Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - maziek

Strony: 1 ... 788 789 [790] 791 792 ... 853
11836
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 11:48:45 pm »
Kurcze te otwory to mnie zastanawiają, bo nie widzę sensownego zastosowania. Ale coś więcej wiadomo, typu średnica, głebokość, powtarzalność etc.?

11837
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 09:24:56 pm »
Cytuj
Skoro Aztekowie doskonale znali położenie gwiazd, cały nasz system słoneczny i WIEDZIELI,
w jakiej odległości i kolejności od słońca znajdują sie nasze planety, po jaką ch..lere
poświęcili tyle setek ofiar na "przebłaganie boga słońca" jeśli wiedzieli, że słońce jest takim samym ciałem niebieskim jak ziemia, czy mars...
Niewiele wiem akurat o tych faktach, ale po pierwsze jak mówisz "Aztekowie wiedzieli" to mówisz o wąskiej kaście kapłanów. Nie wiem, czy tego typu wiedzę miała najwyższa arystokracja, a chyba nie.

Świat Azteków nie zawalił się dlatego, że Cortes miał 500 ludzi na koniach, beczkę prochu i parę pukawek, tylko dlatego, że uznali Cortesa za wcielenie swojego boga. Ale ostateczny cios padł, kiedy chrześcijańscy misjonarze zabronili sprawować kapłanom okrutnych ofiar. W ich systemie po zaniechaniu takiej czy innej ofiary z dzieci lub dorosłych nie powinno następnego dnia wzejść słońce. A wzeszło. I to był koniec ich wiary. Niewykluczone, że najwyżsi kapałani zdawali sobie sprawę, że z tymi ofiarami to bujda, ale wszystkie inne kasty w to wierzyły.

11838
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 04:16:35 pm »
Może tak być. Ale ( ;) powiedzmy w luźnym skojarzeniu) czytam właśnie Dawkinsa "Boga Urojonego", więc...
Myślisz że misjonarze którejś z ziemskich religii polecieliby a' la Cortes do gwiazd głosić chwałę? Nie przeczę, może tak być. Bywało na każdym szczeblu rozwoju ludzkości. Brak danych, czy istnieje taki poziom samoświadomości tzw. ludzkości, który to wyłącza... Jednak ogólnie wszystki wielkie odkrycia były dla złota a nie ducha. Ewentualnie też dla chwały. Jakież złoto mogłoby się świecić tak bardzo, aby opłacało się je wydobyć w odległości kilku-nastu-dziesięcia lat świetlnych od Ziemi?

Ale może tak być. Od mądrości ludzkiej większa jest tylko głupota.

11839
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 03:43:52 pm »
Jasne. Ale czy jak już rozwiążemy problem lotu do gwiazd i polecimy na jakąś planetę to zbudujemy piramidy, czy coś w tym stylu? Czy raczej będziemy starali sie pozostac niezauważeni? Po co mianowicie mielibyśmy kogoś programować? Żeby co?

Marzę o odkryciu życia out there a najśmielszym moim marzeniem jest dożycie poznania obcej inteligencji (poza tym, że chciałbym być bogaty i piękny ;) ). A z Toba mi się fajnie gada, więc o żadnym zacietrzewieniu nie ma mowy :).

11840
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 03:14:40 pm »
Dziurki we wszystkim da się zrobić diamentem, tą samą metodą jaką od tysięcy lat szlifuje się diamenty, tzn nalepiając diament na patyczek za pomocą smoły szewskiej, a następnie metodycznie nim pocierając w jednym miejscu. Ciekawsze jest dla mnie, po co takie dziurki zrobiono, bo tego nie rozumiem (zakładając, że są to stare i oryginalne dziurki ;) ) Diamentem dałoby się zrobic takie dziurki we wszystkim, a róznymi innymi minerałami w odpowiednio mniejszym zbiorze innych minerałów, ale nawet tym samym materiałem, w którym ta dziurka jest zrobiona dziurkę taką też dałoby się zrobić.

Z promem to nie przerysowanie a demagogia. W promie jest wiele technologii, których nie znano przed XIX czy XX w. Nie musiałbyś znajdować całego promu - kopara by mi opadła, gdyby znaleziono kawałek aluminium, kompozyt z włóknęm węglowym czy jakikolwiek inną substancje nie występującą w naturze. Jadnak niczego takiego nigdy nie znaleziono, prawda?

Przyznaję, jestem sceptykiem do szpiku kości. Prawdziwe oblicze świata jest dużo bardziej cudowne i fantastyczne (w przenośnym znaczeniu tych słów) niż odwiedziny kosmitów.

Aha, co do tego, czy wieśniakowi z Machu Picchu chciałoby się łupać kamienie po to tylko, by za trzy pokolenia powstała jakaś głupia światynia - zadaj to pytanie pszczółce, która zbiera nektar, albo mrówce, która tacha pasikonika do mrowiska. To był feudalizm w najczystszej postaci. Przeczytaj choćby to: http://archeowiesci.blox.pl/2007/10/Ostatnie-dni-dzieci-przeznaczonych-na-smierc.html. To zaledwie sprzed 500 lat historia, może Cortes juz płynął...

11841
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 02:21:02 pm »
Wiesz, trudno uwzględnić "wszystko we wszystkim", szczególnie kiedy jest się w przedmiocie amatorem jak ja. Pytanie czy mówimy o różnicach jakościowych czy ilościowych. Wg mnie ilościowych, to znaczy, że Twoje kamienie są staranniej obrobione, bo użyto większej ilości roboczogodzin do ich polerowania. Po drugie, z Ameryki Południowej to jestem ciemny jak tabaka w rogu, niewykluczone jednak, że niektóre z prezentowanych przez Ciebie budowli powstały "ledwie" 500 lat temu, a czas nieubłaganie robi swoje, i jeśli cos jest 2 i pół tysiąca lat starsze, to wygląda gorzej. Dalej, nie wiem z jakiego materiału sa te mury, ale te w Grecji z wapienia, który jest nieodporny na czynniki atmosferyczne i starzeje sie szybciej (czyli choć teraz te bloki wyglądają na zgrubnie obrobione, to kiedyś były jak żyleta i szpilka między nie nie wchodziła). Ten przekrój muru który Ci podesłałem pochodzi z lokalnej twierdzy i zapewne nie jest przykładem superwyrafinowania, tym bardziej że nie służył celom sakralnym ani nawet reprezentacyjnym a stricte użytkowym, to jest panowaniu nad terenem. Zrobiłem to zdjęcie, bo pokazuje naocznie konstrukcję muru. Mogę wpuścić zdjęcie muru koło Bramy Lwów w Mykenach:



i prosze bardzo, masz i gabaryty odpowiedniejsze i staranność obróbki także na schowanych płaszczyznach.  Musisz jednak patrząc na to brać pod uwgę, że mur ten od 3 i pół tysiąca lat zawsze był ponad powierzchnią ziemi wystawiony na słońce i mróz. Mam dużo takich fotek i widac na nich mury w różnym stopniu zniszczone przez czas.

Wreszcie zdjęcie, które prezentujesz na końcu - tu juz masz mur w pełni regularny, a nawet poprowadzony po łuku - jest to zupełnie inna para kaloszy i nie ma sensu porównywać tego do muru poligonalnego. Tutaj poszczególne głazy obrobione są "na skład" a dopiero później układane. Nie wiem jakie sa ich rozmiary, ale jeśli widoczna w tle brama jest "ludzkich" rozmiarów, to bloki te sa znacznie mniejsze, takie zbyt wygodnie można je bylo w kilku ludzi przenosić i ustawiać.

Byc może niesłusznie uważasz, ze Indianie byli prymitywni. Rozwinęli wysoką kulture feudalną, z niedostępnymi twierdzami, panującymi nad dużymi połaciami kraju. Tylko ten fakt oznacza, że ich władcy potrafili kontrolować wielkie masy ludzi i powodować nimi w celu gromadzenia żywności, jej przechowania i rozdziału. Dysponowali dokładnie takimi samymi środkami jak budowniczowie piramid czy właśnie Mykeńczycy. Nie rozwinęli cywilizacji technicznej, a ponadto rozwój ich cywilizacji był "przesunięty w czasie" w stosunku do Zachodu (u nas było juz po średniowieczu, jak się spotkaliśmy). Ale kto wie, jak byłoby po następnych 500 latach?

Więc przede wszystkim musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście w tych zdjęciach które prezentujesz jest coś nadprzyrodzonego, coś, czego absolutnie nie da się zrobić środkami jakimi dysponowali. Ja uważam, że nie i że różnica jest jedynie ilościowa.

Q - dzięki za uznanie, to że tak powiem zawodowe zainteresowania. resztki wiedzy, która cudem nie odparowała po pomyślnym zadaniu egzaminów ;).

11842
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 14, 2007, 11:00:57 am »
Cytuj
Hm aż się zarejestrowałem, żeby was o coś zapytać.. :)
Salut!
Cytuj
Jestem ciekaw, jak prymitywni indianie mogli coś takiego zrobić ?
po jaką ch...lere tak się męczyli ? przecież przy uzyciu takich narzędzi jakimi dysponowano, przez całe życie możnaby obrobić najwyżej kilka takich kamieni.... a są ich tam tysiące...
Pytasz bardziej o to, co to cywilizacja i organizacja, niż jak oni to zrobili. Małe kamienie obrabia się tak samo jak duże kamienie, i tym samym materiałem - czyli kamieniami. Jęśli do małego kamienia trzeba kilku godzin, do do dużego kilku dni i wielu robotników. Tajemnica nie w tym, jak to zrobić, ale jak tych ludzi zmusić do pracy, zorganizować i wyżywić. W zakresie problemów stricte technicznych archeologia doświadczalna odpowiedziała na pytania, jak taki duży kamień obrobić, przewieźć, postawić pionowo, lub osadzić na szczycie budowli. Nawet jadnak dziś postawienie jednego takiego kamyka kosztuje tysiące dolarów i ciężko zebrac na to fundusze, tym większy podziw dla tamtych cywilizacji (w jednym mieli prościej - były to cywilizacje w pełnym tego słowa znaczeniu feudalne).

Na wiele Twoich pytań można częściowo odpowiedzieć zaglądając do środka. Te mury na zapodanych przez Ciebie zdjęciach to przykład tzw. muru poligonalnego, w którym poszczególne bloki są ściśle dopasowane do sąsiednich, nie mają jednak powtarzalnego kształtu ani też kątów prostych. Widać też na nich pozostawione uchwyty transportowe (wystające na zewnątrz występy) takie jak w tym murze, dużo późniejszym (Propyleje Akropolu ateńskiego ~500 przed Chrystusem)



Obecność tych występów z punktu świadczy o tym, że transport tych bloków odbywał się klasycznie a nie  kosmicznie (kosmici raczej nawierciliby dziurke i wstrzelili rozprężną kotwę z hakiem, za którą chwyciłby dźwig. Poza tym po cóż, mając superwydajną metodę  obróbki głazów męczyć się z ich nieregularnym kształtem i pasować  sztukę do sztuki, skoro można wytwarzać idealnie prostopadłościenne prefabrykaty? Mur poligonalny ma sens, kiedy obróbka jest trudna i żmudna, a nie kiedy jest łatwa - obniża znacznie nakład pracy przy pasowaniu głazów, a to dlatego, że każda sztuka jest bardzo dokładnie oglądana i wstawiana w takie miejsce, gdzie najlepiej pasuje - to znaczy że obróbka każdego kolejnego kamienia jest minimalna.

Zaglądając jeszcze bardziej do środka widać, że w istocie podlegamy złudzeniu, sądząc, że wszystkie bloki w murze są idalnie obrobione i pasują do siebie wszystkimi powierzchniami. Oto przykład muru poligonalnego z Europy - Grecja, kultura mykeńska, jakieś 1000 lat wcześniej niż Propuleje:



W przekroju ten mur wygląda tak:



i tak:



Widać, że głazy są dokładnie obrobione tylko w  płaszczyznie (licu) ściany, głębiej pozostawione są w stanie naturalnym, a wnętrze jest po prostu zasypane dobniejszymi kamieniami. Widać, że te kamienie w stanie naturalnym tak zostały podobierane, aby pasowały do siebie. Tak więc nakład pracy przy każdym kamieniu nie był tak niesamowity, jak to wygląda od lica ściany.

Co do wielkości. To kamyk z tzw. Grobu Agamemnona z Myken:



A to nadproże (z jednego kawałka) wejścia do tego grobu:



Ten drugi wg róznych szacunków ma ~180-200 ton. Jak widzisz kamienie tej wielkości jak na zaprezentowanych przez Ciebie zdjęciach nie są czymś szczególnym w historii architektury, a dziśiaj nikt* nie uważa, aby Mykeńczykom pomagali kosmici. Warto zauważyć, że pod względem technicznym Mykeńczycy mieli do dyspozycji to samo co budowniczy w prekolumbijskiej Ameryce - miedź i brąz nie nadawały sie do łupania kamieni. Także okolica jest podobna - Mykeny leżą w cholernie górzystym miejscu. Fakt, że niżej n.p.m. W Mykenach widać już w najbardziej reprezentacyjnych budowlach przejście od muru poligonalnego do regularnego, ale wciąż, kiedy bardzo im coś pasowało to pozwalali sobie na pewną nieregularność.

* Przez wieki ludy nastałe po Mykeńczykach (w tym już Grecy klasyczni 500 lat przed Chrystusem) uważały, że głazów takich jak w mykeńskich murach nie mogli ustawić ludzie, sądzono, że to sprawka Cyklopów, i mury nazywano cyklopimi. Jeszcze za czasów Wenecji taki pogląd był obowiązujący. A tu masz fotkę ciekawą - na ruinach twierdzy z okresy mykeńskiego wzniesiono warownię bodaj frankońską jeśli pamiętam:



Zobacz jak mizernie wyglądają mury, które mają kilkaset lat (twierdza była potem w użyciu i za Wenecjan), przy murach które mają skromnie licząc 3 tysiące lat. Znów tak na prawdę jest to świadectwo organizacji i cywilizacji - budowniczowie średniowiecznej twierdzy mieli i żelazo, i zaprawę, ale nie mogli zorganizować odpowiedniej liczby ludzi, utrzymać ich w ryzach i wyżywić. Nie darmo mówi się o ciemnych wiekach...

11843
Hyde Park / Re: Däniken - błędne teorie czy błędna histioria?
« dnia: Października 10, 2007, 07:58:24 pm »
Dedykuje Danikenowi i wszystkim, którzy uważają, że piramidy są takie cholernie stare i od nich się wszystko zaczęło, a wcześniej to tylko małpoludy z pałami ganiały... http://archeowiesci.blox.pl/2007/10/Najstarszy-warsztat-metalurgiczny-w-Europie.html

11844
Hyde Park / Odp: Właśnie stworzyłem...
« dnia: Października 09, 2007, 09:43:02 am »
Weź Draco je odwróć bo jest do góry nogami i mnie nudności biorą jak patrzę...
Czy może to zamierzony efekt, bo tak się czułeś w chwili cykania tego zdjęcia?

11845
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 07, 2007, 09:52:50 am »
Zawsze, to nieee...






11846
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 03, 2007, 08:05:40 pm »
Coś mi mówi, że sekwencja odpalenia bomby wodorowej (zapłon -> ładunek konwencjonalny -> ładunek jądrowy -> ładunek termojądrowy -> synteza) trwa wieki w porównaniu z 1^-7 sekundy i w dodatku pewnie nie jest idealnie stabilna :). Cała rzecz działaby się sekundy czy  raczej minuty lub nawet godziny świetlne od Ziemi, więc sterowanie tym wszystkim musiałoby być autonomiczne. Chyba by to nie wyszło przy kursie kolizyjnym "na czołówkę" ;).

O ile wiem rozważano użycie ładunków takiego czy innego rodzaju ale przy kursie zbliżeniowym "psi gonią zajęca". Wówczas byłoby łatwiej, ponieważ różnica prędkości byłaby daleko mniejsza. Jednak, jak  ostatnio wyczytałem gdziesik, co najmniej jedno z przebadanych ostatnio ciał interesującego nas rodzaju składa się z kilku związanych siłami grawitacji brył, która to grawitacja jest ze względu na ich masę tak znikoma, że człowiek mógłby nadac sobie II kosmiczną na takim ciele podskakując. W danym przypadku rzecz w tym, że zachodzi obawa, iż wybuchowe metody nawet jeśli nie rozdrobnią planetki, to w każdym razie rozdzielą elementy składowe i będziemy mieli mega-ruską-ruletkę ;).

11847
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 03, 2007, 02:40:24 pm »
Z tego co czytałem z kilku względów wbrew pozorom jest to dziecinnie proste - zakładając oczywiście że obiekt jest dokładnie namierzony. Działo laserowe do strącania balistycznych pocisków miedzykontynentalnych opracowują w ramach gwiezdnych wojen Amerykanie, i o ile wiem było kika udanych prób (było też kilka nieudanych ale nie dotyczyły działania lasera jako takiego). W kazdym razie działa. Problem polega na wycelowniu i kolimacji wiązki na takich dystansach, ale teoretycznie jest to mozliwe. Najefektywniejsze byłoby rozmieszczenie kilku takich laserów. Zestaw miałby baterie słoneczne (technologia doskonale znana i bez tajemnic), kondensatory do gromadzenia energii (takoż), jednostkę strującą umożliwiająca reorientację w przestrzeni i śledzenie celu (takoż - jak np w Hubblu). Całość bardzo łatwo w kawałkach mozna wyekspediować na orbitę (takoż - jak np. ISS). Laser (jeśli wiązka będzie dobrze skolimowana) pominien mieć moc porównywalną lub nawet mniejszą jak to działa laserowego - nie idzie bowiem o zniszczenie intruza (odłamki i tak na nas polecą) a o precyzyjne i powolne opalanie go z jednego boku niczym Kmicica - wówczas ewaporujące z jednej strony cząsteczki materii dadzą odrzut spychający kamikaze z jego trajektorii. Takie przypalanie wytwarzaloby skądinnąd mały ciąg, ale stały.

Bomby wodorowe czy inne (pomijając odłamki) mają tą wadę, że w przestrzeni kosmicznej energia wybuchu przenoszona będzie jedynie przez promieniowanie (brak atmosfery uniemożliwi powstanie fali uderzeniowej) więc efektywność spadnie do 20-paru procent. Przy czym trzeba będzie wysłać te bomby z II kosmicznę pod prąd ciału o podobnej lub większej prędkości i zdetonować przy jego powierzchni przy wzajemnej prędokści rzędu kilkudziesięciu km/sekunde. Czyli tolerancja detonacji daleko gdzieś out there musiałaby wynieść jakieś 2*10^-7 sekundy - bez mozliwości powtórki. Nie trafisz-znikniesz. A laserem mozna się wstrzeliwać do skutku.

11848
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 03, 2007, 09:27:27 am »
Cytuj
Ale czytałem (i chyba to omawialiśmy już) o tanim i skutecznym pomyśle statku - pchacza, który odpowiednio wcześnie doleciawszy do nadlatującej planetoidy mógłby przyłożyć do niej mały, ale stały moment siły, który zepchnąłby ją minimalnie - lecz wystarczająco - z orbity. Podobno powinno zadziałać przy szybkiej diagnozie :)
Macro powinien się wypowiedzieć, ale a tego co pamiętam to są dwie możliwości - jedna to jest jakieś ciało z pasa Kuipera, które na skutek mielenia się wypadnie ze swej stałej orbity, takie ciało po pierwsze nie walnie od razu w Ziemię, tylko ileś razy jeszcze przejdzie obok, a po drugie będzie względnie wolno sie poruszać (kilka, czy kilkadziesiąt km/sekundę ;) ) Da się więc namierzyć i wysłać takiego pchacza w jej kierunku, dopędzić na odejściu od Ziemi (bo pod prąd róznica prędkości byłaby znów kilka czy kilkanaście km/sek.), zastopować względem niego i korzystając z grawitacyjnego przyciągania zepchnąć z toru. W tej chwili pchacz taki mógłby być wyposażony jedynie w silnik jonowy, który ma tę przewage nad rakietowym, że energię czerpiąc ze słońca, a przyśpieszając elektrostatycznie wyrzucaną masę (gaz szlachetny) nadaje jej cząstkom predkość daleko większą niz chemiczne splanie w zwykłym silniku. Ponieważ energia wiadomo, w kwadracie prędkości, jeśli wyrzuca te cząstki 10 razy szybciej to zapas gazu szlachetnego może mnieć 100 razy mniejszą masę niz adekwatnie miałoby paliwo+utleniacz. Tyle, że silnik taki ma małego kopa, więc nadaje się do długiego i łagodnego pchania a nie do szybkich manewrów - stąd pchacz taki musiałby okrążenie po okrążeniu "dochodzić" intruza. No i jest ograniczenie - musi mieć dostęp do energii słonecznej, czyli za daleko od Słoneczka nie zadziała.

Jesli natomiast intruz będzie jakimś długookresowym satelitą słońca albo w ogóle przyleci z out there (co jest jeszcze bardziej skrajnie nieprawdopodobne) to taki pchacz na nic. Tak jakby wysłać muchę, żeby pocisk karabinowy zawróciła, i to taki co wystrzelony przez snajpera przeleciał już kilometr i znajduje się 10cm od naszego czoła... Wtedy tylko laser - działa (prawie) natychmiastowo.

11849
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 02, 2007, 10:30:41 pm »
Leniuszek.

Pewne rzeczy są niemożliwe technicznie, a inne politycznie. Możliwa techniczne jest budowa na orbicie lasera zasilanego bateriami słonecznymi, który mogłby bardzo delikatnie (żeby nie rozkawałkowć) nadtapiać takiego kosmitę stale z jednej strony, co powodowałoby odparowywanie materiału i w efekcie słabiutki odrzut, który po pewnym czasie zepchnąłby intruza z naszej drogi. Niestety nikt się nie zgodzi, żeby nad naszymi głowami fruwało działo laserowe a la Bond...

11850
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Października 02, 2007, 09:24:00 am »
Streść.

Strony: 1 ... 788 789 [790] 791 792 ... 853