Ech... jak zapytasz kogoś wierzącego, to Ci powie, że z tego snu też się kiedyś zbudzisz i zadne tesknoty za rowerami nie będą Ci w głowie...
Żeby była jasność (jak mawiał jeden z Wiśniowymi włosami), to ja nie dyskutuję w ogóle twierdzenia, że jest możliwe, że jestem solipsystą, a Wy wszyscy jesteście jeno cichym brzdąkaniem prądów w zardzewiałeł skrzynce... gdzieś. Ktoś tu już napisał, że nie da się potwierdzić, ani obalić solipsyzmu i OK. Jeśli jednak założymy na chwilę, że solipsyzm to bujda, to ja sie tylko zastanawiam, co go różni od rzeczywistości.
Trzeba, po pierwsze, sprecyzować sens słowa "istnienie". Bo przyśniło Ci się nie coś, co nieistnieje - rowery przecież istnieją: przyśniła Ci się pewna sytuacja, która potem jakoś "nie wypaliła" na jawie. Po drugie, nie jest prawdą, że na tym rowerze ze snu nie można jeździć: ależ można! jednak tylko we śnie - i założę się, że wtym śnie byłeś bardzo zadowolony...
Co do roweru, to niestety na nim nie pojeździłem, bo się obudziłem zaraz po tym, jak go zobaczyłem
Otóż problem polega na tym, że czy to śniąc, czy to żyjąc, że się tak wyrażę, "na jawie", nie mamy narzędzi, za pomocą których moglibyśmy jednoznacznie stwierdzić, że rower, stół, klocki etc. są zewnętrzne względem naszego ja. Owszem, kiedy się juz zbudzimy, możemy powiedzieć sobie, o, to był tylko sen - ale z tego tak naprawdę nic nie wynika, bo nie można przecież przewidzieć, że i z tego snu się kiedyś nie zbudzimy. Dlatego też wszystko polega na, w pewnym stopniu, arbitralnym przyjęciu
No cóż, mamy tutaj tylko statystykę. Ale zwróć uwagę, że jest to trochę tak jak wytrząsanie królików z kapelusza - do tej pory jeszcze się nikomu nie udało, ale nikt nie ma pewności, że kiedyś nie wyjdzie. Więc masz rację, że teza jest nie do obalenia, ani nie do dowiedzenia, i że nic z tego nie wynika, ale... ale pogadać można.
A Ty maziek uparles sie na to ze solipsysta nic nie widzi (albo tym podobne) i meczysz tak...
Dzi, Ty jeszcze nie wiesz, jaki ja potrafię być męczący
. Nie twierdzę, że nic nie widzi (gdzieś to wyczytał) twierdzę że jeśli jestem żelazną skrzynką, a Ty i całą reszta buczeniem prądu w mojej metalowej głowie, to nijak nie mogę tego stwierdzić.
Nie podejmujesz tematow snow albo hipotetycznego podmienienia zmyslow ala matrix tylko uparcie "jest jeden swiat, kazdy w nim jest i koniec".
Sny są bezwartościowe w tym przedmiocie, ponieważ mogą być tylko pewną metaforą, a nie dowodem. Zważ, że solipsysta też może śnić, a po obudzeniu się uważać że jest na jawie. Co do podłączenia zewnętrznych bodźców podawanych z taśmy, czy w jakiś bardziej wyrafinowany, losowy sposób, to nie ma to nic wspólnego z solipsyzmem. Gdyby (pardon) obciąć Ci głowę (w znieczuleniu), wyłupić z niej mózg i za pomocą platynowych drucików podłączyć do zewnętrznych bodźców, to dalej będzie to mózg podłączony do zewnętrznych bodźców, do zewnętrznego świata. Ten temat wypłynął w związku z Solaris, i supozycją, jakoby ocean na Solaris był wielkim solipsystą. To niemożliwe, ponieważ ukształtował się w "zewnętrznym" środowisku, odbierał bodźce oraz oddziałuje na to środowisko (stabilizuje orbitę, wytwarza duplikaty ludzi etc. W związku z tym solipsysta, żeby był prawdziwym solipsystą, musi być równocześnie całym wszechświatem, bo w przeciwnym razie jest "w kontekście" czegoś, a więc jest niepełny bez zewnętrza. A to dyskwalifikuje go jako rasowego solipsystę, bo jest coś poza nim.