowe radiostacje, otoczone rzadkim szpalerem motocyklistów, na których gnali łącznicy wystawiając do przodu szare hełmy i czarne okulary.



Następnego dnia idzie tam chcąc po drodze zajść do fryzjera czując się brudnym i nieogolonym (co jest o tyle dziwne, że dnia poprzedniego golił się u fryzjera idąc z dworca) lecz ... dwa napotkane zakłady były zamknięte. Zaczął podejrzewać, że jest może jakieś święto kościelne...na końcu ulicy błysnęły hełmy...obszedł uliczkami  blok domów i znalazł się na głównej ulicy, niedaleko miejsca w którym umówił się z Dolańcem. Odszukanie właściwego domu zajęło mu trochę czasu, bo kamienica była schowana za długim parkanem. Stefan wszedł na podwórze. Przez drzwi obszernej szopy błyskał błękitny ogień. Odstąpił krok, odczytał napis na tablicy „Rohstofferfassung”
– i zawrócił.
Tutaj Stefan dostaje się w ręce Niemców. Wydają go dzieci wspomniane w poście wyżej (Krzych, Julek i Teoś)
To miejsce ze słynnym parkanem już oglądaliśmy, zatem powtórzę link Oli
https://lia.lvivcenter.org/en/themes/reherit/work/
 
D.
Wracając do dnia pierwszego i spaceru z dworca ulicą Gródecką
Pod prąd przejazdów szedł w stronę koszar nieduży oddział wojska – żołnierze niscy, przytłoczeni tornistrami, w jajowatych hełmach, czarno zarośnięci – Włosi.
Koszary

Trochę niżej koszar był fryzjer. (Ale do niego nie zaszedł, zajęte..).
Czyżby ulica Gródecka była pochyła?

E
Do domu postanowił zajść później, w porze obiadowej.
A później;
Po rozstaniu z Wielenieckim Stefan rozmyślił się i nie poszedł do domu. Bał się, że ojciec zacznie go pytać o plany, o Dolańca... uznał, ze najlepiej będzie pójść do domu wieczorem... znalazł sie przed domem ojca ledwo kwadrans przed godziną policyjną. Mieszkanie został zamknięte na głucho....pognał więc na pobliski dworzec i spędził noc w poczekalni trzeciej klasy.
Zatem powrót do A...robi się jak w Ulissesie.
Tak, Stanisław musi przechodzić tuż obok domu Lemów na Brajerowskiej. Z drugiej strony dom stryja na Bernsteina 7. Jednak w 42 w obu wymienionych domach ojca Lema już być nie mogło. Był już zapewne na Zniesieniu, czyli w getcie. Zatem taka figura stylistyczna? Zachodzi do domu, zakładam jednak, że na Brajerowską, ale ojca czemuś nie ma, nie ma nagle? Wyjechał? Oczywiście jest to jakoś wytłumaczone przez sąsiada.

F
Wracając do początku spaceru... Stefan idzie ulicą Gródecką i Kazimierzowską w stronę śródmieścia (ale po co?) i ostatecznie zachodzi do kolejnego fryzjera „Kilkaset kroków za kościołem Przemienienia Pańskiego dostrzegł mosiężną tabliczkę innego zakładu fryzjerskiego, takiego jakie lubił – niewielki, cichy zapomniany lokalik. o matowych szybach drzwi.”
Cerkiew Przemienienia Pańskiego. Zdjęcia lokalu fryzjerskiego brak  :)

Znalazł się i fryzjer :D   Poszukiwani...żołnierze włoscy

 Goli się tam dokładnie i zauważa postać, którą będzie śledził (Wielenieckiego).
Idzie za nim w kierunku śródmieścia „Tymczasem obcy stanął przed sklepem z papierami i wszedł do środka. Stefan obejrzał cztery rodzaje ołówków, album w oprawie imitującej krokodyla i wodne farby, gdy za świecącą szybą znów ukazała się twarz obcego... dochodzi do rozmowy i umówienia się na popołudnie. Dzieje się to chyba w okolicach Podwala w każdym razie mamy taką widokówkę;
„Zza rogu wypadła długa półciężarowa sanitarka niemiecka z trzepocacym na wysokim drzewcu płótnem Czerwonego Krzyża, zajęczała żałośnie i znikła malejąc pod dalekim wzgórzem, na którym rozsiadły się ceglane forty Kazimierza”
Owe forty to nic innego jak znany nam Wysoki Zamek
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wysoki_Zamek_we_Lwowie

G
To miejsce schadzki Wielenieckiego z Trzynieckim...”o drugiej w parku królewskim. Pan wie gdzie to jest? Proszę czekać na występie pod basztą, nad samym urwiskiem”.

Kilka godzin później;
„Park był niemal pusty. Kręte alejki wiodły wśród dawno nie strzyżonych żywopłotów. Z dala, nad stromym zboczem, wznosił się ceglany pień baszty królewskiej, nieruchomej jak skała nad złotawym morzem liści. Dęby więdły na matowy brąz, z buków spadały wklęsłe jasne liście. Ścieżki szumiały jak strumienie. Stefan krążył u stóp baszty, raz po raz wychodząc na brzeg urwiska. gliniasty stok przerastały z rzadka korzenie drzew, które w swych podziemnych wędrówkach wyczołgały się niespodzianie na światło i dzierżąc w luźnym uścisku grudy ziemi zwisały nad dalekimi polami”

Tu odbyła się ważna i ciekawa rozmowa, ale o niej może innym razem.
W jej trakcie panowie spacerują...
”Znaleźli się właśnie nad urwiskiem, obszedłszy alejkami cały park. W dole płynęły dymki z chałup jak niezdarne ziemskie chmurki. Przestrzeń leżała tak wielka, że mimo woli pragnęło się uczestniczyć w jej istnieniu choćby szerokim westchnieniem i wyprostowaniem grzbietu. Z prawej, częściowo ginąc za kanarkowymi budynkami koszar, wyginał się jak ostry cienki sierp nasyp kolejowy, a za nim, już zupełnie drobne, biegły długą linią płoty getta."
Tu mam wątpliwości czy tory i sztachety getta były widoczne z Podwlanej?
Zerknąłem na mapę - teoretycznie możliwe, ale coś mi podpowiada, że to widok z góry zamkowej.
Przyznam, że ta baszta sprawiła kłopot. Jedyna baszta we Lwowie jaką znalazłem to baszta prochowa, ale z różnych względów mi nie pasowała. Dopiero z innego źródła dowiedziałem się, że jest ona elementem większych obwarowań „Wałów Gubernatorskich” a wśród nich jest też baszta królewska,...a raczej była. :(
Punkt 16.
https://www.lwow.com.pl/panorama-1/plan.html
Później jeszcze wyczytałem o niej w przewodniku po Lwowie, jako nieistniejącej. Nawet nie wiem, czy w czasach młodego Stanisława jeszcze stała?
Mam nadzieję, ze zostanie mi wybaczone  :) Punkt 3.


H
To gimnazjum i liceum im. Szajnochy do którego chodził Lem. Zamieszczam by pokazać, że tak naprawdę w tym tomie Lem opisuje miejsca swojej szkolnej młodości.
Musiał przecież tam biegać będąc uczniakiem, stąd może drobiazgowość opisów i jednocześnie, już z mojej stron, drobny aneks do późniejszej książki wspomnieniowej” Wysoki zamek”.

Koniec spaceru


« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2021, 04:33:08 pm wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Odp: Akademia Lemologiczna [Czas nieutracony: Wśród umarłych]
« Odpowiedź #59 dnia: Sierpnia 14, 2021, 07:49:19 pm »
Super ten spacer.
Chociaż w upalnym Lucyferze...
Cytuj
Tu mam wątpliwości czy tory i sztachety getta były widoczne z Podwlanej?
Zerknąłem na mapę - teoretycznie możliwe, ale coś mi podpowiada, że to widok z góry zamkowej.
Tak, też sądzę, że to widok z kopca. Z dołu raczej przesłaniałyby domy.
A koszary?
Z prawej, częściowo ginąc za kanarkowymi budynkami koszar, wyginał się jak ostry cienki sierp nasyp kolejowy, a za nim, już zupełnie drobne, biegły długą linią płoty getta.
 
...kanarkowe budynki koszar? przy łuku...jedne nie pasują - drugie pasują:

Ta baszta królewska - też trafiłam w Twoje linkowane czyli, że baszta przylegała do narożnika klasztoru Bernardynów i nie ma po niej śladu.
Tutaj ten klasztor:
https://www.youtube.com/watch?v=wWjF_wUj7Us
Baszta była przy ul. Czarneckiego:
https://salontradycjipolskiej.pl/kosciol-sw-andrzeja-apostola-i-sw-bernardyna-ze-sieny-i-klasztor-bernardynow-we-lwowie/nggallery/page/2
Sądzę, że spacer rozpoczął się właśnie w okolicach tej ulicy:

ciąg dalszy miał na kopcu, a później w dół...gimnazjum.

W każdym razie kierunek spaceru pasowny: od klasztoru i baszty do kopca i widoku na koszary, linię kolejową i getto.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)