1
Lemosfera / Odp: Lem, ghost story i insze horrory
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Q dnia Lutego 05, 2025, 04:35:39 pm »Powtórzyłem sobie tymczasem film "A Girl Walks Home Alone at Night".
Wygląda na to, że wampiry na tyle zrosły się z rolą arystokratów (choćby tylko ducha), że obsadzenie tytułowej bohaterki (nawet jeśli jeździ ona na deskorolce, a nie mieszka w gustownej rezydencji) w roli sędziny, czy też mścicielki, która za dobre nagradza, a za złe karze dziwić nie ma prawa, nawet jeśli nie tyle jej (krwawe) czyny (bo te wpisane są w konwencję), ile ich konsekwencje mogą budzić ostre debaty (ale chyba tak miało być, bo szło o wyostrzenie problemu "rodzina z urodzenia kontra rodzina z wyboru"). Albowiem, co może zaskakiwać w wypadku opowieści o nieumarłych, jest to też historia o młodości, burzliwej i biednej. Z pierwszą pracą, wkurzającym(i) starym(i), niedawno kupionym wymarzonym samochodem, pierwszymi kontaktami z półświatkiem (i szansami na nielegalny szybki zarobek), wreszcie imprezami i narkotycznymi eksperymentami, oraz specyficznym mindsetem w ramach którego i spotkanie wampirzycy w środku nocy na środku miasta nie zdziwi. A także spadającą na głowę pierwszą (trudną) miłością. Wyrwanie się z takich warunków, u boku ukochanej, choćby i ostro uzębionej wydaje się jedynym sensownym (acz b. dwuznacznym moralnie) wyborem (na który nie stać już mentalnie - choć czy na pewno? - przedwcześnie postarzałej Atti.)
Co jeszcze? Stanowiące miejsce akcji Bad City, jest oczywiście małomiasteczkowym ekwiwalentem millerowego Sin City, ale i odpowiednikiem umierającego Detroit z rok wcześniejszego filmu Jarmuscha (który też konfrontował wampirzą egzystencję z beznadzieją życia śmiertelników). Okolice, w których niewiele ludzi zdają się służyć krwiopijcom. O - także po millerowsku - przestylizowanym wyglądzie bohaterów nie ma nawet co wspominać, bo jest tak bardzo widoczny... Zresztą, nie ma co się rozpisywać, streszczenia nie oddadzą sprawiedliwości kinu mniej lub bardziej artystycznemu, to trzeba obejrzeć...
Choć czy Mistrz by chwalił, to - szczerze mówiąc - nie wiem...
(Przy czym ciekawe, że o bohaterce tytułowej prawie nic się nie dowiemy. Wiemy czym jest, jaki ład moralny krwawo zaprowadza, i że miewa ludzkie odruchy. Tylko tyle. Reszta jest domysłem.)
Wygląda na to, że wampiry na tyle zrosły się z rolą arystokratów (choćby tylko ducha), że obsadzenie tytułowej bohaterki (nawet jeśli jeździ ona na deskorolce, a nie mieszka w gustownej rezydencji) w roli sędziny, czy też mścicielki, która za dobre nagradza, a za złe karze dziwić nie ma prawa, nawet jeśli nie tyle jej (krwawe) czyny (bo te wpisane są w konwencję), ile ich konsekwencje mogą budzić ostre debaty (ale chyba tak miało być, bo szło o wyostrzenie problemu "rodzina z urodzenia kontra rodzina z wyboru"). Albowiem, co może zaskakiwać w wypadku opowieści o nieumarłych, jest to też historia o młodości, burzliwej i biednej. Z pierwszą pracą, wkurzającym(i) starym(i), niedawno kupionym wymarzonym samochodem, pierwszymi kontaktami z półświatkiem (i szansami na nielegalny szybki zarobek), wreszcie imprezami i narkotycznymi eksperymentami, oraz specyficznym mindsetem w ramach którego i spotkanie wampirzycy w środku nocy na środku miasta nie zdziwi. A także spadającą na głowę pierwszą (trudną) miłością. Wyrwanie się z takich warunków, u boku ukochanej, choćby i ostro uzębionej wydaje się jedynym sensownym (acz b. dwuznacznym moralnie) wyborem (na który nie stać już mentalnie - choć czy na pewno? - przedwcześnie postarzałej Atti.)
Co jeszcze? Stanowiące miejsce akcji Bad City, jest oczywiście małomiasteczkowym ekwiwalentem millerowego Sin City, ale i odpowiednikiem umierającego Detroit z rok wcześniejszego filmu Jarmuscha (który też konfrontował wampirzą egzystencję z beznadzieją życia śmiertelników). Okolice, w których niewiele ludzi zdają się służyć krwiopijcom. O - także po millerowsku - przestylizowanym wyglądzie bohaterów nie ma nawet co wspominać, bo jest tak bardzo widoczny... Zresztą, nie ma co się rozpisywać, streszczenia nie oddadzą sprawiedliwości kinu mniej lub bardziej artystycznemu, to trzeba obejrzeć...
Choć czy Mistrz by chwalił, to - szczerze mówiąc - nie wiem...
(Przy czym ciekawe, że o bohaterce tytułowej prawie nic się nie dowiemy. Wiemy czym jest, jaki ład moralny krwawo zaprowadza, i że miewa ludzkie odruchy. Tylko tyle. Reszta jest domysłem.)