Ja twierdzę?
Dobrze, dobrze...
Sądzę, coś takiego jak zjawisko tak czy siak musi istnieć. Nawet jeśli świat zewnętrzny jest fikcją, jeśli jesteśmy skrzyniami Corcorana, "zjawisko" - szeroko rozumiane jako coś zewnętrzne względem naszych zmysłów i umysłów - i tak istnieje. Tyle że jest nagraniem na taśmach wewnątrz bębna w kącie pokoju. Co zresztą nie ma większego znaczenia, bo i tak nie mamy bezpośredniego kontaktu ze zjawiskiem, tylko z jego modelem. Mniej lub więcej daleko odbiegającym od rzeczywistości.
Owszem, zdarza się, że budujemy sobie model czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. Były czasy, kiedy wyobrażaliśmy sobie ciepło jako nieważki płyn - cieplik. Nie wykluczono, że nasze potomkowie napiszą w podręcznikach, iż niegdyś materię i energię błędnie interpretowano jako zbiór cząstek elementarnych, podczas gdy owe tzw. "cząstki" w istocie są tylko drganiami jakichś tam strun i bran.
Wracając do tytułu wątku: wypracowany przez elity polityczne i naukowe model pandemii koroniaka wydaje się dziś niezbyt poprawny, odpowiednio i podjęta na jego podstawie decyzja o zamknięciu świata - niezbyt słuszna. A zresztą nadciągająca się jesień i zima mogą wprowadzić swoje korekty tej oceny. Przyszłość pokaże.