Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 1094417 razy)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13405
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1200 dnia: Czerwca 22, 2011, 08:35:57 am »
Ale my nie pytamy o praprzyczynę, jest poza dyskusją, że Nex postuluje abym uderzył go nosem w pięść, bo Pan Bóg go takim stworzył ;) .

(Pierwszy zestaw problemów - czy sad może orzec o umyślnej winie - bardzo mi się podoba :) ).
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2962
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1201 dnia: Czerwca 22, 2011, 08:38:48 am »
To tak jakby prof. astronomii powiedzial, ze Slonce krazy wokol Ziemi.
A co, wykażesz błędność tego stwierdzenia ;) ?

Paralaksa gwiazd nie wystarczy?

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13405
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1202 dnia: Czerwca 22, 2011, 09:12:30 am »
Ależ Hoko, po prostu gwiazdy także wykonują ruch względem Ziemi ;) .
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2962
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1203 dnia: Czerwca 22, 2011, 10:02:43 am »
To już musisz budować osobną teorię dla gwiazd, osobną dla słońca, osobną dla planet. A Kopernik załatwił wszystko. Poza tym, ta względność nie mówi przecież nic o rzeczywistym stanie rzeczy, a tylko stwierdza niemożność rozróżnienia na podstawie "doznania obserwacyjnego" obserwatora zajmującego miejsce w danym układzie. A dzisiaj potrafimy na ten układ spojrzeć też z zewnątrz.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13405
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1204 dnia: Czerwca 22, 2011, 12:35:17 pm »
Hoko, nie musisz budować nowej teorii, przecież te gwiazdy wykonują jakieś ruchy względem Ziemi :) . W dodatku nieskomplikowane jedynie o ile obserwuje się je z dokładnością właściwą astronomii XVI, góra XVIII w. - bo tak w ogóle to one harcują jak myszy pod nieobecność kota :) . I w obrębie teorii Newtona i Einstaina o ile te ruchy obserwujesz, to musisz je uwzględnić przecież - niezależnie od układu odniesienia.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2962
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1205 dnia: Czerwca 22, 2011, 01:30:09 pm »
Maźku drogi, teoria powinna odpowiadać nie tylko na pytanie "jak" (w sensie przewidywania położenia), ale również "dlaczego". W teorii Newtona ciała okrążają wspólny środek, którego położenie zależy od mas tych ciał. Gdy dysproporcja jest tak duża jak w przypadku Ziemi i Słońca, to można przyjąć, że ten punkt pokrywa się ze Słońcem - i właśnie w tym sensie Ziemia krąży wokół Słońca. Teoria pokazała de facto, że problem był źle postawiony w sensie fizycznym, i tendencyjny w sensie poznawczym - bo szukano punktu centralnego, wokół którego wszystko mogłoby się skupiać.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13405
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1206 dnia: Czerwca 22, 2011, 04:08:53 pm »
Zgadzam się z Tobą. Oczywiście, że kwestia "środka" była (i zapewne jest nadal*) w zasadniczej (na początku), a stopniowo mniejszej części funkcją "filozofii". Umieszczenie tam Ziemi było narzucające się i rozumowe, w czasie kiedy to uczyniono (znacznie później, dopiero wówczas kiedy ten model zaczął się chwiać pod naporem danych obserwacyjnych, zaczęła w grę wchodzić klasyczna "obrona Częstochowy"). Przecież się droczę - choć zwróć uwagę, że dla dwóch ciał bez punktu odniesienia w przestrzeni problem co się wokół czego kręci jest nierozwiązywalny.

O ile pamiętam, już za Kopernika orbity były znane na tyle dokładnie, że jemu nie wychodziło wcale Słońce w środku. Co prawda być może głównie z tego powodu, że on rozpatrywał orbity wyłącznie kołowe mimośrodowe (plus epicykle) ponieważ dla niego wszystko to dalej były współśrodkowe miski (a nie elipsy) tym niemniej był to dla niego problem i zdaje się on jakoś bardzo ładnie wybrnął z niego w opisie swego dzieła (jeśli pamiętam, to napisał, że ten środek leży w obrębie Słońca, a nie w środku Słońca).

Co do tego czy teoria powinna nie tylko przewidywać wyniki ale i tłumaczyć DLACZEGO. Ty jesteś filozof, coś tam o tym wiesz, ja niestety mam w tym miejscu wielką lukę w wykształceniu, ale współcześnie wielu naukowców dość mocno odżegnuje się od tego stanowiska. Trochę to jest jak tłumaczyć przepływ prądu krasnoludkami pchającymi taczki w chodniku kopalni. Da się wytłumaczyć, teoria będzie dawać wyniki zgodne z doświadczeniem i prognozować takowe - ale ni diabła nie można powiedzieć, że wyjaśnia cokolwiek DLACZEGO. Większość (wszystkie?) teorie obecnie to są te krasnoludki w chodnikach. Czy OTW mówi cokolwiek o naturze grawitacji? Albo MS o budowie materii?

* a obecnie coś się zaczyna brzdąkać o "moralnym" powrocie do eteru :) .

Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1207 dnia: Czerwca 23, 2011, 01:19:08 am »
@Hoko: Mogłeś także do słowa "dlaczego" dopisać, w jakim sensie.
W ogólności nauka oczywiście na to pytanie odpowiada tylko do pewnego stopnia, jak wszyscy wiemy, no i tu maziek Ci się czepił:)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2962
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1208 dnia: Czerwca 23, 2011, 08:06:10 am »
W tym "dlaczego" chodziło mi rzecz jasna o kwestię pragmatyczną - dlaczego Ziemia dokoła Słońca, a nie odwrotnie. I teoria Newtona na to odpowiada odpowiednimi wzorami. Nie miałem tu na myśli żadnych "dlaczego" absolutnych - też myślę, że takie pytania to tzw. "złe pytania".  :)

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1209 dnia: Czerwca 23, 2011, 09:21:42 pm »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16094
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1210 dnia: Czerwca 24, 2011, 09:03:14 am »
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,9833288,Zegar__ktory_przezyje_ludzka_cywilizacje.html
Zegar, który pasowałby Lemowi (wszak interesowął się przyszłością odległą o milion lat jak pamiętamy z jednej forumowej dyskusji).
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Terminus

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 770
  • AST-Pm-105/044 Uniwersalny Naprawczy
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1211 dnia: Czerwca 28, 2011, 10:21:08 am »
http://wyborcza.pl/1,75480,9796721,Tadeusz_Konwicki__Niech_sie_Bog_martwi__nie_ja.html

Może nawet bardziej niż Lema.

Najlepsze jest: "Zbyt duża wiedza prowadzi do dewiacji" :)

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1212 dnia: Lipca 02, 2011, 03:10:19 am »
To: http://galczynski.kulturalna.com/a-6696.html

XXXVII

Ja tylko tak udaję,
 Że się nocy nie boję,
 Kiedy w moim pokoju
 Przed czarnym oknem stoję.

Aby spojrzeć na niebo
 Siłą przymuszam siebie –
 I widzę straszne obłoki
 I straszne gwiazdy na niebie.

I drzewo takie czarne,
 Co rośnie niedaleko,
 Gdy schowam się do łóżka,
 Zostaje pod powieką.

Przyciskam się do piersi
 Twojej, gdzie serce śpiewa,
 A w nim prawdziwe szemrzą
 Spokojne noce i drzewa.

(Lato 1932)


ŚWINKA MORSKA ALBO O POTĘDZE ROZUMU

Czterech panów siedziało w ogródku małej kawiarni i rozmawiało o potędze, wiedzy. Trzech spośród nich reprezentowało nauki humanistyczne. Czwarty - milcząc popijał już trzecią z rzędu herbatę.
 - Ile razy myślę o tych rzeczach - powiedział mały, pulchny językoznawca - przypomina mi się pewna historia z czasów mojej odległej młodości. Jeśli panowie pozwolą, opowiem ją w skrócie.
 Panowie skinęli głowami z wyjątkiem matematyka, który właśnie mieszał cukier i całkowicie był pochłonięty tym zajęciem.
 - Otóż było to w czasach moich uniwersyteckich studiów przed tamtą jeszcze wojną. Przyjaźniłem się wówczas z młodym, niezwykle zdolnym lekarzem. W okresie, o którym mam zamiar opowiedzieć, pracował nad swoją pracą doktorską. Aby mieć spokój wysłał żonę z córeczką na wieś do rodziców.
 - Przyjaciel mój miał jedną cechę szczególną: chorobliwie nie znosił samotności. Nazajutrz po wyjeździe rodziny przyszedł do mnie zdesperowany, prosząc, abym u niego zamieszkał: "Ja zupełnie nie mogę znieść ciszy za ścianą" - wyznał wstydliwie. Oczywiście zgodziłem się.
 - Po paru dniach zjawił się z klatką. W klatce były świnki morskie.
 Są to najprzyjemniejsze pod słońcem stworzenia - wierzcie mi, panowie, nie kot, nie pies, ale właśnie świnka morska. Zostałem mianowany stajennym. Przyrządzałem im krajankę z buraków i marchwi, wkładałem im świeżą podściółkę - wszystko za cenę dotykania ciepłego futerka i ściskania w dłoniach tak mocno, aby czuć było bijące serce.
 Zresztą przyjemności te trwały niedługo. Po trzech dniach przyjaciel powiedział poważnie: "Przystępujemy dziś do eksperymentu. Od tego zależy moja kariera. Liczę, że nie odmówisz mi pomocy".
 To było już znacznie mniej przyjemne. Miałem łapać moje wychowanki za śmiesznie małe nóżki, obracać je na plecy i trzymać mocno, kiedy igła mego przyjaciele zadawała im śmierć.
 - Czy wszystkie wymrą? - pytałem.-
 - Wszystkie - odpowiedział. - Zaraziłem je gruźlicą, potem będęje leczył. Będziemy robili iniekcje stosowanym obecnie lekarstwem, chcę wykazać jego zupełną bezsilność. Będą otrzymywały różne dawki leku i zdechną w różnych okresach. To też jest ważne dla eksperymentu.
 Świnki posmutniały. Przestały śpiewać, sierść im się zjeżyła. Siedziały w kącie, oddychały z trudem. Łepek leżał nisko przy ziemi - i jakby osobno. Co dwie godziny dostawały porcję lekarstwa. W drugim dniu nastąpił okres ożywienia. Zaczęły trochę jeść. Uradowany pobiegłem po najświeższą sałatę. Ale mój przyjaciel zgasił mnie.
 - Poprawa jest pozorna, teraz nastąpi nieodwołalnie śmierć. Najdalej za 48 godzin.
 Rzeczywiście jedna po drugiej dostawały drgawek i upadały na bok jak przewrócone zabawki. Przyjaciel notował w zeszycie obserwacje, a ja wyciągałem ciepłe jeszcze ciałka i odnosiłem do lodówki.
 W końcu została tylko jedna, biała, z czerwonymi oczkami, zjeżona jak tamte. Teraz nie odstępowałem na krok od klatki, gdyż miałem podać czas jej śmierci. Po godzinie sunąc sparaliżowanymi nogami podpełzła do siatki i wyciągnęła ku mnie suchy, gorący nosek. - "Żegna się" - pomyślałem sentymentalnie. Bez przekonania podsunąłem jej miseczkę z wodą. Wypiła. Drugą też. Poszliśmy spać z przekonaniem, że nad ranem zastaniemy ją martwą.
 Pierwszym głosem, jaki mnie po przebudzeniu doszedł - był wysoki, świdrujący śpiew mojej białej świnki. Wyskoczyłem z łóżka i podbiegłem do niej. Żyła. Chodziła wokół klatki i wygrzebywała spomiędzy słomy kawałki marchwi. Natychmiast przyrządziłem jej królewskie śniadanie.
 Natomiast przyjaciel mój nie jadł śniadania i zatelefonował do kliniki, że nie przyjdzie. Siadł do obliczeń, a ja mu pomagałem. Eksperyment obecny był tylko badaniem kontrolnym, przedtem zjawisko było analizowane na wielkiej ilości przypadków. Zaczęliśmy od przeglądania protokołów i wstępnych rachunków. Zaraz na wstępie odkryliśmy błąd. Trzeba było sporządzić nowe szeregi liczebności. Oczywiście średnie i odchylenie średnich uległy pewnym zmianom. Pracowaliśmy wiele godzin bez przerwy z uporem. Czasem dobiegał nas świergot świnki. Rozumiecie panowie, że głos ten znaczył dla każdego z nas coś całkiem innego. I nie mogłem zdobyć się na solidarność z moim przyjacielem. Solidarność z życiem jest uczuciem pierwszym. Na koniec mój przyjaciel zawyrokował: uwzględniając poprawki, hipoteza moja nie jest zachwiana. Świnka musi zdechnąć. Błąd nie przekracza dopuszczalnej granicy znamienności.
 Poszliśmy do klatki. Świnka była przewrócona na bok jak zabawka. I ten łepek leżał jakoś osobno.
 Chociaż była to tylko śmierć świnki morskiej, słuchacze zamilkli i dopiero po chwili.
 - Najładniejsza w tym opowiadaniu - powiedział jeden z panów - jest wiara pańskiego przyjaciela. Wbrew faktom młody człowiek wierzył w swoją realistyczną wizję. Tak tworzy się naukę - dodał ironicznie.
 - Mnie natomiast uderza - dodał drugi - że śmierć tej nieposłusznej świnki nastąpiła w chwili, gdy skorygowano błąd obliczeń. Konieczność śmierci od tego momentu była udowodniona.
 - Mówcie co chcecie - komentował trzeci - dla mnie jako humanisty, to opowiadanie jest mimo wszystko optymistyczne. Zatytułował
 bym je: świnka morska, albo o tym, że życia nie można zważyć.
 Odezwał się matematyk:
 - Dla mnie, proszę kolegów, nie ma w tym nic niewymiernego i tajemniczego. Przyczyn wypadku opisanego w formie literackiej trudno oczywiście ustalić. Ja podejrzewam - jak to się zresztą często zdarza w bakteriologii, że działało tu prawo małych prawdopodobieństw.
 Zwłaszcza wzór Poissena zastosowany do obliczeń mógłby wiele tu wyjaśnić.
 Może przypomina pan sobie, czy pański przyjaciel zastosował wzór Poissena?
 Językoznawca nie przypominał sobie. I w ogóle uważał, że pytanie nie ma sensu.

 1956


Oraz ten:
1

w księdze czwartej Wojny Peloponeskiej
Tukidydes opowiada dzieje swej nieudanej wyprawy

pośród długich mów wodzów
bitew oblężeń zarazy
gęstej sieci intryg
dyplomatycznych zabiegów
epizod ten jest jak szpilka
w lesie

kolonia ateńska Amfipolis
wpadła w ręce Brazydasa
ponieważ Tukidydes spóźnił się z odsieczą

zapłacił za to rodzinnemu miastu
dozgonnym wygnaniem

exulowie wszystkich czasów
wiedzą jaka to cena   

2

generałowie ostatnich wojen
jeśli zdarzy się podobna afera
skomlą na kolanach przed potomnością
zachwalają swoje bohaterstwo
i niewinność

oskarżają podwładnych
zawistnych kolegów
nieprzyjazne wiatry

Tucydydes mówi tylko
że miał siedem okrętów
była zima
i płynął szybko

3

jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
mała rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą

to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety


Kiedyś bardzo go lubiłem. Dzisiaj myślę, że to nieprawda.

Edyta. http://wyborcza.pl/1,75515,9881349,Wybic_maturze_kly.html

Niech będzie taka, że zda 110% :)

Edyta 2. http://wyborcza.pl/1,95892,9882464,Nie_jestem_glupia_czy_leniwa___list.html
 ;)
« Ostatnia zmiana: Lipca 03, 2011, 12:16:22 am wysłana przez trx »

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1213 dnia: Lipca 05, 2011, 04:20:54 pm »
No, znów ja:



Czytał ktokolwiek?

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #1214 dnia: Lipca 05, 2011, 05:11:27 pm »
Owszem. czytałem, tak jak i "Możliwość wyspy" oraz "Cząstki elementarne". Kiedyś na forum z olkąpolką, krótko o tym też pisaliśmy. Wg mnie Houellebecq ciekawie pisze, ale... niestety w tych trzech książkach się powtarza. Dlatego polecam przeczytanie tylko jednej i mówiąc to dodam, że akurat "Poszerzenie pola walki" było wg mnie najsłabsze.