Trzeba, jak widzę, wrócić do Pamiętnika raz jeszcze, bo ...nie pamiętam żeby ta książka mnie zamęczała dłużyzną.
Nie chcę wyjść na snoba, co twierdzi, iż to tylko jest dobre i warte czytania, co się czyta ciężko i mozolnie.
Z tym jest różnie, jak sądzę. Tu jednej reguły nie ma. Istnieją jednakoż tematy, których nie da się uchwycić i pokazać nie narażając czytelnika na jakieś kathartyczne przeżycia, na które nie zawsze ma się ochotę. Taka jest moja intuicja.
Jeśli opisanie, krytykę i przetworzenie socrealizmu wziąć jako podstawę i zasadnicze odczytanie tej książki (co jej znaczeń być może nie wyczerpuje), to nie zgadzam się z Biegaczem: to nie jest rzecz, gdzie koncepcja by wystarczała.
Przekazać ustrój realsocjalizmu nie da się właśnie z definicji żadną koncepcją bo to był system, w praktyce, raczej bezkoncepcyjny. Takoż i absurdalny. Rozgrywał się niejako samorzutnie, raz wprowadzony w ruch, w warstwie społecznej, między ludźmi stąd Gombrowicz spotęgowany. Skutkował zupełnym zagubieniem siebie, ucieczką od siebie, zafałszowaniem, głębokim schowaniem, samooszukaniem. Gęby, maski stały się, z czasem, normą, bo autentyczności swojej, jakkolwiek by ją rozumieć, wyrażać nie było można a nieufność była wszechogarniająca.
Może ja wyolbrzymiam, może najbardziej obraz ten dotyczył ludzi wrażliwych i inteligentnych, obracających się w sferze idej zawodowo. Musieli jakoś trwać z tym systemem.
Takich rzeczy nie da się przekazać koncepcją ale właśnie nie do końca dającą się rozebrać twórczością.
Nawet Miłosz w "Zniewolonym umyśle", choć to książka niebeletrystyczna, pomaga sobie w opisie tych mechanizmów przykładami konkretnych ludzi.
Lem musiał odpowiednio długo, i dobrze przeczołgać swego bohatera by to ukazać. Tego nie da się zrobić w krótkim opowiadaniu. Trzeba było postawić go w różnych okolicznościach by pokazać aspekty jego sytuacji. On musiał swoje przejść, a czytelnik wraz z nim.
Jak sobie wyobrażasz tę książkę bez doprowadzenia narratora do granic wytrzymałości ? Ja myślę, że wypadłaby, przepraszam za wyrażenie, o wiele b-ej blado
.
Tak, jest to jak podróż jakaś i proces inicjacyjny tylko nie tyle oczyszczający czy przynoszący dojrzałość ale prowadzący do samozniszczenia z ciągłym kurczowym szukaniem resztek własnej wolności. (Jakby tu zrobić żeby jakaś decyzja była moja, dla systemu zaskakująca, no i żebym miał pewność, że jest moja)
Człowiek pyta: "czego naprawdę ode mnie chcą ? Każdą odpowiedź przyjąłbym z ulgą prócz jednej..."
Odpowiedź brzmi: "Nie będzie odpowiedzi".
Odrealniona książka bo próbuje złapać odrealnione życie.
...cdn