226
DyLEMaty / Re: Piszemy opowiadanko on-line
« dnia: Marca 15, 2005, 11:00:05 am »
Po kilku minutach kapitan był już na mostku, gdzie uprzednio zwołał swoich oficerów. Jakoś nie palił się do tego, by komukolwiek opowiadać o swojej ostatniej przygodzie- po tym całym zamieszaniu spowodowanym przez jednego nieodpowiedzialnego chłystka (niech ja go tylko dorwę!) wolał nie nadawać sprawie rozgłosu. Właściwienaj najbezpieczniej byłoby o tym zapomnieć i udawać, że tego nie ma, ale ta rajska wyspa otoczona bękitnym oceanem zdążyła już wyryć wystarczająco trwały ślad w jego pamięci epizodycznej, by uniemożliwić mu zwrócenie procesów myślowych w jakimkolwiek innym kierunku. Nie mógł zaprzeczyć, że to doświadczenie, jakkolwiek dziwaczne, podobało mu się. A to z pewnością nie wszystko, co potrafiła ta maszyna- zapewne mogła spełnić jego najbardziej intymne pragnienia, nawet takie, o których wstydził się pomyśleć. Tym samym pomysł zrzucenia jej na jakąś odległą planetę nie specjalnie przypadł mu do gustu...
-No więc...- zaczął jakoś niepewnie. Jego nawigator właśnie spoglądał mu w oczy w dziwny sposób- Nasza sytuacja prezentuje się następująco: najdalej za cztery doby musimy się spotkać z wojskową fregatą która odbierze ładunek. Niepowodzenie nie wchodzi w rachubę. W związku z tym postuluję konieczność zweryfikoania naszej aktualnej pozucji.
-Ale...
-Tak, wiem. Komputer nie działa. Zdaje się, że Gregorius znalazł już przyczynę. Powinien się tym zająć. W międzyczasie spróbuj tradycyjnym sposobem. Nie płacą ci za zbijanie bąków.
-Tak jest, kapitanie!- odpowiedział nawigator jakoś bez entuzjazmu. Nie bardzo był pewny owych tradycyjnych metod. Mgławica była zupełnie nieprzenikliwa dla światła, a to w znacznym stopniu komplikowało sprawę. Jedynie fale o długim okresie oscylacji przechodziły przez nią tak, jak by jej nie było. Tak więc jedynym, co mu pozostawało, było posłużenie się swego rodzaju drobowskazami- pulsarami, które emitują długofalowe promieniowanie, obserwowalne nawet wewnątrz najciemniejszych mgławic, przy pomocy odpowiednio dostosowanych anten. Nie ma w Galaktyce dwóch identycznych pulsarów, każdy ma sobie tylko właściwy okres rotacji. Żaden nawigator nie może się obejść bez katalogu pulsarów- ten, po który oficer Mizara właśnie sięgał, uwzględniał jakieś trzynaście tysięcy obiektów, z podanym dokładnym położeniem, częstotliwością pulsacji i jasnością absolutną, co umożliwiało obliczenie odległości. Wystarczyło tylko wyznaczyć odlegość od dwóch skatalogowanych pulsarów, by z całą pewnością określić aktualne połpżenie statku. Oczywiście bez komputera obliczenia te zajęły nawigatorowi trochę czasu, ale kiedy wreszcie skończył, wynik był dla niego szokiem- okazało się, że wylądowali w samym środku owej ciemnej mgławicy, z odchyleniem od kursu dochodzącym do trzydziestu stopni. Naturalnie pomyślał, że się pomylił, ale kapitan doskonale zdawał sobie sprawę, że obliczenia są poprawne. Domyślał się, że Gregorius już wcześniej celowo przestawił współrzędne w module nawigacyjnym, by posłać statek w to pustkowie. Było to przecież idealne miejsce do spotkania z fregatą- nikt z zewnątrz nie miał prawa zobaczyć, co się tu dzieje.
-No więc...- zaczął jakoś niepewnie. Jego nawigator właśnie spoglądał mu w oczy w dziwny sposób- Nasza sytuacja prezentuje się następująco: najdalej za cztery doby musimy się spotkać z wojskową fregatą która odbierze ładunek. Niepowodzenie nie wchodzi w rachubę. W związku z tym postuluję konieczność zweryfikoania naszej aktualnej pozucji.
-Ale...
-Tak, wiem. Komputer nie działa. Zdaje się, że Gregorius znalazł już przyczynę. Powinien się tym zająć. W międzyczasie spróbuj tradycyjnym sposobem. Nie płacą ci za zbijanie bąków.
-Tak jest, kapitanie!- odpowiedział nawigator jakoś bez entuzjazmu. Nie bardzo był pewny owych tradycyjnych metod. Mgławica była zupełnie nieprzenikliwa dla światła, a to w znacznym stopniu komplikowało sprawę. Jedynie fale o długim okresie oscylacji przechodziły przez nią tak, jak by jej nie było. Tak więc jedynym, co mu pozostawało, było posłużenie się swego rodzaju drobowskazami- pulsarami, które emitują długofalowe promieniowanie, obserwowalne nawet wewnątrz najciemniejszych mgławic, przy pomocy odpowiednio dostosowanych anten. Nie ma w Galaktyce dwóch identycznych pulsarów, każdy ma sobie tylko właściwy okres rotacji. Żaden nawigator nie może się obejść bez katalogu pulsarów- ten, po który oficer Mizara właśnie sięgał, uwzględniał jakieś trzynaście tysięcy obiektów, z podanym dokładnym położeniem, częstotliwością pulsacji i jasnością absolutną, co umożliwiało obliczenie odległości. Wystarczyło tylko wyznaczyć odlegość od dwóch skatalogowanych pulsarów, by z całą pewnością określić aktualne połpżenie statku. Oczywiście bez komputera obliczenia te zajęły nawigatorowi trochę czasu, ale kiedy wreszcie skończył, wynik był dla niego szokiem- okazało się, że wylądowali w samym środku owej ciemnej mgławicy, z odchyleniem od kursu dochodzącym do trzydziestu stopni. Naturalnie pomyślał, że się pomylił, ale kapitan doskonale zdawał sobie sprawę, że obliczenia są poprawne. Domyślał się, że Gregorius już wcześniej celowo przestawił współrzędne w module nawigacyjnym, by posłać statek w to pustkowie. Było to przecież idealne miejsce do spotkania z fregatą- nikt z zewnątrz nie miał prawa zobaczyć, co się tu dzieje.