Autor Wątek: Mistrz Lem a s-f  (Przeczytany 92837 razy)

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #120 dnia: Marca 26, 2023, 11:59:21 pm »
Asimov jest w światku popkultury obecny (tzn. książki/cykle).
Tamci w/w autorzy?
Nie kojarzę ich konkretnie.

Asimov miał o tyle dobrze, że był bodaj drugim amerykańskim naukowcem piszącym SF (gdzie ten pierwszy - "Doc" Smith, ojciec space opery - dumnie obnosił doktorat z... chemii żywności), lubianym w obu środowiskach - sajensfikszynerów, bo był swój (wyrósł z fandomu, debiutował w wieku nastoletnim, jak potem Dukaj*), i - jako posiadacz PhD in science - nadawał się na żywą wizytówkę gatunku, naukowców, bo - choć, po prawdzie, lepszy był z niego potem popularyzator, niż uczony (na tym ostatnim polu niczym się nie wyróżnił; utknął na lata na lektoracie; profesurę dostał tuż przed '60, i to czysto honorową, bo aktywny zawodowo nie był od dwu dekad; próżno też szukać przełomowych prac chemicznych sygnowanych jego nazwiskiem), i dopuszczał się nadto paskudnych zachowań wobec kobiet (co jednak wytknięto mu z czasem, już pośmiertnie) - zaczynając karierę narobił szumu świetnym naukowym żartem (o którym wspominałem), co w tamtejszym uniwersyteckim światku do dziś w cenie (kłania się tradycja hackingu z MIT), a uchodził też za osobnika błyskotliwie inteligentnego. Mówiąc inaczej - miał szczęście trafić w odpowiedni czas.
Ci nowsi, pomijając wszystko inne, przyszli w momencie gdy klasycy wyczerpali już większość najlepszych tematów. A przy tym - poza Eganem - nawet nie udają, że piszą serio, w sensie w jakim robili to Lem, Clarke, Le Guin czy - wbrew pozorom - Dick (ba, nawet Asimovowi kilka razy się zdarzyło, a wiele razy więcej potrafił to zasymulować**).

* A najgłośniejsze utwory robocio-fundacyjne stworzył jako dwudziestolatek piszący dla młodszej od siebie publiki (co niech po trosze usprawiedliwia ich infantylizm).

** Choćby w powieści "The Gods Themselves", zrodzonej z koleżeńskiej pogaduchy o izotopach, nie z głębokiej cywilizacyjnej refleksji, ale proces robienia nauki prezentującej przyzwoicie:
https://katedra.nast.pl/artykul/8348/Asimov-Isaac-Rowni-bogom/
« Ostatnia zmiana: Marca 31, 2023, 07:52:03 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

xetras

  • God Member
  • ******
  • Wiadomości: 1346
  • Skromny szperacz wobec różnorodności i osobliwości
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #121 dnia: Marca 28, 2023, 02:01:55 pm »
Lem za mało przerażał żeby do SF pasował.
Ano nie ma go w arcie poniżej.
Poniekąd (przy okazji) też odbieram przyszłość przeraźliwie.
https://www.f5.pl/futopia/ksiazki-science-fiction-ktore-przewidzialy-przyszlosc-z-przerazajaca-dokladnoscia
Prz szła niedokładność jest ładna i nieogarnialna i w tym rzecz.
(Co autor miał na myśli? - spacja jest mimowolna w poprzednim zdaniu)
« Ostatnia zmiana: Marca 28, 2023, 03:01:34 pm wysłana przez xetras »
~ A priori z zasady jak? ~
Dotkliwy dotyku znak.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #122 dnia: Kwietnia 02, 2023, 08:37:38 am »
O przyszłych światach Asimova, Bradbury'ego, Herberta, Lema, Dicka, Clarke'a i Le Guin, wybitnie nie po naszemu ;):
https://www.youtube.com/watch?v=ZsIRoL8dHZc

ps. Skoro padły nazwiska Asimov i Clarke...
https://www.barnesandnoble.com/blog/sci-fi-fantasy/the-secret-decades-long-flame-war-between-arthur-c-clarke-and-isaac-asimov/
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 02, 2023, 02:00:01 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #123 dnia: Listopada 10, 2023, 12:12:18 pm »
O J.G. Ballardzie, w "Fif-ie" analizowanym:
https://www.youtube.com/watch?v=XYjjaalZHlY
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #124 dnia: Stycznia 20, 2024, 05:26:10 pm »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #125 dnia: Lutego 05, 2024, 10:38:00 am »
Jeden taki (nazwisko pomińmy zasłużonym milczeniem) dowodził, że Lem pisarzem politycznym był. Co ciekawe, to samo twierdzą o marsjańskim Robinsonie, którego twórczość porównywana z Mistrzową bywa...
https://www.newyorker.com/books/page-turner/our-greatest-political-novelist

ps. Przy okazji dorzucę cykl recenzji sztandarowej trylogii K.S.R.:
http://www.infinityplus.co.uk/nonfiction/redmars.htm
http://www.infinityplus.co.uk/nonfiction/greenmars.htm
http://www.infinityplus.co.uk/nonfiction/bluemars.htm
I ciekawostkę nt. relacji Robinsona z Le Guin:
https://www.kimstanleyrobinson.info/content/ursula-kroeber-le-guin-1929-2018
« Ostatnia zmiana: Lutego 05, 2024, 09:05:21 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Żuczek

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 32
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #126 dnia: Lutego 05, 2024, 01:58:56 pm »
Oj, a ja myślałam że Weir będzie na tapecie.
Nie jestem jakoś specjalną fanką sf. Dla mnie istnieje głównie Lem- no i potem Weir. Przecież Żuczek nie wział się znikąd.

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #127 dnia: Lutego 06, 2024, 01:55:50 am »
Weir? Fajną niespodziankę zrobił, że się z niebytu wyłonił za sprawą selfpublishingu, jak jaki Majmasz-Samosyn, ale - szczerze mówiąc - jawi mi się raczej kontynuatorem tradycji amerykańskich klasyków (zwł. Heinleina z jego kultem zaradności), i może trochę Clarke'a, niż Lema...

ps. Wracając jeszcze do Robinsona - recenzje "2312":
https://locusmag.com/2012/05/gary-k-wolfe-reviews-kim-stanley-robinson/
Oraz kolejnej powieści tego twórcy - "Aurora" (druga pióra - świat jest mały - Benforda):
https://locusmag.com/2015/07/gary-k-wolfe-reviews-kim-stanley-robinson-2/
https://www.centauri-dreams.org/2015/07/31/envisioning-starflight-failing/
« Ostatnia zmiana: Lutego 07, 2024, 01:46:25 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Żuczek

  • YaBB Newbies
  • **
  • Wiadomości: 32
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #128 dnia: Lutego 07, 2024, 05:18:31 pm »
Na razie, jako osoba nowa, czytam sobie forum i próbuje się uczyć.
Ale myśle ze jest to oczywiste Zwrócenie uwagi na problem- np. techniczny. Cała otoczka fabularna jest raczej rozwiązaniem problemu.
Dośc szkicowe narysowanie postaci. Czyli- to wiem z forum- niektórzy uważają że pownno się wprowadzać historie, rodzine, pochodzenie itp. bohaterów. Po co?
Weir w jednym z wywiadów powiedział że jemu zarzucano że jego postacie są znikąd (a to zarzucacie m.in Pirxowi czy bohaterom Edenu)  Że brak "psychological arch". Że się nie zmieniają.  Że powinien dodać np. jakieś dzieciątko które czeka na Ziemi na Watneya. Na to Weir- że facet chce przeżyć i w zupełności to wystarcza. Racja.
Zaczełam oglądać "Głos Pana' - ten węgierski. Przeżycia faceta? Co mnie to obchodzi? Chce oglądać fantastyke a nie węgierski film obyczajowy. Wytrzymałam 15 minut.
Lem stosuje podobną technike co King (opisał to w jednej z ksiązek o warsztacie pisarskim, nie pamiętam w której)
Nie pisze się że bohater był  taki a taki. Te cechy mają wyjść same w tekscie. Np. nie pisze się że był wysoki- ale wspomina że np. musiał się pochylić przechodząc przez drzwi.
I np. w Edenie dla mnie charakterystyka postaci jest zupełnie wystarczająca- jest zawarta w tym co robią i co mówią. A jest to ciekawy zbiór osobowości. Albo ja mam za dużą fantazje.
Kinga cenie za wyjątkowe zdolności jako pisarza- ale oczywiście nie jestem humanistką, moge się mylić. I to zwłaszcza za rzeczy niefantastyczne. Np. Billy Summers.
Moge rozwinąć.
Weir poszedł w strone "rozwinięcia osobowości" w Artemis. Dodał bohaterce pochodzenie, rodzine, ewolucje osobowości- i był to błąd. Ksiązka wyrażnie słabsza.
Uwielbiam słuchać Weira w wywiadach - jest szalenie dowcipny, jak czytam np . Hail Mary to słysze jego śmiejacy się głos/
On przed każdą ksiazka robi kilkuletni risercz. I sam twierdzi że to najlepsza część pracy.
Pewnie, zdarzają się błedy- o dwóch w The Martian sam mówi.
Ja w Hail Mary znalazłam dużą luke- i sama wykombinowałam jak to zakleić. Moge rozwinąć.
Czy zauważliście że tekst polski się różni od orginału? Najbardziej w The Martian- są zmienione całę fragmenty. Natomiast w Hail Mary to są drobiazgi, ale denerwujące- prędkośc orbitalna w km/h i tak dalej.
W każdym razie i Lem i Weir starają się trzymać jakiegoś prawdopodobieństwa akcji. Bo ksiażki z magią, ksiezniczkami i wojownikami to na pewno nie są.
Mam nadzieje zę to nie będzie odebrane jako wymądrzanie. Ale po długim okresie gdy czytałam ksiązki Lema po raz pierwszy chyba byłam tak zafascynowana lekturą czytając Project Hail Mary.  Jedna noc, w orginale.

akond

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 51
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #129 dnia: Lutego 07, 2024, 06:03:40 pm »
W każdym razie i Lem i Weir starają się trzymać jakiegoś prawdopodobieństwa akcji.

Lubię Marsjanina, a Hail Mary też mam na półce. Ale jeśli chodzi o prawdopodobieństwo akcji (i psychologii postaci), to w tej drugiej, szczególnie w rozdziałach z akcją na Ziemi, jest słabiuteńko. No i stereotypami Weir leci tak, że aż zniesmacza (na Ziemi - narodowościowymi, w kosmosie - dotyczącymi Kontaktu).

Czysto literacko, to jest to poziom, dajmy na to, Karola Maya - ze cztery półki poniżej Lema.


Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #130 dnia: Lutego 08, 2024, 09:45:44 am »
Przeżycia faceta? Co mnie to obchodzi?

Zasadniczo - podejście lovecraftowskie. Mierzymy się z tak kosmicznymi, elementarnymi, problemami, że codzienne ludzkie sprawy na ich tle tracą znaczenie. Tylko czy u Weira - choć mam pewną sympatię do niego - te problemy są?

I np. w Edenie dla mnie charakterystyka postaci jest zupełnie wystarczająca- jest zawarta w tym co robią i co mówią. A jest to ciekawy zbiór osobowości. Albo ja mam za dużą fantazje.

Rozwiń - zgodnie z wcześniejszą deklaracją - temat w/w osobowości. Jestem ciekaw Twojego odbioru tych facetów. ;)

Weir poszedł w strone "rozwinięcia osobowości" w Artemis. Dodał bohaterce pochodzenie, rodzine, ewolucje osobowości- i był to błąd. Ksiązka wyrażnie słabsza.

Tylko czy problemem jest sam fakt dodania jej tego, czy sensacyjno-kryminalna sztampa, w którą się tam portret bohaterki, i jej przygody, wpisują?

W każdym razie i Lem i Weir starają się trzymać jakiegoś prawdopodobieństwa akcji.

Z naciskiem na jakiegoś ;) w przypadku Weira. W "Marsjaninie" przecież sprężyną fabularną jest nierealistyczna marsjańska burza, jeśli więc blisko mu do Lema, to Lema młodego, na którego tekstach Białoborski mógł sobie używać. Takiego do "Edenu" włącznie. O "Projekcie Hail Mary" więcej za chwilę, ale - gdy o nim mowa - spytam Cię jeszcze z którym z żuczków - a więc i ich patronów - utożsamiasz się najbardziej? ;)

Ale jeśli chodzi o prawdopodobieństwo akcji (i psychologii postaci), to w tej drugiej, szczególnie w rozdziałach z akcją na Ziemi, jest słabiuteńko.

Ziemia Ziemią, gorzej, że wprowadzone są tam pozaziemskie mikroby mogące służyć za źródło napędu międzygwiezdnego, a to już pachnie co głupszymi rozwiązaniami biologicznymi ze "Star Treka" (i "The Expanse")...

Czysto literacko, to jest to poziom, dajmy na to, Karola Maya - ze cztery półki poniżej Lema.

Stąd wspomniałem Heinleina, to taki SF-owy ekwiwalent K.M. ;).

ps. Gdy o problemach mowa, takie oto listy polecanek z zakresu filozoficznej (filozofującej?) SF:
http://www.faculty.ucr.edu/~eschwitz/SchwitzPapers/SF-MasterList-160815-byauthor.htm
https://www.reddit.com/r/printSF/comments/ufyvaj/recommendations_for_genuinely_philosophical/
Ciekaw jestem, jak je odbierzecie... 8)
« Ostatnia zmiana: Lutego 08, 2024, 10:15:50 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

akond

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 51
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #131 dnia: Lutego 08, 2024, 11:03:42 am »
W "Marsjaninie" przecież sprężyną fabularną jest nierealistyczna marsjańska burza, jeśli więc blisko mu do Lema, to Lema młodego, na którego tekstach Białoborski mógł sobie używać. Takiego do "Edenu" włącznie.

Jeżeli "prawdopodobieństwo akcji" interpretować bardziej litościwie wobec autora, to można uznać, że chodzi o prawdopodobieństwo w odniesieniu do przyjętych przez autora założeń wstępnych (niekoniecznie zgodnych ze stanem wiedzy naukowej / technicznej). Pod warunkiem naszej gotowości do akceptacji owych założeń (z przymknięciem oka na to i owo).

Czyli - jeżeli już przyjmiemy za możliwe, że wielotonowy statek kosmiczny podczas planetarnego upadku może zaryć się na wieledziesiąt metrów w grunt i pozostać w jednej bryle, zamiast wyparować lub rozpierdzielić się w drobny mak wytwarzając malowniczy krater, to późniejszy przebieg działań naprawczych podjętych przez załogę możemy uznać za nieźle zgodny z "prawdopodobieństwem akcji".

I to da się z grubsza postawić obok sprężynującej fabularnie marsjańskiej burzy i dalszego rozwoju wypadków u Weira ;-).

Ziemia Ziemią, gorzej, że wprowadzone są tam pozaziemskie mikroby mogące służyć za źródło napędu międzygwiezdnego, a to już pachnie co głupszymi rozwiązaniami biologicznymi ze "Star Treka" (i "The Expanse")...

A mi najtrudniej tu się pogodzić z socjologiczno-psychologiczno-cywilizacyjnymi uproszczeniami Weira. Ta zgodna, skoordynowana współpraca wszystkich narodów, samozaparcie i poświęcenia, i to oddanie pełni władzy wykonawczej w ręce dzielnej i bezwględnej Pani Kierowniczki. Pełne podporządkowanie, pełne zrozumienie sytuacji, żadnych konfliktów. A wszystko równolegle z chlejącymi wódę Rosjanami, wielbiącymi świetlane przywództwo honornymi Chińczykami, genialnym nauczycielem zapędzającym w kozi róg najtęższych ekspertów itd.
Takie Uniwersum nie trzyma mi się kupy wewnętrznie :-), i to jeszcze zanim opuścimy Ziemię i dojdziemy do głupot biologicznych, albo naiwności przedstawienia pierwszego Kontaktu...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #132 dnia: Lutego 08, 2024, 11:20:17 am »
I to da się z grubsza postawić obok sprężynującej fabularnie marsjańskiej burzy i dalszego rozwoju wypadków u Weira ;-).

Toż stawiam. Z drugiej strony sytuację u Lema można - rozpaczliwie - próbować wyjaśniać jakimiś niebywałymi postępami technologii, burza wymaga już uznania miejsca akcji za wszechświat alternatywny (przez co z problematyki przetrwania na sąsiedniej planecie robi się problem przetrwania... gdzieś tam..), choć niby fabularnie (poza robieniem za preteksto-sprężynę) nieistotna. Inna sprawa, że w obu wypadkach daloby się to zamienić na - odpowiednio - lot na miotle (lub - jak u Keplera - po prostu z demonami) i zły czar. Podobny poziom realizmu.

A mi najtrudniej tu się pogodzić z socjologiczno-psychologiczno-cywilizacyjnymi uproszczeniami Weira. Ta zgodna, skoordynowana współpraca wszystkich narodów, samozaparcie i poświęcenia, i to oddanie pełni władzy wykonawczej w ręce dzielnej i bezwględnej Pani Kierowniczki. Pełne podporządkowanie, pełne zrozumienie sytuacji, żadnych konfliktów. A wszystko równolegle z chlejącymi wódę Rosjanami, wielbiącymi świetlane przywództwo honornymi Chińczykami, genialnym nauczycielem zapędzającym w kozi róg najtęższych ekspertów itd.

Czytałem "Astronautów" i "Obłok...", oglądałem "Milczącą gwiazdę" i "Star Treki", przywykłem ;). Choć - oczywiście - lepiej czyta się o konflikcie Graala z Roembdenem.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

akond

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 51
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #133 dnia: Lutego 08, 2024, 12:07:23 pm »
Czytałem "Astronautów" i "Obłok...", oglądałem "Milczącą gwiazdę" i "Star Treki", przywykłem ;).

I gdyby Weir tworzył w Złotym Wieku, to też bym to przyjął z dobrodziejstwem inwentarza :). Ale pisze współcześnie... i do tego nie musi spłacać żadnych serwitutów, żeby rzecz mogła się w ogóle ukazać.
(Chyba, że uznamy to za ukłony w stronę z góry ponoć zakontraktowanej ekranizacji).

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Mistrz Lem a s-f
« Odpowiedź #134 dnia: Lutego 08, 2024, 12:10:48 pm »
I gdyby Weir tworzył w Złotym Wieku, to też bym to przyjął z dobrodziejstwem inwentarza :).

Może - po prostu - tak ten wiek ukochał, że powiela i jego wady? ;)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki